7°   dziś 5°   jutro
Środa, 27 listopada Walerian, Wirgiliusz, Maksymilian, Franciszek, Ksenia
4296

Porady

Opieka weterynaryjna w Limanowej

Cooba000 2016-06-28 12:55:34
Przeczytałem. Mam takie same uczucia wobec psów jak Ty. Też byłem przy śmierci swoich dwóch psów. I też mnie zabolały.
Odpowiedz Wyślij PW Zgłoś naruszenie
Re: Opieka weterynaryjna w Limanowej
marekmintal 2016-06-28 14:17:32
Twój pies nie zatruł sie narcyzem tylko złapał wirus parwowirozy, szkoda było wcześniej wydać pare złotych na szczepionke i takie są efekty. Żal możesz mieć do limanowskich weterynarzy, bo gdyby od razu dostał kroplówkę jak zachorował to by miał większe szanse na przeżycie,
Odpowiedz Wyślij PW Zgłoś naruszenie
Re: Opieka weterynaryjna w Limanowej
Cooba000 2016-06-28 14:34:16
Na jakiej podstawie to twierdzisz?
Odpowiedz Wyślij PW Zgłoś naruszenie
Re: Opieka weterynaryjna w Limanowej
konto usunięte 2016-06-28 14:36:31
Nie może Pan wiedzieć na co był szczepiony mój pies. Pan doktor Baraniecki z Nowego Sącza przejrzał jego książeczkę zdrowia i bardzo pochwalił moją "stałą" przychodnie w Limanowej,powiedział zdanie że cytuje "był bardzo dobrze prowadzony do tej pory a lekarz zaszczepił go na wszystko co się da a nawet więcej" tym większy mój zawód. Nie mogę również na 100% stwierdzić że to był narcyz ale skojarzyłam te fakty i nic nie zapowiadało tego co ma nadejść. Nie jestem ekspertem ale tak szybko działa chyba trucizna. Nie ma Pan pojęcia ile pieniędzy wydawałam na swojego psa,nie zna mnie Pan więc proszę nie obrażać. Kto mnie zna wie że był moim oczkiem w głowie i był dla mnie jak dziecko .Ja nie chcę nikogo oskarżać największy żal mam przede wszystkim do siebie że nie zrobiłam może wszystkiego co się da,ale zawiodłam się na profesjonalistach którym do tej pory bardzo ufałam.Chcę jedynie zwrócić uwagę na to co moim zdaniem jest nieuporządkowane w Limanowej.
Odpowiedz Wyślij PW Zgłoś naruszenie
Re: Opieka weterynaryjna w Limanowej
konto usunięte 2016-06-28 14:54:58
Sprawdziłam książeczke- w tym roku miał szczepionkę Canigen DHA2PPi/L Szczepionka dla psów przeciw adenowirozie , Szczepionka dla psów przeciw leptospirozie , Szczepionka dla psów przeciw nosówce , Szczepionka dla psów przeciw parainfluenzie , Szczepionka dla psów przeciw parwowirozie
Odpowiedz Wyślij PW Zgłoś naruszenie
Re: Opieka weterynaryjna w Limanowej
Cooba000 2016-06-28 15:39:12
Dobra, nie warto, bo widać, że to zwykły napinacz internetowy, który nie potrafi uszanować czyjejś tragedii.
Odpowiedz Wyślij PW Zgłoś naruszenie
Re: Opieka weterynaryjna w Limanowej
konto usunięte 2016-06-28 16:25:35

Witam wszystkich serdecznie. Chciałam podzielić się na forum swoją historią z wszystkimi którzy kochają zwierzęta a myślę że w rejonie Limanowej nie brakuje ludzi którzy swoje zwierzaczki traktują jak najlepszych przyjaciół i członków rodziny.

Właśnie straciłam pieska z którym łączyła mnie więź tak wyjątkowa że po jego odejściu musiałam przyjmować tabletki by móc jako tako funkcjonować. Dziś już potrafię trzeźwo myśleć a żal po jego stracie nie pozwala mi zostawić tej sprawy tak po prostu. Mojemu psu niestety już nie da się zwrócić życia, ale mamy jeszcze dwa psy w domu, być może kiedyś zdecyduję się na nowe zwierzę by spróbować wypełnić pustkę po moim aniołku. Oprócz tego zależy mi na dobru wszystkich zwierząt aby nikt z właścicieli ani ich pupili, nie musieli przechodzić takiej gehenny jaką ja przeżywałam przez ostatnie dwa dni. A moja historia zmusi ludzi do myślenia.

Mój piesek w zeszłą sobote po południu nagle źle się poczuł. O godzinie 16 nastąpiły pierwsze wymoty. Najpierw zwrócił treść pokarmową a póżniej zwracał już bardziej jakby taką ślinę-śluz.Pies wygładał, kolokwialnie mówiąc na strutego, był taki "nieswój". Od razu skojarzyłam fakt że przed południem złapałam go przy misce w której zostawiamy zawsze wieczorem jedzenie kotu przybłędzie. Kot nie zjadł wszystkiego a resztki ze względu na upał myślałam że po prostu się zepsuły.Co prawda nie zjadł tego dużo ale pomyślałam wtedy że musiało mu to zaszkodzić, zwłaszcze że ogólnie był on wrażliwcem jeśli chodzi o żoładek i zdarzało się mu często coś zjeść ( miał zwyczaj brania do pyska wszystkiego co się tylko da) i wtedy czuł się podobnie. Ok godziny 20 jego stan wciąż się utrzymywał a my zaczęliśmy się coraz bardziej martwić. Wiedziałam że w weekend o tej porze nie działa żadna lecznica w Limanowej ale postanowiliśmy sprawdzić czy jest coś takiego jak dyżur weterynaryjny w Limanowej. Fraza wpisana w google nie przyniosła odpowiedzi.

Następnie moja mama i mój brat wykonali szereg telefonów do wszystkich lecznic w Limanowej. Żaden z numerów komórkowych lekarzy nie odpowiedział mimo idącego wołania połączenia. Wtedy pomyśleliśmy że może mu przejdzie, że przecież tak było że coś zjadł i poczekamy co będzie jutro. Częstotliwość wymiotów znacznie się zmniejszyła,pies był w dalszym ciągu inny niż zazwyczaj ale "latał" jeszcze po domu więc nie przyszło nam do głowy że w rzeczywistości zaczął się już początek końca. Teściowa brata-pielęgniarka uczuliła nas by ze względu na wymioty pilnować by pił ale mimo starań nie chciał przyjąć ani kropli. Ja i mój pies śpimy zawsze razem więc później wzięłam go do łóżka ale w nocy bardzo go "nosiło". W nocy w miejsce wymiotów nastąpiła faza bardzo wodnistej biegunki.Pies wypił nagle całą miskę wody co mnie ucieszyło.Tak spędziliśmy noc, piesek wstawał z łóżka i popuszczał po podłodze biegunkę. Wczesnym ranem jego jeszcze nie był zły. Ok godziny 8 jego stan nagle znacznie się pogorszył,jak póżniej stwierdził weterynarz pies był już we wstrząsie,wpadłam w panikę.

