4°   dziś 6°   jutro
Poniedziałek, 18 listopada Roman, Klaudyna, Anielia, Karolina

Weronika Odziomek w programie 'Spotkajmy się' Anny Dymnej

Opublikowano 15.03.2015 07:38:35 Zaktualizowano 05.09.2018 07:37:57 top

Gościem najnowszego, wyemitowanego w piątek odcinka programu Anny Dymnej „Spotkajmy się” była mieszkanka Limanowej, Weronika Odziomek. W rozmowie z prowadzącą mówiła o codzienności osób niepełnosprawnych – w jej przypadku, życiu z nieuleczalną chorobą i realizowaniu własnych marzeń pomimo przeciwności.

Weronika Odziomek rodziła się jako wcześniak, w 8. miesiącu ciąży. Z początku nic nie wskazywało na to, że może być chora. Rodzice zauważyli niepokojące objawy po około pół roku – dziewczynka nie rozwijała się prawidłowo. Diagnoza była jednoznaczna: rdzeniowy zanik mięśni typu pierwszego, zwany chorobą Werdniga-Hoffmanna, o najgorszym rokowaniu.
- To druga z najczęściej występujących najrzadszych chorób w Polsce, ale nie wiem dokładnie ile osób na nią choruje. Choroba jest genetyczna, dziedziczna, ale w mojej rodzinie nikt wcześniej jej nie miał. Mam trzy siostry, najmłodsza 12-letnia też choruje - mówiła na telewizyjnej antenie.
Nigdy nie chodziła, nie mogła też samodzielnie usiąść. Dziś jest już dorosłą kobietą, jednak choroba sprawiła że waży niespełna 30 kilogramów. Jak przyznaje, napotykani ludzie często jej współczują, choć jest to niepotrzebne, bo sama czuje się „zdecydowanie szczęśliwa”.
Rozmowa z początku dotyczyła dzieciństwa Weroniki, które jej zdaniem było „genialne” i właściwie niczym nie różniło się od dzieciństwa jej zdrowych rówieśników. Limanowianka podkreślała, że to ogromna zasługa jej rodziców i najbliższego otoczenia. Chodziła do zwyczajnej szkoły, gdzie koleżanki i koledzy traktowali ją tak jak sobie tego życzyła, nie oceniając jej jedynie przez pryzmat choroby. Po gimnazjum kontynuowała naukę w liceum, w klasie o profilu biologiczno-chemicznym. Jej marzeniem były studia medyczne i praca dziecięcego onkologa, szybko doszła jednak do wniosku, że takiemu zadaniu nie podoła fizycznie.
- Chciałam pomagać ludziom. Uświadomiłam sobie iż bardzo dużo dobra dostaję od innych i chciałam to dobro w jakiś sposób oddać. Wtedy narodził się pomysł psychologii - mówi absolwentka tego kierunku, która w trybie dziennym, mimo wielu trudów, studiowała na nowosądeckiej WSB-NLU.
