Dziś mija dokładnie 35 lat od momentu, gdy władze PRL wprowadziły na terenie kraju stan wojenny. 13 grudnia 1981 roku oddziały ZOMO rozpoczęły akcję aresztowań działaczy opozycyjnych.
Zatrzymania miały miejsce także na Limanowszczyźnie. W przededniu 35.rocznicy tamtych wydarzeń rozmawialiśmy z Janem Sikoniem z Łukowicy, jednym z założycieli struktur rolniczej „Solidarności” na terenie województwa nowosądeckiego, który za swoją działalność był internowany.
Jan Sikoń urodził się w kwietniu 1949 roku w Łukowicy. Jak sam mówi, patriotyzmu wyniósł z domu rodzinnego – jego ojciec w czasie wojny był telefonistą, po napadzie ZSRR w drodze na Zachód został aresztowany. W czasie transportu do Rzeszy zorganizował ucieczkę: namówił dwóch innych mężczyzn i wybrał odpowiedni moment – uciekinierom podczas postoju udało się dobiec do lasu, mimo ostrzału pilnujących ich strażników, a następnie skryć się. - Ojciec wrócił do domu na Boże Narodzenie. Moi dwaj stryjowie też zostali aresztowani przez gestapo, trafili do obozów koncentracyjnych, na szczęście obu udało się przeżyć. Tak wyrastałem, oczywiście w wierze katolickiej, marząc żeby Polska była Polską, żeby była niepodległa - wspomina, nie kryjąc łez.
Jak można wyczytać w archiwum komendy wojewódzkiej MO ds. Służby Bezpieczeństwa w Nowym Sączu, Jan Sikoń od jesieni 1980 roku aktywnie włączył się „do działalności w ruchu chłopskim na wsi”. Był m.in. uczestnikiem strajku rolników w Ustrzykach oraz członkiem delegacji rolników z województwa, która w Warszawie rejestrowała Solidarność Wiejską. Później tworzył lokalne struktury związku na Limanowszczyźnie i Sądecczyźnie. To m.in. dzięki jego staraniom powstał zarząd wojewódzki rolniczej „Solidarności”, którego został wiceprzewodniczącym. Pierwszy zjazd, podczas którego wybrano władze, odbył się w Świdniku. - Nie potrzebowałem „Solidarności” dla siebie, jak na owe czasy byłem dosyć zamożny. Ale „Solidarności” potrzebowała ojczyzna, potrzebowali jej miejscowi rolnicy, którzy nie mieli dostępu do maszyn, bo były one „na przydział”. Chcieliśmy mieć jakiś wpływ na kraj, na działanie władz, no i cały czas przewijała się kwestia niepodległości Polski - mówi Jan Sikoń. - Zdawałem sobie sprawę z tego co może mi grozić, ale nie spodziewałem się wprowadzenia stanu wojennego. Gdy rejestrowaliśmy związek, komuniści mieli już wszystko przygotowane do wprowadzenia stanu wojennego, to była okrutna gra - dodaje.
Działalność związku nie trwała długo. Decyzja o internowaniu działacza „Solidarności” z Łukowicy została podjęta 25 marca 1981 roku. - W ostatnim okresie prezentuje negatywną postawę wobec rządu oraz polityki rolnej PRL. Publicznie wypowiada się negatywnie o członkach PZPR. Posiada duży wpływ na środowisko, może być organizatorem strajków rolników, manifestacji czy innych wystąpień. Zasługuje na izolację z uwagi na prezentowaną postawę organizacyjną - czytamy uzasadnienie decyzji.
12 grudnia 1981 roku Jan Sikoń wrócił do domu około godz. 22:00. Jak wspomina, pobawił się jeszcze przez chwilę z dziećmi i położył się spać. Tuż po północy pod drzwiami jego domu pojawili się milicjanci. - Pies nie zaszczekał, przez otwarte drzwi wszedł komendant z Łukowicy. Nawet nie zapalił światła, podszedł do łóżka i poświecił na mnie latarką. Znałem go, zarzuciłem więc na siebie szlafrok, na nogi założyłem pantofle i zaproponowałem mu że porozmawiamy w kuchni, żeby nie budzić rodziny. Ale on powiedział: „Nie, chodź na pole. Miałeś wypadek, zobaczysz, znaleźliśmy krew na twoim samochodzie”. Wyszedłem więc, odruchowo wsiadłem nawet do auta, ale on wskazał milicyjnego gazika i powiedział, że pójdziemy tam spisać protokół. Dochodzę do samochodu i nic się nie dzieje, nie wiem o co chodzi. Zobaczyłem cywila i kilku milicjantów, w sumie było ich sześciu. Przebudziłem się tak naprawdę dopiero wtedy, gdy skutego wepchnęli mnie do samochodu.
