pietrucha
Komentarze do artykułów: 3
ABS0LLUT Niby racja, ale z punktu widzenia interesu miasta nie powinno mieć znaczenia kto akurat w danej chwili piastuje urząd. Albo coś jest w tzw. interesie miasta, albo nie :)
I jeszcze jedno przemyślenie - trudno dziwić się obecnym dzierżawcom (Jackówka i lodziarnia), że inwestując zapewne duże pieniądze woleliby budować 'na swoim'. Ta sytuacja najlepiej pokazuje, jak diametralnie może się zmienić podejście w Urzędzie Miasta po wyborach, każdy przedsiębiorca chce móc spokojnie pracować a nie uczestniczyć w przepychankach urzędników i być od nich uzależnionym. W chęci zakupu gruntu nie dopatrywałbym się więc spisku. Ale tego oczywiście mogą nie rozumieć urzędnicy. Kiedy przedsiębiorca chce podwyżkę to nie strajkuje, tylko zarywa noce. I tu dochodzimy do sedna - jak miastem mogą zarządzać osoby, które na wolnym rynku nie potrafiłyby kierować nawet kioskiem Ruchu...
Zgadzam się z przedmówcą. Działania JM Burmistrza tak naprawdę godzą w interes miasta a w dodatku są niekonsekwentne. Ten teren może mieć wartość wyłącznie dla dotychczasowych dzierżawców, jeśli faktycznie wykupili działkę przyległą - bo tylko jako całość nadaje się pod zabudowę. Sama działka, poza lokalizacją, nie pozwoli nawet postawić budki z piwem (jeśli odejmiemy chodnik, granice, dojazd do posesji itp.). Burmistrz, prawdopodobnie przez bezmyślność, wykańcza kolejne małe firmy w mieście i skłóca ludzi. Jeśli miasto teraz boi się, że dzierżawcy mogliby mieć roszczenie względem gruntu po wybudowaniu obiektu - to przepraszam, gdzie mieli mózg podpisując wspomniane wyżej poprzednie umowy? Kilka lat temu nie stanowiło to problemu a teraz tak? A pomijając fakt, że w interesie miasta chyba bardziej jest nowy estetyczny obiekt i miejsca pracy niż kolejna 'budka' to nie jest w porządku zwodzenie kogoś przez lata i narażanie go na koszty (projekt, wykup sąsiedniego gruntu) - może nowe przepisy zwiększające osobistą odpowiedzialność urzędników to zmienią. Miasto zachowuje się jak panienka, która jednocześnie chciałaby, ale się boi. Jeśli chcą aby powstał nowoczesny obiekt, mogli przez te kilka lat zainteresować się blokującym budowę sąsiadem, jeśli nie chcą - po co dawali zezwolenia i podpisywali umowę. Najprościej potraktować przedsiębiorcę jak oszusta lub pozostawić go samemu sobie. A potem pochwalić się przed wyborami spadkiem bezrobocia w mieście.