Odpaliłam laptopa i nerwowo zaczęłam szukać jakiegokolwiek lekarza w Nowym Sączu. Wcześniej korzystałam zawsze z usług jednej przychodni w Limanowej więc nie miałam żadnego namiaru. Wygooglowałam dwie lecznice które przyjmują przez krótki czas w niedzielę.Tak trafiłam na doktora Roberta Baranieckiego.Szybki telefon,usłyszałam że przyjmuje w niedzielę bo ma umówionych pacjentów ale zgodził się nas przyjąć. Po dotarciu powiedział że stan jest kiepski,wstrząs,odwodnienie,temperatura obniżona o trzy stopnie.Powiedziałam o podejrzeniach o zatruciu jedzeniem,powiedział że przyczyny nie jest w stanie stwierdzić a żadne badania w tym stanie nie mają sensu. Powiedział że wszystko co może zrobić na teraz to postarać się polepszyć ten stan w którym był. Podał szereg zastrzyków i kroplówkę.Powiedział że zaopatrzył już we wszystko co trzeba a teraz pozostaje czekać, obserwować i mieć nadzieję że zareaguje pozytywnie na podaną pomoc i organizm zacznie walczyć.Uczciwie uprzedził by przygotowac się najgorsze i najbliższe 24 godziny zdecydują czy przeżyje czy nie.

Usłyszawszy to zbladłam totalnie,doktor widząc mnie roztrzęsioną starał się uspokoić dobrym słowem. Po kroplówce pieskowi się odrobinę polepszyło,wcześniej właściwie już nieprzytomny trochę się obudził,patrzył na mnie swoimi oczkami i reagował na hałasy z otoczenia. Po kroplówce zesikał się na kozetkę,doktor powiedział że to dobry znak że nerki pracują. Nastąpił przypływ nadziei i z tą nadzieją wróciliśmy do domu. Doktor powiedział że jeśli będzie dobrze do jutra potrzebna będzie dalsza pomoc,kroplówka.Zaprosił na jutro i dał kartkę z opisem wszystkiego dla informacji w raziegdybyśmy chcieli udać się do "swojego" weterynarza w L-wej. W drodze do domu zauważyłam pies leżał bezwiednie na moich kolanach,zauważyłam pierwszy raz biegunkę z krwią.W domu ułożyłam psa w chłodnym pomieszczeniu,przykryłam kocem,stan psa był zły.Siedziałam przy nim cały czas. Zaczęłam w głowie analizować wszystko.Coś mnie tknęło,przypomniałam sobie jeden fakt z soboty,gdy wzięłam mojego pieska na spacer do ogródka i zauważyłam w pewnym momencie w pysku jakąś bulwę,cebulę kwiatową.Chciałam mu to odebrać ale on miał zwyczaj brać wszystko do pyszczka i uciekać przede mną,miał z tego zabaw a że cziłałki to małe szybkie pieski nie jest to łatwe. Gonitwa trwała jakieś 4-5 minut. Pies uciekał i przystawał na sekundkę i zaczynał gryźć tą cebulkę a gdy podbiegałam uciekał. W końcu odebrałam mu to przepraszam za wyrażenie "gówno", ale nie pomyślałam wtedy że takie coś może mi zabić przyjaciela. Widziałam że pies wgryzł się w cebulkę zębami i gdy uciekał trzymał w pysku. Najwidoczniej to wystarczyło by trucizna w niej zawarta ze śliną poszła do ustroju. Jak pisałam gdy mnie tknęła ta myśl o tej cebulce od razu spradziłam w internecie.Znalazłam-cebulka narcyza jest trująca,powoduje wymioty,biegunki ,rozstrój żoładka, może doprowadzić do zgonu. W tym miejscu pragnę uczulić wszystkich by uważali na takie rzeczy gdyż jak widać nie trzeba wiele by stracić zwierzaka.

W międzyczasie nasilały się biegunku z krwią. Pies leżał bezwładnie i miał co jakiś czas napad drgawkowy jakby chciał wstać.Myślę że coś go bolało mimo podanego leku przeciwbólowego na 48 godzin. Zadzwoniłam do doktora Baranieckiego,powiedziłam o krwi i narcyzie. Powiedział że nie wygląda to dobrze ale więcej nie da się zrobić,tylko czekać .Jego stan nie poprawiał się,bardzo martwiła mnie krew. Wieczorem byłam już tak przerażona, że zaczęłam ponownie szukać pomocy,wiedziałam że transport zwierzaka w takim stanie spowrotem do Sącza byłby szaleństwem dlatego podjęłam próbę kontaktu z "moimi" lekarzami z Limanowej.Jeden z nich w końcu odebrał,poprosiłam o chwilę rozmowy i pomoc ale jej nie dostałam. Miałam nadzieję że pomogą w końcu miałam do nich zaufanie.Zadzwoniłam znów do Sącza, lekarz powiedział uczciwie bym przygotowała się na śmierć psa. Spytałam czy nie da się więcej nic zrobić,odpowiedział że co mogł podać już podał,kolejna kroplówka tylko rozrzedziłaby psu krew. Kolejne godziny przynosiły jedynie pogorszenie stanu. Ostatnie godziny życia były koszmarem zarówno dla mnie jak i dla mojego pieska. Nastąpiło wydalanie już samej krwi oraz silne drgawki.Widziałam że pies cierpiał. Ja również z nim. Starałam się go jakoś wesprzeć ale moja bezsilność zabijała mnie od środka. O godzinie 3 w nocy z niedzieli na poniedziałek pies dostał bardzo silnych drgawek. Zaczał się dławić czymś od sródka,próbowałam go jeszcze wspomóc ,podnosiłam myślać że wykrzstusi to co mu zalegało w gardle. W koncu zrozumiałam że to koniec.Położyłam go i uciekłam do sąsiedniego pokoju.Nie mogłam patrzeć. Zaczęłam krzyczeć,ryczeć i trząść się. Słyszałam jeszcze ostanią walkę,ostanie tchnienie życia.A potem nastąpiła cisza.Wiedziałam że nie żyje,zawołam rodziców by to sprawdzili.Ja nie potrafiłam.Więcej już go nie zobaczyła, nie chciałam patrzeć na niego martwego.Byłam w cięzkim szoku i nie przesadzam w tej chwili.

Przepraszam że tak się rozpisałam ale chciałam to wszystko wyrzucić z siebie. Po co to pisze??Moja mała radość życia została mi nagle odebrana.Nic tego już nie zmieni.Ale są jeszcze inne zwierzęta-moje i Wasze.Piszę by przestrzec i uświadomić.Wiem że wiele ludzi którzy kochają zwierzęta mnie zrozumieją i może mój przykład w przyszłości uratuje jakieś małe istnienie. Chciałam uświadomić by uważać bo nawet takie niby nic może zabić.I gdy coś się dzieje ze zwierzakiem to walczyć za wszelką cenę. Nie chcę nikogo obwiniać,oceniać ale mam żal do limanowskich lekarzy może gdyby któryś odebrał telefon w sobote coś by nam doradził,pomógł. Miałam do nich zaufanie ale je straciłam. I ja naprawdę wszystko rozumiem że weterynarze mają życie prywatne,rodziny, swoje zajęcia i nie wymagam by siedzieli w pracy 7 dni w tygodniu.Ale weterynarz to nie zawód jak każdy inny,to nie sprzątaczka która umyję wszystkie podłogi i idzie do domu. To odpowiedzialnośc za życie i zdrowie. I chociażby ze względu na dbanie o swoją reputację i prestiż mogliby się jakoś postarać.Rozumiem również że nie zawsze da się odebrać telefon.Ale my obdzwoniliśmy wszystkie lecznice bez rezultatu.Wczoraj sprawdzaliśmy jeszcze raz czy oby nie ma czegoś takiego jak dyżur weterynaryjny w Limanowej i dopiero wczoraj zauważyliśmy że jedna z lecznic ma jakąś formę pogotowia ale mój brat w sobotę tak czy inaczej się tam nie dodzwonił.Po co to piszę?Mam nadzieję że może ktoś to przeczyta,może właśnie lekarze i zastanowią się może żeby to jakoś uregulować.Z przykrością stwierdzam że zauważyłam między lekarzami jakąś niezdrową konkurencję.Może nie wszyscy,nie oceniam ale odczułam coś takiego.Myślę że ktoś powinien się tym zająć by utworzyć jakąś formę wspólpracy między limanowskimi lecznicami,utworzyć dyżury w nagłych przypadkach.Nikt nie każe nikomu w weekendy pracować ale bądźcie dla nas kiedy was potrzebujemy.Bo po to własnie jesteście.Dla naszych zwierząt.Boli mnie to że człowiek gdy coś się mu stanie ma szpital otwarty 24 godziny na dobę a za jego śmierć można zostać pociągnietym do odpowiedzialności karnej a zwierzęta traktuje się inaczej.Mój tato pracował dawniej w limanowskiej telekomunikacji i miał dyżury w weekendy gdy komuś niedaj Boże zepsuł się telefon lub internet musiał rzucać wszystko i jechać. A dla zwierząt nie ma pomocy. Często słyszę że to przecież"tylko pies" a ja odpowiadam pies też "człowiek".To też istota żywa,cierpi fizycznie i mówcie co chcecie,ma uczucia.I myślę jak patrze czasem na ludzi i na zwierzęta że człowieczeństwa można bardziej nauczyć się od zwierzaków Takiego przyjaciela jak mój pies nigdy nie miałam a to bolesne doświadczenie sprawia że boję się w przyszłości mieć kolejnego psa.POMYŚLCIE!!!!

