10°   dziś 7°   jutro
Wtorek, 26 listopada Delfina, Sylwester, Konrad, Leonard, Leon, Lesława

Mistrzyni Polski relaksuje się na zakupach

Opublikowano 07.08.2015 08:29:33 Zaktualizowano 04.09.2018 16:32:06

Wśród sądeckich kolarzy największe sukcesy odnoszą obecnie... kolarki. To kobiety - a nie jak zdążyliśmy się przyzwyczaić - mężczyźni, są dzisiaj największą nadzieją regionu w tej dyscyplinie sportu. A tu niepodzielnie rządzi rodzinny team w branży nazywany potocznie Skalniaczkami.

Rozmowa z Agnieszką Skalniak, mistrzynią Polski juniorek w kolarstwie szosowym i brązową medalistką juniorskich mistrzostw świata z Ponferrady, jej siostrą Anną, również medalistką mistrzostw Polski, i mamą Barbarą, która choć sama na rowerze nie jeździ, jest wielką fanką tego sportu, najwierniejszym kibicem córek, a jeśli potrzeba, to również mechanikiem, kucharzem, masażystą, menedżerem i psychologiem.

- Tworzycie chyba najbardziej kolarską rodzinę w Polsce...

Barbara Skalniak: - Raczej na Sądecczyźnie. Są przecież też siostry Brzeźne.

- Najbardziej też utytułowane kolarki na Sądecczyźnie. Agnieszce wypada teraz pogratulować mistrzowskiej koszulki zdobytej na Mistrzostwach Polski Juniorek w Sobótce.

Agnieszka Skalniak: - Wiele pracy włożyłam w to, żeby zdobyć upragnioną koszulkę mistrzyni. Tylko jej brakowało mi do mojej kolekcji medali. I udało się.

- „Moje plany to pojechać na olimpiadę, a teraz jak najlepiej przygotować się do przyszłego sezonu, by sięgnąć po koszulkę mistrza Polski” - powiedziałaś przed rokiem w jednym z wywiadów. Już wtedy czułaś, że jesteś gotowa na zwycięstwo?

Agnieszka: - Startując, wiedziałam, że mam szansę zdobyć koszulkę. Mocno przepracowałam zimę, później też z powodzeniem startowałam w Pucharze Polski. Choć przyznam, że miałam moment załamania po nieudanej jeździe na czas. Wówczas rodzice zabrali mnie na odpoczynek...

- Zabrali Cię na lody...

Agnieszka: - Tak, na lody, na zakupy (śmiech). Wszystko po to, żebym nie myślała o porażce, a o czymś przyjemnym i podeszła do startu na luzie.

- Ania też była w Sobótce i też przywiozła z mistrzostw medale. Choć sukces Agnieszki je trochę przyćmił...

Anna Skalniak: - Zdobyłam dwa srebrne medale w Mistrzostwach Polski w kolarstwie tandemowym z osobą niedowidzącą - zarówno w jeździe indywidualnej, jak i ze startu wspólnego. Cieszę się, bo na tandemach jeździłam zaledwie od miesiąca i to był mój dopiero trzeci start.

- Dlaczego zdecydowałaś się na jazdę z osobą niedowidzącą? To nietypowa dyscyplina i chyba trudna technicznie dla prowadzącego?

Anna: - To przede wszystkim odpowiedzialne zadanie dla przewodnika, bo to on operuje rowerem: przerzutkami, hamulcami. Propozycję dostałam od mojego klubowego trenera. Uznałam, że warto spróbować. Początki nie były jednak łatwe. To zupełnie inna bajka. Z czasem jednak się przekonałam i jak widać są tego efekty.

- Mama jest głową kolarskiej rodziny, ale sama na rowerze nie jeździ...

Barbara: - Nie jeżdżę, ale wspieram córki duchowo. Jeżdżę z nimi na wyścigi...

- Wsparcie duchowe to chyba trochę mało...

Barbara: - Córki bez wsparcia rodziców, tak myślę, nie miałyby żadnych szans. Wykonujemy pracę, której na co dzień nie widać. Rozmawiamy, dajemy wsparcie duchowe, ale też finansowe. Dziewczyny muszą też odpowiednio się odżywiać. Zmagają się z wieloma wyrzeczeniami. Ania naprawdę ciężko pracowała, by doprowadzić swój organizm do stanu, w jakim jest teraz.

- Jak zatem wygląda zwykły dzień kolarki, która chce stawać na podium mistrzostw świata?

Agnieszka: - To nie jest łatwe, szczególnie, gdy ma się inne obowiązki. Chodzę do szkoły, więc muszę mieć opracowany cały plan dnia, poukładać go co do minuty. Najczęściej wracam do domu, jem obiad, chwila oddechu i biegnę na trening. Po nim czas na naukę i kładę się spać.

- A jakaś impreza, koleżanki, wyjścia?

Agnieszka: - Niestety, jak chce się trenować, to na inne przyjemności już nie ma czasu.

Anna: - Kolarstwo jest naszą pasją. Robimy to, co lubimy, a nie to, co musimy, dlatego więc nie brakuje nam takich rzeczy, jak wyjście ze znajomymi w sobotni wieczór.

Barbara: - Rzeczywiście córki nie imprezują. Kolarstwo za to dostarcza im innych rozrywek. Podróżują, poznają nowych ludzi. Mają koleżanki wśród kolarek i z nimi spotykają się... na wyścigach.

- W jednym z wywiadów Agnieszka powiedziała: - Czasami bywa, że nie chce mi się iść na trening, ale nigdy nie myślałam, żeby skończyć z kolarstwem.

