6°   dziś 5°   jutro
Niedziela, 17 listopada Salomea, Grzegorz, Elżbieta, Waleria

Ocalona przez anioły...

Opublikowano 19.09.2013 07:48:29 Zaktualizowano 04.09.2018 09:11:31 top

Gdyby w dniu żółtych tulipanów Monika popatrzyła w lustro - zobaczyłaby ofiarę wypadku. Wspomina zresztą, że wolała wtedy trzymać się z daleka od luster.

Gdy Kuba na nią patrzył - widział piękną dziewczynę. Obydwoje bardzo dobrze pamiętają mroźny dzień, gdy on 'uzbrojony' w tulipany, z tremą mocniejszą niż przed koncertem przyjechał do Moniki, aby zobaczyć się z nią po raz pierwszy po 28 maja 2006 roku, po raz pierwszy od wypadku. O tym majowym dniu ona chciałaby nie pamiętać. O deszczu, pisku opon na mokrym asfalcie, odgłosach rozcinania blachy rozbitego auta, o bólu...

Wszystko jednak zostało w pamięci: ból, pierwsze dotknięcie nóg, które pozbawione czucia jakby zniknęły z mapy ciała, światła sali operacyjnej. Lekarze mogli spiąć w całość uszkodzony kręgosłup, ale poranionej wiązki nerwów, która biegnie wewnątrz kręgosłupa - czyli rdzenia kręgowego - naprawić nie zdołali.

26-letnia piosenkarka w wyniku wypadku straciła władzę w nogach, a nieco później straciła też wiarę w siebie i w to, że będzie mogła realizować swoją pasję: śpiewać. Serdeczni ludzie przywrócili jej radość życia. Tulipany Kuby też.

- Drzwi otworzyła mi piękna dziewczyna - wspomina pierwsze powypadkowe spotkanie on.

- A ja czułam się taka mało atrakcyjna. W dresie, nie umalowana. Zupełnie nie potrafiłam wyobrazić sobie, że mogę się komuś w tym stanie podobać - uśmiecha się ona.

Dzięki Kubie przekonała się, że aby poczuć się piękną, nie trzeba stroić się w obcisłe spodnie i szpilki. Nie trzeba być posągową dziewczyną z okładek kolorowych pism.

- Dziś wiem jak to działa: im bardziej ja siebie akceptuję, tym więcej we mnie pewności siebie. A im bardziej jestem pewna siebie, tym bardziej się podobam – tłumaczy Monika.

***

Zaczęli z Kubą od przyjaźni, w której z czasem robiło się coraz cieplej.

Żeby każdy miał jasność: przystojny saksofonista, z którym Monika Kuszyńska znała się jeszcze z czasów współtworzenia zespołu Varius Manx, pokochał i poślubił nie tylko ładną dziewczynę.

- Ona jest mądrym człowiekiem. Mam żonę mądrzejszą ode mnie. Jest dla mnie inspiracją - mówi.

Monika nie pozostaje dłużna: przyznaje, że Kuba odmienił jej życie.

Dostała od niego prócz przyjaźni, miłości, troski, także wszystko, co ułatwiło powrót do muzyki. Stworzył w ich wspólnym domu małe studio nagrań, powołał do życia zespół, z którym mogła znów pomyśleć o śpiewaniu, komponował muzykę do jej piosenek i wreszcie wrócił z nią na scenę.

Rozkochała w sobie zresztą dwóch panów Raczyńskich - syna i ojca. Pan

Krzysztof, tato Kuby (i również pasjonat muzyki) przez wiele lat kierował firmą produkującą sztuczne naczynia krwionośne. Zaawansowane technologie wykorzystywane do ratowania zdrowia i życia to jego żywioł. Dziś główkuje jak to zrobić, aby postawić synową na nogi.

***

Monika Kuszyńska po siedmiu latach patrzenia na świat z poziomu wózka inwalidzkiego nie straciła nadziei, że kiedyś jeszcze pójdzie na spacer na własnych nogach, ale jak mówi - wcale nie jest to dla niej najważniejsze. Nie przerywa rehabilitacji, ale nie skupia się wyłącznie na celu: odzyskać sprawność.

- Nawet gdyby to naturalne w mojej sytuacji marzenie miało się nie spełnić, jestem szczęśliwa i żyję pełnią życia - uśmiecha się.

Aby dojść do tej myśli musiała wcześniej przebrnąć przez góry rozpaczy. Nie ukrywa, że ma za sobą dramatycznie trudny czas. Płakała, nie odbierała telefonów od znajomych, nie chciała wychodzić z domu.

Dopóki nie pojawiło się olśnienie, że to co ją spotkało, zdarzyło się w jakimś celu.

