Bo dobra była pasterska samotność...
To zamykające się powieki, starte kolana i łokcie, to niejednokrotnie monotonia, nuda, zmęczenie i rygor, w końcu modlitwa... Wyczekujący świtu czas jest czasem owocnej samotności... Bez niej, nie będzie dobrego głosu, bez niej nie będzie dobrego słuchu, a w konsekwencji nie będzie dobrego pasterza.