7°   dziś 5°   jutro
Środa, 27 listopada Walerian, Wirgiliusz, Maksymilian, Franciszek, Ksenia

Boże Narodzenie może być codziennie

Opublikowano 26.12.2016 00:47:49 Zaktualizowano 04.09.2018 17:41:33 pan

Rozmowa z o. Mirosławem Jajko, sądeckim jezuitą z parafii Najświętszego Serca Pana Jezusa.

- Można odnieść wrażenie, że bardzo wielu ludzi z niecierpliwością wyczekuje na Boże Narodzenie, choć tak naprawdę coraz mniej ludzi wierzy w rodzącego się Boga. Z wszystkich możliwych głośników słychać „Marry Chrystmas”.
- Zaraz się do tego odniosę, ale chciałbym zacząć od Matki Teresy z Kalkuty, która świetnie odpowiada na pytanie, czym jest Boże Narodzenie. Zacytuję fragment: „Zawsze, ilekroć uśmiechasz się do swojego brata i wyciągasz do niego ręce, jest Boże Narodzenie...” (całość wiersza poniżej – przyp. red.). Dla mnie ten wiersz, odzywa się właśnie w tym szczególnym czasie jak refren. Oczywiście, że wielki biznes i światowe korporacje mocno skomercjalizowały Boże Narodzenie i chyba nawet trochę to rozumiem, choć niekoniecznie się z tego cieszę. Jednak to właśnie głównie z tego powodu coraz częściej zapominamy, by zejść z wygodnej kanapy konsumpcji i zacząć się dzielić swoją dobrocią z innymi. Sytuacja kojarzy mi się ze scenami dobrze znanymi z westernów: ci, którzy chcą nam coś sprzedać, zarzucają lasso na szyję zwierzątka i ono już posłusznie idzie tam, gdzie oni chcą. Głównie na Zachodzie brakuje człowiekowi rozeznania, czego mu naprawdę potrzeba. Ludzie już nie tylko Zachodu – jak to nieszczęsne zwierzątko – dali się zapętlić i są przekonani, że to, co im proponuje tamten świat, to wszystko, czego potrzebują do szczęścia. Jeśli nie nastąpi przebudzenie, nadal będą się bezwolnie dawać prowadzić tam, gdzie chce świat konsumpcji. Jak ci ludzie mają myśleć o duchowych dobrach, skoro cały czas są skupieni na tym, jak dobrami materialnymi zrekompensować innym brak czasu, bliskości, dobrych relacji.
- Powiedział ojciec „jeśli nie zastąpi przebudzenie”. A coś wskazuje na to, że nagle i niespodziewanie na- stąpi przebudzenie zlaicyzowanego świata, który zacznie poszukiwać wartości duchowych?
- Nagle i niespodziewanie to pewnie nie nastąpi, ale pierwsze oznaki przebudzenia świata konsumpcji już się dzieją. Proszę się wsłuchać w słowa Franciszka. Kiedy został papieżem umiał sprawić, że ludzie szturmem poszli do konfesjonałów.
- Jednorazowa akcja...
- Inaczej to widzę. Mój znajomy jezuita, który pracuje w Niemczech, przywiózł do Nowego Sącza niemieckich dziennikarzy ze świeckiej gazety, którzy chcieli zobaczyć i opisać duszpasterstwo działające przy naszej parafii. Słyszeli o nim, że jest prężne, chcieli je pokazać swoim czytelnikom. To jeden z przykładów, że oni potrzebują takich sygnałów i wzorców, za którymi tęsknią, mniej lub bardziej sobie to uświadamiając.
- Ojciec wybaczy, ale rozmach z jakim działają różne grupy przy sądeckiej parafii kolejowej jest wyjątkowy i chyba nie pokrywa się z tym, co dzieje się w większości parafii w Europie.
- Zgoda, ale szczególnie w okresie przedświątecznym przyjeżdża do nas mnóstwo osób pracujących na co dzień w tych zlaicyzowanych krajach i opowiada o swojej potrzebie tworzenia grup duszpasterskich w krajach, gdzie obecnie mieszkają.
- Mówi ojciec o Polakach, a przecież Polacy ciągle mają inny stosunek do religii niż reszta Europy.
