3°   dziś 2°   jutro
Wtorek, 24 grudnia Adam, Ewa, Irmina

Akcja: możesz uratować komuś życie

Opublikowano  Zaktualizowano 

Kilka słów o tym, jak bez wysiłku można uratować komuś życie”. Na Limanowszczyźnie trwa akcja rejestracji potencjalnych dawców szpiku.

Dzisiaj w Kamienicy odbywa się rejestracja potencjalnych dawców szpiku. Jutro podobna akcja przeprowadzona będzie w Limanowej. Rejestracja polega na pobraniu 4 ml krwi. Dzięki temu zostaną określone cechy zgodności antygenowej, a jeśli okaże się, że kod genetyczny dawcy zgadza się z kodem genetycznym chorego, wtedy dochodzi do przeszczepu.
Akcję przeprowadzi Fundacja DKMS Polska Baza Dawców Komórek Macierzystych. W Kamienicy rejestracja odbędzie się w sobotę od godz. 10 do 16 w Niepublicznym Zakładzie Opieki Zdrowotnej. Natomiast w Limanowej w niedzielę również od godz. 10 do 16 w Limanowskim Domu Kultury.
Zarejestrować może się każdy zdrowy człowiek pomiędzy 18 a 55 rokiem życia, ważący minimum 50 kg (bez dużej nadwagi). Rejestracja polega na pobraniu 4 ml krwi i zajmuje tylko chwilę. Na podstawie pobranej krwi zostaną określone cechy zgodności antygenowej, a jeśli okaże się, że kod genetyczny dawcy zgadza się z kodem genetycznym chorego, wtedy dochodzi do przeszczepu. Wszyscy, którzy chcą się zarejestrować powinni mieć ze sobą dokument tożsamości z nr PESEL.
O akcji informowaliśmy już wczoraj: . Fundacja DKMS Polska Baza Dawców Komórek Macierzystych przypomina również historię osób z naszego regionu, które zostały dawcami, ratując życie innym.