Odpowiedz Wyślij PW Zgłoś naruszenie
Re: Opieka weterynaryjna w Limanowej
Klaps 2016-06-28 18:39:53
Bardzo Ci współczuję i rozumiem co przeżywasz....
Odpowiedz Wyślij PW Zgłoś naruszenie
Re: Opieka weterynaryjna w Limanowej
sweetfocia 2016-06-28 18:50:00 Odpowiedz Wyślij PW Zgłoś naruszenie
Re: Opieka weterynaryjna w Limanowej
konto usunięte 2016-06-28 19:39:08
Jeśli chciałaś/eś mi zrobić przykrość to Ci się udało. Pieska mój tata zakopał także bym go nie widziała ,koło ogródka gdzie chodziliśmy się bawić. Chciałabym posadzić tam stokrotki bo moja mama nazywała go stokrotką. Na diament go na pewno nie przerobię, nie potrzebna Twoja ironia. Chciałabym zrobić tatuaż z jego główką żeby był "blisko mnie".Internetowy jad na mnie nie działa.Spójrz na ostatnie z moich zdań że często człowieczeństwo łatwiej dostrzec w zwierzętach niż w ludziach ,przemyśl to sobie.
Ja też mam link dla Ciebie http://bashny.net/t/en/254284 pozdrawiam mimo wszystko
Odpowiedz Wyślij PW Zgłoś naruszenie
Re: Opieka weterynaryjna w Limanowej
Cooba000 2016-06-28 21:02:22
sweetfocia, a ty swoją matkę przerobisz na diament?

Jeśli będą w cenie po 5zł, to chętnie kupię.
Odpowiedz Wyślij PW Zgłoś naruszenie
Re: Opieka weterynaryjna w Limanowej
konto usunięte 2016-06-28 21:08:56
Lepiej takim osobom odpowiedzieć inteligentnie bo pluć jadem to każdy głupi potrafi.
Jest czekolada i wyroby czekoladopodobne są i ludzie i wyroby ludziopodobne.
Przykre że u niektórych serce to tylko narząd wewnętrzny.
Odpowiedz Wyślij PW Zgłoś naruszenie
Re: Opieka weterynaryjna w Limanowej
Cooba000 2016-06-28 21:41:49
Jeszcze nie spotkałem głupka, który zrozumiałby inteligentną odpowiedź.

Poza tym to była inteligentna odpowiedź. W sam raz dla niego.
Każdy głupi umie czepić się nie tego, co powinien.
Odpowiedz Wyślij PW Zgłoś naruszenie
Re: Opieka weterynaryjna w Limanowej
konto usunięte 2016-06-28 21:50:18
Mój wychowawca w gimnazjum powiedział raz że odpuścić głupocie to 30 dni odpustu w niebie. Poza tym lepiej nie zniżać się do takiego poziomu. Zło dobrem zwyciężać. Nienawiść psuje człowieka od środka.Bardzo bym chciała żeby ludzie uświadamiali sobie pewne rzeczy.
Odpowiedz Wyślij PW Zgłoś naruszenie
Re: Opieka weterynaryjna w Limanowej
marekmintal 2016-06-28 22:32:55
cooba@ napinaczem to chyba ty jesteś,
Odpowiedz Wyślij PW Zgłoś naruszenie
Re: Opieka weterynaryjna w Limanowej
marekmintal 2016-06-28 22:51:01
Pani Asiu miałem kiedyś to samo z moim psem , ale szybko zareagowałem i od razu pojechałem do weterynarza i psa uratowałem , mój pies też był szczepiony na ten wirus, ale szczepionka sie nie przyjeła lub był źle zaszczepiony. Ten wirus teraz panuje, bo mojemu znajomemu zdechły dwa młode psy to było 2,5 tygodnia temu, też myślał że mu ktoś otruł psy a miały to samo co Pani pies czyli srały krwią. Jeszcze mam jedno pytanie którzy to weteryniarze limanowscy nie odbierali telefonu?
Odpowiedz Wyślij PW Zgłoś naruszenie
Re: Opieka weterynaryjna w Limanowej
Cooba000 2016-06-29 09:58:57
A moje lustro mówi: głaskaj idiotę po głowie, to dalej będzie tak robił - jeszcze z większym zapałem.

Jeśli uważasz, że mam taki sam poziom, to nie ma sensu, żebyś do mnie pisała.
Nie potrafisz zrozumieć, że głupotę się tępi, a nie ją wzmacnia, to nie będę cię uświadamiał.

Tak, bo wojny się dobrocią wygra. Aleś wymyśliła.
Odpowiedz Wyślij PW Zgłoś naruszenie
Re: Opieka weterynaryjna w Limanowej
Cooba000 2016-06-29 10:00:34
marekmintal, nagle zmieniłeś ton. Posypałeś głowę popiołem.

Ja jestem napinaczem? Bo napisałem do autorki, że sam rozumiem jej ból?

Ona poczuła się obrażona po twoich słowach i ja też tak uważam.
Więc nie pyskuj do mnie tekstami: nie bo ty, tylko weź na klatę swoje zachowanie, dzieciaczku.
Odpowiedz Wyślij PW Zgłoś naruszenie
Re: Opieka weterynaryjna w Limanowej
Cooba000 2016-06-29 10:04:46
MarekMintal na podstawie tego, że psy jego i jego kolegi miały parwowirozę, uważa że każdy pies, która oddaje kał z krwią jest zarażony parwowirozą.

