6°   dziś 3°   jutro
Niedziela, 22 grudnia Zenon, Honorata, Franciszka, Bożena, Dragomir

Dramat kobiety ciągnącej pług - pełny tekst i film

Opublikowano  Zaktualizowano 

Atakiem na operatora Polsatu i rozbiciem kamery zakończyła się próba rozmowy z jednym z mieszkańców domu, w którym przez lata znęcano się nad kobietą. Brat męża ofiary rzucił się na reportera z drągiem. To być może namiastka tego, co przez lata działo się w tym domu.

Sprawę, o której już pisaliśmy, prowadzi limanowska prokuratura. Informacja była cytowana przez największe polskie portale internetowe. Z pokrzywdzoną, mieszkającą w jednej z miejscowości gminy Łukowica, udało nam się wczoraj rano spotkać. Prosiła o anonimowość. Mimo 36 lat jest już zmęczona życiem. Opowiedziała nam o trwającej lata udręce. Codzienne awantury, bójki, wypominanie, że nic nie wniosła do rodzinnego majątku…
Przez lata fizycznie i psychicznie znęcała się nad nią rodzina męża – 80-letnia teściowa, szwagier i sam mąż. Brat męża – ksiądz, nie tylko nie reagował, ale też groził, by nie powiadamiała żadnych instytucji, o tym co się dzieje w domu.

Awantura normalnością
Pierwszą awanturę pokrzywdzona traktowała jak coś normalnego. Jak mówi, mąż miał prawo ją pobić, bo zwlekała z pójściem do pracy na roli. Później było już tylko gorzej. Zdarzyło się nawet, że musiała w polu ciągnąć za sobą pług.
– Po pobycie w szpitalu, mimo bardzo złego samopoczucia i obietnic męża, że do czasu wyzdrowienia nie będę musiała pracować, zostałam zmuszona do przygotowań przy prymicjach szwagra – opowiada kobieta. Dodatkowo bulwersujące są okoliczności tego zdarzenia. Bada je już prokuratura.
- Jak skończył mi się zasiłek dla bezrobotnych, nieraz zdarzało się, że chodziłam głodna i nie miałam sił do pracy – dodaje. - Teściowa wysyłała mnie do mojego rodzinnego domu. Dojeżdżałam tam na rowerze, by coś zjeść i wykąpać się. Kilkakrotnie pobił mnie nie tylko mąż ale i jego brat. Efekty pobicia widziało kilka osób spoza rodziny, ale teraz nikt nie chce tego potwierdzić.

Zmowa milczenia
Okoliczni mieszkańcy przyznają, że od dawna w tej rodzinie dochodziło do awantur. Nikt jednak nie chciał wtrącać się w cudze sprawy i interweniować. Teraz też boją się mówić. W rodzinie jest ksiądz, więc jest ona traktowana na wsi jak nietykalna. Mają jednak nadzieję, że sprawa w prokuraturze coś zmieni.
- Moja córka była nastawiana przeciwko mnie przez całą rodzinę – mówi kobieta. – To kilkuletnie dziecko, więc jest łatwowierne. Kiedyś na ich polecenie uderzała we mnie krzesłem. Teraz do tego domu nie chce już wracać.

Potrzebna pomoc
Kobieta wyprowadziła się od męża w czerwcu – po pół roku od ostatniego pobicia. Tłumaczy to tym, że chciała, by córka skończyła zerówkę w jednym miejscu.
W zimie, w rodzinnym domu nie miała warunków by zamieszkać. Pokazuje nam swoje obecne lokum. Zagrzybione dwa pokoje i kuchnię, w których mieszka osiem osób, wśród  nich bardzo schorowany ojciec. Dom ma przybudówkę w surowym stanie. Nikogo z jej rodziny jednak nie stać, by ją wykończyć. Konieczna jest pomoc, by w godnych warunkach mogły zamieszkać z córką jeszcze przed zimą. Teraz jej małym marzeniem jest, by do kuchni kupić sobie wersalkę. Kobieta potrzebuje też ubrań i zabawek dla dziecka, bo te zostały w domu rodzinnym męża.

Druga strona
Wczoraj chcieliśmy porozmawiać z rodziną męża. Na miejscu okazało się, że mieszka ona w ogromnym domu. Wcześniej zostaliśmy ostrzeżeni, że może być tam niebezpiecznie. Potwierdziło się to. Wspólnie z reporterami Telewizji Polsat próbowaliśmy porozmawiać z będącym przed domem mężczyzną (jak się okazało szwagrem kobiety). Ten jednak nie dopuścił do pytań. Od razu agresywnie zareagował, rzucając się z drągiem na operatora kamery. Sprzęt został uszkodzony. Na miejscu pojawiła się policja. Sprawa trafi do sądu. Agresywna reakcja mężczyzny jest tylko potwierdzeniem tego, co mogła przeżywać kobieta przez kilkanaście lat. Sprawa wciąż wydaje się być rozwojowa.
Pozostali członkowie rodziny nie wyszli z domu. Nie udało nam się skontaktować ze szwagrem - księdzem, który prawdopodobnie przebywa w rodzinnym domu na urlopie. Na parafii w Nowym Sączu, gdzie ma po przeniesieniu pracować, pojawi się dopiero w połowie sierpnia.

