3°   dziś 2°   jutro
Poniedziałek, 23 grudnia Wiktoria, Wiktor, Sławomir, Małgorzata, Jan, Dagna

Jak zostać królem, czyli zwyczajny film

Opublikowano  Zaktualizowano 

Przed czterema laty Helen Mirren jako tytułowa królowa otrzymała Oscara za najlepszą kobiecą rolę pierwszoplanową a sam film wcześniej wiele nominacji, kinomani ruszyli do kin by oglądać brytyjską historię polityczną, dziś mamy powtórkę z rozrywki.

Już od dobrych kilku tygodni zapanowała wielka moda na wszelkie recenzowanie obrazu Toma Hoopera, gdy tylko ogłoszone zostały nominacje Amerykańskiej Akademii Filmowej. Druga fala wszelkich ochów i achów wystartowała tuż po oscarowej galii, kiedy jasnym stało się, że film został zdaniem Amerykańskiej Akademii Filmowej, najlepszym filmem ubiegłego roku.

Tymczasem film wcale nie jest jakiś cudowny. Jest szary (to zapawne dla podkreślenia jego ówczesności), cóż film „Królowa” był bardziej kolorowy. Do tego opowieść o Elżbiecie II i o tragedii księżnej Diany dla wielu była bądź to wspomnieniem z dzieciństwa, bądź przypomnieniem historyjek z kolorowej prasy, ktoś być może przypomniał sobie, że kilka dni później zmarła święta już Matka Teresa z Kalkuty, kibice futbolu pewnie pomyśleli o Fulham Londyn, przede wszystkim jednak film Stephena Frearsa pokazywał coś w dzisiejszych czasach wszechobecnego nie tylko wśród polityków PR, mechanizmy ciągłego mydlenia oczu nam wyborcom i sędziwą Elżbietę II, która ani myślała iść tą drogą.

Kim był Jerzy VI? No właśnie, po angielsku George kojarzyłby się pewnie z Teksasem i G.W. Bushem, zaś angielski król jest dla nie-historyków co tu dużo mówić anonimowy. Jego historia nie jest jakaś nadzwyczajna, ma kłopoty nie tyle z jąkaniem się jak pisali recenzenci, lecz w ogóle z mówieniem. Ma żonę, którą musiał kilka razy prosić o rękę i która tu i ówdzie szuka kogoś, kto jej wybranka serca uzdrowi. Jego brat sypia z podwójną rozwódką, co po śmierci ich ojca stanie się problemem dla rodziny królewskiej (och Karol, nie ty pierwszy!). I tak trafia nasz Bertie (to przydomek spowodowany niedomaganiem mowy) do ekscentryka, Australijczyka filmowego Lionela Logue’a, który ma nauczyć go mówić, nie daje się jednak następca trony szybko okiełznać, i stąd mamy serię scen z dialogami, dla niektórych śmiesznymi, no bo i ten samozwańczy logopeda stara się być zabawny i robi show, na szczęście. Gdzie król który uratował Zjednoczone Królewstwo i pasja tego ratunku, doprawdy nie dostrzegam.

Zobacz również:

Drugim wątek to rodzinne perypetie, niedomaganie ojca, jego śmierć, wstąpienie na tron króla Edwarda VIII i tak dalej. Pod sam koniec filmu pada słowo Polska, no i przemawia Jerzy VI, zgadnijcie czy się mu udało? Wiem słychać narzekania, że film przewidywalny (no ale przecież już sam tytuł mówi o końcu), że mało pokazuje tło II wojny światowej, to prawda nie pokazuje radości mieszkańców Warszawy z 3 IX 1939 na wieść, że Brytyjczycy wypowiedzieli III Rzeszy wojnę i późniejszego rozczarowania dziwną wojną na froncie zachodnim, no ale to przecież brytyjski point of view.