Szkoda gadać. Nie ma to jak domorosły weterynarz z internetów, który stawia diagnozy na forum i wymądrza się do innych.
Odpowiedz Wyślij PW Zgłoś naruszenie
Re: Opieka weterynaryjna w Limanowej
marekmintal 2016-06-29 11:27:17
cooba PiSiorem jesteś! i szkoda z Tobą dyskutować
Odpowiedz Wyślij PW Zgłoś naruszenie
Re: Opieka weterynaryjna w Limanowej
konto usunięte 2016-06-29 11:38:21
Panie Kubo bo tak myślę Pan ma na imię,akurat Pan nie jest adresatem moich uwag.W pewnym sensie jestem wdzięczna że staje Pan po mojej stronie. Źle Pan mnie zrozumiał.Jedyne co chciałam Panu przekazać to to żeby nie wchodzić w słowną przepychankę z ludźmi którzy nie potrafią zachować się na poziomie. Wtedy wywiązuje się niepotrzebne bezsensonwne skakanie do gardeł.Bardzo tego nie lubię dlatego nigdy nie udzielam się w internecie.Ale skoro już podjęłam tą inicjatywę to chciałam przy okazji tym kilku ludziom uświadomić by zachowywali się jak ludzie.Taka już jestem że chciałabym żeby świat był lepszy.Niech Pan spojrzy że pierwotnie to moja osoba była zaatakowana i ja owszem odparłam atak ale nie opowdziedziałam nienawiścią na nienawiść.Owszem napisałam pewne frazy żeby moze ktoś się opamietał jeśli kogoś obraziłam-przepraszam.Naprawdę uważam że lepiej negatyw zamienić na pozytyw.Tylko to ma sens.Serce mi się kraje że pod takim ważnym tematem jak dobro zwierząt wywiązała się taka niepotrzebna przepychanka.Nie będę już więcej się już wdawać w takie dyskusje gdyż do niczego to nie prowadzi.Odchodzimy od tego co naprawdę ważne czyli zwierzaki.
Odpowiedz Wyślij PW Zgłoś naruszenie
Re: Opieka weterynaryjna w Limanowej
konto usunięte 2016-06-29 11:51:14
Panie Kubo napiszę jeszcze do Pana jeszcze raz:)Ja naprawdę nic do Pana nie mam,to dobrze że chce Pan kogoś obronić.Ale ja chciałabym bronić się sama, w swoim stylu .Co nie znaczy że nie może Pan z nami dyskutować. Chciałabym tylko żeby dyskusja dotyczyła własnie głównego tematu czyli dobra zwierząt. Owszem trochę mnie uraziły słowa Pana Marka. Ale nie mam żadnego żalu bo zrozumiał że słowa te nie były na miejscu i chce podjąć ze mną merytoryczną dyskusję.Właśnie tak można do czegoś dojść. Mam nadzieję że zaprzestaniemy wyrzucać sobie na wzajem i razem dojdziemy do jakiegoś consensusu:)
Odpowiedz Wyślij PW Zgłoś naruszenie
Re: Opieka weterynaryjna w Limanowej
Cooba000 2016-06-29 11:59:10
Kolejnym komentarzem pokazałeś, że nie warto z tobą dyskutować.

Wyzywaj sobie dalej. Nic ci to nie da. Za mały jesteś dla mnie.
Odpowiedz Wyślij PW Zgłoś naruszenie
Re: Opieka weterynaryjna w Limanowej
Cooba000 2016-06-29 12:01:59
Z nikim nie wchodzę w przepychanki. Nie zamierzam. To oni próbują je wywołać, ale bardzo słabo.

Ja od początku odnosiłem się do zwierzaków, o czym świadczy mój pierwszy komentarz.

Nie staję po niczyjej stronie. Piszę, co uważam.
Odpowiedz Wyślij PW Zgłoś naruszenie
Re: Opieka weterynaryjna w Limanowej
Cooba000 2016-06-29 12:03:43
Z nikim nie zamierzam wchodzić w przepychanki. To oni próbują je wywołać, ale bardzo słabo to robią.

Ja odnosiłem się od początku do zwierzaków, o czym świadczy mój pierwszy komentarz.

