4°   dziś 6°   jutro
Poniedziałek, 18 listopada Roman, Klaudyna, Anielia, Karolina

Pełen przygód nocleg szkockiego najemnika w Limanowej

Opublikowano 06.06.2021 09:25:00 Zaktualizowano 06.06.2021 09:31:12 top

Jakie były związki urodzonego 31 marca 1635 r. w dziedzicznym zamku Auchleuchries w hrabstwie Aberdeen w Szkocji Patricka Gordona z Limanową? Odpowiedź na to pytanie znajduje się w dzienniku spisywanym przez szkockiego szlachcica od ok. 1655 r. do 1698 r. w języku angielskim, którego rękopis został opublikowany dopiero w latach 1849-1852 w języku niemieckim w Moskwie. Cała historia rozpoczyna się w 1655 r. kiedy młody Gordon jako najemnik w konnej armii Arvida Wittenberga wkroczył na ziemie Rzeczpospolitej w czasie II wojny północnej, popularnie zwanej „potopem” szwedzkim.

Już 26 września 1655 r. armia szwedzka dowodzona przez marszałka Arvida Wittenberga obległa Kraków, a wydzielony korpus pod dowództwem króla Karola X Gustawa 3 października rozgromił armię koronną hetmana polnego Stanisława Lanckorońskiego pod Wojniczem. Po tym sukcesie monarcha wyprawił na południe w celu zdobycia Nowego Sącza regiment rajtarii niemieckiej Pontusa hrabiego de la Gardie pod komendą Jerzego Forgella, w której służył 20-letni szkocki najemnik Patrick Gordon. Oddział ten zajął bez walki miasto 4/5 października i rozpoczęła się trwająca ponad 2 miesiące okupacja stolicy powiatu sądeckiego (w międzyczasie 17 października skapitulował Kraków, stając się główną bazą operacyjną Szwedów na południu, jednocześnie padła dobrze ufortyfikowana siedziba Lubomirskich – Nowy Wiśnicz, a król Polski Jan Kazimierz opuścił granice królestwa i udał się na Śląsk). Po zainstalowaniu garnizonów w największych miastach i zamkach Szwedzi rozpoczęli masowe rekwizycje wśród ludności okolicy, a najprawdopodobniej ich główną arterią komunikacyjną pomiędzy Krakowem a Nowym Sączem, stał się boczny trakt handlowy wiodący m.in. przez Tymbark i Limanową.

Sytuacja zaczęła się zmieniać w połowie listopada 1655 r., kiedy na stanowisku dowódcy garnizonu sądeckiego Forgell został zastąpiony przez obersztlejtnanta Steina, wykazującego się zdecydowanie większą bezwzględnością w stosunku do ludności Nowego Sącza i okolicznych miejscowości, co w konsekwencji powodowało ucieczkę chłopów i mieszczan do lasów i tworzenie się pierwszych formacji partyzanckich napadających na niewielkie oddziały aprowizacyjne wroga. Potencjał wojny asymetrycznej dostrzegł marszałek wielki koronny Jerzy Sebastian Lubomirski, który przejął kontrolę nad tworzącą się armią chłopską i wsparł ją własnymi oddziałami stacjonującymi na Spiszu, w celu odzyskania Nowego Sącza. Lubomirski organizację i dowództwo nad partyzantami powierzył drobnemu szlachcicowi Felicjanowi Kochowskiemu, którego wspierali m.in. bracia Kazimierz i Jan Dunin-Wąsowiczowie, będący właścicielami części Przyszowej. Polacy na początku grudnia zdecydowali się na atak na Dąbrowę na północ od stolicy powiatu – majątek ariańskiego szlachcica i kolaboranta Wespazjana Schlichtinga. Stein uprzedzony o tej akcji dzięki schwytaniu jeńców (od których uzyskał również informację o liczebności partyzantów: 2-3 tys. chłopów, trochę szlachty i 200 dragonów biskupa krakowskiego), postanowił uprzedzić ruch Kochowskiego i 13 grudnia wyprawił się z większością wojska na spotkanie Polaków, pozostawiając w Nowym Sączu szczątkowy garnizon. Kochowski uprzedzony przez sądeckich mieszczan zmienił plan i uderzył bezpośrednio na miasto, które po krótkiej walce zdobył, a resztki załogi szwedzkiej (wśród której znajdował się Patrick Gordon) uciekły i połączyły się z powracającymi w pośpiechu głównymi oddziałami Steina. Szwedzi przystąpili z marszu do szturmu na mury, jednak zostali odparci, a zbliżanie się od południa spiskiej piechoty Lubomirskiego, spowodowało że Stein zarządził odwrót do Krakowa, jak zapisał Gordona w swoim dzienniku pod wieczór tego samego dnia Szwedzi znaleźli się w Limanowej (nie zatrzymując się), po czym pomaszerowali przez górę do wsi Grabie (Gegen Abend kamen sie in das Städchen Limanowa, sie verweilten sich gar nicht sondern marschieren über einen Berg nach dem Dörfe Grabia) i następnego dnia (14 grudnia) dotarli do Krakowa. 