W „Tygodniku Powszechnym” dało się przeczytać, jak to Brytyjczycy potrafią robić fajne patriotyczne filmy, no jakby to powiedzieć, na zimno, a do tego cały świat się się nimi pasjonuje. Nie czytam „TP” w zasadzie nigdy, to i nie wiem co tam pisano kiedy to pewien student nazwany później zygzakiem napisał, że Lech Wałęsa w dzieciństwie nasikał do chrzcilnicy, ale pamiętam że polska minister nauki chciała wysłać kontrol na Uniwersytet Jagielloński. A właśnie, czyż świata niezaciekawiłoby jak Lech Wałęsa dogadał się z Borysem Jelcynem co do opuszczenia Polski przez wojska rosyjskie i zgodę na wstęp Polski do NATO, i co na to rosyjska generalicja po powrocie do Moskwy Borysa Jelcyna?

Tutaj Jerzy VI stara się jąkać, całuje w policzek żonę, jakoś tam opowiada bajki swoim córkom, pali papierosy, ale seksu chyba nie uprawia. W Polsce pewnie ktoś by zapytał, czy Jerzy VI był gejem? I zawsze po filmie można siebie zapytać cóż mi z tego co obejrzałem? No cóż, nikt na filmie się nie popłacze, można się trochę pośmiać, ale wcale nie za wiele no iii cierpliwie czekać na kolejną odsłonę angielskiej historii politycznej, wszak rozpoczęły się zdjęcia do „The Iron Lady”, to tym razem o Margaret Thatcher w roli głównej z Meryl Streep, jeśli tylko ktoś będzie chciał po raz kolejny zobaczyć brytyjski majestat w roli głównej...

(Fot. hollywoodnews.com)

Komentarze (4)

doncorleone
2011-03-02 19:29:26
0 0
byłem na filmie... polecam dla tych, którzy jeszcze nie widzieli - na prawdę warto!!
Odpowiedz
Indilwen
2011-03-02 20:27:19
0 0
Zgadzam się z przedmówcą. Ja osobiście zachwyciłam się tym filmem. I cieszę się, że zdobył Oscara, bo to znaczy, że w naszych czasach docenia się jeszcze filmy, które nie emanują przemocą, dewiacjami i prymitywizmem. Aż miło oglądnąć takie kino na wysokim poziomie i tylko szkoda, że mało jest tak ciekawych, chwilami zabawnych, ale przede wszystkim wartościowych filmów. Polecam!
Odpowiedz
pakamera
2011-03-03 08:27:51
0 0
Indiana - Bertie to chyba zdrobnienie od Alberta - jedno z imion króla. A tak w ogóle skoro film Ci sie nie podobał to idź na Och Karol, moze to jest film dla Ciebie
Odpowiedz
Foxxy
2011-03-05 16:26:44
0 0
Przeczytalam te wypociny ( ledwo dalam rade,bo az szkoda czasu) i nie wiem po co tu sie pojawil Walesa,Jelcyn itd... ale widzialam film i uwazam,ze oskary byly zasluzone:) Colin Firth jest swietny,zwlaszcza ze zagral bardzo trudna role.Geoffrey Rush jak zwykle mnie nie zawiodl (polecam 'Zatrute pióro'). Zal mi osoby,ktora pisala te slaba recenzje,bo widocznie nie zrozumiala zalozen autora. Jak widac,spodobaly Ci sie w filmie tylko te sceny kiedy krol Jerzy klnie jak szewc:):):)
Odpowiedz
Zgłoszenie komentarza
Komentarz który zgłaszasz:
"Jak zostać królem, czyli zwyczajny film"
Komentarz który zgłaszasz:
Adres
Pole nie możę być puste
Powód zgłoszenia
Pole nie możę być puste
Anuluj
Dodaj odpowiedź do komentarza:
Anuluj

Może Cię zaciekawić

Sport

Pozostałe

Twój news: przyślij do nas zdjęcia lub film na [email protected]