Zamknięte na parkingu samochody i opłata "za fatygę"
Właścicielki pojazdów „uwięzionych” na zamkniętym parkingu w obiekcie Mój Rynek musiały zapłacić „za fatygę” pracownikowi obsługi, by otwarł obiekt i umożliwił im wyjechanie samochodami – tak twierdzi jedna z kobiet. – Taka sytuacja jest niedopuszczalna, będziemy ją wyjaśniać – mówi w rozmowie z nami wiceburmistrz Wacław Zoń.