Tomasz Hebda:
Kilka słów o tym, jak bez wysiłku można uratować komuś życie”
Środa. Ciepłe marcowe popołudnie. Na mojej uczelni usłyszałem wraz ze znajomymi, że na drugiej sądeckiej uczelni można się zarejestrować jako dawca szpiku. Spontanicznie zdecydowaliśmy się udać we właściwe miejsce podstawionym autobusem. Potem miła dziewczyna spisała moje dane, oddałem 5 ml krwi i udałem się z powrotem na PWSZ. Początkowo, przez nadmiar spontaniczności, nie zdawałem sobie sprawy z tego, w jakim przedsięwzięciu uczestniczę. Dopiero gdy otrzymałem potwierdzenie z DKMS o dokonanej rejestracji, zacząłem sobie uświadamiać, że być może jest ktoś komu będę mógł pomóc. Otrzymałem wówczas swoją Kartę Dawcy oraz symbol Fundacji: czerwony puzzel w formie przypinki. Pomyślałem wówczas, że fajnie by było, gdybym mógł go kiedyś nosić jako znak, że pomogłem swojemu Bliźniakowi Genetycznemu.
Jednak życie toczyło się dalej, a cała ta sprawa trafiła niczym do szuflady – czekała na swój czas. Ten czas nadszedł 12 sierpnia 2010. Podczas obiadu na ekranie telefonu wyświetlił się nieznany numer. Odebrałem i miły głos Pani Zuzanny Jastrzębskiej poinformował mnie, że wstępnie potwierdziła się zgodność moich komórek z organizmem jednego oczekującego pacjenta. Pierwsze co musiałem zrobić to usiąść, bo taka informacja była dla mnie sporą niespodzianką. Ale dla mnie było jasne, że decydując się na rejestrację, zobowiązuję się także na kolejne kroki z tym związane. Na pytanie: czy zostanę dawcą, padła krótka i zwięzła odpowiedź: tak. Inna odpowiedź byłaby niczym wyrok śmierci dla pacjenta, który i tak żyje z taką świadomością
Zaczął się bardzo ciekawy okres w moim życiu. Najpierw kolejne oddanie próbek krwi, potem wyjazd na badania do Drezna i związany z tym szereg innych formalności. Jednak te formalności wydają się jak wypełnianie kuponu totolotka, gdy ma się nad sobą tak wspaniałe osoby koordynujące całą akcję. Badania wstępne w drezdeńskiej klinice wypadły pomyślnie, więc ustalono, że za trzy tygodnie pojawię się tam znowu, by dokończyć dzieła i poddać się zabiegowi oddania komórek macierzystych. Kolejną ciekawą kwestią była konieczność przyjmowania na 4 dni przed „godziną 0” w formie zastrzyków Granocytu, który powodował namnażanie się wspomnianych komórek.
W końcu przyszedł moment kulminacyjny i 22 września, w ciągu nieco ponad 3 godzin, w miłej atmosferze i Towarzystwie odseparowano z mojej krwi odpowiednią ilość potrzebnych komórek macierzystych. Cały zabieg nie był ani nieprzyjemny, ani przykry, więc towarzyszące mu wspomnienia są tylko pozytywne. Po zabiegu poinformowano mnie, że wszystko się udało i otrzymany „płyn” już zmierza do najważniejszej osoby: pacjenta chorego na białaczkę. Jak się później okazało pacjent pochodzi ze Szwecji i ma 66 lat. Pomyślałem więc, że to tak jakbym ratował życie swojemu tacie, który jest w podobnym wieku.
Pisząc ten tekst niespełna 3 tygodnie po pobraniu, ja czuję się normalnie. Jestem zdrowy. I mam nadzieję, że mój Genetyczny Bliźniak także.
Na podsumowanie chcę gorąco zachęcić każdego do rejestracji jako potencjalny dawca. To nic nie kosztuje, jeśli boli to niewiele, a można komuś uratować Życie. A czy jest na tym świecie coś cenniejszego…?
Pragnę też gorąco podziękować osobom, dzięki którym zrobiłem to co zrobiłem. Najpierw organizatorom dnia dawcy w Nowym Sączu, potem trzem kobietom, których głos prowadził mnie przez cały proces, tj. Pani Zuzannie, Pani Zosi oraz Pani Iwonie. Dalej dziękuję tłumaczom, dzięki którym przygoda na obczyźnie była dla mnie bardziej zrozumiała: Henrykowi Luchowskiemu i jego synowi Maćkowi. Podziękowania kieruję też do całego sztabu medycznego w Dreźnie i Polsce, którzy czuwali nad tym by wszystko poszło sprawnie, komfortowo i skutecznie. Na koniec dziękuję też Marcie, mojej Towarzyszce podczas drugiego wyjazdu, dzięki której oddawanie komórek było jeszcze przyjemniejsze.
Czuję się wyróżniony i jest mi niezmiernie miło, że mogłem wziąć udział w takim przedsięwzięciu i dać komuś szansę, by na jego twarzy promieniała radość.
„Często wystarczy mała, malutka iskierka, by wysadzić w powietrze ogromny ciężar. Wystarczy iskierka dobroci, a świat zacznie się zmieniać”
Tomek Hebda


