0°   dziś 4°   jutro
Sobota, 23 listopada Adela, Klemens, Klementyna, Felicyta

O Wojtku, co deskorolkowcom szyje buty

Opublikowano 02.05.2015 19:26:51 Zaktualizowano 05.09.2018 07:30:06 TISS

Wystarczyły dwa dni jazdy na deskorolce i jego buty pękały. Owszem, było dostępne obuwie z górnej półki, ale dla ucznia, który z własnej kieszeni finansował swoją pasję, te były za drogie. Na dodatek raczej można było kupić tylko kolorowe, a on chciał zwykłe, czarno-białe. Dlatego ze starego płaszcza taty sam sobie uszył pierwszą parę własnych butów.

Styl życia
Ale zanim się za to zabrał, trzynaście lat temu zafascynowany grą komputerową postanowił w realu spróbować jazdy na deskorolce. Przez starszą siostrę poznał Łukasza Jemiołę, dziś bardziej znanego ze śpiewania, ale wtedy młodego człowieka szalejącego na deskorolce przy limanowskim buzodromie. Łukasz przyjaźnie podszedł do adepta, stwierdzając, że przecież każdy się kiedyś uczył i tak zaczęła się życiowa przygoda. Dziś 26-letni Wojtek Zoń z Limanowej nie określa jazdy na deskorolce mianem sportu czy pasji.
- Deskorolka to styl życia – mówi. – Daje mi poczucie wolności, akceptację, przyjaźnie. Dzięki niej robię to, co kocham.
Skrzywione spojrzenie
Stereotypowo deskorolkowiec kojarzy się z szerokimi spodniami i muzyką hiphopową.
- To nieprawda – prostuje Wojtek. - Nie ma u nas podziałów ze względu na słuchaną muzykę, sposób ubierania. Nie ma też rywalizacji. Za to jesteśmy bardzo solidarni. Przecież łączy nas jedno - deska.
Jedyne „skrzywienie”, jakie mają deskorolkowcy, to, zdaniem Wojtka, skrzywione spojrzenie na architekturę. Oceniają bowiem murki, ławeczki i wszelkie elementy architektoniczne pod kątem przydatności do ewolucji.
Sam po trzynastu latach jazdy na desce wcale nie ma wysokiego mniemania o swoich umiejętnościach. Wygrał zawody w Oświęcimiu, ale stale doskonali swoją jazdę.
- Kombinacji trików, czyli niefachowo figur i ewolucji, jest tak wiele, że przede mną jeszcze sporo wyzwań – twierdzi.
Idea rodzimej produkcji
Deskorolka stała się jego życiem. Nie tylko jako pasja. W wakacje prowadził szkółkę deskorolkową dla dzieci, jest jednym z inicjatorów powstania limanowskiego skateparku, a teraz deskorolka zdominowała jego zawodowe plany. Szyje buty dla takich jak on miłośników deski i planuje założenie własnej firmy.
- Pierwsze buty uszyłem przed pięciu laty ze starego płaszcza taty, na starej podeszwie. Dziś się ich wstydzę. Ale potem uczyłem się na błędach, sporo podpatrzyłem u kolegi w zakładzie szewskim, wiele też czytałem – opowiada.
Do tej pory uszył około 60 par butów. Są specjalnie wzmacniane, wygodne, płaskie, idealne dla deskorolkowców. Cena jest niższa od butów firmowych, a do tego można dobrać kolor i wzór. Sam projektuje różne modele i wymyśla rozmaite udogodnienia. Szyje ręcznie i na maszynie z zakładu tapicerskiego. Każda para jest inna. Ma dostawcę skóry spod Nowego Sącza i sprawdzonego dystrybutora podeszew. Wybiera skóry zamszowe, bo te są trwałe, ale też łatwiej wybaczają błędy w trakcie szycia. Niedawno był na targach w Łodzi, sprzedał kilka par butów i nawiązał ciekawe kontakty. Ma pomysł, ma zapał. Teraz jedzie do Niemiec zarobić, żeby po powrocie kupić maszyny i ruszyć z prawdziwą produkcją.
Jest w tym także idea – wspieranie rodzimych producentów.
- Środowisko deskorolkarzy daje świetny przykład – mówi. - Kupujemy deski w sklepie u kolegi deskorolkowca, produkuje je inny kolega deskorolkowiec itd. W ten sposób wspieramy siebie nawzajem, jednocząc środowisko. Z tego wzorca powinni czerpać inni. Kupujmy od siebie, u siebie! Promujemy rodzime, polskie produkty!
Jolanta Bugajska
Fot. JOMB

Zobacz również:

Komentarze (0)

Nie dodano jeszcze komentarzy pod tym artykułem - bądź pierwszy
Zgłoszenie komentarza
Komentarz który zgłaszasz:
"O Wojtku, co deskorolkowcom szyje buty"
Komentarz który zgłaszasz:
Adres
Pole nie możę być puste
Powód zgłoszenia
Pole nie możę być puste
Anuluj
Dodaj odpowiedź do komentarza:
Anuluj

Może Cię zaciekawić

Sport

Pozostałe

Twój news: przyślij do nas zdjęcia lub film na [email protected]