8°   dziś 10°   jutro
Wtorek, 05 listopada Elżbieta, Sławomir, Dominik, Zachariasz, Balladyna

38 lat temu strażak-ochotnik zginął w płonącym zajeździe

Opublikowano 27.04.2017 14:53:17 Zaktualizowano 04.09.2018 16:33:03 pan

Łososina Górna. Dziś mija dokładnie 38 lat od najbardziej tragicznego wydarzenia w długiej historii OSP Łososina Górna. 27 kwietnia 1979 roku w akcji gaszenia płonącego zajazdu w Sowlinach zginął druh Józef Jajeśnica.

Cieszący się popularnością, wypełniony gośćmi po brzegi niemal każdego dnia, drewniany zajazd w Sowlinach spłonął w kwietniu 1979 roku, zaledwie rok po oddaniu do użytku. Jedni twierdzą, że przyczyną pożaru był niedopałek papierosa; inna wersja mówi o turystach z Bytomia, którzy zabawiali się podpalając mocny alkohol i spowodowali pożar.
Pożar ujawnił się w części restauracyjnej. Pracownicy chcieli sami ugasić ogień, dlatego stosunkowo późno poinformowano straż pożarną. W akcji brała udział setka strażaków z kilkunastu jednostek.
W działaniach uczestniczyła także jednostka OSP w Łososinie Górnej. Wśród strażaków walczących z żywiołem był druh Józef Jajeśnica. Mężczyzna został przygnieciony przez spadający komin. Józef Jajeśnica trafił do szpitala, jednak obrażenia jakich doznał były tak poważne, że jego życia nie udało się uratować.
- Przy akcji był cholerny bałagan. Nie wysłano łącznika z wiadomością, że komin będzie ścięty, nie wycofano ludzi. Józek został przygnieciony koroną komina, wystarczyłby jego krok w bok żeby uniknąć tragedii. To był dobry, dzielny chłopak - wspominał w regionalnej prasie po latach uczestnik tamtego wydarzenia, wieloletni naczelnik OSP w Łososinie Górnej, Ludwik Załubski.
Pogrzeb zmarłego strażaka-ochotnika odbył się 3 maja w kościele parafialnym w Łososinie Górnej. Członkowie jednostki Ochotniczej Straży Pożarnej wraz z Naczelnikiem Miasta i Gminy Limanowa Janem Kubowiczem wystąpili do władz o przyznanie pośmiertnie Józefowi Jajeśnicy Krzyża Kawalerskiego. - Odznaczenie nie zostało przyznane, w związku z tym iż zmarły druh nie należał do PZPR - czytamy w kronice łososińskiej OSP.
Zobacz również:

Komentarze (9)

