8°   dziś 10°   jutro
Środa, 06 listopada Feliks, Leonard, Ziemowit, Jacek, Arletta

Ponad 300 nowych ofiar śmiertelnych koronawirusa. Zmarł mężczyzna zakażony koronawirusem przez 250 dni

Opublikowano 29.12.2020 11:51:00 Zaktualizowano 29.12.2020 23:22:10 pan

Badania potwierdziły zakażenie koronawirusem u dalszych 7914 osób, najwięcej przypadków wykryto na Mazowszu – 957. Zmarło 307 osób – podało we wtorek Ministerstwo Zdrowia.

23:21

WIELKA BRYTANIA
Aż o 53 135 zwiększyła się liczba wykrytych przypadków koronawirusa w Wielkiej Brytanii, co jest najwyższym dobowym wzrostem od początku epidemii - podał we wtorek po południu brytyjski rząd. Zarejestrowano też 414 zgonów w związku z Covid-19. To czwarty rekord zakażeń w ciągu ośmiu dni, przy czym wzrosty w stosunku do poprzednich są coraz większe.

Liczba nowych zakażeń jest wyższa o 11 750 od bilansu z poniedziałku, który do tej pory był rekordowym. Spośród tych nowych zakażeń aż 47 164 wykryto w Anglii, co również jest rekordem, 2510 - w Walii, 1895 - w Szkocji i 1566 - w Irlandii Północnej. W całym kraju liczba wykrytych od początku epidemii infekcji SARS-CoV-2 wynosi obecnie 2 382 865, co jest szóstym najwyższym bilansem na świecie - więcej jest tylko w USA, Indiach, Brazylii, Rosji i Francji. Liczba zgonów zarejestrowanych w ciągu ostatniej doby jest wyższa o 57 od bilansu z poniedziałku, ale aż o 277 niższa od tego z poprzedniego wtorku. To najniższy wtorkowy bilans od początku listopada, choć wynika to raczej ze świątecznych zaległości przy rejestrowaniu zgonów niż z poprawy sytuacji. Bilanse podawane we wtorki i środy są zwykle najwyższe w tygodniu, bo uzupełniane są w nich niezarejestrowane wcześniej zgony z weekendów.

W całym kraju z powodu Covid-19 zmarło dotychczas 71 567 osób, z czego 62 379 w Anglii, 4467 - w Szkocji, 3416 - w Walii, a 1305 - w Irlandii Północnej. Pod względem liczby zgonów Wielka Brytania zajmuje szóste miejsce na świecie - za Stanami Zjednoczonymi, Brazylią, Indiami, Meksykiem i Włochami. W ciągu ostatniej doby wykonano ponad 357 tys. testów na obecność SARS-CoV-2, a od początku epidemii - już prawie 51,3 mln. Obecne możliwości brytyjskich laboratoriów to 755 tys. testów na dobę. Bilans nowych zgonów obejmuje wszystkie te, które zarejestrowano między godz. 17 w niedzielę a godz. 17 w poniedziałek i które nastąpiły w ciągu 28 dni od potwierdzenia testem obecności SARS-CoV-2, a bilans testów i zakażeń dotyczy 24 godzin między godz. 9 w poniedziałek a godz. 9 we wtorek.

23:20

WŁOCHY
W szpitalu w Genui na północy Włoch zmarł pacjent, mający obniżoną odporność, który był zakażony koronawirusem nieprzerwanie przez 250 dni. 

Według lekarzy to rekordowy przypadek długości utrzymywania się tej infekcji. Dyrektor kliniki chorób zakaźnych w genueńskim szpitalu San Martino profesor Matteo Bassetti, który poinformował we wtorek o śmierci pacjenta, oświadczył: "To rekordowy przypadek dla międzynarodowej literatury naukowej, dowodzący siły wirusa". Mężczyzna, którego wieku nie podano, zakaził się wirusem na początku pandemii na wiosnę. 

23:18

NIEMCY
Siedem osób ze Stralsundu, na północy Niemiec, u których doszło do przedawkowania szczepionki na koronawirusa, wróciło już do domu po szpitalnej obserwacji pod kątem objawów grypopodobnych. Jedna kobieta nadal przebywa w szpitalu - pisze we wtorek portal RND.