Historia Dawcy - Aleksandra Kulig
Moja przygoda z DKMS Polska zaczęła się rok temu, 17 listopada podczas Dnia Dawców Szpiku Kostnego organizowanego przez WSB w Nowym Sączu. O akcji dowiedziałam się z plakatu, który zamieszczony był w miejskim autobusie. Pomyślałam sobie: „czemu nie...?!" Moja decyzja była bardzo spontaniczna. Do końca nie zdawałam sobie sprawy, że będę dawcą szpiku kostnego. Pobrano ode mnie próbkę krwi, a 3 miesiące później dostałam oficjalne potwierdzenie uczestnictwa. Następnie sprawa ucichła, aż do dnia 29 lipca 2010 roku, kiedy będąc na lotnisku w Londynie otrzymałam telefon od Pani Zuzanny Jastrzębskiej z informacją, iż znalazł się odpowiedni biorca dla moich komórek macierzystych. Przyznam szczerze, że bardzo zaskoczyła mnie ta wiadomość. Bez żadnego zastanowienia zgodziłam się dalej uczestniczyć w akcji. Było dla mnie jasne, że zapisując się do fundacji, daję komuś w pewnym sensie nadzieję, więc nie mogłam tak po prostu odmówić. W ramach całej procedury miałam przeprowadzone badania wirusologicznie, które odbyły się w moim mieście. Kiedy okazały się poprawne, Pani Zuzanna przedstawiła mi wstępne terminy pobrania komórek macierzystych. ,Do końca nie wierzyłam, że to wszystko dzieje się naprawdę. Następnie, 25 października pojechałam na badania wstępne do Drezna w towarzystwie tłumacza Macieja Luchowskiego. Wykonano szereg badań,, aby sprawdzić stan mojego zdrowia, a także żeby ustalić odpowiednią dla mnie dawkę Granocytu, leku w formie zastrzyków, który musiałam sobie zaaplikować 4 dnia przez zabiegiem. Jego zadaniem było zwiększenie ilości komórek macierzystych i uwolnienie ich do krwioobiegu, skąd mogły zostać pobrane przy następnej wizycie. Chciałam jeszcze nadmienić, iż cała "ekipa" lekarska przyjęła mnie bardzo ciepło i serdecznie. Trzy tygodnie później ponownie pojechałam do Drezna, lecz tym razem w towarzystwie mojej mamy, która mnie wspierała. O godzinie 8 rano 22 listopada musiałam stawić się w klinice. Cały zabieg trwał 3,5 godz. Najgorszym dla mnie momentem było wbicie igieł, lecz dzięki fachowej obsłudze pielęgniarek trwało to zaledwie parę sekund i było prawie bezbolesne. A później to już z górki:) Po wszystkim byłam lekko osłabiona, lecz po skonsumowaniu większej dawki czekolady ponownie nabrałam sił. Na następny dzień musiałam powtórzyć całą procedurę w celu zebrania odpowiedniej liczby komórek, z tym że czas trwania zabiegu był już krótszy. Podczas powrotu do domu, otrzymałam telefon od Pani Iwony Tomanek (która również mnie pilotowała) z informacją, że moim biorcą jest 60-letnia Niemka. Dopiero wtedy uświadomiłam sobie, co się stało. Pani Iwona śmieje się, że to tak jakbym teraz miała drugą mamę. Czuję się bardzo szczęśliwa, że los mnie wybrał, wyróżnił spośród mnóstwa osób, że mogłam komuś pomóc.
Teraz mam nadzieję że wszystko się uda i moja biorczyni wyzdrowieje :)
Chciałabym podziękować całej fundacji DKMS, a przede wszystkim p. Zuzannie Jastrzębskiej i p. Iwonie Tomanek, które wspierały mnie swoim ciepłym głosem, Maćkowi Luchowskiemu oraz Jego małżonce za miłą atmosferę podczas podróży i pobytu w Dreźnie, a przede wszystkim mojej mamie, która była przy mnie.
Zachęcam wszystkich do wzięcia udziału w tej akcji. Tak naprawdę nie wymaga to nie wiadomo jakich poświęceń, a może uratować komuś życie! Czuję się ogromnie wyróżniona i szczęśliwa i mam nadzieję, że wszystko przebiegnie pozytywnie.
Pozdrawiam gorąco

Zobacz również:

Komentarze (7)

konto usunięte
2011-10-01 11:51:27
0 0
i byliśmy z mężem w kamienicy o 10 i nikogo nie było, czekaliśmy ale było zamknięte
Odpowiedz
toga
2011-10-01 12:31:58
0 0
..wielkie mi hallo.. ja kilka lat temu chcialem byc dawca szpiku,,i jakiez zdziwienie bylo kiedy za wszystkie badania musialem pokryc koszta../okolo 2tys zl/ malo tego,nie ma ogolnopolskiej jednej bazy danych-lecz jest ich kilka-i to juz robi male zamieszanie/ chyba ze cos sie juz zmienilo na dzien dzisiejszy i jest jedna baza danych/.. ogolnie ujmujac-akcja jest dobra i godna poswiecenia..
Odpowiedz
eno
2011-10-01 15:19:45
0 0
natalunia1988 pewnie byłaś nie w tym ośrodku co trzeba, akcję przeprowadzano w ośrodku zdrowia przy kościele, a osoby które ją organizowały były już od 9.00
Odpowiedz
anilec
2011-10-02 07:38:58
0 0
Podziwiam wszystkich którzy się decydują - Świat może być piękniejszy ...
Odpowiedz
heavenshallburn
2011-10-02 21:15:47
0 0
Ja się nie zdecyduje
Odpowiedz
eee
2011-10-02 23:40:11
0 0
a ja byłam i męża też udało się namówić
Odpowiedz
konto usunięte
2011-10-03 11:54:50
0 0
A ja za to jestem krwiodawcą. Oddałem trzydzieści dziewięć litrów krwi. Nadal będę oddawał krew, na ile tylko zdrowie pozwoli.
Odpowiedz
Zgłoszenie komentarza
Komentarz który zgłaszasz:
"Akcja: możesz uratować komuś życie"
Komentarz który zgłaszasz:
Adres
Pole nie możę być puste
Powód zgłoszenia
Pole nie możę być puste
Anuluj
Dodaj odpowiedź do komentarza:
Anuluj

Może Cię zaciekawić

Sport

Pozostałe

Twój news: przyślij do nas zdjęcia lub film na [email protected]