1°   dziś 1°   jutro
Piątek, 22 listopada Marek, Cecylia, Wszemiła, Stefan, Jonatan

Na styku nieba i ziemi – czyli ostatnia podróż Jezusa!

Opublikowano 04.06.2011 12:08:47 Zaktualizowano 04.09.2018 16:35:48 top

'Słowo na niedzielę' - Uroczystość Wniebowstąpienia Pańskiego ks. Michała Olszewskiego prost z La Capelle - Francja.

Uroczystość Wniebowstąpienia Pańskiego, Rok 'A', Mt 28,16-20

Jedenastu uczniów udało się do Galilei na górę, tam gdzie Jezus im polecił. A gdy Go ujrzeli, oddali Mu pokłon. Niektórzy jednak wątpili. Wtedy Jezus podszedł do nich i przemówił tymi słowami: Dana Mi jest wszelka władza w niebie i na ziemi. Idźcie więc i nauczajcie wszystkie narody, udzielając im chrztu w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego. Uczcie je zachowywać wszystko, co wam przykazałem. A oto Ja jestem z wami przez wszystkie dni, aż do skończenia świata.


Na styku nieba i ziemi – czyli ostatnia podróż Jezusa!

1. Ciemność ciemności...
Nie ma chyba większej ciemności na świecie od tej, w której przebywa serce zamknięte na swojego Stwórcę, serce, które „ufa” tylko materii i serce na pozór tylko zadowolone z tego, że po śmierci nic nie ma. Największą zaś ciemnością owego serca jest to, że nie wie ono, iż chodzi w ciemności! Pamiętam jednego z uczestników pogrzebu bardzo bliskiej mi osoby, który po uroczystościach, powiedział do mamy tragicznie i przedwcześnie zmarłej dziewczyny: „Zazdroszczę wam! Tak bardzo wam zazdroszczę, gdyż wy wierzycie, że po śmierci spotkacie się z nią w niebie, a w moim ateiźmie pozostaje mi tylko czekać na śmierć w lęku, że po niej już nic nie ma.”
Przed tygodniem, gdy przeczytałem dyskusję, która wywiązała się pod ostatnim słowem, wrócił do mnie z przerażeniem lęk tego człowieka i jego wielki smutek. Zobaczyłem bowiem, że takich osób jest wiele, które skazują się na ciemność ciemności, nie pozwalając Bogu, na dotknięcie ich serc. Wszystkich więc pogrążonych w tej ciemności, zanurzam w mojej modlitwie i w Sercu Pana, który przyniósł Światło i który żyje. On jest w stanie rozproszyć wszelki lęk i wypełnić pustkę nawet wtedy, gdy brzmi ona tak przerażająco jak jeden z wpisów: „Nie uważam też, że poza kościołem jest jakaś ciemność, czy grzech, czy temu podobne rzeczy. Mówiąc o tym w ten sposób, to tak jakby straszyć dzieci. Mi jest dobrze. Poza tym nie mogę zwalić odpowiedzialności za to, co robię na kogoś, albo coś innego. Przyznam, że to bardzo wyzwala. Tak w ogóle, to zamiast radzić, co zrobić, żeby koniec świata był piękny, przydałoby się parę słów, co zrobić z życiem, żeby było piękne. Chociaż to w sumie każdy na własną rękę musi wykombinować”.
Odpowiedź jest jedna; NIE BAĆ SIĘ DOTYKU JEZUSA!

