7°   dziś 5°   jutro
Środa, 27 listopada Walerian, Wirgiliusz, Maksymilian, Franciszek, Ksenia

Justyna Kowalczyk po pogrzebie męża: "Będziemy żyć, jak nauczył nas Kacper"

Opublikowano 04.06.2023 08:55:00 Zaktualizowano 04.06.2023 09:29:41 top

Poniżej publikujemy pełną treść wpisu Justyny Kowalczyk, która opublikowała go w mediach społecznościowych pogrzebie swojego męża - Kacpra Tekieli.

"Nie będę mówić do Kacpra, bo my żeśmy sobie wszystko mówili. Dziwne to jak na sytuację, ale ja wiem wszystko co chciał mi powiedzieć. On też, jeśli miał ten ułamek sekundy, by zrozumieć co się dzieje, wiedział, że odchodzi bardzo kochany.
Będę więc mówić o Nim do Was.
Ostatnią karkołomną wspinaczkę Kacper miał zrobić 07.09.2021 w Krakowie. 
Kilka dni wcześniej urodził się Hugo. Miał okazję przytulić się do naszego chłopczyka, do mnie nie. Przepisy antycovidowe. 
Przyjeżdżał do szpitala każdego kolejnego dnia, stał pod balkonem i z czwartego piętra rozmawiałam z Nim przez telefon. Bardzo mu uwierało to, że nie mógł mnie przytulić, podziękować. Bardzo. Kacper, jak Kacper, wysłał mi po kilku dniach sms, że dziś się do mnie będzie wspinał. Budynek otynkowany , czwarte piętro. Trochę średnio. Na szczęście w ciągu pół godziny otrzymalam również wiadomość, że możemy wyjść że szpitala. Ostatnią Jego karkołomną wspinaczką, była Direttissima na Mięguszu.
Przebiegł ją wręcz. Nie myślcie, że to był szczyt Jego możliwości - wysłał w tym czasie do mnie z 10 smsów.
Wrócił do domu nieswój. Niby sukces, ale przytulił się i powiedział, że już tak nie chce. 
To było ponad dwa lata temu. Uwierało Mu to trochę, ale przez te ostatnie dwa lata więcej razy się wycofywał, niż robił co zapalnował. Zmienił się. Wolał ze mną biegać częściej. Wyjść z Hugotkiem przerzucać kamyczki. Cieszyło mnie to w duchu, choć teraz myślę, że może lepiej by było, gdyby pozostał przy tych karkołomnych wyczynach, bo wtedy czekał zawsze na warunki idealne itd.. Nie zginąłby na Gubałowce swoich umiejętności. Ba, nawet by nie pomyślał, by tam pójść. Przecież byłam tam w szóstym miesiącu ciąży... 
Kacper był świetnie przygotowany do swojego projektu: doskonały fizycznie, doskonały merytorycznie. O profesionalizmie coś tam wiem i podziwiałam ten profesionalizm kacprowy z zapartym tchem. Wydawał się ten projekt idealny dla Niego.
Mogliśmy być  z Nim (nie chcial się rozstawać na dłużej niż tydzień, stąd decyzja o zaprzestaniu wyjazdów w Himalaje). Będziemy wspierać jak umiemy. Będzie wychodzić na te czterotysięczniki normalnymi drogami. Bez stresu i napinki. Bez żadnych rekordów, o których gdzieś niedawno słyszałam. Przecież On Uelgo Stecka uwielbiał, uważał za półboga. Nie śmiałby myśleć by być szybszym od niego. Tylko śniegu było tej wiosny znacznie więcej niż wcześniej. Decyzja o zmianie planu była bliska. 
Miałam zaplanowany wcześniej wylot do Polski na kilka dni. Więc Kacper wymyślił, że jeszcze spróbuje kilka tych łatwych szczytów zdobyć, na trudniejsze z mocnymi szczelinami itd poumawiał się z innymi ludźmi, żeby nie iść samemu. Już mu nie pomogą. 
Tatuś odbierał mnie i Hugotka z lotniska w Balicach. Gdy dojeżdżalismy do Kasiny, Kacper najpewniej odszedł. Wiedział, że jestem w najbezpieczniejszym miejscu. Pewnie takich małych niecek nawianych śniegiem, ja ta, która spowodowała wypadek, minął w swoim życiu dziesiątki, nieświadomy zagrożenia. 
Był cudownym człowiekiem. Tak cudownym , jak Jego Przyjaciele. Jędrku Andrzej Bargiel , Januszu Janusz Gołąb - Alpinist , Chłopaki, to że rzuciliście wszystko na kilka godzin po tym, jak wszczełam alarm i ruszyliście autem do Szwajcarii, to największe człowieczeństwo, jakie mnie w życiu spotkało. Kacper zrobiłby dla Was dokładnie to samo! A gdy On pakowałbym plecak ze szpejem, ja na szybko wrzucałabym do torby pieluchy i mlenio, bo na pewno nie zostawiłabym go samego w takiej sytuacji. Bez względu na wszystkie plany. Dziękuję, że wszystko zalatwiliscie za mnie juz na miejscu, gdy Kacperka odnaleziono. 
Jaśku, Piotrze Tatrzańskie Ochotnicze Pogotowie Ratunkowe - TOPR  bardzo Wam dziękuję, że mimo iż zaczęłam alarmować bardzo szybko, jak na górskie warunki, nie zignorowaliście mnie i praktycznie od razu zaczęliście akcję ze szwajcarskimi służbami. To cenne i ważne. 
Byłam żoną najwspanialszego człowieka na świecie, który był ALPINISTĄ. Choć sama gór się boję (trójkowe trudności to granica mojego komfortu), to starałam się Go ze wszystkich sił wspierać. Na tym moim zdaniem polega miłość. A On nie byłby taki fantastyczny, gdyby nie góry...
Doceniam, że mogłam się z Nim pożegnać. Nie każda żona alpinisty ma taką możliwość. Wyjście od Niego i zamknięcie za sobą na zawsze drzwi, to najtrudniejsza rzecz, jak mnie w życiu spotkała.
Od tematu śmierci nie uciekaliśmy. To były trudne rozmowy, ale szczere i świadome. Hugo pojawił się na świecie dlatego, że mój Kochany Mąż był pewien, że nie tylko dam sobie w każdej sytuacji radę, ale i na ile się da zrekompensuję stratę. 
Na pewno Go nie zawiodę. Zrobię wszystko, by wychować Hugotka na tak wspaniałego człowieka, jakim był Kacper. Żeby nasz chlopczyk dał komuś tyle szczęścia, ile dostałam ja.
Kacper założył w mojej głowie i sercu mocne  stanowisko. Odpadłam z kretesem. Wszystkie przeloty wyrwałam, pokiereszowałam się strasznie, ale stanowisko trzyma. I wytrzyma lawinę smutku. Złapiemy z Hugotkiem łopatki i to lawinisko odgruzujemy. Będziemy żyć, jak nauczył nas Kacper. Pełnią. Będziemy zwiedzać świat i zdobywać szczyty. Będziemy na każdą minutę zachłanni, jak On. To wszystko przy makaronie, pysznym winie i aromatyczniej kawie (dwie ostatnie pozycje ja!). Przyznaję Mu rację: życie jest za którkie, by się pierdołami przejmować. Perspektywa mi się zupełnie zmieniła. Hugo miał cudownego Tateła! Gdybym kilka lat temu wiedziała, że ta historia będzie miała taki przebieg, wskoczyłabym w ogień z jeszcze większą siłą!!! Dla spotkania z takimi ludźmi, jak Kacper warto żyć. To że byłam całym Jego światem przez cztery lata, że dałam mu szczęście, jest dla mnie ogromnym zaszczytem."
To wczoraj chcialam przekazać wszystkim, ktorzy przyszli pożegnać mojego Kacperka.
30.05.2023 Cmentarz Oliwski. Gdańsk.
Bardzo dziękuję za ocean miłości i współczucia, który zalewa mnie od dwóch tygodni!
Łukaszu, Arturze, Jury, Maćku, Piotrze, Sułku dziękuję, że mimo iz sami cierpicie, tak bardzo mnie wspieracie.
Moja cała Rodzinko, Trenerze, Pawle, Aniu, Kasiu, Dawidzie, Patryku: Wy wiecie.
Za ewentualne błędy przepraszam.