- O Polakach również, ale oni tam na miejscu chcą tworzyć wspólnoty z Francuzami, Niemcami, Anglikami. Polacy dają tam świetny przykład i ożywiają obumarłe albo nieistniejące w ogóle formy duszpasterstwa. Papież właśnie o tym mówi, byśmy tworzyli małe wspólnoty dające świadectwo o przychodzącym Chrystusie. I to wszystko się dzieje. Nie mówiłbym pustych słów, gdybym nie miał pełnej wiedzy. Mogę takich przykładów podawać więcej. Spotkałem się niedawno z kobietą żyjącą we Francji...
- Gdzie większość kościołów jest zamkniętych nawet w niedzielę...
- Tak, ale w duszpasterstwie jest trochę jak w biznesie. Jeśli masz dobry pomysł, który zainteresuje ludzi, to nagle okazuje się, że chętni garną się drzwiami i oknami. Bo tak duże jest zapotrzebowanie na wypełnienie pustki duchowej. Żniwo jest wielkie, tylko robotników mało...
- Papież Franciszek sam wszystkiego nie załatwi. Poza tym właśnie skończył 80 lat.
- Ale Franciszek mówiąc dzisiaj jakieś słowo, myśli w perspektywie 20-30 lat. W takiej perspektywie jego słowa będą przynosić owoce. Mocno w to wierzę.
- Wróćmy do Bożego Narodzenia. Co to znaczy, że właśnie w tych dniach Bóg – który przecież nie ma początku i końca – urodził się w Betlejem.
- Człowiek ze swojej natury stworzony był do raju. Przyszedł jednak taki moment, kiedy bardziej zaczął słuchać kusiciela, diabła, a nie Boga. W ten sposób człowiek skazał się na wykluczenie z raju. Od tego momentu grzech wpisany jest w ludzką naturę. Jednocześnie Bóg przez swoje miłosierdzie stwierdził – trzeba temu człowiekowi pomóc. Skoro raz go pokochałem, będę go kochał do końca, bo jestem Bogiem, a nie człowiekiem. I Boże Narodzenie jest właśnie takim wyciągnięciem rąk do grzesznego człowieka. Bóg zawsze jest w stanie zrodzić się w miejscach, gdzie człowiek już poległ, stracił nadzieję i myśli, że nie ma ratunku. To się cały czas dzieje, każdego dnia, nie tylko 25 grudnia. Proszę zobaczyć, co się dzieje z człowiekiem, który zrozumiał, czym jest Boże Narodzenie, który wyciąga rękę i zaprasza do siebie drugiego człowieka jak przyjaciela. Mimo że za pazurami ma dużo, że się wcześniej pokłócili, że nie rozmawiali ze sobą wiele lat. Trzeba zamknąć wszystko w przeszłości. Gruba kreska i popatrzeć na drugiego człowieka jak na kogoś, kto jest dobry. To nasze zadanie do przemyślenia w czasie Bożego Narodzenia. Zapomnieć wszystko co złe, jeśli takie było. Przez cały Adwent słyszymy „Pan przyjdzie”. Wszystko to się dzieje jakby w czasie przyszłym. A ja dzisiaj rano na roratach miałem taką myśl: czy to właśnie nie jest ten moment? Przecież jutra może już nie być. Jestem przekonany, że nie trzeba czekać do Bożego Narodzenia, ale w każdej chwili być gotowym, że Pan właśnie w tej chwili zapuka i przyjedzie do mnie.
- Boże Narodzenie jest codziennie?
- Może być każdego dnia. Niestety w naszej zabieganej codzienności potrzebujemy tej wyznaczonej, umownej daty, która nas wyrwie z codzienności i spowoduje nasze przebudzenie, które na co dzień nie nadchodzi. Szkoda, że taka refleksja przychodzi najczęściej w sytuacji jakichś dramatycznych wydarzeń, kiedy dostajemy od życia mocny cios, którego się nie spodziewaliśmy. Gdybyśmy potrafili żyć, jakby Boże Narodzenie było codziennie, nie musielibyśmy czekać na takie „wydarzenia specjalne” albo na ten jedyny dzień w roku - 25 grudnia.
Rozmawiał Wojciech Molendowicz
(Źródło/fot.: Dobry Tygodnik Sądecki)
Zobacz również:

Komentarze (0)

Nie dodano jeszcze komentarzy pod tym artykułem - bądź pierwszy
Zgłoszenie komentarza
Komentarz który zgłaszasz:
"Boże Narodzenie może być codziennie"
Komentarz który zgłaszasz:
Adres
Pole nie możę być puste
Powód zgłoszenia
Pole nie możę być puste
Anuluj
Dodaj odpowiedź do komentarza:
Anuluj

Może Cię zaciekawić

Sport

Pozostałe

Twój news: przyślij do nas zdjęcia lub film na [email protected]