Nie staję po niczyjej stronie. Piszę tak, bo tak uważam.
Odpowiedz Wyślij PW Zgłoś naruszenie
Re: Opieka weterynaryjna w Limanowej
konto usunięte 2016-06-29 12:10:39
Panie Kubo napiszę do Pana jeszcze ten jeden raz:) To dobrze że leży Panu na sercu kogoś obronić, to się ceni. Ale ja chcę się bronić sama, w swoim stylu. Słowa Pana Marka może rzeczywiście mnie dotknęły,ale nie mam żalu bo zrozumiał że nie było to na miejscu i chce podjąć ze mną teraz merytoryczną dyskusję. I właśnie o to chodzi by negatyw zamieniac na pozytyw tylko tak można dojść do jakiegoś consensusu. Nikt nie jest idealny , ja też nie jestem ale w życiu o to chodzi by pielęgnować w sobie dobre cechy a złe starać się odrzucać.Nie chcę już nikogo moralizować,powiedziałam co chciałam a chciałam dobrze:)
Odpowiedz Wyślij PW Zgłoś naruszenie
Re: Opieka weterynaryjna w Limanowej
konto usunięte 2016-06-29 12:38:15
Dziękuję za ten post bo dał mi do myślenia. Myślałam ze parwowiroza dotyka tylko szczenięta,mój pies miał niedługo skończyć dwa lata. Zgłębiłam temat,przeczytałam że różnie może być i teraz dopuszczam też Pańską hipotezę,objawy i przebieg się zgadzają. Zastanawiam się jednak bo objawy zatrucia narcyzem też są podobne więc teraz ciężko będzie coś stwierdzić.Skłaniałam się ku hipotezie zatrucia bo wszystko rozegrało się właściwie na przestrzeni półtorej dnia,myślałam że tak szybko działa tylko trucizna.Teraz już sama nie wiem.Przez ostatnie dwa lata był szczepiony tą samą wyżej wymienioną szczepionką.Myślałam że jest zabezpieczony ,nie wyglądało by szczepionka się nie przyjęła.Ma Pan może wiedzę i doświadczenie jak szybko następuje choroba po zarażeniu i jak szybko przebiega??
Niestety już się raczej nie dowiem co tak naprawdę było przyczyną,psu życia też niestety nie wrócę ale jest to jakaś nauka na przyszlość.Dziękuję.
Odpowiedz Wyślij PW Zgłoś naruszenie
Re: Opieka weterynaryjna w Limanowej
konto usunięte 2016-06-29 14:49:27
Panie Marku jeśli chodzi o to kto nie odebrał telefonu to nie chciałabym operować nazwiskami. Nie jest moją intencją komukolwiek zaszkodzić. Celowo w tekście nie chciałam naprowadzać na kogoś konkretnego.Mogę powiedzieć że sobotę zostały wykonane połączenia na numery komórkowe lekarzy ze wszystkich trzech znanych mi lecznic.Żaden nie odebrał mimo idącego wołania.Nie chcę osądzać ale nasunął mi się przykry wniosek że po prostu nie chcą odebrać bo mają wolne. W niedzielę uderzyłam tylko do "moich" lekarzy. Jeden odebrał. Pomocy nie otrzymałam. Pies umierał godzinami w męczarniach. Najbardziej boli mnie moja zaufana lecznica,kiedyś lecząc tam pieska usłyszałam że w razie czego proszę dzwonić tylko raczej nie o północy(zażartował lekarz)Oczywiście wiem że nie mają obowiązku odebrać po godzinach ale byłam przekonana że można na nich liczyć.Zawsze byłam zadowolona z ich usług,podejścia do zwierzaka i właściciela.Nie chcę umniejszać nikomu kompetencji bo kształcili się latami by teraz leczyć.Chciałabym żeby coś się w L-wej zmieniło na lepsze w kwesti organizacji.Bo teraz mam smutne wrażenie że zwierzaki kocha się tylko od poniedziałku do soboty w godzinach takich i takich.
Jedyne nazwisko które mogę podać to wspomniany doktor Baraniecki z NS.Trafiłam do niego na oślep ale jestem mu mega wdzięczna że się tak nami zaopiekował mimo że miał umówionych pacjentów.Starał się jak mógł,uczciwie określił że może zrobić tylko tyle co się da ale w środku mogło dojść już nieodwracalnych zmian i może być za póżno.Nie owijał w bawełnę.Miałam z nim do czynienia tylko ten jeden raz ale zrobił niesamowiecie pozytywne wrażenie. Konkretny,przytomny,pewny siebie,wygadany.Nigdy wcześniej nie spotkałam lekarza który tak umie sprzedać swoją wiedzę,cokolwiek robił tłumaczył co robi,po co,co się dzieje, z czym możemy się liczyć.Umiał rozładować napięcie sytuacji rozmową,widząc przerażenie kazał usiąść,zaproponował wodę do picia. Był zainteresowany metodą działania innych lekarzy,przepatrzył książeczke,pochwalił "moich" lekarzy.Dziwił się że w L-wej nie dostaliśmy pomocy,powiedział ze on stara się odbierać wszystkie telefony i choć też ma życie prywatne, w miarę możliwości stara się zawsze pomóc.Mówił by zawsze próbować dzwonić.Dzwoniłam-odbierał.Żartował że żona na go dość do wiecznie pracuje a o urlopie może zapomnieć. Tak się właśnie buduje wiarygodność i reputację.Myślę że warty sprawdzenia gdyby ktoś potrzebował pomocy.Bardzo się bałam że obcy lekarz w obcym mieście potraktuje nas po macoszemu ale tak nie było.Dzięki niemu mam nadzieję mój aniołek troszkę mniej cierpiał na koniec.
Odpowiedz Wyślij PW Zgłoś naruszenie
Re: Opieka weterynaryjna w Limanowej
konto usunięte 2016-06-30 11:06:16
Dziękuję Panie Marku za ten post bo dał mi do myślenia. Myślałam ze parwowiroza dotyka tylko szczenięta,mój pies miał niedługo skończyć dwa lata. Zgłębiłam temat,przeczytałam że różnie może być i teraz dopuszczam też Pańską hipotezę,objawy i przebieg się zgadzają. Zastanawiam się jednak bo objawy zatrucia narcyzem też są podobne więc teraz ciężko będzie coś stwierdzić.Skłaniałam się ku hipotezie zatrucia bo wszystko rozegrało się właściwie na przestrzeni półtorej dnia,myślałam że tak szybko działa tylko trucizna.Teraz już sama nie wiem.Przez ostatnie dwa lata był szczepiony tą samą wyżej wymienioną szczepionką.Myślałam że jest zabezpieczony ,nie wyglądało by szczepionka się nie przyjęła.Ma Pan może wiedzę i doświadczenie jak szybko następuje choroba po zarażeniu i jak szybko przebiega??
Niestety już się raczej nie dowiem co tak naprawdę było przyczyną,psu życia też niestety nie wrócę ale jest to jakaś nauka na przyszlość.Dziękuję.
Odpowiedz Wyślij PW Zgłoś naruszenie
Re: Opieka weterynaryjna w Limanowej
konto usunięte 2016-06-30 11:07:00
Panie Marku jeśli chodzi o to kto nie odebrał telefonu to nie chciałabym operować nazwiskami. Nie jest moją intencją komukolwiek zaszkodzić. Celowo w tekście nie chciałam naprowadzać na kogoś konkretnego.Mogę powiedzieć że sobotę zostały wykonane połączenia na numery komórkowe lekarzy ze wszystkich trzech znanych mi lecznic.Żaden nie odebrał mimo idącego wołania.Nie chcę osądzać ale nasunął mi się przykry wniosek że po prostu nie chcą odebrać bo mają wolne. W niedzielę uderzyłam tylko do "moich" lekarzy. Jeden odebrał. Pomocy nie otrzymałam. Pies umierał godzinami w męczarniach. Najbardziej boli mnie moja zaufana lecznica,kiedyś lecząc tam pieska usłyszałam że w razie czego proszę dzwonić tylko raczej nie o północy(zażartował lekarz)Oczywiście wiem że nie mają obowiązku odebrać po godzinach ale byłam przekonana że można na nich liczyć.Zawsze byłam zadowolona z ich usług,podejścia do zwierzaka i właściciela.Nie chcę umniejszać nikomu kompetencji bo kształcili się latami by teraz leczyć.Chciałabym żeby coś się w L-wej zmieniło na lepsze w kwesti organizacji.Bo teraz mam smutne wrażenie że zwierzaki kocha się tylko od poniedziałku do soboty w godzinach takich i takich.
Jedyne nazwisko które mogę podać to wspomniany doktor Baraniecki z NS.Trafiłam do niego na oślep ale jestem mu mega wdzięczna że się tak nami zaopiekował mimo że miał umówionych pacjentów.Starał się jak mógł,uczciwie określił że może zrobić tylko tyle co się da ale w środku mogło dojść już nieodwracalnych zmian i może być za póżno.Nie owijał w bawełnę.Miałam z nim do czynienia tylko ten jeden raz ale zrobił niesamowiecie pozytywne wrażenie. Konkretny,przytomny,pewny siebie,wygadany.Nigdy wcześniej nie spotkałam lekarza który tak umie sprzedać swoją wiedzę,cokolwiek robił tłumaczył co robi,po co,co się dzieje, z czym możemy się liczyć.Umiał rozładować napięcie sytuacji rozmową,widząc przerażenie kazał usiąść,zaproponował wodę do picia. Był zainteresowany metodą działania innych lekarzy,przepatrzył książeczke,pochwalił "moich" lekarzy.Dziwił się że w L-wej nie dostaliśmy pomocy,powiedział ze on stara się odbierać wszystkie telefony i choć też ma życie prywatne, w miarę możliwości stara się zawsze pomóc.Mówił by zawsze próbować dzwonić.Dzwoniłam-odbierał.Żartował że żona na go dość do wiecznie pracuje a o urlopie może zapomnieć. Tak się właśnie buduje wiarygodność i reputację.Myślę że warty sprawdzenia gdyby ktoś potrzebował pomocy.Bardzo się bałam że obcy lekarz w obcym mieście potraktuje nas po macoszemu ale tak nie było.Dzięki niemu mam nadzieję mój aniołek troszkę mniej cierpiał na koniec.
Odpowiedz Wyślij PW Zgłoś naruszenie
Re: Opieka weterynaryjna w Limanowej
konto usunięte 2016-06-30 11:09:33
Panie Kubo napiszę do Pana jeszcze ten jeden raz:) To dobrze że leży Panu na sercu kogoś obronić, to się ceni. Ale ja chcę się bronić sama, w swoim stylu. Słowa Pana Marka może rzeczywiście mnie dotknęły,ale nie mam żalu bo zrozumiał że nie było to na miejscu i chce podjąć ze mną teraz merytoryczną dyskusję. Co nie znaczy że nie może Pan z nami dyskutować. Chciałabym tylko żeby dyskusja dotyczyła własnie głównego tematu czyli dobra zwierząt.I właśnie o to chodzi by negatyw zamieniac na pozytyw tylko tak można dojść do jakiegoś consensusu. Nikt nie jest idealny , ja też nie jestem ale w życiu o to chodzi by pielęgnować w sobie dobre cechy a złe starać się odrzucać.Nie chcę już nikogo moralizować,powiedziałam co chciałam a chciałam dobrze:)
Odpowiedz Wyślij PW Zgłoś naruszenie
Re: Opieka weterynaryjna w Limanowej
Cooba000 2016-06-30 16:31:59
Nigdzie nie widziałem, żeby zrozumiał coś. Raczej pyskuje do każdego, kto mu zwróci uwagę i twierdzi, że to on jest atakowany.

