0°   dziś 1°   jutro
Piątek, 22 listopada Marek, Cecylia, Wszemiła, Stefan, Jonatan

Śmiertelnie potrącił i uciekł. W Limanowej po "zatruciu" szukano go przez dwa dni

Opublikowano 16.12.2023 21:33:00 Zaktualizowano 18.12.2023 18:18:36 top

​Zarzut m.in. spowodowania wypadku ze skutkiem śmiertelnym oraz ucieczki z miejsca zdarzenia przedstawiła gorlicka prokuratura lekarzowi miejscowego szpitala - wynika z informacji Prokuratury Okręgowej w Nowym Sączu. Do wypadku doszło w piątek rano na ul. Bieckiej w Gorlicach. Jak się dowiedzieliśmy lekarz ten w 2014 roku pracował w Szpitalu Powiatowym w Limanowej, wówczas w nocy na policję do Limanowej dotarło zgłoszenie od rodziny kobiety, która zmarła w szpitalu. Rodzina poinformowała służby, że lekarze pracujący mogli być pod wpływem alkoholu. Gdy funkcjonariusze pojechali do szpitala, lekarzy już nie znaleźli - nie było z nim kontaktu przez dwa dni. Lekarz został dyscyplinarnie zwolniony, ale sąd uznał, że było to niezgodne z prawem.

Jak poinformował PAP prokurator Michał Trybus z Prokuratury Okręgowej w Nowym Sączu, mężczyźnie przedstawiono zarzut spowodowania wypadku ze skutkiem śmiertelnym oraz ucieczki z miejsca zdarzenia, zarzut nieudzielenia pomocy osobie pozostającej w niebezpieczeństwie, a także zarzut kierowania pojazdem po cofnięciu uprawnień.

"Podejrzany nie przyznał się do zarzucanych mu czynów. Odmówił złożenia wyjaśnień na pytania kierowane przez prokuratora, złożył natomiast krótkie wyjaśnienia na pytania obrońcy" - przekazał prokurator okręgowy Michał Trybus. Potwierdził również, że podejrzany jest lekarzem miejscowego szpitala. W chwili zatrzymania mężczyzna był trzeźwy.

Prokuratura zapowiedziała skierowanie do Sądu Rejonowego w Gorlicach wniosku o zastosowanie środka zapobiegawczego w postaci tymczasowego aresztowania.

Według policji do śmiertelnego wypadku drogowego doszło około godziny 6.50 na ul. Bieckiej. Według wstępnych ustaleń osobowe audi potrąciło tam pieszego, 50-letniego mieszkańca powiatu gorlickiego, który poruszał się poboczem lub drogą, a sprawca odjechał z miejsca zdarzenia. W wyniku odniesionych obrażeń ofiara zmarła na miejscu.

Zobacz również:

Na miejscu wypadku pracowała grupa dochodzeniowo-śledcza, która, pod nadzorem prokuratora, dokonała oględzin i zabezpieczyła ślady zdarzenia, ciało mężczyzny zostało także zabezpieczone do dalszych badań.

Asp. szt. Gustaw Janas potwierdził PAP, że w godzinach przedpołudniowych w związku z wypadkiem zgłosił się na policję 64-letni mężczyzna, mieszkaniec Nowego Sącza. "Są wykonywane z nim czynności pod kątem ustalenia, czy miał związek z tym porannym zdarzeniem" - wskazał rzecznik. 

Jak dodał, na jednym z parkingów w Gorlicach (według naszych informacji na parkingu przy szpitalu) zostało też zabezpieczone uszkodzone audi, należące do tego mężczyzny. Postępowanie w sprawie wypadku prowadzi Prokuratura Rejonowa w Gorlicach.


Grudzień 2014 - zatrucie zimnym obiadem

Jak się dowiedzieliśmy to ten sam lekarz, który w 2014 roku pracował w Szpitalu Powiatowym w Limanowej. Został wówczas zwolniony dyscyplinarnie. 