- Może nie szłam w dobrą stronę? Robiłam karierę skupiona niemal wyłącznie na sobie, na tym jak wyglądam, jak śpiewam, czy uda mi się zabłysnąć. I nagle trzeba było przewartościować wszystko, zaakceptować siebie i polubić mimo bezwładnych nóg. Docenić wartość relacji z ludźmi. Dostrzec mnóstwo rzeczy i zjawisk, których przed wypadkiem nie widziałam. Na przykład ludzkie cierpienie, w którym można komuś pomóc – wylicza.

- Straciłam sprawność, ale bardzo dużo dostałam w zamian. Nie każdy umie sięgać po to, co może dostać w zamian po takich przeżyciach, bo jest pochłonięty rozpaczą, skupiony na cierpieniu. Ja też nie od razu widziałam ile dostałam w ramach rekompensaty. Przed wypadkiem moje życie było powierzchowne, nie umiałam stwarzać bliskich relacji z ludźmi. Dziś umiem - dodaje piosenkarka.

***

Ludzie, którzy okazali się najlepszymi przyjaciółmi to jej najcenniejsze 'w zamian'. Prócz Kuby jest wśród nich Marta – siostra. Przerwała studia, aby być z Moniką w najtrudniejszych chwilach i otoczyć ją opieką podczas rehabilitacji.

Jest Wojtek – dobry 'czarodziej' fizjoterapii, pasjonat swojego zawodu, obdarzony ogromnym talentem przywracania ludziom nadziei. Jest Kasia - urocza, mądra żona Wojtka. Jest Beata Bednarz - piosenkarka z Bielska, dzięki której Monika odważyła się znów zaśpiewać, przełamać obawę, że w pozycji siedzącej nie wydobędzie głosu, który miałby 'koncertową' moc. Jest mąż Beaty - Mirek.

W podziękowaniu za siłę jaką od nich dostała, Monika nagrała piosenkę 'Moje anioły na ziemi'. W 2012r. utwór znalazł się na jej pierwszej „powypadkowej”, solowej płycie 'Ocaleni'. Posłuchajcie. Wasze anioły też gdzieś są, tylko trzeba dać im i sobie szansę na spotkanie.

***

Była wokalistka Varius Manx odważyła się też na spotkanie z publicznością twarzą w twarz. Pełna wątpliwości czy ze spotkania z kamerą wyjdzie zwycięsko przyjęła, mimo obaw, propozycję udziału w programie „Bitwa na głosy'. Efekt był wspaniały: tysiące ludzi pospieszyło ze słowami podziwu i podziękowań.

- Dostałam od ludzi solidny zastrzyk dobrej energii, potwierdzenie, że jestem potrzebna - mówi.

Dołączyła też do ekipy programu „Dzień Dobry TVN”, z autorskim cyklem reportaży i wywiadów z osobami, które przebrnęły przez rozmaite dramaty. Chce dać ludziom, przechodzącym - jak niegdyś ona przez góry rozpaczy - podpowiedź jak tę rozpacz pokonać.

- Najważniejsze jest to, jak niepełnosprawni sami traktują siebie. Bo często zamykają się w domach i stronią od ludzi. Mają przeświadczenie, że są nieakceptowani, niepotrzebni i dyskryminowani, a to wszystko siedzi tylko w ich głowach - mówi.

Komentarze (3)

kinia434
2013-09-19 10:26:18
0 0
@TOP..bardzo dobry reportaż..i w dobrym czasie napisany.. gdzie w ostatnich dniach tyle było jadu od komentujących tu osób..czytając ten artykuł..nasuwa się pytanie..czy wszystkiego człowiek może uniknąć..myślę że nie..i nic się nie dzieje bez przyczyny Boga...a Monice dalszej walki o to co dla Niej jest tak ważne i cenne..płyta jest super..:)
Odpowiedz
saleen22
2013-09-19 12:59:24
0 0
Tez sie podpisuje pod wyzej postem ,,@Top swietny artykul,,,dlatego nalezala sie Tobie ta nagroda dla wybitnego redaktora,,,milego dla Ciebie i Kini434 pozdro
Odpowiedz
bearchen
2013-09-19 13:25:58
0 0
Kobieta z mocnym charakterem.

Mimo tej osobistej tragedii zdolala sie odbic od dna i dostrzec to co wielu ludziom sie niestety nie udaje. A mianowicie to iz bycie przykutym do wozka nie przekresla szansy na normalne zycie, na to aby robic to co sie kocha i realizowac swoje marzenia.
Powodzenia zycze i mam nadzieje, ze dzieki wytrwalosci i postepujacej medycynie uda sie Pani stanac na nogi.
Osobiscie podziwiam i darze szczegolnym szacunkiem takich ludzi.
Odpowiedz
Zgłoszenie komentarza
Komentarz który zgłaszasz:
"Ocalona przez anioły..."
Komentarz który zgłaszasz:
Adres
Pole nie możę być puste
Powód zgłoszenia
Pole nie możę być puste
Anuluj
Dodaj odpowiedź do komentarza:
Anuluj

Może Cię zaciekawić

Sport

Pozostałe

Twój news: przyślij do nas zdjęcia lub film na [email protected]