***
Kacper Tekieli był uczestnikiem programu Polski Himalaizm Zimowy (2010-2015) i w ramach projektu brał udział w wyprawach na Makalu oraz Broad Peak Middle. W 2016 roku uczestniczył z Pawłem Karczmarczykiem w akcji ratunkowej na Shivling w indyjskich Himalajach (6543 m).

W Tatrach przeszedł około 300 dróg wspinaczkowych, wiele samotnie, pokonując najważniejsze ściany polskich i słowackich szczytów. Wspinał się także w Alpach (słynna „trylogia alpejska” północnych ścian: Eiger, Matternhorn, Grandes Jorases), na Alasce, na Kaukazie, w Norwegii.

Justyna Kowalczyk to dwukrotna mistrzyni olimpijska (2010 Vancouver - 30 km techniką klasyczną, 2014 Soczi - 10 km techniką klasyczną), dwukrotna mistrzyni świata, pięciokrotna medalistka olimpijska, ośmiokrotna medalistka mistrzostw świata, czterokrotna zdobywczyni Pucharu Świata, czterokrotna zwyciężczyni prestiżowego Tour de Ski.

Kacper Tekieli poślubił Justynę Kowalczyk 24 września 2020 roku. 2 września 2021 roku urodził się ich syn Hugo.

Zginął w szwajcarskich Alpach podczas próby zdobycia wszystkich czterotysięczników. Żył 38 lat.

Możliwość komentowania została wyłączona przez administratora
Zgłoszenie komentarza
Komentarz który zgłaszasz:
"Justyna Kowalczyk po pogrzebie męża: "Będziemy żyć, jak nauczył nas Kacper" "
Komentarz który zgłaszasz:
Adres
Pole nie możę być puste
Powód zgłoszenia
Pole nie możę być puste
Anuluj
Dodaj odpowiedź do komentarza:
Anuluj

Może Cię zaciekawić

Sport

Pozostałe

Twój news: przyślij do nas zdjęcia lub film na [email protected]