Bez bielizny, w samym szlafroku i pantoflach, mężczyzna pilnowany przez funkcjonariuszy uzbrojonych w krótką i długą broń, został przewieziony przed posterunek w Łukowicy. Stamtąd zabrano go do limanowskiej komendy. Wprowadzono go wejściem od tyłu budynku, w jednej z sal pilnował mężczyzna go funkcjonariusz z karabinem maszynowym. - Prosiłem, żeby we mnie nie celował, bałem się że drgnie mu palec i zostanę postrzelony. Chciałem rozmawiać z komendantem, dowiedzieć się dlaczego zostałem zatrzymany, ale nikt nie ze mną nie rozmawiał, wszyscy byli zabiegani. W końcu podszedł do mnie mężczyzna który podał się za komendanta, ale powiedział że nic nie wie - wspomina Jan Sikoń. Razem z trójką innych opozycjonistów został przetransportowany do Nowego Sącza. Samochód zatrzymał się przed więzieniem, ale aresztowani nie zostali wyprowadzeni. - Bałem się że zostanę rozstrzelany nad Kamienicą albo że zostanę wywieziony do Rosji - przyznaje. W domu bliscy nie mieli pojęcia, co się z nim dzieje. - Zacząłem myśleć o ucieczce. Skoro mój ociec uciekł z niemieckiego transportu, to ja nie dam rady? - dodaje.
Jechali na wschód. W radioodbiorniku usłyszeli głos Jaruzelskiego, który informował o wprowadzeniu stanu wojennego. - Wtedy znów pomyślałem, że zostanę wywieziony do Rosji. Przekonywałem mojego sąsiada, miejscowego policjanta który z nami jechał, żebyśmy razem zorganizowali ucieczkę, ale nawet się do mnie nie odezwał - opowiada dalej Sikoń. - Prosiłem tego policjanta, żeby przekazał chociaż rodzinie że żyję, ale jak się później okazało, nie zrobił tego.
Wreszcie milicyjny samochód zatrzymał się przed więzieniem na rzeszowskim Załężu. Jak ze łzami w oczach wspomina internowany, tego dnia był srogi mróz, a on był jedynie w szlafroku. - Koledzy natarli mnie wódką, a Joniec z Limanowej dał mi swój płaszcz i trochę się rozgrzałem. Następnie rozprowadzili nas po celach. Na jedną przypadało sześć osób, po celi mogliśmy zrobić dosłownie cztery kroki, było tak ciasno. Nie wiedzieliśmy, co się dzieje, czy społeczeństwo walczy, byliśmy odcięci od informacji, a czas płynął. Pewnego dnia skomunikowaliśmy się morsem stukając o rury, wzięliśmy takie ciężkie ławy i wszyscy uderzaliśmy o kraty. Nigdy wcześniej i nigdy później nie słyszałem takiego huku. Pod więzienie przyjechało kilka dużych samochodów z milicjantami. Otwierali pojedyncze cele i lali w nas zimną wodą pod ciśnieniem. Spacyfikowali nas, ale przynajmniej odciągnęliśmy zomowców i ormowców z miasta, tam ludzie mieli lepiej - opowiada dalej.
W ośrodku w Załężu Jan Sikoń przebywał z innymi „politycznymi”. Przez strażników byli traktowani szorstko. Wspomina m.in. „żarty” pod natryskami – gdy internowani brali prysznic, raz puszczano wrzątek, raz lodowatą wodę. - Strażnicy patrzyli na nas, nagich, czuliśmy się jak zwierzęta w ZOO - przyznaje. Na spacerniaku nie wolno było im ze sobą rozmawiać, a wszelkie próby kontaktu oznaczały powrót do cel. Ale i osadzeni próbowali żartować – raz zrobili na spacerniaku „bałwana-Jaruzelskiego”. Nocami słyszeli czasem szczekanie psów, które strażnicy prowadzili tuż przy drzwiach, więc bali się że psy zostaną wpuszczone do cel. Zdarzało się też, że na kolejową bocznicę podstawiano towarowe, „bydlęce” wagony. - Po to, żebyśmy bali się wywiezienia do Rosji, takie myśli od razu przychodziły nam do głowy.
