To że jakiś zagraniczny miesięcznik wyceni sobie ludzi z małego miasteczka na południu Polski o niczym nie świadczy. Po pierwsze, to że ktoś ma 1 mld złotych wg Forbes, to tak naprawdę szacunek jego majątku, ludzie z tej listy działają w setkach branż i może się okazać, że w niektórych z nich nie ma nawet potencjalnego chętnego na ich spółki. I co wtedy z tymi wycenami? Wreszcie ci wszyscy ludzie działają przez przeróżne spółki, stosują różnorodne mechanizmy optymalizacji podatkowej i na koniec może się okazać, że takiej gotówki ot tak do wydania wcale wiele nie mają. No w każdym razie zdziwiłbym się, gdyby ktokolwiek z nich miał więcej niż np. milion złotych do swobodnego wydania na koncie. Kierując się logiką duża kasa, wielka płaca, to w Citibanku lub w Volkswagenie w Polsce powinni płacić najwięcej na świecie. Niestety, płace dyktuje rynek, indywidualne możliwości pracownika, czasem trochę szczęścia, a nie jakiś czasem śmieszny czasem poważny miesięcznik i jego rankingi. No i wreszcie, ja bardzo kibicuję każdemu Polakowi, który chce się bogacić i Wam również! Nie ma w tym nic złego, poza ciągłym męczeniem się z urzędnikami, niejasnymi przepisami, bankami i jeszcze wieloma innymi przeciwnościami losu. I to jest oczywiście straszne, że tak mało płaci się ciężko pracującym fizycznie ludziom, ale przypomnę, że np. w Jastrzębskiej Spółce Węglowej średnia płaca to bodaj 8500 zł brutto. Tutaj też można się zastanawiać, czy to aby fair.

No to p.o. Wacuś Zoń :), nauczyciel sprawdzający się kolejny rok w samorządzie, którego demokracja za nic nie może polubić :)

Dobrze, że Doradca poruszył temat zatrudnienia. To super że jest wreszcie w powiecie jakaś opozycja, to dla niej pole do popisu, żeby pilnować by zatrudnienie nie rosło. Do tego ktoś powinien zrobić audyt o ile w której kadencji rosło zatrudnienie i ile zadań w tym czasie przybyło w starostwie. Jeśli powiat limanowski ma mieć poważną opozycję, to tylko czekać na efekty jej pracy :) Dopóki w Polsce nie przestanie się zatrudniać ludzi w urzędach, a dla młodych ludzi marzeniem będzie praca w administracji, to będziemy zaściankiem na zawsze. Pod rządami PO (ponad 7 lat) według różnych szacunków przybyło od 10 do nawet 30 procent urzędników. Niektórzy szacują tą liczbę nawet na 100.000 osób. To przecież jakaś forma samozagłady... Przypomnę, że to ta koalicja umożliwiła wprowadzenie stanowisk tzw. doradców, czyli fuch dla swoich bez konkursów.