Pacjentka cierpi na bóle i zawroty głowy. Błąd podczas szczepień wydarzył się w domu opieki w Stralsundzie, gdzie ośmiu pracownikom podano przez pomyłkę pięciokrotność zalecanej dawki szczepionki. Strzykawkę przygotowała pielęgniarka, a szczepienie wykonał lekarz, który powiedział gazecie "Ostsee Zeitung", że szczepionka jest nowa zarówno dla niego, jak i dla pielęgniarki. Spodziewał się, że odbędzie się odprawa dla zespołu medycznego przeprowadzającego szczepienia, ale tak się nie stało. Otrzymał tylko notatkę z informacją. Lekarz nie pracował również ze swoim zwykłym asystentem.

Członkowie zespołu szczepień, który prawdopodobnie został zebrany w pośpiechu, nigdy wcześniej się nie spotkali. "Nie znałem nawet nazwisk pozostałych" - powiedział. Rzeczniczka produkującej szczepionki firmy BioNTech odnosząc się do wydarzeń w Stralsundzie wskazała na szczegółowe informacje o produktach swojej firmy. Jak przypomniała, pierwsze zdanie ulotki informacyjnej brzmi: "To jest fiolka wielodawkowa, której zawartość należy rozcieńczyć przed użyciem". 

Kampania szczepień przeciw koronawirusowi oficjalnie ruszyła w Niemczech w niedzielę, ale już w sobotę w ośrodku dla seniorów w Halberstadt w Saksonii-Anhalcie została zaszczepiona 101-letnia Edith Kwoizalla. Rząd niemiecki opowiada się za zaszczepieniem jak największej liczby osób. Według ekspertów, aby opanować pandemię konieczne jest zaszczepienie od 60 do 70 proc. populacji. Pierwsze zakażenie koronawirusem w Niemczech stwierdzono 27 stycznia 2020 r. Od tego czasu zarejestrowano ponad 1,6 mln infekcji. Według danych berlińskiego Instytutu im. Roberta Kocha ponad 30 tys. osób zmarło w Niemczech na Covid-19.

14:29

W sylwestra nie ma "żadnej godziny policyjnej", ale "ograniczenia przemieszczania się" – mówił we wtorek minister zdrowia Adam Niedzielski. Ostrzegał przed mandatami za "czynności nadmiarowe" i przed wnioskami policji o "postępowanie administracyjne" zagrożone karą do 30 tys. zł.

W niedzielę premier Mateusz Morawiecki podczas konferencji prasowej zapewnił, że rząd nie wprowadza w sylwestra godziny policyjnej. Tymczasem zgodnie z rozporządzeniem rządu od 31 grudnia 2020 r. od godz. 19.00 do 1 stycznia 2021 r. do godz. 6.00 na obszarze Polski przemieszczanie się będzie możliwe wyłącznie w celu wykonywania czynności służbowych lub zawodowych lub wykonywania działalności gospodarczej oraz zaspokajania niezbędnych potrzeb związanych z bieżącymi sprawami życia codziennego.

Szef MZ, pytany we wtorek w Radiu Zet, czy w związku z tym w sylwestra jest godzina policyjna, czy też jej nie ma, odparł: "Nie ma żadnej godziny policyjnej, bo to jest sformułowanie, które na poziomie formalnym nie istnieje". "Mamy ograniczenia przemieszczania się. One są uregulowane w rozporządzeniu epidemicznym" – zaznaczył.

Według niego w niedzielę premier Morawiecki mówił, że "nie ma godziny policyjnej formalnie, jako takiej, bo w ogóle takie pojęcie nie istnieje, no może ewentualnie jest związane z takim stanem wyjątkowym, który byłby wprowadzony".

Na uwagę, że w rozporządzeniu jest zapisany "zakaz przemieszczania się" w konkretnych godzinach, a szef rządu tłumaczył, że "to nie jest nakaz, tylko apel z jego strony", minister zdrowia odparł: "Znaczy, to jest przepis, to jest regulacja, która znajduje się w rozporządzeniu".

"Bardzo często w tych dyskusjach wszyscy mówią, a nie za bardzo odwołują się do konkretnych przepisów. Mamy artykuł 52 konstytucji, który dotyczy ograniczeń w przemieszczaniu się, i w którym jednoznacznie jest powiedziane, że te dwie wolności – pierwsza, która dotyczy osiedlania się, a druga przemieszczania – muszą być uregulowane ustawą. Nie wskazują wcale ustawy o stanie wyjątkowym. O poziom niżej mamy ustawę o zwalczaniu i zapobieganiu chorobom zakaźnym. Artykuł 46 tej ustawy wskazuje bardzo wyraźnie, że minister zdrowia w rozporządzeniu epidemicznym może wprowadzić ograniczenia w poruszaniu się" – przekonywał.

