potkało mnie nie przyjemna historia kupiłem dwie tony węgla grubego w cenie 890 złotych za tonę, około 3 tygodnie temu, dzisiaj postanowiłem przewieźć do pomieszczenia na węgiel, po kilku taczkach okazało się że co raz częściej ładuje drobny węgiel (groszek jak i również miał) więc postanowiłem zadzwonić na skład węgla na ulicy Polna kierunek wyciąg Łysa Góra (Dwór) podczas burzliwej rozmowy w pewnym momencie rozmówca poinformował mnie ze mogę dochodzić swoich praw i poinformował mnie że on już mi nie sprzedadzą węgla, zrozumiałem że nie warto wdawać się w dyskusję i walczyć o te dwie tony węgla. Ponieważ szkoda zdrowia, ale szkoda starszych i ubogich ludzi którzy odkładają na węgiel przez cały rok, uważam ze lepiej domagać się praw klienta, każdy klient ma prawo być przy załadunku węgla, składy powinne być kamerowane w czasie pracy składu by każdy klient mógł zobaczyć swój załadunek opału lub na stronie składu opałowego powinna być możliwość wpisu pod warunkiem że nie zadowolony klient poda nazwisko, ja uważam że najlepszym wyjściem z tej sytuacji aby gmina lub starostwo wydał rozporządzenie o prawie klienta o nadzorze przy załadunku opału, ponieważ teraz klient chciał by być przy załadunku opału to pracownicy mówią że nie ma samochodu a na składzie stoją lub patrzą na człowieka jak były by "nie spełna rozumu" ten przykład nie dotyczy składu na ulicy Polnej ponieważ ja nie zwracałem się z taką prośbą, to tylko jeden przykład o którym postanowiliśmy po informować.

Czy państwo mieli podobne sytuacje?