Nie tak miało być, zupełnie nie tak
W narzeczeństwie było całkiem inaczej. Przed ślubem teściowa i jej synowie byli wobec kobiety i całej jej rodziny bardzo mili. Choć trudno w to uwierzyć, chodziło im prawdopodobnie o sprzęt rolniczy, który posiadali jej rodzice. Sprawa jej posagu była ciągłym powodem do awantur. Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że w podobny sposób traktowany był zmarły teść kobiety. A wszystko z powodu majątku.
Pokrzywdzona teraz chce zapomnieć o traumie. Dlaczego tak długo to wytrzymywała?  Bo - jak twierdzi - zwracała się do różnych osób i instytucji, ale wszyscy mówili, że musi przetrzymać, „takie rzeczy w rodzinie się zdarzają”. W końcu zrezygnowana stwierdziła, że nikt jej nie pomoże. Co zaskakujące, teraz twierdzi, że gdyby mąż ją przeprosił i zamieszkaliby osobno – bez teściowej, to wróciłaby do niego. - To przecież mój ślubny i ojciec dziecka…


Kuba Toporkiewicz,
Jolanta Bugajska

Zobacz również:

Komentarze (7)

rozt
2009-08-05 18:03:34
0 0
coś nieprawdopodobnego! w XXI w ten sposób traktować żone!! To jest chrześcijańska rodzina!!!
Odpowiedz
zwierzak
2009-08-05 19:12:29
0 0
dajmy reporterom to wyjasniac, organom śledczym wymierzac sprawiedliwosc a my, skoro 'zwracala się do różnych osób i instytucji, ale wszyscy mówili, że musi przetrzymać, „takie rzeczy w rodzinie się zdarzają”(...), zajmijmy sie pomoca. Potrzeby jak widze sa naprawde prozaiczne wiec mysle ze uzasadnione byloby umieszczenie na portalu informacji na temat sposobu w jakim mozna by pomoc poszkodowanej i jej corce. Sam chetnie pomoge na tyle na ile bede umial
Odpowiedz
mastapita
2009-08-06 13:44:41
0 0
w rodzinie jest ksiądz. ciekawy jestem czy odpowie za to ze przyglądął się dręczeniu, czy czarni jak zwykle wszystko zatuszują
Odpowiedz
bob020268
2009-08-06 13:51:28
0 0
Jak na kogoś kto jest bardzo poważnie schorowany i jest na rencie (inwalidzkiej)nieźle sobie radzi ze sztachetą.Strasznie krzepki facet.ZUS musi być dumny ze swojego podopiecznego.
Odpowiedz
bob020268
2009-08-06 14:07:58
1 0
Wierzę w Boga ale,reprezentujące go osoby duchowne to już inna bajka.Na wsi ksiądz to ............,sami oceńcie.Wszyscy dobrze o tym wiedzą tylko nie wiem czemu dopiero o tym mówią wtedy gdy dochodzi dopiero do tragedii.A swoją drogą to kapłani z okolic dobrze o tym wszystkim wiedzieli.Ja zadam im teraz pytanie:Jak się teraz czujecie,smakuje wam posiłek,jak możecie spojrzeć prosto w oczy kobietom,kobietom które rodzą,wychowują,karmią nasze dzieci.Czy trzeba tragedii by to zrozumieć?Co mówicie na kazaniach!Zastanówcie się kim wy jesteście.Jesteście duchownymi czy nimi chcecie zostać.W tym przypadku TEOLOGIA wam nie pomoże.
Odpowiedz
bob020268
2009-08-06 14:11:39
0 0
Jak na kogoś kto jest bardzo poważnie schorowany i jest na rencie (inwalidzkiej)nieźle sobie radzi ze sztachetą.Strasznie krzepki facet.ZUS musi być dumny ze swojego podopiecznego.
Odpowiedz
bob020268
2009-08-06 16:23:09
0 0
Jak na kogoś kto jest bardzo poważnie schorowany i jest na rencie (inwalidzkiej)nieźle sobie radzi ze sztachetą.Strasznie krzepki facet.ZUS musi być dumny ze swojego podopiecznego.
Odpowiedz
Zgłoszenie komentarza
Komentarz który zgłaszasz:
"Dramat kobiety ciągnącej pług - pełny tekst i film"
Komentarz który zgłaszasz:
Adres
Pole nie możę być puste
Powód zgłoszenia
Pole nie możę być puste
Anuluj
Dodaj odpowiedź do komentarza:
Anuluj

Może Cię zaciekawić

Sport

Pozostałe

Twój news: przyślij do nas zdjęcia lub film na [email protected]