Na uwagę, że "na pewno pan premier się pomylił", Niedzielski zaprzeczył. "Pan premier skorygował niesłuszną i niewskazaną w tej sytuacji godzinę policyjną" – ocenił. Jak dodał, "oprócz przepisów, również apelujemy, ja również do tego apelu (premiera) się przyłączam".

"Bo proszę pamiętać, że to nie są przepisy, które mają powodować dolegliwości, tylko to są przepisy, które mają chronić nasze życie i zdrowie" – oświadczył.

Dopytywany, czy "walka z epidemią uprawnia rząd do stanowienia złego prawa", na co zwracali uwagę konstytucjonaliści w odniesieniu do wprowadzanego rozporządzeniem zakazu przemieszczania się np. w Sylwestra, minister zapewnił: "Działamy w ramach prawa".

"Mamy konstytucję artykuł 52, które właśnie wprowadza możliwość ograniczenia tej swobody poruszania się ustawą. Ustawa o zwalczaniu i zapobieganiu chorobom zakaźnym ma artykuł 46, do którego państwa odsyłam. A następnie rozporządzenie takie przepisy zawiera" – wyjaśnił.

Pytany, czy w takim razie będą mandaty, gdy ktoś w sylwestra wyjdzie na zewnątrz, Niedzielski odpowiedział twierdząco.

"Tak. Będą mandaty, a co więcej, policja po każdej takiej interwencji może sporządzić wniosek o postępowanie administracyjne, który jest prowadzone przez głównego inspektora, czy w ogóle przez inspektoraty sanitarne" – ostrzegał.

Zwrócił przy tym uwagę, że w postępowaniu administracyjnym, wygląda to tak, że "jest wymierzona kara w wysokości do 30 tys. zł i ona w ciągu siedmiu dni jest egzekwowana z konta, a dopiero potem przysługuje możliwość odwołania się do sądu administracyjnego".

Po uwadze, że w określonych w rozporządzeniu godzinach "nie można się przemieszczać, z wyjątkiem wykonywania czynności służbowych, zawodowych, wykonywania działalności gospodarczej", a także z wyjątkiem "zaspokojenia niezbędnych potrzeb związanych z bieżącymi sprawami życia codziennego", minister został zapytany, co można robić na dworze w sylwestra właśnie w tych godzinach, aby wiązało się to z "bieżącymi sprawami życia codziennego".

"Oczywiście do tej części odnosi się apel, który formułował pan premier, i który ja również formułuję, żeby nie nadużywać tego. Ta furtka została zdefiniowana również po to, żeby nie uniemożliwić (załatwiania) różnych ważnych spraw, które trudno jest wszystkie przewidzieć na poziomie pisania aktu prawnego tak ogólnego" – przekonywał.

Po uwadze, że "policja może uznaniowo wręczyć komuś mandat, bo uzna, że nie dotyczy to zaspokajania spraw bieżących", minister został zapytany, czy osoba, która wyjdzie na spacer z psem w sylwestra zostanie ukarana mandatem.

Niedzielski zaprzeczył. "Nie, nie zostanie ukarana mandatem, chyba że będzie to jakaś czynność nadmiarowa, którą osoba oceniająca sytuację tak oceni". W odpowiedzi na pytanie, "co to jest czynność nadmiarowa", szef MZ odparł: "Moja inwencja nie jest aż tak duża, żeby wymyślić wszystkie możliwe sytuacje, z którymi można mieć do czynienia".


14:27

Liczba pacjentów z Covid-19 w brytyjskich szpitalach przekroczyła już poziom z kwietniowego szczytu - poinformowała we wtorek agencja Associated Press, powołując się na oficjalne dane.

12 kwietnia w Wielkiej Brytanii hospitalizowane były 18 974 osoby z Covid-19, w poniedziałek natomiast było to 20 426 osób.

Szef publicznej służby zdrowia (NHS) Simon Stevens oświadczył we wtorek, że podlegający mu pracownicy "znów znaleźli się w oku cyklonu".

Za gwałtowny wzrost liczby zainfekowanych brytyjskie władze obwiniają zmutowany szczep wirusa, który po raz pierwszy został zidentyfikowany w południowo-wschodniej Anglii.

