0°   dziś 4°   jutro
Sobota, 23 listopada Adela, Klemens, Klementyna, Felicyta

Tam, gdzie się ma kart kredytowych, czują się najlepiej

Opublikowano 09.04.2016 13:37:35 Zaktualizowano 04.09.2018 19:04:15

Rozmowa z Grzegorzem Strojnym, jednym z uczestników wyprawy „MOTOgascar 2016”

- Od sześciu lat z Marcinem Kucharskim jeździcie na motocyklach do odległych zakątków naszego globu. W 2013 roku objechaliście czternaście państw Europy.

- Zaczęliśmy rzecz jasna od Polski, poprzez Słowację, Węgry, Serbię, Chorwację, Czarnogórę, Bośnię i Hercegowinę, Albanię, Grecję, Macedonię, Kosowo, Bułgarię, Rumunię i Ukrainę. Ciekawiły nas kraje byłej Jugosławii. Docelowo zatrzymaliśmy się w Albanii. Leży ona trochę na uboczu Europy, to państwo, które chyba najpóźniej zmieniło system. Albania jest jeszcze „nietknięta” tak do końca europejskością.

- Podczas Waszych motocyklowych eskapad szukacie miejsc, do których jeszcze nie dotarła cywilizacja?

- Szukamy tego, co znajduje się poza dużymi skupiskami. Uciekamy w naturę, w góry,
w przyrodę. To nas kręci. Chcemy spotykać się z ludźmi, dokumentować nasze rozmowy. Miejsca, w które jeździmy, cechuje pewna specyfika, tam sprawy żyją swoim rytmem, mają swój bieg. Jak przestaje działać karta kredytowa, czujemy się coraz lepiej (śmiech).

- Tym razem uderzacie na Madagaskar, niedoszłą polską kolonię.

- Pomyśleliśmy z Marcinem, że pora odwiedzić tę oderwaną w przeszłości od kontynentu afrykańskiego wyspę. Madagaskar „zabrał ze sobą” mnóstwo gatunków roślin, które rosną tylko tam. Nie ma drugiego takiego miejsca na świecie. Muszę też dodać, że Afryka nas wciągnęła, głównie za sprawą wyprawy do Kamerunu w 2014 r. W tym państwie jest jednak nieco bardziej nowocześnie. Madagaskar natomiast daje szansę poznania przyrody dziewiczej, nietkniętej. Chcemy tam również poszukać polskości, pojechać po śladach Maurycego Beniowskiego, Arkadego Fiedlera, ojca Jana Beyzyma, przyjrzeć się także planom kolonizacji wyspy. Miała to być przecież polska kolonia, bodajże w międzywojniu…

- Chciano przejąć Madagaskar od Francji, m.in. po to, by wysyłać tam europejskich Żydów.

- Koniec końców nic z tego nie wyszło ale faktem jest, że zaraziła nas Afryka pozakontynentalna. Dodam, że w ogóle nie pociąga nas Zachód - nie ma tam nic, co by nas interesowało, nic, czego szukamy. Chcemy odwiedzić miejsca na Madagaskarze związane z polskością, zobaczyć, co tam się zmieniło.

- Tych, którzy przybywają do Afryki zaskakuje otwartość i spontaniczność Afrykańczyków, a także ich umiejętność czerpania radości ze zwykłej codzienności. Ma Pan podobne odczucia?

- Jak najbardziej! To, co nas najbardziej ujęło podczas pobytu w Kamerunie, to fakt, że ci tubylcy zachowują pogodę ducha i optymizm pomimo tego, że nic nie posiadają. Mimo biedy i braku zdobyczy, jakie daje nam nasza cywilizacja, oni są dużo bardziej szczęśliwi.
W przypadku Madagaskaru będzie pewnie podobnie, bo zebraliśmy wiele materiałów na ten temat. Rozmawialiśmy m.in. z podróżnikiem Markiem Ziębą, który bardzo dobrze zna wyspę. Od niego czerpaliśmy wiedzę na temat tamtejszej ludności, żyjącej swym afrykańskim rytmem. Mieszkańcy tego kontynentu nigdzie się nie spieszą, nie denerwują z byle powodu, nie gniewają. Są radośni, cieszą się z drobnostek. Dlatego spodziewam się, że jeśli chodzi o ludzi, spotkamy się z dużą dozą serdeczności.

- Na co trzeba być przygotowanym podczas takiej wyprawy? Czego się Panowie spodziewacie?

- Nie wiemy, gdzie będziemy spać. Może po prostu pod moskitierą, gdzieś pod drzewem, pod gołym niebem? Kto wie? Musimy być przygotowani na różne warunki pogodowe – i na upały i na ulewne deszcze. Na sawannie zdarzają się także bardzo zimne noce.

- Jak długo będziecie przebywać na Madagaskarze?

- Wyjeżdżamy na wynajętych motocyklach ze stolicy Madagaskaru. Przez około 18 dni będziemy jeździć po kraju z niewielkim bagażem, ważącym ok. 10-12 kg. Chcemy przejechać około 2,5 tys. km.

- Wasza wyprawa, oprócz ściśle poznawczego, ma charakter charytatywny. Zaangażowaliście się w działalność Fundacji Anny Dymnej „Mimo Wszystko”.

- Pomyśleliśmy, że trzeba pomóc tym, którzy nie mają możliwości, by wziąć udział w wyprawie takiej jak nasza. Przez trzy kolejne czwartki kwietnia - 7, 14 i 21 na antenie Radia RDN będzie odbywać się licytacja przejechanych przez nas kilometrów. Mamy nadzieję, że wylicytowane pieniądze trafią na konto fundacji „Mimo wszystko”, prowadzonej przez Annę Dymną. Nasze motocykle będą miały system GPS, dzięki któremu będzie można śledzić, gdzie się aktualnie znajdziemy. Zachęcam także do zaglądania na nasze strony internetowe.

Rozmawiała Agnieszka Małecka

***

Więcej informacji na temat MOTOgascar 2016 można znaleźć na stronach: www.motowyzwania.blogspot.com i www.facebook.com.

Fot. Z arch. G. Strojnego i M. Kucharskiego.

Czytaj także w Dobrym Tygodniku Sądeckim: https://issuu.com/dobrytygodnik/docs/14_2016

Komentarze (0)

Nie dodano jeszcze komentarzy pod tym artykułem - bądź pierwszy
Zgłoszenie komentarza
Komentarz który zgłaszasz:
"Tam, gdzie się ma kart kredytowych, czują się najlepiej"
Komentarz który zgłaszasz:
Adres
Pole nie możę być puste
Powód zgłoszenia
Pole nie możę być puste
Anuluj
Dodaj odpowiedź do komentarza:
Anuluj

Może Cię zaciekawić

Sport

Pozostałe

Twój news: przyślij do nas zdjęcia lub film na [email protected]