23°   dziś 25°   jutro
Poniedziałek, 20 maja Aleksander, Bazyli, Bernardyn, Krystyna

Odważnie czy smutno?

Opublikowano 30.11.2009 16:15:10 Zaktualizowano 05.09.2018 08:23:16 Zoska

Zawsze kiedy jestem za granicą oglądam ludzi. Jak są ubrani, jakie mają buty, dodatki, jaką biżuterię ... patrzę na kolory, patrzę na makijaż, na włosy. To takie typowe babskie oglądanie, choć może bardziej ludzkie - bo meżczyźni też się przecież bardzo przyglądają.

 

Ostatnio zdarzyło mi się bywać w Londynie, na szkoleniach.  Nic to szczególnego, wielu bowiem rodaków z ziemi limanowskiej zna zapewne Londyn lepiej niż inne miasta w Polsce. Ale nie o tym chciałam.
Zawsze kiedy jestem za granicą oglądam ludzi. Jak są ubrani, jakie mają buty, dodatki, jaką biżuterię ... patrzę na kolory, patrzę na makijaż, na włosy. To takie typowe babskie oglądanie, choć może bardziej ludzkie - bo meżczyźni też się przecież bardzo przyglądają.

Londyn mnie zachwyca. Różnorodnością, odwagą, kolorem i bezkompromisowością w ubieraniu się. Pewnie nie odkrywam Ameryki, ale to moje subkietywne dwa słowa to mogę. Podobnie było jeszcze na włoskich ulicach.
Mogę napisać śmiało - że Polakom brakuję odwagi w ubieraniu się. Jesteśmy jacyś tacy smutni, jednakowi, podobni do siebie.  Ubieramy się tak, żeby wtopić się w tłum bo inaczej NIE WYPADA. Inaczej nie oznaczałoby wyłamanie się z obowiązująych się konwenansów. Inaczej jest źle. Trzeba wyglądać jak wszyscy, bo będą o nas mówić, a to znowu źle.

A tutaj ? Kolorowe berety, leginsy, rajstopy w najbardziej jadowitych odcieniach pomarańczy i fioletów. Makijaże, kwiaty we włosach, bez wzgledu na wiek -  białe sandały na platformie do czarnych podkolanek. Ludzie bawią się modą - swoim wyglądem. Nie boją się, nie chcą wtopić się w tłum. Chcą się wyróznić. Dotyczy to i kobiet i mężczyzn.
A o tych ostatnich bardziej chciałam. Przemyślane dodatki, ciekawe fryzury, dobrze dobrane dzinsy, oryginalne buty - nie boją się kolorów, szalików, bransoletek. Eldorado. Pamiętam taki obrazek z włoskiej ulicy - Florencja, a po środku jednej z dystyngowanych, trochę biznesowych uliczek włoski mężczyzna - ubrany w dobrze skrojony szary garnitur, a to tego piękny krawat i koszula w odcieniach soczystej pomarańczy. Pewnie czytacze płci męskiej tego felietonu obruszą się zaraz - że tutaj botoxu się nie robi, mydło wystarczy - i że nikt nie jest gejem. No nie jest - być nie musi, zeby mieć odwagę założyć coś więcej niż szary garnitur i niebieską koszulę, lub zakrywać się za dzinsowymi spodniam i nawet ładnym, ale wtapiającym się w tło sweterkiem.

Moda londyńskiej ulicy nie zna ograniczeń nie tylko ze względu na  kreatywność i czerpanie z różnych kultur- nie zna granic również ze względu na posturę, chudość, grubość, nie ma ograniczeń wiekowych.Leginsy noszą Panie zarówno w rozmiarze 38 jak i 48 i wyglądają fenomenalnie. Są ponętne i seksowne. Nie chowają swojej tuszy za szerokimi namiotowymi wdziankami, eksponują piekne dekoldy, mają boskie fryzury i leginsy na pulchnej pupie. Czy to w Limanowej jest do pomyślenia?
Nie no pewnie jest. Ale jako rodzaj lokalnej atrakcji. Albo taka Pani lat około 60-ciu. Ubrana klasycznie, ale na kołnierzu piękna, karminowa broszka w kształcie róży - a do tego takowe usta
i paznokcie. Pięknie. Inaczej. Zmysłowo po 60-tce, a jak spojrzy się na  nasze Panie w jej wieku w kościele na mszy niedzielnej - to jedna nie odróżnia się od drugiej - górują krótkie włosy w kolorze kasztanowym, a do tego skórzane czarne płaszczyki i czarne botki.  Szkoda, bo wiele z tych Pań po 50-tce jest bardzo atrakcyjna, a pod szerokimi płaszczykami ukrywa niepotrzebnie wciaż ładną figurę.