mati83
2017-04-27 15:19:00
1 0
Przeklęte ścieki
- Najgorsze, że stanęliśmy jak przed murem przed problemem odprowadzenia ścieków- kontynuuje biznesmen. - Zajazd jest tak posadowiony, że trzeba zrobić przepompownię i przejść kolektorem kanalizacyjnym pod dnem potoku. Chcę, by była to inwestycja dla całej części Lipowego w pobliżu karczmy, bo tam stoi sporo domów. Jedna dokumentacja już jest przestarzała. Formalności się wloką. Daję własny grunt pod taką przepompownię. Z okolicznymi mieszkańcami zawiązaliśmy społeczny komitet budowy i... czekamy na urzędnicze decyzje. A czas płynie. Ja tracę tam pieniądze, a miasto, do którego kasy moja firma płaci rocznie około stu tysięcy złotych podatku, traci szansę na obiekt konferencyjny z hotelem oraz restauracją. Kolejnym problemem jest most, dziś drewniany i zniszczony. Jest własnością miasta i w przyszłości stanowić będzie jedyny dojazd do zajazdu i do znacznej części dzielnicy Lipowe.
- Historia kościoła i karczmy w Sowlinach to ponad trzydzieści lat- komentuje wywodzący się z Limanowszczyzny poseł Bronisław Dutka.- W tak długim czasie musiało zdarzyć się wiele rzeczy, dobrych, złych, dziwnych. Mogły dotknąć wielu ludzi. Jeżeli ktoś zestawi te zdarzenia w odpowiedni sposób, mogą one być poparciem dla każdej tezy.
Odpowiedz
mati83
2017-04-27 15:19:57
1 0
Chwała Panu Bogu, Panu Bogu chwała, że kościół tu stoi, a karczma nie działa! W Limanowej mało kto parafrazuje stare powiedzonko (chwała Panu Bogu, Panu Bogu chwała, że kościół się spalił, a karczma ostała). Ludzie nie kryją, że to wielka strata dla miasta w turystycznym regionie, iż przed laty spłonął zajazd w dzielnicy Sowliny, a odbudowy nigdy nie ukończono. W rozmowach, takich prowadzonych twarzą w twarz, ale i toczonych na forum internetowym, pojawiają się opowieści o budzących zdziwienie i przerażenie zdarzeniach, jakie wedle niektórych limanowian mogą mieć związek z dziejami zajazdu, wkrótce potem, gdy stanął, a stanął na lewym brzegu potoku nieopodal kościoła, który niemalże w tym samym czasie został wzniesiony i już od lat służy wiernym z dzielnic Lipowe i Sowliny
Odpowiedz
mati83
2017-04-27 15:42:43
1 0
Klątwa za świętokradztwo
Losy karczmy to widomy znak klątwy -piszą limanowscy internauci.- To straszna i zarazem okrutna sprawka szatana, że w latach siedemdziesiątych ówczesna władza zdecydowała o wzniesieniu karczmy w miejscu, gdzie mieszkańcy i proboszcz pragnęli zbudować świątynię.
Podgrzewanie negatywnych emocji, związanych z tym miejscem w Sowlinach, w chwili kiedy podejmowane są próby odbudowy zajazdu, to przejaw zawiści wobec ludzi, którzy mają zamiar przywrócić zajazd do życia - argumentują inni internetowi forumowicze.
Wszystko przez partię
Wszystko zaczęło się na początku lat siedemdziesiątych zeszłego wieku. Mieszkańcy limanowskiej dzielnicy Sowliny modlili się w kaplicy w baraku jeszcze austro-węgierskiej rafinererii nafty, zmienionej później na bazę paliw CPN. Kapłan mieszkał kątem w równie starym familo-ku, zbudowanym w XIX wieku dla rodzin robotników. Ludzie chcieli wybudować kościół jak pałac, ale władza, ta z komitetów partii, bała się takich inwestycji niczym przysłowiowy diabeł święconej wody.
Kiedy wybrano teren pod świątynię i wojewódzcy urbaniści wstępnie zaakceptowali lokalizację na przeciwnym brzegu potoku niż rafineria i domy robotników, nagle nastąpiły zmiany oficjalnych planów. Prężnie działająca wówczas Rejonowa Spółdzielnia Zaopatrzenia i Zbytu w ekspresowym tempie miała postawić właśnie tam obiekt turystyczny. Godny miana wizytówki miasta szczycącego się tytułami mistrza, a nawet arcymistrza gospodarności, a także tryumfami w popularnych wtedy audycjach telewizyjnych 'Bank 440', w których przed kamerami rywalizowały polskie miasta.
Zajazd zbudowano jako wierną replikę zabytkowego dworu w Świdniku koło Limanowej. Niektórzy dyskretnie szeptali, że taka powtórka formy jest świadomym tworzeniem konkurencji dla wzniesionego prawie sto lat wcześniej kościoła przy limanowskim rynku, który był powiększoną lecz wierną kopią dawnej świątyni. Kościół przy rynku zbudowano z kamienia, chociaż poprzedni był drewniany. Karczmę w Sowlinach postawiono z drewna, tak jak wieki wcześniej pierwowzór w Świdniku.
Odpowiedz
dzidek84
2017-04-27 17:35:24
0 1
Słyszałem opowiadania o tym zajeździe. Ciekawa i nie wyjaśniona do dzisiaj historia.
Odpowiedz
daniel393
2017-04-27 17:41:59
0 1
Oby miłosierdzie Boże było ponad Jego sprawiedliwą oceną - Dla Józefa i wszystkich którzy tragicznie lub nagle i niespodziewanie odeszli...
Odpowiedz
DRKidler
2017-04-27 19:50:00
1 2
mati83. Dlaczego nie napiszesz, że Twoje 'komentarze' to odzwierciedlenie http://adamv0.republika.pl/www/csowlinyzajazd02.html.
Jeżeli już coś piszesz to wypadałoby podać źródło informacji.
Odpowiedz
Bimbas
2017-04-27 21:20:45
0 3
Cześć jego pamięci, niech odpoczywa w spokoju. Znałem go osobiście, należy doceniać zaangażowanie druhów OSP - 'Bogu na chwałę ludziom na ratunek'.
Odpowiedz
P36
2017-04-27 21:37:05
0 1
Wieczny odpoczynek... [ ' ]
Odpowiedz
Hexe
2017-04-28 00:06:28
0 0
Słyszałem gdzieś taką historię - może być kompletnie nieprawdziwa - że w II wojny światowej w miejscu tego zajazdu był inny budynek, w którym Gestapo przesłuchiwało więźniów, a wielu z nich oddało tam ostatniego ducha. Ale chciałbym, by limanowianie rodowici to potwierdzili bądź zaprzeczyli. Czy tam faktycznie był inny budynek, czy nie??
Odpowiedz
Zgłoszenie komentarza
Komentarz który zgłaszasz:
"38 lat temu strażak-ochotnik zginął w płonącym zajeździe"
Komentarz który zgłaszasz:
Adres
Pole nie możę być puste
Powód zgłoszenia
Pole nie możę być puste
Anuluj
Dodaj odpowiedź do komentarza:
Anuluj

Może Cię zaciekawić

Sport

Pozostałe

Twój news: przyślij do nas zdjęcia lub film na [email protected]