Dziękuję za pozwolenie.
Odpowiedz Wyślij PW Zgłoś naruszenie
Re: Opieka weterynaryjna w Limanowej
Cooba000 2016-07-01 08:35:21
Jeśli chcesz rozmawiać z człowiekiem, który wyzywa innych od Pisiorów, to stwierdzam, że nie warto z tobą dyskutować.
Odpowiedz Wyślij PW Zgłoś naruszenie
Re: Opieka weterynaryjna w Limanowej
sweetfocia 2016-07-01 10:33:23
Ciekawiło mnie co zrobiłaś ze zwłokami pieska
Pierwotnie miałem zapytać, czy zakopałaś je pod płotem, ale przypomniał mi się program o przerabianiu zwłok na diamenty i noszeniu ich przy sobie jako amulet.
Więc w bardzo delikatny sposób zapytałem o ten diament, wtedy wyszło z ciebie prostactwo i zaczęłaś mi wymyślać, natomiast Cooba000 to taki portalowy pieniacz, któremu zawsze coś nie pasuje. :P:P:P
https://www.youtube.com/watch?v=qx26gEB9Oro
Odpowiedz Wyślij PW Zgłoś naruszenie
Re: Opieka weterynaryjna w Limanowej
konto usunięte 2016-07-01 13:33:44
Zastanowiło mnie to że ; Pani pies miał zwyczaj brania do pyska wszystko co się da. Obecnie mam dwa pieski i jeszcze mi się nie zdarzyło by wzięły do pyska coś nieświeżego czy obcego. Gdyby mogły toby powiedziały; dziękuję, nie jestem głodny.
Odpowiedz Wyślij PW Zgłoś naruszenie
Re: Opieka weterynaryjna w Limanowej
marekmintal 2016-07-01 15:05:11
Cooba sie popłakał ,
Odpowiedz Wyślij PW Zgłoś naruszenie
Re: Opieka weterynaryjna w Limanowej
wartownik 2016-07-01 15:08:25
cooba@ bycie PiSiorem to teraz powód do dumy dla buców
Odpowiedz Wyślij PW Zgłoś naruszenie
Re: Opieka weterynaryjna w Limanowej
Cooba000 2016-07-02 23:56:57
W którym momencie się popłakałem? W momencie, kiedy postawiłem cię do pionu?
Odpowiedz Wyślij PW Zgłoś naruszenie
Re: Opieka weterynaryjna w Limanowej
Cooba000 2016-07-02 23:57:48
Więc się ochrzcij na Pisiora.
A wybacz, ty jedynie umiesz wyzywać. Zapomniałem. Tak wiele dla mnie znaczysz.
Odpowiedz Wyślij PW Zgłoś naruszenie
Re: Opieka weterynaryjna w Limanowej
Cooba000 2016-07-02 23:59:13
Tak, wszyscy tobie wymyślają, tylko ty jesteś taki aniołek. A mnie ciekawiło po prostu, co zrobisz ze zwłokami swojej matki. A że ty jesteś portalowym klaunem, to już na to macham ręką.
Piana ci z ust leci.
Odpowiedz Wyślij PW Zgłoś naruszenie
Re: Opieka weterynaryjna w Limanowej
konto usunięte 2016-07-03 11:33:30
Co prawda obiecałam sobie że już że nie będę odpowiadać na zaczepki ale Panie sweetfocia,Pana słowa znów mnie zabolały i to dogłębnie.Jeżeli przeczytał Pan że ktoś kogoś stracił i bardzo cierpi a pierwsza Pana myśl i pytanie to to, co ktoś zrobił z zwłokami i czy zakopał je pod płotem to brzmi to tylko jak ironia. Nikt z moich bliskich mnie o takie rzeczy nie pytał. Przerabianie zwłok na diament nie jest ani popularne,ani etyczne ani tanie.Wątpie by tymi słowani chciał mi Pan doradzić z dobrego serca.Jeśli przeczytał Pan mój tekst to zauważył Pan może jak wymęczone cierpieniem był malutkie ciałko mojego pieska.I dla zwykłej dziewczyny jak ja napewno ostatnią myślą byłyby takie fanaberie.Brak mi słów. Każdy świadczy sam o sobie Ale być może ja jestem prostakiem.

Pani Olu rzeczywiście tak było że mały brał do pyszczka wszystko co się da.Mnie już nic z nim nie dziwiło.Trzeba było uważać na niego jak na dziecko.Taki już był że wszędzie było go pełno i miał zabawę z wszystkiego co znajdował."Mlamłał" to zawsze w pyszczku,bałam się że połknie.Ciężko było mu to odebrać bo gryzł broniąc zdobyczy.Moi pracodawcy mieli też taką pchełkę i był niemalże identyczny pod tym względem.Więc mój mały nie był przypadkiem odosobnionym.Być może jest to kwestia rasy,może temperamentu.Pan doktor z Nowego Sącza gdy mu o tym opowiedziałam powiedział że małe psy chyba już tak mają. Na pewno jest kwestia indywidualna i każdy pies jest inny. Nasza jedenastoletnia suczka husky na przykład od małego miała obsesję na punkcie chusteczek higienicznych.KIedy ktoś wyciągal chusteczkę patrzyła jak zaczarowana i kombinowała jak ją zdobyć.Podczas spacerów nurkowała w rowach i wyciągała chusteczki które ludzie wyrzucają.Dziś ze względu na wiek nie jest już taka witalna ale na widok chusteczek wciąż się jej oczka świecą.
Odpowiedz Wyślij PW Zgłoś naruszenie
Re: Opieka weterynaryjna w Limanowej
Cooba000 2016-07-03 17:12:53
"...bardzo delikatny sposób zapytałem o ten diament..."

Haha, ten człowiek już nawet stracił łączność ze swoim mózgiem.
Odpowiedz Wyślij PW Zgłoś naruszenie
Re: Opieka weterynaryjna w Limanowej
Elizabet131 2016-07-03 18:54:12
Bardzo polecam Gabinet Weterynaryjny " Animals" w Tymbarku 185 Pani Moniki Wiśniewskiej... W czwartek po godzinie 20-stej syn skorzystał z pomocy dla naszego pupila dzwoniąc telefonicznie na nr tel. 604759481. i nr 512285313 Porady udzielił Pan Tadeusz Tomera..... a Pani Monika Wiśniewska miała nieodebrane połączenie i też kontaktowała się z synem.To jest prawdziwa troska o czworonożnych pacjentów. Bardzo dziękuję i szczerze polecam . :)
Odpowiedz Wyślij PW Zgłoś naruszenie
Re: Opieka weterynaryjna w Limanowej
konto usunięte 2016-07-12 10:51:36
Witam wszystkich...
Chciałabym napisać swój ostatni post pod tym tematem.
Chciałabym po pierwsze podziękować kilku osobom o dobrym sercu które w wiadomościach prywatnych pisały wyrazy współczucia i zrozumienia. Rzeczywiście jest tak jak pisaliście że czas leczy rany. W moim przypadku jednak tylko częściowo bo strata mojego aniołka będzie mnie boleć chyba do końca życia,zwłaszcza że straciłam go w tak bolesnych okolicznościach. Wiem to bo już kiedyś jako dziecko straciłam nagle pod kołami auta ukochanego psa i kolejne 17 lat życia nie wymazały mi jej ani z serca ani z pamięci. Ale za kilka dni pojawi się u mnie nowe szczęście. Nie dopuszczałam myśli że tak szybko pojawi się u nas nowy pies ale jak stwierdził mój przyjaciel,mały chyba nie może patrzeć ze swojego psiego nieba jak cierpię po nim i zesłał mi pociechę. I rzeczywiście zrządzeniem losu wpadło mi w ręce ogłoszenie które zwaliło mnie z nóg. Zobaczyłam pieska który wygląda jak kalka zdjęta z mojego zmarłego aniołka. Ta sama rasa, ten sam kolor,ten sam pyszczek,to samo spojrzenie. Identyczna sytuacja że maluch ma już 5 miesięcy i wciąż czeka na właściciela. Rozpłakałam się na jego widok. Ale nie od razu chciałam go wziąść. Bałam się że jeśli mój mały rzeczywiście miał parwowirozę to mogę skrzywdzić następnego psa. Potem jednak razem z mamą odkryłyśmy jeden istotny fakt. Nasza "wizja lokalna" wykazała że mały nie nadgryzł cebulki narcyza a zimowita jesiennego. Mimo że narcyz też nie jest obojętny dla zdrowia i życia to zimowit to tak naprawdę po prostu istne samobójstwo. Informacje które o nim znalazłam zmroziły mi krew w żyłach. Moja nieżyjąca babcia zasadziła te kwiaty chyba jeszcze przed moim urodzeniem. Nikt z nas nie zdawał sobie sprawy że na własne życzenie mamy w ogródku żywą truciznę. Ze względu na to że mały miał zwyczaj brać wszystko do pyszczka sprawdzałam co prawda co może psu zaszkodzić ale o zimowicie nie słyszałam nigdy.Zawsze podobały mi się te fioletowe kwiatki,dziś szczerze ich nienawidzę. Nie umiem wybaczyć też samej sobie że stało się to co się stało. Moja niewiedza,co za tym idzie brak natychmiastowej reakcji połączone z tym że nie otrzymaliśmy w porę pomocy lekarskiej sprawiły że mały musiał przypłacić to życiem. Małego zgubiło to że interesował się wszystkim naokoło,mieliśmy już kilka psów od kiedy pamiętam,także moje rodzeństwo i ja jako dzieci, nikt nigdy dzięki Bogu się nie zatruł. U mnie zimowitów już nie ma. Jeśli ktoś to czyta a wie że ma ten szajs w ogródku ,niech lepiej go wywali na zawsze.Jest to śmiertelne niebezpieczeństwo dla zwierząt a także dla ludzi a zwłaszcza dla dzieci.

