7°   dziś 5°   jutro
Środa, 27 listopada Walerian, Wirgiliusz, Maksymilian, Franciszek, Ksenia

Wysoka forma limanowian w ultratrudnych biegach górskich

Opublikowano 05.09.2014 17:46:00 Zaktualizowano 04.09.2018 14:11:37 Rotmistrz

Wakacje jednoznacznie kojarzą się z zasłużonym wypoczynkiem od pracy bądź nauki, na słonecznej plaży, górskim szlaku. Trochę inaczej jest w przypadku zawodników Limanowa Forrest...

Dwóch z nich w ostatnich tygodniach sierpnia potwierdziło wysoką, na pewno nie urlopową formę. Darek Bielak wygrał piekielnie trudne zawody Mammut Ultra Sky Marathon 3 x Babia Góra ( 12:06:05 ). Trasa liczyła ponad 72 km z sumą przewyższeń 5000 m n.p.m. Można było się sprawdzić na krótszej trasie 1 x Babia Góra (około 42 km) oraz na całkowicie ekstremalnej Mammut Ultra Sky Marathon 6 x Babia Góra (ponad 100 km !!). Zawody odbyły się na terenie Babigórskiego Parku Narodowego koło Zawoji w dniu 23.08.2014 r. Chociaż nie byłem na nich osobiście, to z przeczytanych opinii na forach internetowych oraz z rozmów z uczestnikami tego biegu wyłania się obraz czegoś, co mało miało wspólnego z bieganiem po górach, a więcej z programami Bearego Gryllsa na Dyscovery Channel „Szkoła Przetrwania'. Zresztą przytoczę tutaj relację Sławka Konopki (drugie miejsce w kategorii M 3 40-49 lat), który w plastyczny, szczegółowy i dosadny sposób opisał swoje wrażenia: „Kilka słów refleksji po odbytych zawodach w miniony weekend z cyklu Ultra. W Zawoji odbyły się po raz pierwszy zawody 1 x Babia (1 wizyta na Babiej Górze, ponad 44 km i ok. 2800 m przewyższenia) 3 x Babia (3 razy wizyta na Babiej Górze i 70 km, ponad 5000 m przewyższenia), oraz sławne już 6 x Babia (6 wizyt na szczycie, ponad 100 km przy przewyższeniu ok 8000 m!). Już same cyfry budzą respekt nawet wśród wytrawnych ultrasków, a co dopiero pośród amatorotruchtaczy mojej klasy. Patrząc na trasę oraz w głównej mierze na limity trasy 6 x Babia (bowiem na zawody jechałem z takim nastawieniem) wydawały się one mocno mocno zaniżone. Pisałem nawet kilka maili do Orgów, by zmienili trasę lub limit bo coś w tym było nie tak. Stanowisko Orgów było niezmienne, o czym poinformowali na odprawie technicznej w przeddzień zawodów. Zrobili jedno odstępstwo, bowiem pozwolili śmiałkom z trasy 6 x Babia na podjęcie ostatecznej decyzji co do wyboru trasy podczas 2 wizyty na Szczycie Królowej Beskidów, czy walczą z trasą 6 x Babia, czy 'poddają się' i przechodzą do klasy niższej, czyli 3 x Babia. Już sam start był bardzo ciężki, bowiem 1-szy km wiódł pod kolejką krzesełkową na Mosorny Groń z przewyższeniem ok 300 m, a potem była juz tylko ........ rzeź, która rozpoczęła się na zbiegu z Krowiarek, po strumykach, błotach (w jednym z nich wyssało mi buta z nogi i pomykałem jak sarna przez kilka metrów na bosaka po blocie, co nie było miłe i ciekawe). Potem zaczął się bieg z przeszkodami, czyli zawałami. Następną niespodzianką były ostoje leśne niczym nie zmącone nogą biegacza, co też posmyrało po kopytkach liczne jelonki i sarenki śmigające pośród Babiogórskich lasów. Świetnym pomysłem na przybicie lekko zamąconej psychy było wpełznięcie na szczyt Diablaka wzdłóż granicy polsko-słowackiej po borówczynach, krzaczorach, kamolach - rewelacyjnie wzmacniały czwórki oraz pośladki podczas licznych upadkach! W gratisie otrzymałem postrzępione skarpety kompresyjne (kupione za symboliczną kwotę ok 150 zł!), oraz poszarpaną siatkę na butach. Na szczęście podczas 2 wizyty na szczycie podjąłem słuszną decyzję o zmianie trasy z 6 x Babia na 3 x Babia! stwierdzając wtedy, że max kilka osób ukończy 6 x Babią. Śmigając potem na złamanie karku w dół nie było zbytnio dużo czasu na relaks i podziwianie widoczków, bo jak się skończył zbieg zaczął się znów koszmarny podbieg po byle czym, byle stromiej i tak na zmianę raz w dół raz w górę! Super sprawą był spacer korytem potoku przez dystans ok 2 km - rewelacyjnie orzeźwiał zdruzgotane ciało i obite nogi - jedyna zaleta wypłukałem błoto z butów, ale nie muszę nikomu mówić czym się kończy bieganie w błocie, oraz w mokrych butach i skarpetach - zazwyczaj pęcherzami, obtarciami. Na zakończenie odcinka rzecznego fajny akcent - przyspieszony kurs wspinaczki skałkowej, ale bez certyfikatu (szkoda, zwrócił by się nakład poniesiony na wymianę utyranego sprzętu). Prawdziwą wisienką na torcie jak dla mnie był odcinek specjalny, polegający na kaskadesrskim zejściu wykarczowanym młodnikiem o średnim nachyleniu 30 stopni - znów do potoka - a potem to samo pod górę! a żeby było ciekawie obok piękna spychówka!. Po wejściu na Małą Babią było już nieco lżej i można było cos pobiegać w końcu. 3 wejście na Babią przez Perć Akademików (dobrze że wyłączoną z ruchu dla innych) było miłe, ciekawe, ciężkie. Następnie pozostało ok 7 km zbiegu do mety pod wyciągiem, gdzie czekała na nas ostatnia prosta sadystyczna (czyli runda honorowa pod górę - ok 100 m podejścia i zbieg do mety). W mojej ocenie zawody miały mało wspólnego z biegiem, zaliczyłbym to do kategorii Runmagedona, katorżnika, biegu z przeszkodami na dystansie ultra. Po raz kolejny Magiczna Góra Diablak ukazała swoją niedostępność (bowiem w zeszłym roku uczestniczyłem w biegu ultra na tej górze) i jak na razie prowadzi Babia Góra...”