- Nie znałem tam nikogo, nie rozmawialiśmy wiele, no bo nie było wiadomo czy ktoś nie jest kapusiem. Były przesłuchania, proponowali mi współpracę, a ja odmawiałem. Potem przenieśli mnie do innej celi. Było tam ze mną dwóch mężczyzn. Jeden pochodził ze Stalowej Woli, drugi był małomówny, często wychodził na przykład do lekarza, dziwnie się zachowywał. Co jakiś czas mogliśmy się wyspowiadać i przystąpić do komunii, więc podczas jednej ze spowiedzi przekazałem księdzu przygotowany wcześniej gryps. Prosiłem, żeby sprawdził „na zewnątrz” mojego podejrzanego współlokatora. Zrobiłem głupotę, dziś wiem już na pewno że księdzem był tak naprawdę przebrany ubek - wspomina dalej.
Sytuacja poprawiła się, gdy rodzina zaczęła dostarczać paczki. Były też wizyty najbliższych, a wraz z nimi informacje o tym co dzieje się w kraju.
Jan Sikoń opuścił mury ośrodka w Załężu 8 marca 1982 roku. - Dla mnie to było uprowadzenie. Do wigilii Bożego Narodzenia rodzina nie wiedziała co się ze mną stało. Dopiero wtedy udało mi się wysłać list. Dzień po tym, jak zostałem zabrany z domu, moja żona pojechała rozpytywać się do Nowego Sącza, gdzie została przesłuchana. Próbowała dowiedzieć się czegoś od miejscowych milicjantów, ale ci się wypierali, mówili że nic nie wiedzą. To było dręczenie mojej rodziny. Moja żona była wtedy w ciąży, niestety w stresie poroniła. Dla mnie to jak morderstwo, stan wojenny zabrał mi dziecko - mówi dziś, po 35 latach, Jan Sikoń.
- Po wyjściu ludzie bali się do mnie podjeść na przykład po kościele, po ktoś „partyjny” mógł się przyglądać. Ja chciałem spokojnie żyć, choć zdawałem sobie sprawę że mogę zginąć. Słyszało się że ten się utopił, tamten zginął w wypadku, dlatego zawsze powtarzałem rodzinie, że jeśli kiedyś nie wrócę, to nie mogą uwierzyć że sam sobie coś zrobiłem, że popełniłem samobójstwo - opowiada.
Jego działalność nie zakończyła się po okresie internowania. W dokumentach można wyczytać, ze pozostawał w zainteresowaniu SB do sierpnia 1984 roku. - Nękali mnie, wzywając na przesłuchania, praktycznie co tydzień, w Łukowicy, Limanowej i Nowym Sączu. Często jeździła ze mną żona, która bała się że jeśli znów zostanie zatrzymany, to znów nie będzie mogła się nawet ze mną pożegnać. Wytrzymywałem to, ale gdy zaczęli się interesować moimi dziećmi na przesłuchaniach, dotarło do mnie że chcą mnie ukarać w najgorszy sposób, skrzywdzić któreś z moich dzieci. Pytali, które kocham najbardziej. Zacząłem się bać o rodzinę. Podjąłem decyzję o wyjeździe, pozbyłem się całego majątku i dostałem paszport w jedną stronę.
Jan Sikoń wyjechał do Ameryki latem 1984 roku. Trzy kata później, w maju, otrzymał zgodę na powrót do kraju. Do rodzinnej miejscowości dotarł wieczorem, a już następnego dnia rankiem pojawili się u niego milicjanci. - Zaprosili mnie do samochodu. Powiedziałem, że kojarzy mi się historia ks. Popiełuszki. Nie chciałem znów zostać osadzony, więc się nie zgodziłem się, rozmawialiśmy w kuchni. Proponowali pomoc, współpracę, ale odmówiłem.
Wrócił znów do Stanów Zjednoczonych. W USA angażował się w działalność patriotyczną, w Arizonie organizował spotkania polonijne, był też mężem zaufania przy wyborach. Często odwiedzał Polskę, przylatywał co rok lub co dwa lata i jak sam mówi, zawsze miał problemy – szczegółowe i nieuzasadnione kontrole przy wjeździe i wyjeździe z kraju, nawet już w wolnej Polsce. Ostatecznie wrócił na stałe w 2012 roku. W Łukowicy prowadzi gospodarstwo sadownicze.