Przed podjęciem ostateczniej decyzji skonsultowaliśmy to z weterynarzem.Nie mógł on poprzeć tego już niestety żadnym badaniem ale wykluczył raczej parwowirozę.Byłby to naprawdę ogromny zbieg okoliczności żeby parwowiroza tak zbiegła się z faktem że piesek nadgryzł tak toksyczną roślinę.Mały miał prawie dwa lata,szczepienia miał w porządku więc powienien być już odporny na tę chorobę.Na wszelki wypadek dostaliśmy Virkon do dezynfekcji.Znalazłam tą nieszczęsną cebulkę którą tego feralnego dnia znalazł mój pies.Jest dość wygryziona plus mały nosił to w pyszczku przez kilka minut,na pewno to wystarczyło by trucizna poszła do ustroju.Zwłaszcza w przypadku 3 kilogramowego organizmu.Jeśli jest jakikolwiek nazwijmy to pozytywny aspekt śmierci mojego psa to napewno to że dostałam obuchem w łeb.Na pewno stanę się teraz bardziej świadomą,przytomną i czujną właścicielką.Staram się już dociekać wielu rzeczy na własną rękę i konfrontować to z wiedzą lekarza.Na pewno warto więcej "wyciskać" z weterynarzy dla własnego dobra.Bardzo podobało mi się podejście doktora Baranieckiego,który nie tylko zajmował się psem ale starał się nakreślać właścicielowi co robi i co się dzieje.
Odpowiedz Wyślij PW Zgłoś naruszenie
Re: Opieka weterynaryjna w Limanowej
konto usunięte 2016-07-12 10:52:00
Nie mogę się już doczekać kiedy wezmę w ramiona moje nowe słoneczko.Zdaję sobie sprawę że będzie to już inny pies ale fakt że są tak niesamowicie podobni na pewno pomoże mi się pozbierać.Mój zmarły aniołek będzie po części żył w nowym piesku. Mam szczęście bo trafiłam na kochanego szczeniaka od wspaniałych,kochających zwierzęta ludzi.Pani-hodowca wzruszyła się gdy opowiedziałam jej naszą historię i obie stwierdziłyśmy że to chyba przeznaczenie.Obiecałam że mały będzie najszczęśliwszym psem na świecie bo będzie kochany nie tylko za siebie ale też za mojego zmarłego aniołka.

W związku z tym że biorę pod opiekę nowe życie chciałabym zaapelować jeszcze raz o jakąś pozytywną zmianę w naszym mieście. Błagam wręcz na kolanach by zrobić coś ,by nikt więcej nie musiał błądzić we mgle jak ja ,szukając pomocy na oślep.
W miarę jak zeszły ze mnie emocje stwierdziłam że nie mam już żalu do nikogo,jedynie chyba do siebie.Naprawdę cenię sobie pracę wszystkich weterynarzy. Długo zastanawiałam się komu powierzę teraz swojego nowego pieska. Najprawdopodobniej spróbujemy na nowo zaufać naszej lecznicy. Właściwie zawsze moje psy czuły się dobrze pod jej skrzydłami,były leczone i operowane przez sympatycznych lekarzy. Nie chcę żeby ten jeden incydent przekreślał moje zdanie o nich. Awaryjnie mamy naszego anioła stróża- doktora Baranieckiego w Nowym Sączu. Ja straciłam psa na skutek wielu pechowych okolicznośći,przede wszystkim mojej durnoty i braku świadomości,późnej pory i weekendu,braku kontaktu ze strony lekarzy.To wszystko nie zmienia faktu iż uważam że jest to dla mnie niezrozumiałe dlaczego w Limanowej takie sprawy nie są jakoś uregulowane.Żałuję że nigdy nie zainteresowałam się do kogo się udać w awaryjnej sytuacji,póki nie było potrzeby żyłam w błogiej nieświadomości że wszystko jest ok.Jak mówią mądry Polak po szkodzie. Wciąż uważam że to że do nikogo się nie dodzwoniliśmy nie może być przypadkiem. Wspominaliśmy w domu dawne czasy kiedy byłam mała i moja babcia i rodzice mieli jeszcze krowę,nieraz bywało że na przykład że krowa miała ciężkie ocielenie i limanowscy weterynarze przyjeżdżali na pomoc nawet w nocy.Czy czasy aż tak się zmieniły??Pies też może nagle rozchorować się i potrzebować pomocy.Czasem liczą się naprawdę godziny.Z perspektywy czasu widzę że może mojego pieska być może nie dało się uratować.Ale gdyby na przykład ten jedyny lekarz z Limanowej który odebrał telefon w niedzielę,zgodził się go wtedy zobaczyć,uświadomił by mi że małego trzeba uśpić.Też bym to ciężko przeżyła ale pieskowi oszczędziłabym kilku godzin katuszy i okropnej śmierci.Nie chciałam się tym publicznie dzielić ale kiedy mały leżał właściwie nieprzytomny,stały się dwie wzruszające rzeczy które pokazały mi jak bardzo zwierzę liczy na człowieka,jak jest oddane.I że ma uczucia.Nie zapomnę tego do końca życia.
Myślę że trzeba coś z tym zrobić.Gdyby wszyscy limanowscy lekarze stworzyli właśnie taką koalicję dla dobra zwierząt,byłaby to piękna idea a to że ludzie byliby wdzięczni na pewno sprawiłoby lekarzom satysfakcję.Weterynarz to zawód zaufania publicznego i jak widać zaufanie można łatwo stracić.Wiem że każda lecznica to prywatny biznes,lekarze mają swoje ambicje.Ale niech każdy ma swoich pacjentów a oprócz tego spróbuje się dogadać z kolegami po fachu w słusznej sprawie.Mam na myśli właśnie dyżury weterynaryjne.Nie chcę ingerować w niczyje sprawy,mogę jedynie prosić by to jakoś rozważyć.Myślę że nie proszę o tak wiele.Podam jeszcze raz przykład mojego taty który raz na jakiś czas w weekendy zobowiązywał się do dyżuru telekomunikacyjnego,miał wtedy pozostać w obrębie miejsca zamieszkania i odbierać wszystkie telefony i w wrazie potrzeby był zobowiązany pomóc.Miał dyżury także w Boże Narodzenie,Wielkanoc,Wigilię,Sylwestra.Czy głupie telefony są ważniejsze od istosty żywej??Myślę że takie minimum można podjąć.Naliczyłam się sześciu weterynarzy w naszym mieście,gdyby każdy z nich podjął się takiego obowiązku raz na jakiś czas,myślę że nie obciąży to zbytnio ich życia prywatnego.Głęboko wierzę że jeśli mój apel dotrze echem tam gdzie trzeba to coś się zmieni.Nie wierzę że którykolwiek weterynarz wykonuje swój zawód bez powołania.To tak specyficzna profesja że musi wypływać z troski o zwierzęta.I dlatego też nie można jej zamknąć w ramy czasowe.
Apeluję też do włodarzy portalu limanowa.in ...Gdyby powstała taka piękna idea jak dyżury weterynaryjne,błagam dołóżcie jeszcze jeden kwadracik u góry,obok dyżurów aptek.Taka informacja ułatwiłaby ludziom szybką pomoc.