Zdaniem Stevensa wszystkie najbardziej narażone osoby w Wielkiej Brytanii mogą zostać zaszczepione przeciw koronawirusowi do późnej wiosny 2021 roku.

Tymczasem w wielu miejscach w kraju w szpitalach zaczyna brakować wolnych miejsc. Dotyczy do zwłaszcza południowej Anglii, Szkocji i Walii. W Irlandii Północnej już kilka dni przed świętami zdarzyło się, że liczba pacjentów w szpitalach przekroczyła przewidzianą liczbę łóżek, a pacjentami, którzy przywożeni byli do szpitalnych oddziałów ratunkowych, zajmowano się w karetkach na parkingu.


14:26

Jeśli sytuacja będzie stabilna, to po 17 stycznia będzie możliwy powrót do "podstawowej logiki" obostrzeń, najpierw w handlu i szkołach, zwłaszcza w klasach najmłodszych - ocenił minister zdrowa Adam Niedzielski. Restauracje, czy siłownie będą według niego "w dalszej kolejności".

W połowie grudnia minister zdrowia ogłosił, że od 28 grudnia do 17 stycznia 2021 r. (do końca przerwy szkolnej) zostanie wprowadzona kwarantanna narodowa, co oznacza m.in. zamknięcie hoteli, ograniczenie w działaniu galerii handlowych i czasowy zakaz przemieszczania się w nocy z 31 grudnia na 1 stycznia.

We wtorek Niedzielski był pytany w Radiu Zet, co będzie po 17 stycznia, czy lockdown może zostać przedłużony oraz "jaka liczba zakażonych będzie barierą, żeby obostrzenia przedłużyć". Minister przyznał, że "schodki" liczbowe zostały ułożone, jednak według niego, teraz "wymaga to większego wyjaśnienia".

"Podając te wartości zastrzegaliśmy się, że ta sytuacja nigdy nie może być oceniana w pełni jednowymiarowo, bo nawet jeżeli będzie mała liczba przyrostu zakażeń, a będziemy mieli do czynienia na przykład z dużym obłożeniem infrastruktury szpitalnej, czyli będzie mało respiratorów, mało wolnych łóżek, to wiadomo, że nie będziemy kierowali się tylko i wyłącznie jednym wskaźnikiem, a trzeba mieć ogląd na całą sytuacją. A tutaj na decyzjach, które podjęliśmy, zaciążyło przede wszystkim widmo trzeciej fali (epidemii) i tego, że ten okres świąteczny i poświąteczny, noworoczny, sprzyja jednak większej integracji społecznej" - powiedział.

Jak zaznaczył, na wszystkich wykresach, które ogląda, które mówią o tak zwanej mobilności społecznej, "widać, że poziom aktywności przez ostatnie pół miesiąca był powracający do tego, co się działo w wakacje".

Odnosząc się do planów po 17 stycznia Niedzielski zastrzegł, że nie będzie ich zapowiadał. "Musimy zobaczyć, jaki będzie efekt Świąt, Sylwestra, Nowego Roku, czy te wydarzenia z końcówki roku spowodują jakieś przyspieszenie rozwoju pandemii" - podkreślił minister zdrowia. "Jeżeli to przyspieszenie nastąpi, to trudno liczyć, że broniąc się przed trzecią falą (epidemii) będziemy luzowali jakiekolwiek obostrzenia. Natomiast jeżeli ta liczba zakażeń będzie stabilna, to myślę, że po 17 stycznia będziemy wracali do podstawowej logiki, którą przedstawiliśmy, dotyczącej wprowadzania poszczególnych etapów" - zapowiedział szef MZ.

Pytany o szanse, że jeszcze w styczniu będzie można pójść na siłownię, albo zjeść obiad w restauracji, odparł, że w jego "hierarchii" miejsc, które będą otwierane, "akurat siłownie i restauracje są raczej na końcu tej listy, niż na początku". "Tutaj opieramy się na takich zobiektywizowanych badaniach, które były prowadzone przez zespół naukowców, który opublikował swoje wyniki w czasopiśmie +Nature+. I niestety siłownie i restauracje były na topie, chodzi o zakażalność" - mówił Niedzielski.

