Pies drapał, czyli wieś babci Teresy
Gdyby pani Teresa urodziła się w czasach współczesnych, pewnie byłaby zagorzałą, walczącą feministką. O mężczyznach nie ma dobrego zdania, a powołując się na życiowe doświadczenie stanowczo radzi: - Za mąż to lepiej nie wychodzić!
„W głębokiej wiosce, przez naturę obdarzonej pięknem zielonych stromizn, od wczesnej wiosny do późnej jesieni zawsze czymś kwitnących i zawsze bardzo widocznych w zamkniętym od wschodu, od zachodu pagórkami, krajobrazie – panuje w niedzielne popołudnia rajska cisza.” Tak zaczyna się opowiadanie „W środowisku”. Po dotarciu do Sechny, wioski koło Ujanowic, wszystko staje się jasne. Są zielone pagórki, oblane czerwienią maków łąki, jest też niebiańska cisza.
- Bo tu w czterech sąsiednich domach już nikt nie mieszka. Starzy poumierali, a dzieci w mieście albo za granicą. Ta nasza Sechna to wieś głęboka – wita w progu gospodyni.
Skoro Mickiewicz potrafił
Wśród tych pagórków leśnych, wśród tych łąk zielonych mieszka osiemdziesięciojednoletnia literatka Teresa Grzegorzek. Zaczęła pisać, bo… - Bo pomyślałam, że jak Mickiewicz potrafił, to czemu i ja nie mogłabym spróbować.
Więc pisze, najczęściej zimą, albo wieczorami. - To świetny sposób na nudę. Jak zacznę to nawet się nie obejrzę, kiedy wybija północ. Skąd to pisanie mi przychodzi? Nie mam pojęcia. Najtrudniej wymyślić tytuł i początek, a później idzie już jak po lodzie.
- Z rękopisów jej tekstów czy wierszy bije wisusowski humor i hart ducha mogący zakasować w pięć sekund tuzin emonastolatków – ocenia Sławek Łużny z Limanowskiego Klubu Literatów działającego przy MBP w Limanowej.
Miody od Miodka
Za pisanie zabrała się w latach 90. Wydała epopeję sławiącą tajne nauczanie w Ujanowicach - „Wspomnienia jak legendy”, zbiór wierszy „Hela spod grzybka” i opowiadania „Na chłopski rozum”. Największy sentyment ma do pierwszej książki. Nie może tylko przeżałować, że w publikacji zabrakło ostatniej, jej zdaniem najlepszej księgi. Po wydaniu wspomnień otrzymała list gratulacyjny od prof. Jana Miodka. Profesor pisał: „Trud jakiego się pani podjęła utrwalając w poezji dzieje tajnego nauczania w czasie II wojny światowej ma wartość nieocenioną. Pozwala ocalić od zapomnienia jedne z najpiękniejszych kart naszej walki o przetrwanie nocy okupacyjnej.”
O zastrzelonym żołnierzu
- Moje dzieciństwo przypadło na lata wojny. Szkoda, że nasze pokolenie musiało przez to przejść – wzdycha i zaczyna urywaną opowieść.
O zastrzelonym w miedzy wujku, który z powodu głuchoty nie usłyszał niemieckiego wołania – Halt! O ukrywaniu się w stodole. O tym, że kiedyś znalazł ją żołnierz – piękny, przystojny. Przerażona stanęła z nim oko w oko. Po chwili pełnego napięcia milczenia żołnierz uśmiechnął się i puścił ją wolno. Jej wybawca został później zastrzelony przez partyzantów. Podobno błagał o życie… Gdyby wiedziała, pobiegłaby, prosiłaby o jego ocalenie.
Tę historię opisała w swoim poemacie, ale tam przeżywa ją anonimowa dziewczyna.
- Tak, wszystko co napisałam sama doświadczyłam, czasem może trochę te historie ubarwiłam – przyznaje.
W grzbiet bęksło
Jej dzieciństwo to nie tylko tragiczne historie.
- Mój ojciec zbyt pobożny nie był, gdy raz na rok pojawił się w kościele do spowiedzi, wszyscy księża biegli do konfesjonałów, żeby przypadkiem się nie rozmyślił i nie uciekł. Za to matka była bardzo religijna, zawsze pilnowała wspólnego pacierza. A ponieważ modlitwy trwały długo, czasem któreś z nas roześmiało się albo zwyczajnie przysypiało. Wtedy matka „bęksała” pięścią po plecach. Bywało, że w czasie modlitwy młodszy brat Władek zamiast św. Elżbieto mówił „św. Elgrzbieto”, a wtedy śmiechu już powstrzymać nie mogliśmy.