Niech za podsumowanie wystarczy, że dystans 6 x Babia Góra ukończył tylko jeden zawodnik!! i to nie mieszcząc się w limicie 17 godzin!!, a na 3 x Babia Góra niemal połowa uczestników nie zmieściła się w limicie czasu lub po prostu zrezygnowała, co może da nieco do myślenia organizatorom, jeśli w przyszłym roku zamierzają ponownie podjąć rękawicę i wykorzystać urzekające tereny Babigórskiego Parku Narodowego, może w nieco innej łagodniejszej formie. Tym szczególniej wyrazy uznania i podziwu należą się Darkowi z powodu zwycięstwa odniesionego w tych morderczych warunkach, który wyraźnie pokazuje w ostatnim czasie zwyżkę formy. Oczywiście nie mogło tam zabraknąć naszego etatowego ultramaratończyka Jarka Oleksego, który również na tym samym dystansie zajął 20 miejsce open, a swojej kategorii wiekowej M 4 50-59 pierwsze z czasem 16:27:17.

Dzień później pod Babą Górę zawitali zawodnicy Cyklu Perły Małopolski. Są to zawody rozgrywane drugi sezon na terenach pięciu Małopolskich Parków Narodowych (Ojcowski, Pieniński,Gorczański, Babigórski i Tatrzański). Do wyboru są różne dystanse – 21 km, 10 km, 3 km lub Nordic Walking. Ciekawa formuła, bo każdy może coś dla siebie tutaj znaleźć i przy okazji na własne oczy przekonać się, jakimi walorami przyrodniczo-krajobrazowymi dysponuje nasze województwo. Całość cyklu stoi na wysokim poziomie sportowym, ponieważ bierze w nimudział wielu utytułowanych zawodników i zawodniczek, mających w swoich sportowych CV medale Mistrzostw Polski. Miło jest móc się pochwalić, że w ścisłej czołówce klasyfikacji generalnej dystansu 10-kilometrowego jest nasz zawodnik – Krzysiek Trojanowski, który tym razem zajął drugie miejsce z czasem : 42:59:74, identyczne jak podczas wcześniejszych czerwcowych Pereł Małopolski rozgrywanych w Szczawnicy, uznając wyższość tylko Tomasza Ogorzałego ( 39:53:76 ). Jak wynika z relacji, trasa była bardzo urozmaicona zarówno poprzez nawierzchnię (szutr , kamienie , asfalt oraz błoto), jak i dodatkowo poprzez warunki atmosferyczne – intensywny deszcz, zimno, i mgła.. Ostatnie zawody z cyklu odbędą się w Kościelisku 12.10. 2014 roku. Krzysiek zajmuje trzecie miejsce w klasyfikacji generalnej i ma spore szanse na drugie miejsce (dystans 10 km), tak samo jak limanowianka Justyna Kurczab, która „zaliczyła' czwarte z rzędu drugie miejsce na podium (2:05:34) w kategorii Kobiet Open na dystansie 21 km. Gratulacje!

fot. biegamypogorach.pl, maratonypolskie.pl, pokonajastme.pl

Komentarze (0)

Nie dodano jeszcze komentarzy pod tym artykułem - bądź pierwszy
Zgłoszenie komentarza
Komentarz który zgłaszasz:
"Wysoka forma limanowian w ultratrudnych biegach górskich"
Komentarz który zgłaszasz:
Adres
Pole nie możę być puste
Powód zgłoszenia
Pole nie możę być puste
Anuluj
Dodaj odpowiedź do komentarza:
Anuluj

Może Cię zaciekawić

Sport

Pozostałe

Twój news: przyślij do nas zdjęcia lub film na [email protected]