- Do dziś nie mogę spokojnie o tym mówić. Najgorsze jest to że w moim kraju wciąż nie dzieje się dobrze. Każda rocznica jest trudna. Myślałem że gdy odzyskamy wolność, to wszystko się zmieni. Ale ta dzisiejsza wolność i niepodległość jest jaka jest. Ci sami sędziowie, ci sami prokuratorzy czy policjanci. Stan wojenny dla mnie się nie skończył - dodaje na koniec.
Zobacz również:
Komentarze (60)
http://www.fakt.pl/wydarzenia/polityka/ipn-lech-walesa-w-czasie-internowania-wypil-tysiace-butelek-alkoholu-ipn-lech-walesa/zevzbmk
A zaraz po wyjściu też dostał paszport i wyjechał na 4 lata do USA. Pozdrawiam
Normalnie ręce opadają na takie szydercze wypowiedzi ,kłamstwa i oszczerstwa wobec wyborców , którzy wybrali obecny Rząd. ----PRAWICOWY .
Zapalę świecę w oknie o godz. 19.30 może kapusie i Ubecy znowu mnie znajdą .
Były Premier Olszewski chciał PRZEPROWADZIĆ DEKOMUNIZACJĘ w Polsce. Pan Macierewicz sporządził listę TAJNYCH AGENTÓW byłych UB-ów i SB-ów. Arena polityczna ZADRŻAŁA!!! Ludzie u władzy tj. byli komuniści i ułożeni z nimi kolesie z grupy Michnika( tzw. Michnikowszczyzna) BALI SIĘ , że prawda wyjdzie na jaw i że zostaną NA ZAWSZE ODSUNIĘCI OD WLADZY. Z datą ujawnienia listy tajnych agentów zaczęła się NAGONKA na Pana Macierewicza, która trwa niezmiennie od tych czasów. Dawny UB-cy , SB-cy wraz z byłymi komunistami postanowili NARYCHMIAST obalić rząd Olszewskiego i tak zrobili!!! Było to 4 czerwca 1992 roku!!! Wałęsa wydał pismo mówiące o tym , że cala akcja lustracyjna(ujawniania nazwisk tajnych agentów) DESTABILIZUJE STRULTURY PAŃSTWA!!!
W taki oto sposób NIGDY nie doszło do dekomunizacji państwa, czyli rozliczenia systemu komunistycznego poprzez powszechną lustrację i odsunięcie postkomunistów od piastowania różnych ważnych funkcji polityczno-społecznych!!!!
Poniżej dowód jak WAŁĘSA obalił demokrację w Polsce- dokument pt. 'Nocna zmiana' :
http://www.jaworzniak.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=32:-nocna-zmiana-czyli-23-lat-od-obalenia-rzdu-jana-olszewskiego&catid=3:wydarzenia&Itemid=4
Na podstawie tego proszę się UCZYĆ i wyciągać WŁAŚCIWE WNIOSKI.
HIPOKRYZJA, zakłamanie, walka o stołki a nie o naród i wolną Polskę!!!!!!!!!!!!!!
https://www.youtube.com/watch?v=hu1a3xT9db0
Pani Grażyno, kolega mi kiedyś proponował pracę jako PISowski troll, można było zarobić od 20 groszy do 5 zł za negatywny komentarz pod adresem PO, Nowoczesnej czy KOD i jednocześnie wychwalać PIS a za ich autorskie komentarze płatne było jeszcze więcej a tak czytając pani komentarze wygląda jakby pani była takim trollem. Pozdrawiam.
Teraz ma pana rodzina ' podziękowanie 'za Pana zasługi i Wasz rodzinny patriotyzm w naszym powiecie.
Ale może to się na uda zmienić,
Pozdrawiam
W moim życiu proponowano mi bardzooooooooooo wysokie apanaże , stanowiska, wyjazd za granice w czasach PRL-u a wszystko to abym przeszła na ICH stronę i służyła przekrętom!!!
Nikomu się to nie udało!!! Wolałam ciężko ale UCZCIWIE pracować. A Ty mi tutaj jak Filip z konopi wylatujesz z tymi śmiesznymi pieniędzmi?
Pisałam mam swoje własne źródło dochodu pochodzące z dawnych inwestycji, starczy mi to do mojej śmierci plus przyszła emerytura starczy też dla moich dzieci.