Szwedzi nie zamierzali pozostawić Nowego Sącza w polskich rękach, dlatego natychmiast po dotarciu Steina do Krakowa wyruszył stamtąd następny korpus w celu stłumienia powstania i odzyskania miasta. Sekretarz królowej polskiej Ludwiki Marii Gonzagi Francuz Pierre des Noyers w swoich listach zawarł informację o tej wyprawie, powołując się na źródło jakim mieli być zbiegli do Jana Kazimierza rajcy krakowscy, którzy przekazali że do Sącza wyruszyło 1000 żołnierzy szwedzkich, ale żaden z nich nie wrócił (… qu'ils en avaient fait sortir, il y a quelques jours, 1000 fantassins qu'ils avaient envoyés vers Sontch pour dissiper un soulèvement des paysans; mais qu'il avait été si grand que pas un tout seul des Suédois n'en était revenu pour dire ce qui s'y faisait) – wydaje się, że zagłada całego korpusu jest w narracji des Noyers’a swego rodzaju hiperbolą, jednak niepowodzenie wyprawy i ponowne wycofanie się wojsk ekspedycyjnych do Krakowa znane jest skądinąd. Najprawdopodobniej opis części podjętej próby odzyskania Nowego Sącza z rąk polskich zawarł w swoim dzienniku Patrick Gordon: po dotarciu do Krakowa wraz z pobitymi oddziałami Steina szkocki najemnik dowiedział się, że jego pułk już wymaszerował, dlatego wraz z 3 innymi oficerami i 2 służącymi skierował się do Dobczyc. Na miejscu uzyskał informację, że poprzedniej nocy jego kompanii byli w Grabiu, skąd część pomaszerowała do Wiśnicza po armaty, a druga część udała się do Limanowej. Gdy on i jego towarzysze dotarli do miasteczka usłyszeli, że 100 osobowy oddział przemaszerował tędy (na Wschód) i że będzie niedługo wracał, dlatego też zdecydowali się na nocleg w Limanowej. Gordon próbował uzyskać kwaterę w mieście, a w tym czasie towarzyszący mu wcześniej oficerowie pospiesznie odjechali z powrotem w kierunku Krakowa.  Samotna próba ich doścignięcia zakończyła się w pobliskiej wiosce (nie wymienionej z nazwy w dzienniku), gdzie szkocki najemnik znalazł się w sytuacji zagrażającej życiu – zawrócił więc do Limanowej, gdzie w nocy został pojmany przez uzbrojonych polskich szlachciców (polnischer Edelleute) i umieszczony w areszcie (w dworze), milę od miasta skąd nazajutrz został zabrany przez szlachcica i 5 innych do więzienia w Nowym Sączu.       

Zobacz również:

Limanowa w czasie najazdu Szwedów była jednym z najmniejszych miast w Małopolsce, która ze swoimi ok. 200-250 mieszkańcami (szacunkowo) posiadała podobną wielkość jak biskupi Tylicz, czy słabo prosperujący królewski Tymbark. Poważne straty demograficzne przyniosła zaraza z 1651 r. (brak zachowanego liber mortuorum dla tego okresu, uniemożliwia jednak wysuwanie jakichkolwiek wniosków, co do jej rzeczywistego zasięgu i charakteru), po której w mieście pozostało zaledwie kilku rzemieślników (4 szewców, 1 kowal, 1 rzeźnik, 1 piekarz i 2 sukienników), płacących pobór w marcu 1655 r. Rejestr poborowy województwa krakowskiego dla tego roku wymienia także rzemieślników zmarłych w Ilmanowej z powodu „powietrza”: 2 szewców, 1 kowal, 1 piekarz, 1 rzeźnik i 2 sukienników – straty dla miejscowego rzemiosła sięgały zatem ponad 40%. Miasteczko otoczone było fortyfikacjami, na które składały się drewniane płoty, przypuszczalnie miejscami przechodzące w palisadę, Brama krakowska zbudowana z tarcic, a także potoki i przekopy młyńskie stanowiące przeszkody naturalne. Teoretycznie do obrony Limanowej zobowiązani byli wszyscy mieszczanie, którzy zgodnie z ordynacjami Achacego Przyłęckiego z 1640 i 1644 r. mieli zaopatrzyć się w broń palną i brać udział w ćwiczeniach wojskowych, co w odniesieniu do ogólnej liczby ludności dawało hipotetycznie od 30 do 50 potencjalnych obrońców. Jednak zarówno urządzenia defensywne jak i siła militarna miasteczka mogły być wystarczające wyłącznie do odparcia niewielkiego napadu rabunkowego, a nie doskonale zorganizowanych, wyszkolonych i wyposażonych żołnierzy szwedzkich, którzy od czasów wojny trzydziestoletniej tworzyli najlepszą armię ówczesnej Europy. Z tego stanu rzeczy prawdopodobnie zdawał sobie sprawę właściciel Limanowej, Starej Wsi i Mordarki Kasper Brzechwa – syn Piotra Brzechwy z Wrzącej i Katarzyny de domo Jordan z Zakliczyna (wnuczki Stanisława Jordana założyciela miasta), zatem w źródłach brak informacji o jakimkolwiek oporze mieszczan limanowskich w czasie „potopu”, co więcej opis Gordona wskazuje, że boczny trakt sądecko-krakowski, na którym położone było miasteczko pełnił dla Szwedów rolę głównej trasy tranzytowej pomiędzy Krakowem a Nowym Sączem, po której poruszały się bez przeszkód nawet niewielkie oddziały okupacyjne.

Patrick Gordon prawdopodobnie próbował uzyskać nocleg w gospodzie znajdującej się na limanowskim rynku, której właścicielem był pan dziedziczny miasteczka, jednak jego narracja jest pozbawiona w wielu miejscach wystarczającej precyzji. Wniosek ten jest szczególnie istotny w momencie próby ustalenia, kto właściwie pojmał go w niewolę i gdzie był następnie przetrzymywany w areszcie. Przypuszczalnie na czele uzbrojonych szlachciców nie stał właściciel miasta Kasper Brzechwa, gdyż w tym wypadku szkocki żołnierz regimentu Pontusa de la Gardie znalazłby się w areszcie w samej Limanowej, lub najbliższej okolicy (Mordarka, Stara Wieś), a jak sam stwierdza miejsce jego uwięzienia znajdowało się milę od miasta. Stosowana przez niego w dzienniku miara odległości – mila, wynosiła ok. 8 km (Dąbrowę od Nowego Sącza dzieliła mila, Kraków od Dobczyc 4 mile, natomiast od wsi Grabie 6 mil). Teoretyczne dystans 1 mili od miasta dzieliło kilka dworów: w Rupniowie, Tymbarku, Przyszowej i w przybliżeniu w Męcinie – w tym ostatnim przypadku panami dziedzicznymi części wsi byli Krzeszowie – wyznawcy arianizmu, zatem jest mało prawdopodobne aby oni stali za pojmaniem Gordona. Przyszowa jako siedlisko Dunin-Wąsowiczów działających w chłopskiej armii Kochowskiego wydaje się bardzo prawdopodobna, jednak szkocki najemnik wymienia z nazwiska braci Wąsowiczów (Brüder Wonsowitz – w kontekście zdobycia Nowego Sącza), więc przypuszczalnie również w opisie swojego pojmania wskazał by ich bezpośrednio. Krzysztofowi Wąsowiczowi przypisuje się ponadto powszechnie rozgromienie 100 osobowego szwedzkiego oddziału w Mordarce (tego który próbowali dogonić oficerowie armii Wittenberga) – jednak brak takiej wzmianki u Gordona, stawia autentyczność tej potyczki pod znakiem zapytania. Przetransportowanie więźnia do Nowego Sącza już nazajutrz hipotetycznie wyklucza również odbywanie aresztu w dworach położonaych na Zachód od Limanowej, a więc w Rupniowie i Tymbarku. Oczywiście powyższe rozważania mają wyłącznie charakter formułowania i weryfikacji hipotez, opartych wyłącznie o jedno źródło, zatem ich zastosowanie w konstruowaniu tez ogólnych nie jest bezwarunkowe.