Konkluzja. Szkoda, że brakuję nam odwagi. Pewnie nie wszystkim. Pewnie część będzie krzyczała - "ale przecież ja ubieram się modnie, stylowo i na czasie".  Prawda jest jednak taka, że jak patrzę na polskie i też limanowskie ulice to nieprawda. I nie jest to kwestia pieniędzy. To kwestia naszej kultury, może naszej przeszłości, naszego zamknięcia. Aż się prosi o więcej kolorów, wiecej ekstrawagancji, która uprzyjemniłaby nasze szare ulice. Żegnajcie czarno brązowe bure sweterki, żegnajcie golfiki pod sam podbródek - witajcie kolory, soczyste, kwieciste góralskie apaszki, czerwone korale i dzwoniące bransolety. Kiedyś byliśmy bardziej kolorowi. Zatem podróże kształcą też modnie - mnie przynajmniej.
 

Komentarze (8)

konto usunięte
2009-11-30 18:04:56
0 0
Zosiu ! Ty chyba w innym Londynie byłaś , niż ja :-) Ja jestem facet więc może mniej kolorów dostrzegam ... może być milion kolorów i tysiąc odcieni ale jeśli figura dziewczyny jest taka jak ma 90% angielek to nic nie pomoże ... Buzia jeszcze w miarę do pasa też ujdzie ale jesli pas (biodra) zobaczyć i ma 150cm obwód to pozostaje tylko ... ucieczka. Zgoda mozna trafić na ładną dziewczynę i od razu zacząć rozmowę bo to .. POLKA . Nie trzeba się zachwycać czymś daleko bo tu mamy najpiękniejsze kobiety i też się pięknie ubierają - zawsze to powtarzam żonie , że nawet za 4 młodsze angielki bym jej nie zamienił :-) Pozdrawiam
Odpowiedz
Julek
2009-11-30 19:20:29
0 0
A ja chłop z Limanowej marzę o tym, żeby ubrać rybaczki i pod nie w razie chłodu rajstopy (męskie, są takie np czeskie). Czy zostanę ukrzyżowany za taki strój, czy tylko odwieziony do szpitala psychiatrycznego? W Londynie mężczyzn takich widziałem. Aha, jeszcze może zostanę okrzyknięty pedałem!
Odpowiedz
konto usunięte
2009-12-02 13:11:30
0 0
Jesteśmy tacy sami... tacy sami? - a (przecież!) jednak inni!!! Wyróżniamy się od innych narodowości - i to jest nasza zaleta. Anmglicy i Amerykanie to jedno wielkie bezguście. Całe szczęście, że są jeszcze u nas skromnie wyglądające kobiety i mające coś z tej kobiecości - a nie krzyczące na ulicy swoim ubiorem, makijażem, pół kilogramową tapetą... a nawet swoją wystajacą pupą w kościele... to jest taka wiocha, że aż odpycha.
Odpowiedz
gruszka
2009-12-08 01:23:49
0 0
Ja tez uważam że angielskie kobiety, szczególnie nastolatki, ubierają się bez gustu. Dodatki nie pasują do stroju, poszczególne elementy ubrania są jakby każda z innej bajki.. Wyglądają niechlujnie.. Ale mimo to, zazdroszczę im odwagi i tego, że nie przejmują się, co o ich wyglądzie pomyślą inni. U nas z tym ciężko. No może np. w Krakowie, gdzie spotyka się ludzi z różnych kultur, można sobie pozwolić na odrobinę szaleństwa ze strojem. Ale w Limanowej? Już widzę te oburzone lub ironiczne spojrzenia pań w podeszłym wieku albo co gorsza wyfarbowanych i wytapetowanych nastolatek, dla których szczytem mody jest biała kurteczka z futerkiem i kozaczki z czubami... Smutno:/
Odpowiedz
gersimi
2009-12-18 15:31:54
0 0
A ja się nie zgadzam. Nasze ulice są wyjątkowo kolorowe. Białe kozaczki, jeansy z brokatem, różowy pasek, żółta bluzka, zielone dodatki, makijaż różowo- zielono- żółty, turkusowa torebka, na włosach pasemka. Nasze ulice kipią kolorem. Dlatego czasem lepiej ubrać się na szaro ;)
Odpowiedz
gruszka
2009-12-19 16:02:20
0 0
Haha gersimi, racja racja:) Faktycznie Twój punkt widzenia jest jak najbardziej uzasadniony:)
Odpowiedz
konto usunięte
2010-01-26 23:12:19
0 0
O modzie w Limanowej nie decyduje fantazja, czy radość z podkreślania siebie ubiorem. Gusta są zawężane przez mini-bez-gustowne sklepiki kipiące odświeżoną tandetą.
Odpowiedz
gruszka
2010-03-07 22:48:11
0 0
Zgadzam się z Molibdemowym:) Te same bluzki odkurzane tylko z sezonu na sezon udają modę. Żal:/
Odpowiedz
Zgłoszenie komentarza
Komentarz który zgłaszasz:
"Odważnie czy smutno?"
Komentarz który zgłaszasz:
Adres
Pole nie możę być puste
Powód zgłoszenia
Pole nie możę być puste
Anuluj
Dodaj odpowiedź do komentarza:
Anuluj

Może Cię zaciekawić

Sport

Pozostałe

Twój news: przyślij do nas zdjęcia lub film na [email protected]