BESKIDZKIE CAMINO - relacja
„Wobec piękna gór czuję, że ON jest I wtedy zaczynam się modlić” Słowa Jana Pawła II pod Papieskim Krzyżem na Mogielicy.
Mimo nienajlepszej pogody i dopiero co ustępującej powodzi, na ten piękny papieski szlak zwany BESKIDZKIE CAMINO wyruszyło dziesięcioro odważnych śmiałków (foto-1).
A byli to: Magda i Tomek z Krakowa, Teresa z powiatu bocheńskiego, Kuba i Filip - najmłodsi uczestnicy - z Kisielówki, Janek z Tymbarku, Kazek ze Słopnic oraz Beata, Antek i ja z Piekiełka. Krótka modlitwa i ruszamy o 4.50. Jest mokro, grząsko i mglisto,(foto-2) chociaż bardzo nieśmiało słonko próbuje się przedrzeć. Ptasi śpiew zagłuszają wiatr i rwące górskie potoki. Około 6.20 zdobywamy szczyt Mogielicy. Tu przy Papieskim Krzyżu rozważamy pierwszą tajemnicę Różańca świętego, uzupełniamy niedobory płynów i dalej pędzimy w stronę Jasienia. Na przełęczy przy figurce Matki Bożej rozważamy drugą tajemnicę Różańca św., a kolejne przy każdej spotkanej na szlaku kapliczce. W Lubomierzu jesteśmy tuż po dziewiątej. Biwakowe śniadanie i wymarsz na Przysłop, który dosyć szybko zdobywamy. Dalej Kudłoń – tu już ciężko się maszeruje. Buty przemoczone i oblepione błotem, pot zrasza czoło a opary mgły przeplatane deszczem moczą ubrania. Szlak pusty, niema turystów, ale w nas jest jakaś niesamowita siła i wola dojścia do celu. Więc idziemy. Na przełęczy Borek pod Turbaczem ogromna przeszkoda. Drogę tarasuje – tak na oko – z 400 powalonych drzew razem z korzeniami (foto-3). Odcinek tej drogi w normalnych warunkach pokonujemy w 15 minut. Tym razem musimy poświęcić ponad godzinę, ale dajemy radę. Turbacz zdobywamy po 13.00. W schronisku pustki. Tu więcej czasu poświęcamy na oczyszczenie ubrania i umycie się niż na obiad - tradycyjną kwaśnicę. Spieszymy się, bo warunki naprawdę trudne a przed nami jeszcze 16 km drogi. Turbacz opuszczamy o 13.35. (foto-4). Przed wyjściem na asfalt, w potoku znów porządkujemy ubrania. Oddech uspokojony, buty lżejsze, słoneczko zaczyna przyświecać i jest już po piętnastej – modlimy się koronką do Miłosierdzia Bożego i śpiewamy pieśni Maryjne. Przydaje się śpiewnik, który został specjalnie wydany dla potrzeb Beskidzkiego Camino. Idziemy obok Dunajca. Widzimy szkody, które wyrządził swoim żywiołem, a na ostatnim potoku nieco poprawiamy swój wygląd (foto-5). Do Gaździny Podhala, Matki Bożej Ludźmierskiej docieramy 15 minut przed osiemnastą. Tu na nas czekają znajomi, którzy z radością każdego witają.
Było ciężko, czasem nawet bardzo, lecz KTOŚ nad nami czuwał i sił dodawał. To było bardzo odczuwalne - niesamowite a jednak prawdziwe.
Nasze pielgrzymowanie wspierał Filip z Anglii przysyłając SMS-a z otuchą i zapewnieniem o modlitwie, jak również Jacek – Prezes OSP Piekiełko. Dziękujemy za wsparcie. Nasza modlitwa również była skierowana za tych, co pozostali w domach i tych, którzy nam kibicowali.
Beskidzkie Camino tak wspomina Beata:
Żeby ponownie wybrać się na Beskidzkie Camino ... Było wiele argumentów przeciw: baaardzo długa trasa, złe warunki pogodowe, bo przecież padało przez kilka ostatnich dni i w niedzielę też może padać. Szlaki będą błotniste, strumienie górskie rwące, trudne do przejścia, powalone drzewa będą zagradzały drogę... tak mówili! Jednak w sercu było od dawna pragnienie, żeby pójść. Ten „lekki” strach został przezwyciężony właśnie dzięki słowom Jezusa: „Nie bójcie się! Idźcie...”