Prowadząca program pytała również o trudne i niekiedy bolesne tematy: relacje z innymi ludźmi, kwestie wiary oraz sens cierpienia. - Pierwszą trudną chwilą, nawet nie związaną z moją chorobą, była diagnoza Zuzi (młodszej siostry – przyp. red.). Pamiętam, że wtedy raz powiedziałam „nienawidzę Cię, Boże” - mówiła. - Bardzo długo nie dopuszczałam do siebie tej myśli, przecież to nienormalne by w jednym domu były dwie osoby na wózku. Pamiętam, że wtedy mama mnie przytuliła i powiedziała, że nie mogę tak myśleć, że muszę być wzorem dla Zuzi. Było to jeszcze w okresie diagnostycznym, więc mama powiedziała że nawet jeśli okaże się, że moja siostra jest chora, to będą o nią walczyć tak samo jak o mnie. I wtedy ten kryzys mi przeszedł - zwierzała się Annie Dymnej i telewidzom.
- U mnie dużą rolę odgrywa wiara - tłumaczyła, pytana o jej rozumienie sensu cierpienia ludzi. - Cierpienie ma jakiś wyższy sens, który ja nie zawsze rozumiem. Wychodzę z założenia, że tak jest i koniec - opowiadała, wspominając że dwukrotnie uczestniczyła w pieszej pielgrzymce tarnowskiej na Jasną Górę. Podczas jednej z nich usłyszała słowa, które podniosły ją na duchu i głęboko zapadły w pamięć – przechodzący kapłan zatrzymał się przy niej i powiedział, że „chorzy są podporą Kościoła”.
Mimo skończonych studiów nie udało jej się znaleźć pracy. Obecnie Weronika jest natomiast wolontariuszem na oddziale paliatywnym szpitala. Wcześniej odbyła tam pięciomiesięczny staż, na zarobkową pracę w tej chwili nie może liczyć. - Pytałam pana dyrektora, powiedział że póki co nie ma możliwości stworzenia etatu, ale jak tylko coś będzie wiedział, to się odezwie - opowiadała.
Uważa, to jest jej miejsce i czuje się tam potrzebna. Słucha ludzi umierających w cierpieniu. Rozmawia nie tylko o ich chorobach, ale i marzeniach, a pacjenci chcą jej wizyt i często dopytują kiedy do wróci. Szpital odwiedza dwa razy w tygodniu. - W miejscu, w którym wydaje się że nie ma śmiechu, zdarzały się sytuacje zabawne - przyznała.
Weronika Odziomek nie lubi współczucia i ludzkiej litości z powodu swojej niepełnosprawności, bo czuje się szczęśliwa. Rozumie ją jednak, zwłaszcza jeśli osoba którą spotyka nie miała wcześniej kontaktu z niepełnosprawnymi.
Do „szewskiej pasji” doprowadzają ją natomiast bariery architektoniczne, których nie brakuje w Limanowej. - Nie wiem z czego to wynika: z głupoty innych ludzi, bezmyślności. Podam przykład: u mnie w mieście były remontowane chodniki i w jednym miejscu zjazd z niego jest taki, że samodzielnie nie mam szans go pokonać. Wiem, że gdybym spróbowała zjechać, to wylądowałabym na izbie przyjęć z rozwaloną głową czy połamanymi nogami. Remontuje się takie rzeczy, a nikt nie pomyśli. Śmieszą mnie windy do różnych budynków, bo najczęściej klucz do niej znajduje się u ochroniarza. Jak ja mam wyjść po schodach? - mówiła rozgoryczona.
Całą rozmowę z Weroniką Odziomek można obejrzeć tutaj.
Zobacz również:

Komentarze (9)

osiem
2015-03-15 09:33:33
0 4
Szacunek dla Weroniki i jej rodziców.
Wśród masy ludzkiej,pozbawionej własnego zdania,zasad moralnych,można jeszcze spotkać CZŁOWIEKA.
Piękną,silną i mądrą kobietę uwięzioną w słabym ciele.
Podziwiam. Postaram się mniej narzekać.
Odpowiedz
kluska
2015-03-15 09:51:18
0 4
Pani Weroniko pomimo swojego bardzo młodego wieku jest Pani ogromnie dojrzałą osobą, posiadającą wielkie pokłady empatii i dobra, które w dzisiejszych czasach są tak deficytowe... Myślę,że taka Osoba jak Pani jest bardzo potrzebna innym ...Nie tylko starszym i bardzo chorym, którzy z utesknieniem wyczekują na rozmowę z Panią, bo jest ona dla nich równie ważna jak leki łagodzące ból, ale również ludzim 'zagubionym' w średnim wieku, a może szcególnie młodym, którzy czesto nie potrafią odnależć się w rzeczywistości, błądzą i cierpią, bo mają problemy z ustaleniem właściwych priorytetów...Życzę Pani realizacji swoich umiejętności i powołania w służbie ludziom, którzy czesto tylko z pozoru wyglądają na 'pełnosprawnych'...
PS. Miłość rodzicielska nie zna granic....
Odpowiedz
paw12
2015-03-15 09:57:39
0 3
Weronika Gratuluję ci wiary i optymizmu.Jesteś szczęściarą,że masz tak silnych i wspaniałych rodziców.Państwo powinniście być przykładem dla wielu ludzi na to co może zdziałać prawdziwa miłość.Dziękuję Bogu ,że są tak wspaniali ludzie jak Państwo dzięki którym można nauczyć się pokory ,ale przede wszystkim szacunku do drugiego człowieka.Przykład na to jak mocno kocha się dziecko,które dotkną los.Weronika bądź szczęśliwa .Przykro że niestety nie ma odpowiedniej opieki Państwa i innych instytucji dla osób niepełnosprawnych.One tylko chcą normalnie żyć jak każdy inny człowiek.
Odpowiedz
konto usunięte
2015-03-15 10:55:19
0 2
Weroniko, brawo, tak trzymaj, walcz.
Odpowiedz
Rys
2015-03-15 11:17:01
0 2
Weroniko. Wszystkiego Najlepszego, trzymaj się i Twoi rodzice niech mają też dużo siły . Pozdrawiam serdecznie.
Odpowiedz
CUDNA
2015-03-15 11:21:18
0 1
Powodzenia Pani Weroniko.
Krew zalewa jak się słyszy iż rodzice oddają swoje niepełnosprawne dziecko do jakiegoś zakładu opieki i się nim nie interesują. Znam takich 'rodziców'.
Odpowiedz
sweetfocia
2015-03-15 11:45:48
0 2
Przygarnęła włodarzom miasta o barierach architektonicznych ?
Zwłaszcza w chorobie ważny jest cel, do którego się dąży, bo to nadaje sens istnieniu.
Powodzenia w dążeniu do upragnionych celów.
Odpowiedz
OLaO
2015-03-15 12:24:17
0 2
Weroniko podziwiam cię widząc jak się poruszasz po Limanowej.
Sama mam córeczkę niepełnosprawną więc dlatego bardzo cie rozumiem.
Apel i pytanie do naszych władz Limanowej:
-co zrobiliście aby osobom poruszającym się na wózku ułatwić życie?
-jakie ośrodki rehabilitacyjne wspieracie żeby nasze dzieci miały chociaż namiastkę rehabilitacji?
-jak pomagacie ich rodzinom?
Te i wiele innych pytań mi się nasuwa.
Może ktoś wreszcie na nie odpowie.-.
Nie oczekuje odpowiedzi ,że zrobiliśmy wszystko co w naszej mocy:)

Weroniko jesteś przykładem dla nas wszystkich-ta dobroć ,które z ciebie wypływa jest dla nas wielu wzorem .
Bądź dzielna.
Ja wierzę w słowa ,że dobroć powraca do nas dwukrotnie zwiększona.
Odpowiedz
wabo
2015-03-15 22:03:54
0 1
Oglądnąłem cały wywiad z wielkim wzruszeniem, był bardzo prawdziwy i szczery aż do bólu, gratuluję za wszystko dobro które dajesz ludziom za przysłowiowe 'friko'trzymam kciuki żeby etat się jednak znalazł; Panie Dyrektorze Radzięta jak Panu nie wstyd tyle ziomków znalazło u Pana pracę a dla Weroniki Pani psycholog pracy nie ma. Panowie Burmistrz i Starosta nie macie chyba sumienia, żeby świeżo wyremontowane chodniki były barierą nie do pokonania wstyd i hańba, ruszyć czasami na obchód po mieście. Pozdrawiam
Odpowiedz
Zgłoszenie komentarza
Komentarz który zgłaszasz:
"Weronika Odziomek w programie 'Spotkajmy się' Anny Dymnej"
Komentarz który zgłaszasz:
Adres
Pole nie możę być puste
Powód zgłoszenia
Pole nie możę być puste
Anuluj
Dodaj odpowiedź do komentarza:
Anuluj

Może Cię zaciekawić

Sport

Pozostałe

Twój news: przyślij do nas zdjęcia lub film na [email protected]