Na koniec chciałabym przeprosić że się tak rozpisuję,taką już mam pisarską rekę:)W pewnym momencie bałam się czy nie za bardzo obnoszę się z swoją osobistą tragedią i czy ludzie nie wezmą mnie za rozhisteryzowaną wariatkę.Ale czuję że jest to potrzebne,gdybym ja przeczytała coś takiego zmusiłoby mnie to do myślenia.Chciałam ludziom nakreślić jak tragiczny w skutkach może być błąd człowieka.Być może wielu ludzi przeżyło coś podobnego jak ja.Czasem dopóki kogoś nie dotknie to osobiście ludzie nie zdają sobie sprawy z wielu rzeczy.Mnie już moje doświadczenie wiele nauczyło,teraz wiem że gdy tylko mnie coś zaniepokoi od razu będę szukać pomocy do skutku choćbym nawet miała jechać z psem do Warszawy:)W mojej rodzinie zwierzęta były zawsze bardzo ważne,były też jak rodzina:)Opiekowaliśmy się jak mogliśmy naszymi psami,przygarnialiśmy też psie i kocie przybłędy.Kupowałam cegiełki charytatywne na rzecz zwierzaków.Jeden z naszych psów też jest podrzutkiem.Dwóm przybłędom zorganizowaliśmy adopcję.Mieliśmy też jedną bardzo przykrą sprawę,kiedy chodząc na spacery z naszymi psami odkryliśmy bardzo zaniedbanego,źle odżywionego psa na bardzo krótkim łańcuchu.Jego właścicielka umarła a jedynie dokarmiał go ktoś kto na prośbę jej syna pomagał samotnej staruszce.My też zaczęliśmy mu pomagać.Ale kiedyś znaleźliśmy go ciężko pobitego z jednym okiem na wierzchu.Na pewno zrobił to któryś z lokalnych pijaczków.Zabraliśmy go do siebie i do weterynarza.Oka nie dało się uratować.Później zorganizowaliśmy mu pomoc z Krakowskiego Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami.Mamy nadzieję że Misiek dziś ma się dobrze.Serce się kraje jak ludzie czasem traktują zwierzęta.Zwłaszcza ludzie o takim że tak ujmę "wsiowym" podejściu.Nie jest rzadkością wyrzucanie zwierząt,nieszczepienie,niekontrolowanie rozrodu,topienie "zbędnych" zwierzaków,krótkie łańcuchy,żywienie odpadkami a nawet "usypianie" psa siekierą lub łopatą.Znieczulica i traktowanie zwierząt jak przedmioty.Brzmi to naprawdę brutalnie.To niestety nasza polska rzeczywistość.Pomieszkując w Niemczech zauważyłam jak tam jest wszystko uporządkowane jeśli chodzi o zwierzęta.Wielu Polaków przybywających za Odrą napewno też to zauważyli.Jak psy są tam zadbane,to widać na ulicach.Nigdy nie spotkałam tam ani jednego wałęsającego się zaniedbanego psa.Także na niemieckiej wsi.Za psy płaci się tam podatki,a że Niemcy to oszczędny naród to z pewnością wszystkie zwierzęta są przemyślane,chciane i zaopiekowane.Widać kontrolowany rozród.Psy mają prawo wejść do wielu sklepów,banków.W telewizji niemieckiej oglądałam zawsze program adopcyjny,ale zwierzęta do adopcji pochodziły głównie z Polski i Rumunii.Było mi wstyd przed Niemcami.Nie umiałam wytłumaczyć dlaczego tak jest.Kiedyś poznałam na ulicy Niemkę,która opiekowała się dwoma psami zmarłej na raka córki.Zauważyłam że zbiera butelki na kaucję.Mówiła że ma małą emeryturę i w taki sposób szuka pieniędzy na ich utrzymanie.Wzruszyło mnie to.Marzy mi się taki niemiecki porządek u nas w kraju ,ale nie mam złudzeń że to się stanie.To kwestia samoświadomości ludzi a tego nie jest łatwo zmienić.Dlatego czuję się zobowiązana by przemówić w obronie tych co się sami obronić nie umieją.Sama świata nie zbawię dlatego ważne jest uświadamiać ludzi.Jeżeli chociaż jedna osoba coś zrozumie to na pewno warto.
Odpowiedz Wyślij PW Zgłoś naruszenie
Re: Opieka weterynaryjna w Limanowej
mari 2016-07-12 11:45:42
Czytam całą tą dyskusję i jedno mogę powiedzieć, że niestety ale miałam rok temu bardzo podobną sytuację- to była sobota- pózne popołudnie i chory piesek, i żaden z limanowskich weterynarzy nie odebrał telefonu- i wówczas przypomniałam sobie o dawno otrzymanej wizytówce do Piotrka Jońca. Odebrał telefon, przyjechał psa wyleczył. Od tego dnia zajmuje się wszystkimi zwierzakami u mnie i jeśli jest nagła potrzeba to przyjechał w święta Bożego Narodzenia czy odpowiada na sms wysłany póznym wieczorem.
Szczerze mówiąc to nie rozumiem pozostałych weterynarzy- jeszcze kilka lat temu to odbierali telefon także w niedziele i przyjeżdżali w nagłej potrzebie. A obecnie to nie można się doprosić zwykłej wizyty do kozy w dzień powszedni- jeden z weterynarzy to kilkukrotnie się umawiał na wizytę i nie przyjeżdżał aż w końcu dowiedziałam się od Niego, że przecież nie przyjedzie do zwykłej kozy, bo ma ważniejszych pacjentów.
Jak się ma jednego pieska to można ryzykować korzystaniem z "ładnej" lecznicy czynnej tylko w dni robocze, bo ryzyko, że zwierzę będzie potrzebować pomocy w weekend jest niewielkie. Ale jak ja mam prawie 30 dużych zwierząt (kozy i psy) to nie mogę sobie pozwolić na usługi weterynarza, który nie odbiera telefonu w weekend.
Odpowiedz Wyślij PW Zgłoś naruszenie
Zaloguj się żeby dodać odpowiedź
Twój news: przyślij do nas zdjęcia lub film na [email protected]