0°   dziś 4°   jutro
Sobota, 23 listopada Adela, Klemens, Klementyna, Felicyta

Aktorka z Limanowej: „Do normalności będziemy musieli wracać bardzo małymi kroczkami”.

Opublikowano 13.04.2020 05:45:00 jaca

Rozmowa z aktorką wywodzącą się z Limanowej, Teresą Dzielską. Ma za sobą kilka filmowych ról, pracuje w Teatrze im. Adama Mickiewicza w Częstochowie. Pandemia koronawirusa storpedowała m.in. aktorstwo.

- Kwarantanna i obostrzenia związane z rozprzestrzenianiem się koronawirusa mocno uderzyły w pracę artystyczną. Jak sobie Pani radzi w tej wyjątkowej sytuacji?

- Podporządkowałam się wprowadzanym zakazom, staram się najlepiej przestrzegać izolacji społecznej - powiedziała Teresa Dzieska. - Oczywiście tęsknię za teatrem, za ludźmi z którymi współpracuje, za naszą widownią. Musimy przetrzymać te trudne czasy. Powstają różne projekty internetowe, gdzie aktorzy na przykład prezentują swoje wiersze. Świetnym pomysłem jest stworzenie profilu na fb: „Aktorzy poezją wirusa”. Pod względem artystycznym staramy się wychodzić do ludzi ze swoich czterech ścian, na tyle, ile to teraz możliwe. Na facebooku na teatralnym profilu czytam tekst „Królowej Śniegu”. Zaczęło się od tego, że moja córka na zadanie domowe miała nauczyć się wiersza Wisławy Szymborskiej. Postanowiłam przeczytać go wraz z pozdrowieniami dla widzów naszego Teatru im. Adama Mickiewicza oraz z dedykacją dla rodziców z klasy mojej córci.

- Wśród aktorów widoczne są duże obawy w kwestii przyszłości? Nagle świat aktorstwa, zwłaszcza teatralnego, został sparaliżowany.

- Oczywiście ten niepokój widoczny jest u większości ludzi. Zwłaszcza wśród tych, którzy pozostali bez pracy lub boją się o swoją zawodową przyszłość. Jednak w obecnej sytuacji wszyscy chyba dostrzegamy jak nadrzędną wartością jest nasze zdrowie. Kiedy wrócimy do teatru? Wiemy tylko, że jest źle i czekamy z nadzieją na zmianę. Na razie nie ma przełomu w walce z wirusem, a osobną kwestią pozostaje jeszcze, jak długo będziemy wracać do jakiejkolwiek normalności, gdy sytuacja związana z koronawirusem zacznie się stabilizować. Myślę, że mamy wierną widownię, która jest wstanie wrócić do teatru, gdy tylko obostrzenia zostaną zniesione. Niektórzy zapewne będą mieć pewne obawy, bo jednak wystawienie sztuki związane jest z większym skupiskiem ludzi. Do normalności będziemy musieli wracać bardzo małymi kroczkami, ale trzeba starać się pozytywnie myśleć. Smutek i załamywanie się przecież niczego nam nie ułatwi, ale po swoich własnych doświadczeniach, wiem że w ciężkich momentach o to pozytywne myślenie jest bardzo trudno. W takiej samej sytuacji znajduje się wiele innych dziedzin życia, ciężkie chwile odczuwają kina, gastronomia, turystyka. Generalnie nikomu nie jest łatwo.

- Od lat prowadzi Pani grupy teatralne. Kiedyś to była Limanowa, nadal Pani realizuje to wyzwanie?

- Prowadzę grupę teatralną – Teatr sPokoLeń w Dobroniu, to niewielka miejscowość w okolicach Pabianic. Z Częstochowy na próby muszę dojeżdżać 130 km, ale warto. W Dobroniu jest pięknie, świetnie się rozwija, mają znakomitego wójta. Mogę powiedzieć, że po Limanowej i Częstochowie to jest mój kolejny dom. Kiedyś sądziłam, że będę tam mieszkać już na stałe, jednak życie potoczyło się inaczej. Grupę teatralną, którą tam prowadzę traktuję jak rodzinę, jesteśmy ze sobą bardzo mocno związani. Na nasze sztuki przyjeżdża publiczność z Łodzi a nawet z Częstochowy.

- W Częstochowie jest Pani bardzo cenioną aktorką. Potwierdza to Nagroda Miasta Częstochowy w dziedzinie kultury za 2019 rok

- To było dla mnie wyjątkowo miłe wyróżnienie, za wkład w rozwój kultury. Dowód docenienia mojej działalności teatralnej i zaangażowania. Nie ukrywam, że jestem dumna z tego wyróżnienia, które jeszcze bardziej motywuje mnie do pracy.

- „Zero” tak nazywała się grupa prowadzona przez Panią w Limanowej. Od wielu lat nie angażuje się Pani w projekty teatralne w swojej rodzinnej miejscowości, dlaczego?

