Dziś maż wrócił z pracy z malutkim szczeniorkiem.. znalazł go w lesie.. raczej nie sądzę, żeby zagubił się sam, to sauczka w typie jamnika gładkowłosego. Była cała zapchlona, odwodniona, głodna.. pierwsze to pozbyliśmy się pcheł stosując szampon owadobójczy a zaraz potem zabraliśmy do weterynarza.. Jeszcze przed wizytą zauważyliśmy narośl na brzuszku pieska, podejrzewam, że dlatego ktoś się jej pozbył. Na szczęście to nic groźnego.. przepuklina pępkowa, do usunięcia. Wiek pieska określony na 3 miesiące. Powiedzcie mi ludzie, jak okrutnym trzeba być, żeby zostawić szczeniaka w lesie na pastwę losu ?! Na kogoś, kto go porzucił nie zadziałało nawet to, że jest to jak by nie było to jamniorkowaty piesek.. a teraz moda na "rasowe" psy. Ciekawe ile czasu jeszcze by się błąkała :-( . Mam już dwa psy w tym też znajdę i również jamnika tyle że szorstkowłosego :) To będę i mieć trzeciego :) widocznie tak miało być.. miałam przygarnąć tą małą istotkę tak jak i poprzedniego jamniczka.. bo gdzie będzie miała lepiej jak nie u mnie ? <br />
Jest jeszcze możliwość, że komuś faktycznie się zagubiła.. ale jest tak wychudzona, że musiała już chwilę się błąkać. Poza tym nie ma żadnych ogłoszeń, że ktoś jej szuka