Tylko ktoś taki jak Ty mógł coś takiego wymyśleć!!!
Każdy sadzi według siebie. Nie myl oddania ojczyźnie i słusznym sprawom z podłymi sprawami.
Autor tego reportażu też nie był biedny ale nie uległ namowom .
Nie obrażaj ludzi to jest PODŁE.
Pani Grażyno nie mam żadnych problemów tylko pani komentarze tak brzmią bezkrytycznie wobec PiSowskiej ''Złej zmiany'' jakby pani takim trollem była i obrażała pani równo każdego kto miał inne zdanie niż pani a propos pewnego czasu oskarżała mnie pani że finansuje mnie jakiś Soros czy Bóg wie kto.
'Myślałem że gdy odzyskamy wolność, to wszystko się zmieni. Ale ta dzisiejsza wolność i niepodległość jest jaka jest. Ci sami sędziowie, ci sami prokuratorzy czy policjanci. Stan wojenny dla mnie się nie skończył - dodaje na koniec. '
Wnioskować z tego można, że ma żal , że nie udał się w Polsce proces DEKOMUNIZACJI. I ma tutaj słuszną rację!!! Przecież Premier Olszewski był Porozumienia Centrum na bazie , którego powstał PIS.
To oni jako jedyna partia nie mieli w swoich szeregach dawnych UB-ów i SB-ów,
Teraz wyklucza się z Policji tychże. Z powrotem przywrócono 28 posterunków Policji, przywrócą następne 8 do końca tego roku. Przy naborze do Policji przyjmuje się ludzi bez dawnej komunistycznej historii. Tak samo ma się dziać w Prokuraturze i w Sądach, według zapowiedzi rządu ma to nastąpić w przyszłym roku.
To obecna opozycja dzisiaj wybrała dawnego SB-ka porucznika Mazgaję i tych, którzy bronili się i nadal bronią się przed dekomunizacją. Przed redukcją emerytur i rent dawnych UB-KÓW i SB-ów.
Myślę, że ten Pan czeka na finalne zamknięcie tego procesu, który powinien był odbyć się 27 lat temu!!
Sama nie mogę doczekać się reformy całego systemu sądownictwa. Wielu Prokuratorów m.in. z afery Amber Gold już zostało zdegradowani plus sprawy obecnie toczą się przed sądami.
Zapomniała pani napisać o byłych członków PZPR w PISie czyli Wojciech Jasiński, Maciej Łopiński, Andrzej Kryże i słynny były prokurator PRL Stanisław Piotrowicz.
Wielu PRÓBOWAŁO MNIE PRZEKUPIĆ I PRZECIĄGNĄĆ NA SWOJĄ STRONĘ, ZŁĄ STRONĘ. nikomu SIĘ TO NIE UDALO!!!
Mam własne dochody , ciężko i uczciwie pracowałam , poczyniłam inwestycje one mi wystarczą na godne życie.
AUTOR TEGO ARTYKUŁU TEZ WYBRAL służbę ojczyźnie!!!
Rząd sam się wybrania swoimi działaniami. Takich jak ja jest znacznie więcej, ludzi oddanych słusznym sprawom. Ludzie wychowani na dobrym systemie wartości i patriotyzmie nie pobierają opłat za służbę dla kraju i Polakom. Z tym twoim systemem wartości jest coś nie tak!!!!!!!!!!
http://portalwiedzy.onet.pl/82086,,,,dekomunizacja,haslo.html
To byli prawdziwi patrioci którzy walczyli o wolną Polskę i wierzyli, że taką będzie.
http://13-grudnia.pl/lista-internowanych-malopolska.html
-gdyby nie tacy jak Pan Sikoń to nie mielibyśmy szans pisać tej treści wypowiedzi publicznie.
Ty też 'woroniczu nie miałbyś okazji bluzgać nieprzyzwoicie innych.
Miałbyś rosyjską wolność,tę z Czerwonego Placu-
Chwała takim jak pan Sikoń, szkoda,że Ci z którymi trzymał -zdradzili naród w Magdalence.
I dzisiaj byli towarzysze i etatowi komuniści są w powicie panami a patrioci,którzy walczyli z komuną i narażali siebie i swoje rodziny -zapomnianymi ludźmi.
Pani @grażynohaes-gratulujemy .
Oszczędzaj siłę,Grażynko,bo postkomuna Cię zje.
