1°   dziś 1°   jutro
Sobota, 23 listopada Adela, Klemens, Klementyna, Felicyta

Afrykańskie bębny wypromują Sądecczyznę

Opublikowano 30.10.2011 08:01:26 Zaktualizowano 05.09.2018 08:21:02

Chcąc umilić sobie życie w niewoli mieszkańcy Afryki, którzy trafili do Ameryki, grali, wykorzystując różne sprzęty. Na przykład skrzynie. Tak powstały cojony, dziś nazywane przenośną perkusją. 27-letni sądeczanin Kamil Pajor ma pomysł na ich produkcję i promocję.

Dwa lata temu kupił pierwszy cajon do samodzielnego złożenia.

- Brzmiał jednak kiepsko, więc go rozebrałem i przerobiłem według własnego pomysłu. Było o niebo lepiej – opowiada Kamil Pajor.

Później zaczął eksperymentować. Kupił odpowiednie materiały i skonstruował własny cajon. Brzmieniem nie odbiegał od perkusji. Zabiera swój cajon wszędzie. Grywa na Floriańskiej, jeździ na różne imprezy plenerowe, wzbudzając zainteresowanie przechodniów.

- Ludzie nie mogą uwierzyć, że w takiej małej skrzyni ukrytych jest tyle możliwości – dodaje Kamil. Twierdzi, że jego cajon brzmieniem nie odbiega od takich samych instrumentów konstruowanych przez na przykład czołowych producentów niemieckich. Różnica jest na pewno w cenie.

- Koszt wyprodukowania cajonu nie jest wielki. A w sklepach trzeba za gotowe zapłacić 1000-1200 zł. Moje sprzedaję o połowę taniej – mówi Kamil.

Ma pomysł na to, jak produkować i wypromować cajony, ale brakuje mu finansowego zaplecza. Jako bezrobotny liczył na dotacje z Urzędu Pracy czy MARR.

Ubiegałem się o pieniądze na innowacyjne przedsięwzięcia, przeszedłem wszystkie etapy i w ostatnim zabrakło mi dwóch punktów, by zdobyć pieniądze na rozruch swojego pomysłu. Przy czym kobiety za samą płeć otrzymują pięć punktów. Dowiedziałem się, że wygrywały „innowacyjne” pomysł typu bar przy stacji benzynowej – mówi rozżalony Kamil.

Wszystkie zaoszczędzone pieniądze inwestuje w ręcznie robione przez siebie instrumenty. Klientów nie brakuje, ale brakuje czasu na ich wykonanie.

- Teraz czeka zamówienie od zespołu Afromental. A ja zwyczajnie nie mam kiedy tego zrealizować, bo muszę wykonywać inne zajęcia, z których jakoś trzeba się utrzymać – stwierdza.

Wierzy, że znajdzie anioła biznesu, sponsora, który pomoże mu w zrealizowaniu pomysłu.

- Cajon ma szansę stać się tak popularne jak teraz bonga. Chodząc ulicami miast widzę, że młodzi wszędzie noszą ze sobą te bębny i grają. Tak samo może być z cajonami, bo to nieduże, poręczne instrumenty – przekonuje Kamil.

Jako przykład podaje choćby ostatni występ Patrycji Markowskiej, w którym miał okazję uczestniczyć. - Dla zespołu przygotowano niewielką scenę. Perkusja zwyczajnie się tam nie zmieściła, więc perkusista grał na… cajonie – opowiada konstruktor.

Jego instrumenty wyróżnia wzornictwo. Każdy cajon może być inny.

- Myślałem, że w ten sposób uda się też wypromować nasz region, malując na cajonach motywy folklorystyczne, charakterystyczne dla Sądecczyzny – mówi Kamil.

Swoim cajonom poświęca każdą wolną chwilę. Stale je ulepsza. Ma pomysł także na konstrukcje pochodnych instrumentów, których jeszcze nikt nie produkuje, w tym elektryczne cajony.

- Czuję, że zwyczajnie ktoś mnie ubiegnie – stwierdza Kamil.

Ale nie zamierza porzucić swojego hobby. Jego instrumenty powstają bowiem z pasji zarówno do konstruowania - Kamil jest studentem wydziału ceramicznego na Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie - jak i muzycznych - przez osiem lat grał w różnych zespołach.

- Nadal metodą garażową będę je wykonywał. Choć wolałbym zostać takim następom pana Jana Słowika, również sądeczanina, który do niedawna produkował instrumenty perkusyjne, cieszące ogromną popularnością – stwierdza.

Zobacz również:

Komentarze (0)

Nie dodano jeszcze komentarzy pod tym artykułem - bądź pierwszy
Zgłoszenie komentarza
Komentarz który zgłaszasz:
"Afrykańskie bębny wypromują Sądecczyznę"
Komentarz który zgłaszasz:
Adres
Pole nie możę być puste
Powód zgłoszenia
Pole nie możę być puste
Anuluj
Dodaj odpowiedź do komentarza:
Anuluj

Może Cię zaciekawić

Sport

Pozostałe

Twój news: przyślij do nas zdjęcia lub film na [email protected]