Agnieszka: - Takie dni miałam nawet tuż przed mistrzostwami. W szkole zaliczenia, było więc ciężko i marzyłam tylko, żeby położyć się i nie wychodzić z łóżka.

Anna: - Mnie też często się nie chce. Tym bardziej, gdy dochodzą inne obowiązki: studia, a w zimie praca, jako instruktor narciarstwa...

- A jak wyglądają wasze treningi zimą? Agnieszka powiedziała, że ciężko przepracowała zimę. Co to znaczy w przypadku kolarza?

Agnieszka: - W zimie nie ma kolarstwa, ale są ćwiczenia na siłowni, bieganie, pływanie, narty biegowe. Taki trening ogólnorozwojowy. Gdy warunki pogodowe sprzyjają, jeżdżę na rowerze, ale już MTB. Zimą też z klubem wyjeżdżamy na zgrupowania. W tym roku byliśmy dwa razy w Sobótce i na cały miesiąc we Włoszech.

- Ile kilometrów w roku pokonuje mistrzyni Polski juniorek?

Agnieszka: - Nigdy tego nie liczyłam, ale w tygodniu pewnie około 500 kilometrów.

- Mama musi ciągle motywować do tej pracy?

Barbara: - Już nie, choć wcześniej bywały takie momenty. Po ubiegłorocznych mistrzostwach [Agnieszka zdobyła brązowy medal na Mistrzostwach Świata w Ponferradzie – przyp. red.] powiedziałam córce, że nie będziemy mieli do niej pretensji, jeśli chce zrezygnować z jeżdżenia.

- W momencie największego sukcesu? Skąd ten pomysł?

Barbara: - Tekst rzucony trochę zaczepnie. Agnieszka powiedziała wówczas: - Naprawdę chciałabyś, żebym teraz zrezygnowała? Ja tylko chciałam, żeby wiedziała, że ma wolność wyboru, że nie musi nikomu nic udowadniać.

- Mówiliśmy o ostatnim sukcesie, a właśnie warto przypomnieć też o ubiegłorocznych mistrzostwach świata: „Na przemian płakałam i śmiałam się. Nie wiedziałam, co się dzieje” – mówiłaś po zdobyciu brązowego medalu. Zwycięstwo w elicie na tych samych zawodach Michała Kwiatkowskiego niestety przyćmiło twój sukces.

Agnieszka: - Trochę tak. Niemniej towarzyszyły mi wielkie emocje, nie wiedziałam, co tak naprawdę się dzieje, nie czułam i do tej pory jakoś nie czuję, że mam ten medal...

- Teraz masz worek medali...

Agnieszka: - Tak, ale to medal najważniejszy, bo z mistrzostw świata. Mam nadzieję, że w tym roku uda się na nich wystartować w USA, że Polski Związek Kolarski znajdzie na to pieniądze.

- Co to jest kariera kolarska w przypadku kobiet?

Anna: - Ciężka sprawa. Wyścigi, w których startujemy nie są nagłaśniane. Niewiele osób wie, że kobiety też się ścigają i to na najwyższym poziomie - są światowe wyścigi, odpowiedniki tourów mężczyzn. Niestety brak medialnego nagłośnienia przekłada się na brak środków finansowych.

- Może okazać się, że Agnieszka po maturze będzie musiała stanąć przed wyborem kolarstwo czy zawód, który da jej pieniądze?

Anna: Może tak być. Chyba, że dostanie lepszą propozycję na przykład z jakiegoś zawodowego zagranicznego klubu.

- Nie powiedzieliśmy o waszej obecnej przynależności klubowej - TKK Pacific Nestlé Fitness Cycling Team Toruń. Dlaczego klub w Toruniu?

Agnieszka: - Byłyśmy w łódzkim klubie, ale finanse nie pozwalały na nasz dalszy rozwój.

- Kto płaci za kolarstwo: klub, rodzice, sponsorzy?

Barbara: - W tej chwili klub opłaca wyjazdy, sprzęt, szkolenia. My, jako rodzice, musimy sfinansować przejazd do Krakowa i powrót. Pomagają też sponsorzy – szczególnie firma Erbet, która w ubiegłym roku sponsorowała córkom rowery.

- Jaki jest koszt takiego roweru?

Barbara: - Około 20 tysięcy złotych.

- Czemu szosa a nie MTB?

Anna: - Tak naprawdę zaczynałyśmy od kolarstwa górskiego, dopiero później spróbowałyśmy na szosie. Agnieszka w tej dyscyplinie odnalazła się od razu. Ja się dostosowałam - trudno było sobie pozwolić na podział.

- Jakie plany?

Agnieszka: Mistrzostwa Europy i, jak się uda, Mistrzostwa Świata.

- A później olimpiada...

Agnieszka: - Niekoniecznie. Są dziewczyny, jak Kasia Niewiadoma, które mają większe doświadczenie i bardziej na to zasługują.

Rozmawiał Wojciech Molendowicz

Oprac. (KG)

Wykorzystano fragmenty rozmowy dla Regionalnej Telewizji Kablowej

Komentarze (0)

Nie dodano jeszcze komentarzy pod tym artykułem - bądź pierwszy
Zgłoszenie komentarza
Komentarz który zgłaszasz:
"Mistrzyni Polski relaksuje się na zakupach"
Komentarz który zgłaszasz:
Adres
Pole nie możę być puste
Powód zgłoszenia
Pole nie możę być puste
Anuluj
Dodaj odpowiedź do komentarza:
Anuluj

Może Cię zaciekawić

Sport

Pozostałe

Twój news: przyślij do nas zdjęcia lub film na [email protected]