O co Ci chodzi? Zawsze trzymam z właściwymi ludźmi!!!
Stoję po właściwej stronie.
Niby jest demokracja i wolność słowa ,ale to tylko pozory.
Kto ma władze ten rządzi i jemu służą; sądy policja prokuratura itp.
Nie podobają mi się układy powiatowej sitwy!!!
Wszystko o czym pisałam wcześniej odnosiło się do historycznych wydarzeń i do obecnego rządu( szczebla władzy państwowej).
Niestety inna sytuacja jest u nas w powiecie, nad czym bardzo boleje.
Jest jednak wielka nadzieja wśród PIS-owców zgromadzonych wokół Senatora Hamerskiego.
Chodzi mi o to ,że niewielu z nas Panią wspiera na tym Portalu i Pani sama musi sobie radzić ze Tą sforą a Pani energia ,zapał i wiedza przydadzą się w rozwoju lokalnej społeczności.
Pozdrawiam.
Chyba mnie Pani nie tak zrozumiała.
Zmieniały się lokalne władze , różne partie polityczne wygrywały w wyborach, ale na świeczniku od kilku kadencji są dawni aktywiści , wysoko postawieni w PZPR? O co tutaj chodzi?
Jeszcze raz wyrazy ogromnego SZACUNKU Panie Janie , jest Pan naszym wzorcem do naśladowania, naszą LATARNIĄ , IKONĄ. Niech Bóg Pana błogosławi, Pana rodzinę , Polskę i Polaków.
1945- 1981 36 lat ..
..cóż można po tylu latach napisać...chwała wojownikom o wolną Polskę...
...współczucie tym którym stan wojenny pogmatwał losy życia....bezpowrotnie...
...a wielkim tego świata o Polskę to chyba nie chodziło ..tylko to była wielka polityka ...jak teraz z Ukrainą...
...a jakie zyski dla nas doświadczenie..że na ziemi nie ma sprawiedliwości....
....że wielu ludzi to koniunkturaliści...w każdej sytuacji tak się wymiksują że zawsze będą u władzy lub obok władzy...a jak nie władzy to kasy...z pełna gębą.... tzw demokraci....
....za następne 35 lat..będzie ciszej tylko historycznie...bo uczestnicy tych wydarzeń z 1981 roku ...będą już prawie wszyscy nieobecni fizycznie ....zostanie osąd historyczny ...zapewne zabarwiony politycznie...ale to już inny czas inni ludzie...ze swoimi problemami ...może będą mieć czas na historię ...
To o czym wyżej piszecie: są ludzie którzy zawsze będą blisko władzy, obojętnie jaka ona jest. A jest tak przez obojętność mas.
'Jan Sikoń opuścił mury ośrodka w Załężu 8 marca 1982 roku.'
To wersja redakcyjna.
Niżej wersja historyczna z której wynika po porównaniu różnych dat, iż Pan Sikoń nie opuścił murów odosobnienia jeszcze dwa dni od zwolnienia.
'Sikoń Jan (ur. 27 IV 1949), inżynier rolnik, działacz NSZZ Rolników Indywidualnych „Solidarność” w Łukowicy k. Limanowej, uczestnik strajku w Ustrzykach, członek Zarządu Wojewódzkiego Komitetu Założycielskiego NSZZ RI „Solidarność” w Nowym Sączu, internowany 13 XII 1981 w Załężu, zwolniony 6 III 1982.'
http://13-grudnia.pl/lista-internowanych-malopolska.html
Niestety dla moich oponentów zła wiadomość jest taka, że NIGDY się nie poddaje. Moi dawni oponenci bardzo żałowali, że utrudniali mi życie. Wszystko ostatecznie odwróciło sie przeciwko NIM oczywiście z moim 'błogoslawieństwem'.
Bardzo żle skończyli i nie pomogły im nawet bardzo wysokie koneksje.
@grażynkahajes nie odpowiedziałaś mi pytanie czy ojciec Ziobry był w PZPR? A po drugie pięknie żeście ułożyli życiorys ojca Kaczyńskiego na wikipedii. A po trzecie tak sie boicie usunąć Piotrowicza, ponieważ ma haki na Was na ludzi z PiSoKomuny. Precz z Komuną Precz z PiSoKomuną...
