oburzony
Komentarze do artykułów: 1
Zarejestrowałem się tylko po to, żeby dodać ten komentarz, bo tekst ten wywołał we mnie obrzydzenie. Zacznę od tego, że jeżeli ktoś przeszukuje posty sprzed 10 lat na naszej klasie (portalu, którego żaden młody już nie używa) to jednoznacznie wskazuje na jego intencje. Ktoś szukał taniej sensacji i chciał popisać się kontrowersyjnością. Po pierwsze jakie znaczenie ma jak nazywają uczniowie nauczyciela? Co do loga klasy z piwem - wychowawca im go nie ułożył. Jak zaczniemy przeszukiwać wszystkie zdjęcia uczniów to się okaże, że w Polsce nigdy dobrego wychowawcy nie było. Już nie mówię o tym, że w 2009 roku świadomość mediów społecznościowych była na zupełnie innym poziomie. Szkoda, że autor artykułu nie spróbuje np. zobaczyć jak skończyła ta straszna młodzież. Lepszą ilustracją tego jakim śp. Ojciec Matejski był wychowawcą jest to, że jego ostatnia klasa przyniosła szkole dwóch laureatów olimpiad przedmiotowych. Ale po co napisać coś takiego, lepiej wyciągać zdjęcia sprzed 10 lat. Chciałbym też zapytać czy autor artykułu ma wykształcenie teologiczne lub prawno-kanoniczne, że wie do czego są stworzone, a do czego nie są dłonie kapłana? Nie wiem czy autor artykułu i komentujący słyszeli kiedyś o kapelanach wojskowych. Myślę, że mogą oni mieć inne zdanie. Inne zdanie miałby też zapewne patron wspomnianej w tekście bursy - Władysław Gurgacz. Ojciec Matejski promował wśród młodzieży strzelectwo, które jest sportem ( i to w dodatku olimpijskim), za coś takiego powinno się go chwalić, a nie ganić. Nie mówię już o tym, że hoplofobia autora jest kompletnie absurdalna. Rozmowa o broni to nie jest promocja mordowania. Kolekcjonowanie broni to nie szykowanie zamachu. Człowiek ma prawo do swoich własnych zainteresowań i autorowi i jemu podobnym nic do tego. Kapłan może sobie zbierać karabiny, znaczki pocztowe, krawaty czy plakaty. Nie wyobrażam sobie, żebym kiedykolwiek słysząc o czyjejś tragicznej śmierci publicznie opowiadał o tym, jak to mi się nie podoba czyjeś hobby. Śp. Ojciec Piotr był wspaniałym nauczycielem, pełnym uśmiechu i potrafiącym przekazywać wiedzę. Przyznają to jego uczniowie. Sam jestem na wymarzonych studiach dzięki dobrze zdanej historii - historii, której nauczył mnie śp. Ojciec Matejski. Przykre, że autorowi nie chciało się nic dowiedzieć o tym jezuicie od absolwentów szkoły, jej pracowników czy też współbraci. Nie chciało mu się dowiedzieć o zaangażowaniu ojca Matejskiego w gazetę parafialną, w prowadzenie przez niego wykładów historycznych (we wspomnianej wcześniej bursie) czy cokolwiek innego. I taki tekst wypuścił ktoś, kto tydzień temu potrafił z refleksją podejść do śmierci ks. Michała Łosa. żenada