Nauczyciele dali chleb
W czasie okupacji uczęszczała na tajne komplety prowadzone w prywatnych mieszkaniach nauczycieli. To im poświeciła wspomnianą epopeję. - Tym ofiarnym nauczycielom, którzy bezpłatnie nas kształcili, narażając własne życie, zawdzięczamy późniejsze życie. Oni popchnęli ludzi, dali nam chleb, bo gdy skończyła się wojna mieliśmy podstawowe wykształcenie.
Zdała maturę w 1948 r. w Rolniczo-Gospodarczym Liceum im. generałowej Zamoyskiej w zakopiańskich Kuźnicach. Potem odbyła kurs nauczycielski w Krakowie. Przez trzy lata uczyła w szkołach w Bębnie, w Dobrej i w Tarnowie. Później ojciec przepisał na nią gospodarstwo, bo była jedynym dzieckiem po szkole rolniczej a ówczesne przepisy tego wymagały. Musiała zrezygnować z nauczycielstwa. Wyszła za mąż, na świat przyszło pięcioro dzieci.
Byle nie za mąż!
W niepublikowanym wierszu „Czas” Teresa Grzegorzek pisze:
„Zrobieni na szaro przez czas (…)
Oprócz oczu – pamięci
Te ogromnieją w czasie
Zerkają wstecz po życiu
Niejedno było nie to nie to
ale pies drapał
za późno już”
Czego w życiu żałuje?
- Matko Bosko, człowiek był naprawdę zacofany i staroświecki! Dziecko po dziecku i nie było szans na powrót do szkoły!
Tak, gdyby pani Teresa urodziła się w czasach współczesnych, pewnie byłaby zagorzałą, walczącą feministką. Jest bardzo żywotną osobą, czasem w trakcie rozmowy wyrywa jej się mocniejsze słowo, które zgrabnie maskuje szelmowskim uśmiechem. O mężczyznach nie ma dobrego zdania, a powołując się na życiowe doświadczenie stanowczo radzi: - Za mąż to lepiej nie wychodzić!
Franciga na męskim kazaniu
- Za mojej młodości to tak dobrze nie było – wzdycha. - Gdyby dziewczyna ścięła włosy na krótko, oj, dałby jej ksiądz dziekan nauczkę. Długie splecione włosy i koniec! W takim zacofaniu żyliśmy…
Ona – Teresa – trochę z tymi „wiejskimi przyzwyczajeniami” walczyła. Kiedyś wabiona ciekawością co też ksiądz rekolekcjonista z Limanowej wygłasza w kazaniu stanowym dla mężczyzn, zakradła się na nabożeństwo. A był to wyczyn nie lada, bo kobiety na „męskie kazania” miały zakaz wstępu. Przechytrzyła pilnujących drzwi i ukryła się w ławce. Wysłuchała całego kazania i ze złością stwierdziła, że rekolekcjonista jest dla tych pijaków, leni, łapserdaków łagodny i pobłażliwy. Gdy przyszło do odśpiewania pieśni śmiało stanęła wśród mężczyzn i zaśpiewała najgłośniej, budząc popłoch. Wszystko opisała w opowiadaniu z tomiku „Na chłopski rozum”, tyle że jej bohaterka nosi imię Franciga.
Tekla Gil o wsi
Z resztą wielu jej bohaterów nosi cechy albo samej autorki, albo jej sąsiadów z Sechny. Czasem czerpie też inspirację z zasłyszanych opowieści i miejscowych legend.
Swoje utwory podpisywała pseudonimem „Tekla Gil”.
- Gil wzięło się stąd, że w dzieciństwie przez długi czas miałam czerwony, odmrożony nos, więc przezywano mnie „gilem”. A Tekla to imię pajęczycy z dobranocki – wyjaśnia.
Teraz tworzeniu może się oddać cała. Dzieci dorosły, ona sprzedała krowę, nie obsadza pola, a kurki – liliputki ktoś ukradł. Uwielbia pisać wierszem, bo ten sam układa się jej w głowie. Ale jej czytelnicy zdecydowanie domagają się więcej prozy znakomicie oddającej klimat życia na wsi. Bo jak tu nie poddać się urokowi tych opowieści: „Urodził się młody Dziuba. Stary z uciechy zacierał ręce i córki miał za nic. Od dziecka w robocie. W stajni, w polu, chlewie, stodole jak dzień długi. Stary chował pięknego buhaja rozpłodnika, konie, krów, cieląt, wolców, prosiąt wiele. Miały dzioby ciężkie życie, mięśnie wyrobione, silne nogi. Mały Dziuba miał złote czasy.”