2. A jednak żyje...
Kilka tygodni temu, jeden z moich przyjaciół – argentyński ksiądz – zaprowadził mnie na dosyć wysokie wzniesienie, by opowiedzieć mi swoją historię powołania. Na pytanie dlaczego idziemy aż tak wysoko, odpowiedział, iż to, co zobaczę i usłyszę jest w stanie dać mi namiastkę tego, jak Bóg jest wspaniały i nieogarniony. Rzeczywiście, widok był cudowny. Pod naszymi stopami rozciągała się cudowna okolica. Miałem wrażenie, że jesteśmy na styku nieba z ziemią. Po tym, co usłyszałem, zrozumiałem, że w ludzkich sercach, Bóg styka niebo z ziemią wniebowstępując!
Ksiądz Claudio wyświęcony został kilka miesięcy temu. Dzisiaj ma czterdzieści lat. Gdy miał dwanaście lat, zabito jego przyjaciela. Obraził się więc na Boga i wstąpił do jednego z gangów w mieście, by mścić się za śmierć kolegi, na tych, którzy to zrobili. Wraz z latami awansował i stał się dilerem narkotyków i odpowiedzialnym za prostytucję w rejonie. Pewnej nocy, wyszedł jak zwykle na ulicę, by sprawdzić, czy każda z kobiet jest na swoim miejscu. Robił tak, bowiem kobiety te, były zmuszane do prostytucji i wiele z nich próbowało uciekać, co nieraz kończyło się śmiercią. Była 2.00 po północy, gdy przechodząc obok parafialnego kościoła, usłyszał trwające tam nabożeństwo. Zdziwiło go to, że o tej porze jeszcze coś się dzieje w świątyni. Stanął przed drzwiami i dzisiaj jak mówi, nie wie co usłyszał, jakie to były słowa, ale został sparaliżowany i zaczął płakać jak małe dziecko. Płakał tak do samego rana, leżąc przed wejściem do kościoła. Gdy rano przyszedł proboszcz, by odprawić Eucharystię, zastał go zupełnie „rozsypanego”. Po Mszy Św. wziął go na plebanię. Nie rozmawiali. Proboszcz wiedział bowiem kim jest, jedynie przez kilka dni dawał mu jeść, pić i łóżko, by mógł się przespać. Po kliku dniach ksiądz Claudio poprosił o spowiedź i nigdy już nie wrócił do gangu. Gdy mi to opowiadał również płakał jak małe dziecko. Jak mówi bowiem, nie jest w stanie zrozumieć po dziś dzień jak to możliwe, że Bóg uczynił go kapłanem wyciągając z samego serca przestępczego świata Argentyny.
Rzeczywiście, nie byłoby to możliwe, gdyby nasz Bóg był bogiem martwym, ale nasz Bóg jest Bogiem żywym, Bogiem z nami, Emanuelem! Nasz Bóg po prostu żyje!

3. Idźcie i głoście!

Świadectwo
Jezus podczas ostatniego spotkania z uczniami na ziemi, był bardzo konkretny. Już nie mówił w przypowieściach, ale wprost, wzywając do ewangelizacji. We włoskim tłumaczeniu Pisma Świętego, mamy użyte dosłownie stwierdzenie; „dlatego idźcie i czyńcie/róbcie uczniów z wszystkich ludów” {andate dunque e fate discepoli tutti i popoli}. Również i do nas Bóg dzisiaj woła z góry wniebowstąpienia naszego serca: „Idźcie więc i nauczajcie wszystkie narody, udzielając im chrztu w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego. Uczcie je zachowywać wszystko, co wam przykazałem”. Jezus stawia przed nami obowiązek ewangelizacji poprzez dawanie świadectwa – czyli przekazywanie tego, co nauczyliśmy się już od Niego, głoszenie słowa o Królestwie Bożym oraz poprzez pełnienie uczynków miłości.

Uczynki miłości
Idąc od końca, sprawdzianem naszej bliskości z Jezusem jest zawsze nasza postawa wobec bliźnich. O pierwszych chrześcijanach mówiono, że bardzo się miłowali. Jeśli więc Pan daje Ci szansę na przeżycie tajemnicy Jego wniebowstąpienia, to także daje ci jako jej owoc miłość do sióstr i braci chrześcijan. Pokochać tych, za którymi się nie przepadało! Zrozumieć tych, których wcześniej nawet nie chcieliśmy wysłuchać! Pomóc tym, na których potrzeby do tej pory zamykaliśmy oczy! Nieść pokój tam, gdzie do tej pory panowały kłótnie i konflikty! Oto zaproszenie ze strony Jezusa, do bycia narzędziem pokoju i świadkiem Ewangelii.