Według szefa MZ, w pierwszej kolejności będą "przywracane" placówki handlowe i szkoły, a zwłaszcza tradycyjne nauczanie w klasach najmłodszych. "A takie miejsca, jak restauracje, jak siłownie, to na pewno w dalszej kolejności" - zapowiedział.

Niedzielski był też pytany o szczepienia przeciwko koronawirusowi, w tym o ich skuteczność i trwałość. Według niego, szczepionka chroni zarówno przed zakażeniem, jak i przed ciężkim przebiegiem choroby, jednak nie wiadomo jeszcze na jak długo.

„Szczególnie w przypadku tej drugiej szczepionki, która jest w tej chwili dopuszczona do rynku, ale to są informacje, które też trzeba traktować z pewnym dystansem, bo takie są deklaracje producentów, że skuteczność tego preparatu jest 94 procentowa, a 100-procentowa skuteczność jest przed ciężkim przebiegiem choroby. Bo (z badań wynika, że) ani jedna osoba, nawet te które uległy zakażeniu, nie miała takiego ciężkiego przebiegu choroby" - poinformował minister.

Jak podkreślił, "rzeczywiście jest tak, że nawet jeżeli osoba zostanie zakażona, ale oczywiście dotyczy to bardzo małego procentu populacyjnego, to wtedy przebieg (choroby) jest lżejszy i nie ma absolutnie ryzyka ciężkiego przechodzenia choroby, tego respiratora itd.".

Pytany, jak długo chroni szczepionka na koronawirusa, minister przyznał, że "nie ma precyzyjnej informacji ze strony producenta".

"Na razie przyjmujemy, że chroni pewnie przez pół roku do roku, bo nie ma po prostu dłuższych badań. Nie możemy się wypowiadać na ten temat, bo szczepionka była i produkowana, i testowana w dosyć krótkim, jak na szczepienia czasie" - powiedział Niedzielski. Jak dodał, to "nie zmienia faktu, że jakościowo, jak i efektywnościowo ma ona bardzo wysokie parametry". Zapewnił też, że na bieżąco będą prowadzone badania dotyczące okresu, w którym szczepionka pozostaje skuteczna.

Po firmach Pfizer i BioNTech, kolejną firmą, która czeka na autoryzację swoich preparatów, jest Moderna. Decyzja Europejskiej Agencji Leków w tej kwestii jest spodziewana na początku stycznia. (PAP)


10:33

Nowe przypadki pochodzą z województw: mazowieckiego (957), śląskiego (823), warmińsko-mazurskiego (765), kujawsko-pomorskiego (720), zachodniopomorskiego (713), łódzkiego (671), wielkopolskiego (647), lubelskiego (490), pomorskiego (483), dolnośląskiego (405), małopolskiego (251), lubuskiego (208), podlaskiego (203), świętokrzyskiego (129), opolskiego (120) i z podkarpackiego (85).

Ministerstwo przekazało, że informacje o 244 zakażeniach nie zawieraja wskazania adresu. Uzupełni je inspekcja sanitarna.

Na COVID-19 zmarło 55 osób, a z powodu współistnienia COVID-19 z innymi schorzeniami – 252 chorych.

Liczba potwierdzonych wynikami badań zakażeń koronawirusem – od marca, kiedy wykryto w Polsce pierwszy przypadek – wynosi 1 mln 268 tys. 634. 27 454 z tych osób zmarły.

Resort przypomniał, że w związku z korektami wprowadzanymi na bieżąco przez laboratoria w systemie EWP globalna liczba zakażeń od początku pandemii może nie być sumą kolejnych dziennych zakażeń. 


Komentarze (7)