Szuflada jest pełna
Jej teksty są śmiałe i pisane ze swadą. Ludowa autorka z ironicznym dystansem patrzy na świat. Na razie oddała się pisaniu bajek. – Bajki pisze mi się szybko. Najtrudniej o dobry temat. Czasem bardzo długo nic nie przychodzi mi do głowy, a później jedno zabawne skojarzenie i już! Boli mnie, że najmłodsi nie czytają, marnotrawią czas przed komputerem, dlatego piszę dla nich.
W szufladzie leżą już cztery kilkunastostronicowe bajki w rękopisie, jest też sporo wierszy i poemat o pielgrzymkach papieża Jana Pawła II. Może kiedyś uda się je opublikować?
- Oj! To by było moje marzenie! – przyznaje. – Ale o wydanie nie będę zabiegać. Już mi nie zależy. Teraz wybieram się jak pliszka za morze do raju…
Może Cię zaciekawić
Pallotyn abp Adrian Galbas nowym metropolitą warszawskim
W lutym 2025 r. kard. Nycz skończy 75 lat i osiągnie wiek emerytalny. Mimo tego już w grudniu 2023 r. złożył na ręce papieża rezygnację z urz...
Czytaj więcejWypadek szkolnego busa; dwoje dzieci w szpitalu
„Pozostałe dzieci, które podróżowały busem, zostały zabrane przez opiekunów z miejsca zdarzenia” – poinformował rzecznik małopolskiej s...
Czytaj więcejGęsta mgła i śliskie drogi: ostrzeżenie meteorologiczne na najbliższe godziny
Według najnowszych danych, mieszkańcy regionu powinni przygotować się na warunki ograniczające widoczność. Gęsta mgła, której występowanie ...
Czytaj więcejKs. Michał Olszewski składa podziękowania
Kochani! "Widzę dom, w nim otwarte drzwi, Ojciec czeka na mnie w nim, woła mnie, wiem, że mogę wejść, On opatrzy rany me." Słowa tej pieś...
Czytaj więcejSport
Klaudia Zwolińska z brązowym medalem Mistrzostw Świata!
Pochodząca z Kłodnego (gmina Limanowa) Klaudia Zwolińska zdobyła przed chwilą brązowy w Mistrzostwach Świata w kajakarstwie górskim (K1) ...
Czytaj więcejSławomir Jasica medalistą Mistrzostw Europy
- Mistrzostwa Europy to dla mnie w tym roku najważniejsza impreza sportowa, do której się przygotowywałem, ale oczywiście nie obyło się bez prz...
Czytaj więcejDwa wzmocnienia Limanovii
Z Sandecji Nowy Sącz do limanowskiej drużyny przeszedł Michał Palacz (19 lat, pomocnik lub obrońca). Młodszy brat Kamila Palacza, który jest kl...
Czytaj więcejCudzoziemcy spoza Unii Europejskiej w piłkarskich rozgrywkach lig regionalnych
Dopuszcza się równoczesny udział jednego dodatkowego zawodnika (z kontraktem profesjonalnym) spoza obszaru Unii Europejskiej po regulamin...
Czytaj więcejPozostałe
Zmarł ks. prałat Józef Leśniak - emerytowany proboszcz parafii Tymbark
28 marca 2024 roku, w wieku 91 lat życia, w 68 roku kapłaństwa, zmarł śp. Ks. prałat Józef Leśniak – rezydent w Domu Księży Diecezji Tarno...
Czytaj więcejZmarł ks. prałat Ryszard Stasik - długoletni proboszcz
Informację o śmierci kapłana potwierdziliśmy dziś rano w Kurii Diecezjalnej w Tarnowie. Ks. Ryszard Stasik zmagał się od dłuższego cza...
Czytaj więcejZmarł ks. Bogusław Załucki, były wikariusz parafii Limanowa-Sowliny
Bogusław Załucki urodził się 27 maja 1970 roku w Mielcu jako syn Tadeusza i Władysławy z domu Jamrozy. Pochodził z parafii Gawłuszowice. Egzam...
Czytaj więcejNie żyje ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski
Z ogromnym bólem i głębokim żalem informujemy, że dzisiaj o 8:00 rano w szpitalu w Chrzanowie zmarł po ciężkiej chorobie nasz ukochany Przyjac...
Czytaj więcej
Komentarze (2)