W grudniu 2014 roku zniknął z oddziału i przez dwa dni nie skontaktował się z dyrekcją placówki. Wcześniej, na dyżurze który tego dnia pełnił, ratował starszą kobietę, która ucierpiała wskutek upadku ze schodów. Kobieta zmarła. Rodzina pacjentki oskarżyła go o to, że mógł dopuścić się zaniedbań i uciekł w obawie przed ewentualnymi konsekwencjami. Na pytanie o stan zdrowia pacjentki, miał powiedzieć iż jest on krytyczny, podczas gdy w rzeczywistości kobieta nie żyła już od dwóch godzin. Ponadto, rodzina sugerowała także iż mógł znajdować się pod wpływem alkoholu bądź innych środków odurzających. Wskazywać miało na to jego zachowanie: zdaniem rodziny zmarłej pacjentki, ordynator był agresywny, w rozmowie gubił wątek, często zamykał oczy i poruszał się w nietypowy sposób. Medyk bronił się później, że z powodu zatrucia nie był w stanie dłużej wypełniać obowiązków i przekazał je innym lekarzom, którzy zastąpili go na oddziale.  Dyrekcja szpitala uznała, że postawa lekarza – w tym samowolne oddalenie się z oddziału i pozostawienie bez opieki pacjentów – było rażącym naruszeniem obowiązków pracowniczych, co było podstawą decyzji o zwolnieniu dyscyplinarnym. 

Z kolei lekarz w pozwie wskazywał, że jego zdaniem nie wystąpiły przyczyny uzasadniające decyzję o zwolnieniu, jaką podjęła dyrekcja szpitala. Przyznał co prawda że w pewnym momencie przestał pełnić dyżur, ale na skutek poważnego zatrucia – jemu i drugiemu lekarzowi pełniącemu dyżur miał zaszkodzić zjedzony na zimno obiad „na wynos”, a opiekę nad pacjentami przejęli lekarze, którzy na oddział przyszli w ramach zastępstwa na dyżurze. 

Sąd oceniając zeznania stwierdził, iż nie ma żadnych dowodów potwierdzających tezę, iż lekarz mógł znajdować się pod wpływem alkoholu. Jego nietypowe zachowanie mogło wynikać m.in. z tego, że był w pracy już drugą dobę, a rozmowa z rodziną pacjentki miała miejsce w nocy. - Powód miał prawo być zmęczony i znużony pracą - uznał sąd. Za prawdopodobne uznał również, że między ordynatorem a bliskimi pacjentki doszło do nieporozumienia: lekarz nie powiedział wprost iż nastąpił jej zgon, miał natomiast użyć sformułowania „stało się”. 

Według sądu, okoliczności wskazane przez szpital na uzasadnienie decyzji o zwolnieniu lekarza bez wypowiedzenia wystąpiły poza stosunkiem pracy, bowiem medyk pełniąc nocny dyżur występował nie jako etatowy pracownik placówki, ale realizował umowę łączącą go z firmą Euromedica, współpracującą ze szpitalem. W dodatku, nie pozostawił pacjentów bez opieki, gdyż podejmując wraz z drugim dyżurnym decyzję o opuszczeniu placówki, zapewnił zastępstwo w postaci dwóch innych lekarzy. 

- Jedyny zarzut, jaki można postawić (lekarzowi – przyp. red.), że nie powiedział wprost iż (pacjentka – przyp. red.) zmarła. Niemniej jednak nie ma jednego obowiązującego wzorca przekazywania takich informacji, każda rozmowa jest inna. Powód był zmęczony, z problemami żołądkowymi, rozmawiał z osobami które w ogóle nie miały prawa być obecne na oddziale, była noc, rozmówcy również byli zdenerwowani. Doszło do zwykłego nieporozumienia, wzajemnego nieporozumienia. Trudno traktować taką sytuację jako powód do zwolnienia dyscyplinarnego - ocenił w uzasadnieniu sąd. Podkreślił przy tym, że lekarz był doświadczonym i cenionym specjalistą, a zdarzenie miało charakter jednorazowy, choć mógł on zachować się bardziej transparentnie i zaczekać na oddziale by porozmawiać z lekarzami, którzy przyszli na zastępstwo. 

Dyscyplinarne zwolnienie ordynatora w czasie dyżuru z "powodu zatrucia zimnym obiadem", sąd uznał za niezgodne z prawem.



Możliwość komentowania została wyłączona przez administratora
Zgłoszenie komentarza
Komentarz który zgłaszasz:
"Śmiertelnie potrącił i uciekł. W Limanowej po "zatruciu" szukano go przez dwa dni"
Komentarz który zgłaszasz:
Adres
Pole nie możę być puste
Powód zgłoszenia
Pole nie możę być puste
Anuluj
Dodaj odpowiedź do komentarza:
Anuluj

Może Cię zaciekawić

Sport

Pozostałe

Twój news: przyślij do nas zdjęcia lub film na [email protected]