A oto co mówił jeden z jego znajomych o Jerzym Ziobro:
' Na partyjnym forum nie był nigdy specjalnie aktywny. Na zebraniach zabierał głos, ale głównie w sprawach związanych z uzdrowiskiem - wspomina jeden z dawnych krynickich funkcjonariuszy partyjnych. '
Pan Piotrowicz prowadził tylko 2 sprawy polityczne reszta to sprawy kryminalne. W obu przypadkach uchronił ludzi.Oto co sam wyjaśnił na konferencji prasowej:
'Na poniedziałkowej konferencji prasowej poseł PiS Stanisław Piotrowicz przekonywał, że w czasie swojej prokuratorskiej kariery pomagał opozycji. Odniósł się również do podpisanego we wrześniu 1982 roku aktu oskarżenia wobec aresztowanego opozycjonisty Antoniego Pikula. Jak przekonywał, „parafował” akt oskarżenia, ponieważ wiedział, iż dokument ten nie zaszkodzi Pikulowi i że Pikul odzyska wolność. Podkreślił również, że za swoje działania w sprawie opozycjonisty został ukarany przez przełożonego oraz że w prokuraturze zajmował się głównie przestępczością pospolitą, a w całej swojej karierze tylko dwa razy trafiły do niego sprawy opozycjonistów – Antoniego Pikula i Zofii Jankowskiej. '
Pani Zofia Jankowska to potwierdziła . Pan Pikula również. Zmienił jednak zeznania gdy związał się ze strukturami PO.
Za pomoc Panu Pikule został on zwolniony z Prokuraturę a sprawę przejęła Prokuratura Wojskowa.
@wartownik z tymi hakami to pojechałeś równo :) Oj szkoda mi ciebie wartowniczku :)
Dostajesz pewnie 500+ i skamlesz jak s....a. A nie widzisz arogancji obecnej władzy, łamania konstytucji, nepotyzmu.PiSowcy traktują państwo Polskie jak swój średniowieczny folwark. A powiedzenie o opozycji
że to ludzie drugiego-gorszego sortu to już nie komunizm. To bolszewizm. Trzeba mieć mentalność Bieruta lub Gomółki żeby coś takiego powiedzieć o rodakach.
Pani @grażynahaes jak śledzisz jej wpisy-jest dość niewybrednie atakowana nieprzyzwoitymi zdaniami.
I nie mogę temu zaradzić,wic piszę ,żeby nie Upuszczała swojej drogiej krwi dla bezimiennych wpisów ,tylko oszczedzała siły na działalność u siebie,Wescie.
Takich więcej w powiecie jak Ona -@west. Trzeba pogratulować jej odwagi i determinacji w tej walce na słowa-tutaj.
Ona jest bardzo przejrzysta w słowach-podziwiać i pomagać,bez asekuracji.
„Dla ZUPEŁNEJ JASNOŚCI tematu: stoję za PIS-owcami zgromadzonymi wokół SENATORA HAMERSKIEGO.
Nie podobają mi się układy powiatowej sitwy!!!”
grazynahayes 2016-12-13 18:00:57
„Niestety inna sytuacja jest u nas w powiecie, nad czym bardzo boleje.
Jest jednak wielka nadzieja wśród PIS-owców zgromadzonych wokół Senatora Hamerskiego”
Szanowna Pani słowa, które Pani napisała niestety budzą wielkie obawy.
Obawiam się czy to nie jest pocałunek politycznej śmierci dla Pana Senatora Hamerskiego.
Wychodzi na to, że mamy wielo-PiS. A to wcale nie jest pocieszające.
Trzeba dążyć do jedności, bo dzielenie się na obozy i podobozy prowadzi do rozbicia struktur.
Podziwiam Pani odwagę w formowaniu opinii. Niestety muszę się z Panią nie zgodzić.
Nie ma żadnego wyroku Sądu, który by stwierdził, że w naszym pięknym powiecie panują układy nazwane przez Panią powiatowej sitwy.
Muszę Pani przypomnieć, że w powiecie wygrał PiS i to PiS rządził i dzielił.
Oczywiście ma Pani sporo racji w swoich komentarzach natomiast musi Pani być powściągliwa, co do oceny sytuacji, bo naraża się Pani na prawne konsekwencje ze strony tych, którzy mogą się czuć urażeni Pani ocenami bez potwierdzenia tego przez Sądy lub inne służby.
Żyjemy w takiej a nie innej rzeczywistości i mamy takie a nie inne prawo.
Pozdrawiam życząc dobrego dnia.