- W Limanowej prowadziłam przez kilka lat grupę młodzieżową. Bardzo miło wspominam ten czas, niestety ponad dziesięć lat temu w wyniku decyzji ówczesnej Dyrektor Limanowskiego Domu Kultury, współpraca się zakończyła. Szkoda, bo myślę, że zdołałbym pogodzić obowiązki. W grupach młodzieżowych często dochodzi do zmian w obsadzie początkujących aktorów. Po kilku latach po prostu wyfruwają wchodząc na ścieżkę dorosłości, układając sobie życie, a próby teatralne schodzą na boczny tor. W pracy z dorosłymi jest na pewno większa stabilność, dostrzegam to pracując z grupą w Dobroniu. Wiem, że w Limanowej nadal działa aktorska grupa młodzieżowa prowadzona przez, można powiedzieć, mojego wychowanka – Marcina Króla. Ogromnie się cieszę, że z grupy, którą prowadziłam w LDK, dwie osoby skończyły wyższe szkoły aktorskie: Zosia Zoń w Łodzi i Sylwek Piechura w Krakowie.

- Do Limanowej ciągle Pani przyjeżdża?

- Starałam się jak najczęściej bywać w Limanowej, bo to jest miasto, które noszę w sercu. Zawsze podkreślam, ze jestem limanowianką, bez względu na to jakie zameldowanie mam w dowodzie. Oczywiście w momencie, gdy moja córka zaczęła chodzić do szkoły możliwości wyjazdów do rodzinnej miejscowości znacznie się ograniczyły. Do tego doszły obowiązki zawodowe. Teraz jeszcze ta społeczna kwarantanna, to wszystko powoduje, że bardzo tęsknię za Limanową. Nie mogę się doczekać kiedy znowu będę sobie mogła pochodzić po limanowskim rynku.

- Limanowski rynek teraz będzie wyglądał całkiem inaczej, trwają gruntowne prace remontowe.

- Tak wiem, staram się być na bieżąco z tym co się dzieje w Limanowej. Bardzo jestem ciekawa jak zostanie zmieniony. Pamiętam, gdy w czasach licealnych spotykałyśmy się tam z koleżankami. Spędzałyśmy na rynku dużo czasu i wymyślałyśmy różne zwariowane rzeczy. Kiedyś nawet założyłam się, że zjem tam jajecznice przygotowaną przez moją koleżankę Marzenkę. Tak też zrobiłam. Wygrałam zakład. I dodam, że jajecznica była  przyniesiona na patelni.

- Wyremontowany został również Limanowski Dom Kultury, ważny punkt na drodze Pani aktorskiej kariery.

- Dobrze, że Limanowski Dom Kultury jest remontowany. Jednak ja z sentymentem zawsze będę wspominała starą salę. Miała niesamowity klimat, oczywiście były mankamenty, jak chociażby oświetlenie. Dla mnie to ważna część mojego życia. Na tej scenie stawiałam pierwsze kroki aktorskie, jak również taneczne. Tutaj wcielałam się w rolę reżyserki prowadząc grupę młodzieżową. Jak i zagrałam u boku Marka Perepeczki „Śluby Panieńskie”. Piękne czasy. Kto wie co przyniesie przyszłość? Limanowa jest dla mnie bardzo ważna i być może kiedyś znowu otworzą się możliwości współpracy.

- Teraz jak większość rodziców wciela się Pani również w domową nauczycielkę?

- Na początku było czasami ciężko, ale moja córka w miarę szybko przystosowała się do nowej sytuacji.  Nasze relacje zawsze były bliskie, ale teraz mam wrażenie, że są jeszcze silniejsze. Spędzamy razem więcej czasu, dużo rozmawiamy odkrywamy na nowo wiele ważnych rzeczy. Wszyscy szukajmy jak najwięcej pozytywów w tej trudnej rzeczywistości.

- Pojawiają się plany filmowe?

- Tak, plany filmowe rzeczywiście są, ale na razie o konkretach nie chcę mówić. Zwłaszcza teraz w sytuacji pandemii należy uzbroić się w cierpliwość i czekać na rozwój sytuacji.

 

Teresa Dzielska - aktorka telewizyjna i teatralna urodzona w Limanowej. W 2000 roku ukończyła Państwową Wyższą Szkołę Teatralną w Krakowie. Od 2002 roku występuje na deskach Teatru im. A. Mickiewicza w Częstochowie. Wystąpiła także m.in. w filmach: „Świąteczna przygoda”, „Leśne Doły”, „Syn Królowej Śniegu”. Występowała także w serialach, m.in.: „Marszałek Piłsudski”, „Barwy szczęścia” (od 1 do 128 odcinka). 

(Fot. Archiwum Teatru im. Adama Mickiewicza w Częstochowie)

Komentarze (0)

Nie dodano jeszcze komentarzy pod tym artykułem - bądź pierwszy
Zgłoszenie komentarza
Komentarz który zgłaszasz:
"Aktorka z Limanowej: „Do normalności będziemy musieli wracać bardzo małymi kroczkami”."
Komentarz który zgłaszasz:
Adres
Pole nie możę być puste
Powód zgłoszenia
Pole nie możę być puste
Anuluj
Dodaj odpowiedź do komentarza:
Anuluj

Może Cię zaciekawić

Sport

Pozostałe

Twój news: przyślij do nas zdjęcia lub film na [email protected]