kyniu
2020-12-29 12:05:51
4 18
Wydaje mi się, że można byłoby uratować wiele istnień ludzkich ,ofiar koronawirusa. Może nawet wszystkie.W okolicach połowy grudnia oglądałem debatę w telewizji,w której uczestniczyli: Horban ,Gut i ten lekarz z Przemyśla,który wpadł na to ,że Amantadyna leczy Covid-19. I ten lekarz powiedział,że wyleczył w ten sposób co najmniej 500 osób. Powiedział również ,że zainteresował tym tematem Ministerstwo Zdrowia wysyłając już w marcu 2020r. e-maila opisując w nim swoje odkrycie. Niestety nie było żadnego odzewu ze strony MZ. Horban wymądrzał się ,że wprowadzić ten niesprawdzony lek pod kontem Covid-19 to nie takie proste. Potrzeba badań i testów. No to dlaczego nie zostały te procedury wprowadzone zaraz po informacji od tego lekarza z Przemyśla? Moim zdaniem na Amantadynie nie da się tyle zarobić co na szczepionce. Firmy,które wprowadzają tą szczepionkę dobrze opłaciły właściwe osoby,aby jak najszybciej ją wprowadzić bez specjalnych kombinacji. Uważam, że ta sytuacja ma miejsce nie tylko w Polsce. I nasunęła mi się jeszcze taka myśl : nie lepszym wyjściem byłoby,aby ludzie zakażali się w naturalny sposób(oczywiście nie wszyscy na raz, i na hurra-kontrolowanie ,stosując obostrzenia) potem im podawać Amantadynę ,aby szybko ich postawić na nogi(według tego lekarza z Przemyśla wystarczy 48 godzin) i w ten sposób nabywać odporność w naturalny sposób? Zyskalibyśmy czas na opracowanie lepszej ,sprawdzonej szczepionki. Możliwe ,że uniknęlibyśmy tego pośpiechu i presji, przyglądając się innym krajom jak u nich rozwija się sytuacja po szczepieniach. A może i inne kraje mogłyby skorzystać z naszego odkrycia. Może wiele istnień ludzkich,nie tylko w Polsce ale i w innych krajach udało by się uratować. W Izraelu też udało się odkryć,że jakiś lek z lat siedemdziesiątych działa podobnie jak Amantadyna. Dwa ośrodki naukowe wzięły się za sprawdzanie tego odkrycia. Nie można było u nas zrobić to samo w przypadku Amantadyny już w marcu?Ale niestety nie było dobrej woli ze strony władz. Dla nich nie liczy się człowiek ,tylko pełny portfel. Liczą się własne interesy,własny czubek nosa.
Odpowiedz
Yaris
2020-12-29 12:24:19
1 12
@kyniu, mamy to co było za komuny. PiS przywraca centralne sterowanie. Wszystko zależy od pierwszego sekretarza partii rządzącej. Robi się tylko to co on zaleci. Bez jego wiedzy i zgody nic nie może być.
Partia rządzi, partia radzi, partia nigdy cie nie zdradzi.
Odpowiedz
kyniu
2020-12-29 12:33:59
1 2
Ciekawe kto dał mi minusa pod moim postem. Pewnie południe.
Odpowiedz
kyniu
2020-12-29 18:49:54
1 2
Oto jakimi bzdurami zajmuje się nasz rząd w obliczu wielu palących problemów:
https://oko.press/skoki-oberstdorf-morawiecki/
Odpowiedz
magda82
2020-12-29 22:34:15
0 3
Tyle ludzi wie i słyszało o amantadynie, ale widać rząd ma opóźnienie w reakcji
Odpowiedz
calcaneus
2020-12-30 08:57:59
1 0
@kyniu, rząd rzeczywiście nie palił się zbytnio do doniesień o amantadynie, aczkolwiek badania kliniczne w Polsce trwają już na pewno w dwóch ośrodkach. Załóżmy, że amantadyna pomaga w zwalczaniu covid, zanim pacjentowi zostanie podany lek od momentu wystąpienia objawów, może już dojść do poważnych zmian (włóknienie tkanek, trudności w oddychaniu itd.) Teraz należy się zastanowić czy warto poddać się zarażeniu i pozwolić żeby wystąpiły objawy nawet te nieodwracalne (np. w postaci zwłoknień narządów) czy dać się zaszczepić, co ma na celu aktywację układu immunologicznego skrótowo: w celu uniknięcia wystąpienia objawów w razie kontaktu z patogenem. Obie metody obarczone pewnym ryzykiem, co nie zmienia faktu, że pierwsze szczepionki w badaniach klicznych były podawane już pół roku temu i wiemy z jakimi skutkami mogą się wiązać.
Odpowiedz
Zgłoszenie komentarza
Komentarz który zgłaszasz:
"Ponad 300 nowych ofiar śmiertelnych koronawirusa. Zmarł mężczyzna zakażony koronawirusem przez 250 dni"
Komentarz który zgłaszasz:
Adres
Pole nie możę być puste
Powód zgłoszenia
Pole nie możę być puste
Anuluj
Dodaj odpowiedź do komentarza:
Anuluj

Może Cię zaciekawić

Sport

Pozostałe

Twój news: przyślij do nas zdjęcia lub film na [email protected]