Głoszenie słowa
Nie trzeba być księdzem, by przepowiadać Dobrą Nowinę. Kapłani są posłani z urzędu, by głosić słowo. Każdy zaś ochrzczony jest wezwany do tego, by dzielić się we wspólnocie słowem Bożym. Chcąc więc być wiernym usłyszanemu dziś nakazowi, trzeba przełamać strach przed dzieleniem się słowem z innymi. Potrzeba zaryzykować dziwne spojrzenia czy zaskoczenie ze strony najbliższych, którzy nigdy wcześniej nie słyszeli np. czytanego przez nas fragmentu Pisma Świętego. Prawdziwe życie chrześcijańskie, życie w Duchu Świętym na co dzień, nie jest ograniczeniem się jedynie do uczestnictwa we Mszy Świętej w niedzielę czy święta, ale jest głoszeniem Królestwa każdego dnia w naszych domach, rodzinach, miejscach pracy czy gdziekolwiek tam, gdzie poczujemy to delikatne przynaglenie serca, by podzielić się naszym szczęściem życia z Jezusem z każdym, kogo On postawi na naszej drodze. Nie możemy ulec bowiem kolejnemu kłamstwu powtarzanemu dzisiaj, że wiara jest czymś prywatnym i zepchniętym w przestrzeń życia, gdzie nikt poza nami nie ma prawa zaglądać. Jeśli jesteśmy ochrzczeni, to już nie jesteśmy sami, jesteśmy wszczepieni w Kościół i przestajemy być samotną wyspą. Jesteśmy powołani do świętości i do głoszenia prawdy o Królestwie Bożym!
Idąc za tym wyjątkowym orędziem ewangelizacyjnym, które Jezus wygłosił tuż przed swoim pójściem do nieba, musimy opowiadać światu nieustannie, że Jezus jest jedynym Panem i Zbawicielem. Nie ma innego Boga poza Jezusem. Tylko On ma możliwość zbawić człowieka. Tylko jemu Ojciec złożył w ręce całą ludzkość, by umierając za nas, nabył sobie prawo do naszego serca. Owocem więc naszej pięćdziesiątnicy jest też wskazywanie na prawdziwego Boga jakim jest Jezus i demaskowanie fałszywych bożków, których proponuje się dzisiaj ochrzczonym walcząc o to, by za wszelką cenę zostawili Jezusa i Kościół. Nie ustawajmy więc w przepowiadaniu, że Jezus jest jedynym Panem i Zbawicielem człowieka.

4. Moja modlitwa...
Mój Bóg wstępował dzisiaj do nieba. Rozmawiałem z Nim długo; o Tobie, o mnie, o świecie... Słuchał i patrząc mi głęboko w oczy, wyprzedzał moje słowa rozczytując się w moim sercu. Przerwał mi nagle i powiedział, że nigdy nas nie zostawi, żebym się nie martwił o Ciebie, o siebie i o świat! A ja płakałem mając świadomość, że nie potrafię o Nim tak mówić, by ludzie uwierzyli! Nie potrafię tak świadczyć, by Go pokochali... Otarł z mych oczu łzy i powiedział do mnie; nie płacz, te zamknięte serca i tak nie przeszkadzają mi kochać...

Z błogosławieństwem +
ks. Michał Olszewski SCJ

La Capelle - Francja



Kilka słów z ostatniej podróży Jezusa:


Komentarze (4)

topola
2011-06-04 21:01:14
0 0
DZIĘKUJĘ za tak cenne Słowo Boże.
Pozdrawiam :)
Odpowiedz
tive
2011-06-05 00:04:43
0 0
Jeżeli Ksiądz nie potrafi tak mówić o Jezusie aby ludzie uwierzyli i tak świadczyć aby Go pokochali, to kto potrafi? :)'Słowo' piękne jak zwykle. Dziękuję:)
Odpowiedz
Janek64
2011-06-05 21:54:22
0 0
Księże Michale DZIĘKUJE. Czekamy na przyjazd do Polski. Pozdrawiam Serdecznie.
Odpowiedz
SignumLupus
2011-06-06 14:19:52
0 0
Człowiek zazwyczaj boi się tego, czego nie rozumie. Powtórzę raz jeszcze. Nie jestem zanurzony w ciemności, grzechu. Nie boję się samotności. Co prawda póki co boję się umrzeć, ale nie ma to związku z tym, czy po śmierci pójdę do nieba, piekła, czy wyląduję w czyśćcu. Po prostu za nic nie wiem o co ze śmiercią chodzi. Dla mnie jakakolwiek zorganizowana religia tylko odciąga ludzi od prawdy. Każdej zorganizowana religia, głosi jedyne, słuszne słowo, to ona ma rację, a cała reszta się myli. Mało tego, trzeba wierzyć bezkrytycznie w tą przekazywaną prawdę, a każde odstępstwo od niej to błądzenie, ciemność, grzech. Ksiądz twierdzi, że Jezus jest jedynym zbawicielem człowieka. Ja twierdzę, że nie. Ksiądz twierdzi, że tylko wierząc w Jezusa można być szczęśliwym. Ja twierdzę, że nie. Ksiądz twierdzi, że tylko we wspólnocie można poznać prawdę. Ja twierdzę, że nie. A w miarę pisania, stwierdzam, że to zupełnie bez znaczenia. Chociaż nie mam pojęcia dlaczego.
Odpowiedz
Zgłoszenie komentarza
Komentarz który zgłaszasz:
"Na styku nieba i ziemi – czyli ostatnia podróż Jezusa!"
Komentarz który zgłaszasz:
Adres
Pole nie możę być puste
Powód zgłoszenia
Pole nie możę być puste
Anuluj
Dodaj odpowiedź do komentarza:
Anuluj

Może Cię zaciekawić

Sport

Pozostałe

Twój news: przyślij do nas zdjęcia lub film na [email protected]