Dalsze losy Patrica Gordona przedstawiały się wyjątkowo interesująco. W nowosądeckim więzieniu spędził on 17 tygodni, po czym dzięki wstawiennictwu prowincjała franciszkanów księdza Ineza (jako katolik) został zwolniony pod warunkiem zaciągnięcia się na służbę w oddziałach dragonów starosty sądeckiego Konstantego Lubomirskiego. W tej formacji wziął udział w 1656 r. w bitwie pod Warszawą, a po tej batalii pod Łowiczem wpadł w ręce rajtarów brandenburskich, którzy wydali go Szwedom. Gordon zaczął więc ponownie służbę u Karola Gustawa w szkockiej kompanii przybocznej generała Douglasa. Pozostając w służbie szwedzkiej na Żuławah planował w 1658 r. zamach na ambasadora angielskiego w Rosji Richarda Bradshaw, za rzekome przewodniczenie trybunałowi skazującego na śmierć króla Anglii Karola I Stuarta. 22 XI 1658 r. Gordon ponownie trafił do polskiej niewoli i dzięki poparciu Jakuba Sobieskiego znalazł służbę w korpusie marszałka i hetmana Jerzego Lubomirskiego, z którym walczył przeciwko Szwedom. Brał udział także w wojnie polsko-rosyjskiej walcząc pod Lubarem, Cudnowem i Słobodyszczem. Po wojnie z Rosją planował przejść na służbę austriacką, jednak przekonany przez posła rosyjskiego porzucił wojska polskie i znalazł się w stopniu majora w armii rosyjskiej, a później dosłużył się stopni generała i kontradmirała. Na służbie cara Gordon tłumił powstania Kozaków, walczył z Tatarami, a także Turkami w wojnach krymskich. W trakcie przewrotu w 1689 r. zdecydowanie stanął po stronie cara Piotra (później nazwanego Wielkim) i zyskał jego ogromne zaufanie. Patrick Gordon zmarł w Moskwie w grudniu 1699 r.

Najbardziej znana postać wojsk rosyjskich w XVII w. miała zatem w trakcie swojego awanturniczego życia krótki epizod związany z Limanową, ponadto był to moment kiedy po raz pierwszy Gordon zmienił stronę konfliktu, co było dla niego następnie częstą praktyką. Napisany przez niego dziennik jest niezwykle cennym źródłem dla poznania dziejów wojskowości w Europie Środkowej i Wschodniej w wymiarze ogólnym. Z perspektywy mikrohistorii natomiast, jego krótka relacja z pobytu w Limanowej stanowi właściwie jedynie źródło narracyjne pozwalające na wgląd w sytuację miasteczka w trakcie „potopu“ szwedzkiego.

Arkadiusz Urbaniec - historyk
Muzeum Regionalne Ziemi Limanowskiej
Instytut Historii i Archiwistyki Uniwersytetu Pedagogicznego w Krakowie

Komentarze (2)

scigany01
2021-06-06 16:43:10
0 4
Brawo Panie Arkadiuszu, dobra robota.
Odpowiedz
Wfra
2021-06-06 21:00:02
0 3
bardzo ciekawy wkład w naszą historię. Brawo
Pozdrawiam
Odpowiedz
Zgłoszenie komentarza
Komentarz który zgłaszasz:
"Pełen przygód nocleg szkockiego najemnika w Limanowej "
Komentarz który zgłaszasz:
Adres
Pole nie możę być puste
Powód zgłoszenia
Pole nie możę być puste
Anuluj
Dodaj odpowiedź do komentarza:
Anuluj

Może Cię zaciekawić

Sport

Pozostałe

Twój news: przyślij do nas zdjęcia lub film na [email protected]