Na sesji dosadnie o smogu. "W mieście widać, kto pali śmieci"

Limanowa. Podczas ostatniej sesji Władysław Bieda przytaczał niepokojące dane i apelował do mieszkańców, wskazując na autentyczny problem złej jakości powietrza w mieście. Jak stwierdził burmistrz, w mieście widać, kto pali śmieci. – Jeżeli w dzień, w którym śmieci są obierane, z jednego domu są dwa worki, a z drugiego tylko połowa, to te śmieci gdzieś zniknęły. W piecu zniknęły – mówił.

W trakcie piątkowej sesji Rady Miasta Limanowa poruszono problem jakości powietrza w mieście. Radnemu Wiesławowi Sędzikowi, który rozpoczął dyskusję, chodziło głównie o firmy działające w ścisłym centrum Limanowej. – Czy jest szansa, że te firmy przejdą na jakiś inny system opalania pieców? Nie kwestionujemy działania tych firm w centrum, ale już wielokrotnie mieszkańcy zwracali na to uwagę – pytał Wiesław Sędzik.

Głos zabrała Maria Mąka, przewodnicząca zarządu osiedla Centrum, a jednocześnie przedstawicielka Rejonowej Spółdzielni Zaopatrzenia i Zbytu w Limanowej.

– Robimy po kolei to, co może doprowadzić do wprowadzenia ogrzewania gazem, ale najpierw musimy ocieplić budynki, wymienić okna. Robimy to po kolei. Ale każdy grosz musimy sami zarobić – powiedziała. – Jeżeli chodzi o piekarnię, to jest ona ogrzewana gazem. I kiedyś piekliśmy chleb na gazie, ale on jest całkiem inny jeśli chodzi o jakość, jak dobrze wiedzą ci, którzy mieszkają w Limanowej dość długo. Zresztą, mamy też przykład w domach, gdzie piekarniki nie są gazowe, tylko elektryczne. Z gazowych piekarników wszyscy już zrezygnowali, bo się placka nie da zjeść, już nie mówiąc o chlebie. Dlatego chleb pieczemy tradycyjnie, na węglu. A węgiel kupujemy z najlepszych dostaw, z wszystkimi atestami i zezwoleniami, więc uważam że to nie do nas pretensje, że się dymi. Jak jest lepszy gatunkowo węgiel kupiony, a płacimy ciężkie pieniądze za węgiel, to ten dym jest lepszy – stwierdziła.

Wenus i Jowisz wcielą się w rolę "pierwszej gwiazdki" wigilijnej Rada Gminy - sesja na żywo

Odnosząc się do komina Domu Towarowego, zapowiedziała że wprowadzenie ogrzewania gazem będzie możliwe po wymianie okien i ociepleniu budynku. – Kiedyś rozmawialiśmy, burmistrz obiecuje coś o ciepłowni, może kiedyś chętnie byśmy się do takiej podłączyli, dla nas to super sprawa, bo wszystkie koszty mniejsze – mówiła.

W odniesieniu do jej wypowiedzi burmistrz Władysław Bieda oświadczył, że odbył dwa lub trzy spotkania z zarządem RSZiZ, podczas których deklarował pomoc miejskich urzędników w przygotowaniu wniosków dla spółdzielni. – Firmy, podmioty prawa handlowego, mogą liczyć na pożyczki niskooprocentowane z możliwością częściowego umorzenia. Ta nasza oferta, że nieodpłatnie pomożemy przygotować dokumenty, jest cały czas aktualna – zapewnił Władysław Bieda.

– Pani mówi, że sadza z tych kominów nie leci? Będziecie państwo przechodzić przez rynek, proszę popatrzeć na tak zwany Buzodrom, jakie tam są czarne zacieki. I te sadze siadły na tym budynku. Ale podobne sadze, jeżeli ktoś przechodzi często lub mieszka w rynku, ma w swoim organizmie. Ja bardzo proszę, żebyśmy się wszyscy nad tym zastanowili – apelował burmistrz. – Oczywiście, trzeba korzystać z węgla z atestem, z niskim poziomem zasiarczenia, ale trzeba pamiętać że kotły nie są przystosowane, technologia spalania węgla od dołu powoduje to, że kocioł jest zasypywany do pełna, rozpala się, a potem zamyka dopływ powietrza żeby się wszystko szybko nie spaliło. I to generuje całą masę sadzy i czarnego dymu, bo węgiel spala się z małą ilością powietrza. Wymyślono technologię spalania od góry, wtedy te frakcje są wszystkie dopalone, ale to muszą być nowoczesne kotły.

Władysław Bieda dodał, że w mieście widać, kto pali śmieci. – Jeżeli w dzień, w którym śmieci są obierane, z jednego domu są dwa worki, a z drugiego tylko połowa, to te śmieci gdzieś zniknęły. W piecu zniknęły – mówił.

W trakcie dyskusji Władysław Bieda przytaczał niepokojące dane i apelował do mieszkańców, wskazując na autentyczny problem złej jakości powietrza w mieście.

– Z zanieczyszeniem powietrza jest taki problem, że jego skutek nie jest natychmiastowy. Gdyby było tak, że jeżeli ktoś wieczorem spali śmieci, a rano zachoruje, to gwarantuję że nikt już ani jednego śmiecia by nie spalił. Ale tak nie jest. To się stopniowo odkłada, a większości osób wydaje się, że nic się nie stało, bo to poszło gdzieś tam w górę, w powietrze. Ale mieszkamy na szczególnym terenie. Miasto Limanowa jest w kotlinie, jest znacznie mniejsze przewietrzanie. Takich problemów nie ma na równinach, nad morzem, gdzie jest duża cyrkulacja powietrza. U nas gromadzi się to w dolinach i wszyscy to wdychamy. Statystyki pokazują, że powiat limanowski w województwie małopolskim ma najwyższą zachorowalność na raka i to są przede wszystkim nowotwory dróg oddechowych. I wcale to nie oznacza, że to wpływa tylko na drogi oddechowe, ale jeszcze na wiele innych rzeczy. I to są pozorne oszczędności; nie ma nic cenniejszego od zdrowia i życia; jedne choroby daje się wyleczyć, inne nie. Tylko na razie nie ma takiego wskaźnika, który każdy mógłby sobie zainstalować, który pokazałby jak wdychanie tego zanieczyszczonego powietrza szkodzi i jak wpływa na zdrowie. To jest najgorsze. Gdyby każdy zobaczył o ile lat czy dni będzie krócej żył, no to każdy by się nad tym zastanowił. To jest autentyczny problem – stwierdził burmistrz.