Byłam, przeszłam, było wspaniale i ...za rok, daj Boże, też się wybiorę. Lubię góry. Jak mówił Jan Paweł II: W górach człowiek doświadcza Boga i zaczyna się modlić . Wędrowałam ze wspaniałymi ludźmi i z Bogiem. Wyborne towarzystwo! Był czas na wspólną modlitwę i na indywidualne rozważania. Krzyż niesiony na przedzie wskazywał drogę. W rozważaniach różańcowych towarzyszyliśmy Maryi,... a może Ona nam towarzyszyła?! Kiedy było ciężko i pod górę, różaniec w ręce pomagał iść, trwać w tej wędrówce – tak jak w życiu!!! Kiedy potrzebna była pomocna dłoń, by pokonać strumień, by odnaleźć właściwą drogę, by przebrnąć przez powalone drzewa, które wydawały się nie do pokonania – można było liczyć na człowieka!!! Wiele takich pięknych chwil zostało zapisanych w mojej pamięci. Bóg był łaskawy – tak w afrykańskim stylu – pobłogosławił nam krótkim deszczem. Z Turbacza piękny widok na Tatry. Dla mnie to była wspaniała nagroda za trudy wspinaczki. Zejście w doliny, po takim pobycie w górach – bliżej Boga, zobowiązuje do dzielenia się tym doświadczeniem. W Kowańcu mieliśmy i siłę i ochotę, by pośpiewać na chwałę Boga i Jego Matki. Ludzie, których mijaliśmy, przerywali na chwilę rozmowy, starszy pan zdjął czapkę, by pozdrowić, niektórzy byli zadziwieni, inni udawali, że nie widzą. … A my mieliśmy cel i do niego zmierzaliśmy. Chcieliśmy pokłonić się przed nocą Gaździnie Podhala i wziąć udział w niedzielnej Mszy Świętej. Udało się. W sam raz. Było nawet kilka minut, żeby się trochę ogarnąć. Piękna jest w ludziach ta troska, by dom Boży również strojem swoim uszanować. Cóż, niedzielnie na pewno nie wyglądaliśmy, ale radośnie tak! Radość płynęła z serca pełnego wdzięczności, że udało nam się to pielgrzymowanie. I chociaż było chwilami trudno, to znowu góry uczyły, że w życiu „to nie droga jest trudna, ale trudności są drogą” - jak powiedział pewien filozof – a w tej drodze towarzyszy nam Jezus, dlatego damy radę!!!
Dzięki bardzo za to wspólne wędrowanie!!!
I wrażenia Teresy:
Pomimo zmęczenia jestem taka szczęśliwa, że i w tym roku starczyło sił. Jest wiele szlaków ale TEN jest szczególny i niepowtarzalny. Prowadzi przez najpiękniejsze zakątki naszej ziemi do stóp Pani Ludźmierskiej - Gadziny Podhala. Chyba tym razem miałam troszkę więcej siły by dostrzec, o wiele więcej niż rok temu. Jak cudowne są te nasze góry!
W każdej chwili dziękowałam Bogu, że dane mi jest to przeżyć i za siłę, w którą sama wątpiłam, a szczególnie, gdy zobaczyłam tyle przeszkód na szlaku. Tych wspomnień nie zabierze nam nikt. Szumu górskich potoków , blasku słońca przedzierającego się przez mgłę... Warto było to wszystko zobaczyć i naprawdę przeżyć z dala od zgiełku dnia codziennego. Przemoczeni, zmęczeni, ale u celu .. Z dziecięcą radością pokonywało się każdą przeszkodę na szlaku. czołgając się pod konarami drzew i satysfakcja ogromna, gdy udało się przerzucić plecak przez kilka powalonych drzew... A potem, znów błoto - wydawało się, że tylko jeden but pójdzie dalej... ale jest i drugi… i idziemy dalej... do celu…
Radość ogromna, że i tym razem się udało, było nieco trudniej, ale warto było...
Dziękuję wszystkim za cierpliwość i za pomoc.
Im trudniej tym więcej wspomnień i z całą odpowiedzialnością mogę powiedzieć, że nie było normalnie, ale ekstremalnie. Bogu niech będą dzięki za tę drogę! Do zobaczenia za rok!!
PS. Przed wyruszeniem w drogę dotarła do nas smutna informacja o śmierci Kustosza Ludźmierskiego Sanktuarium, ks. Tadeusza Juchasa. Niech spoczywa w Bogu.
Może Cię zaciekawić
Świadkowie uniemożliwili jazdę pijanej matce wiozącej 9-letnią córkę
Oficer prasowa komendy powiatowej policji w Olkuszu kom. Katarzyna Matras poinformowała we wtorek, że do zdarzenia doszło w ostatnim dniu paździer...
Czytaj więcejPGG obniża ceny węgla
Jak wynika z informacji na stronie sklep.pgg.pl, obniżka na groszki obowiązuje od 5 listopada do 20 grudnia br. i dotyczy wybranych, oznaczonych pro...
Czytaj więcejPallotyn abp Adrian Galbas nowym metropolitą warszawskim
W lutym 2025 r. kard. Nycz skończy 75 lat i osiągnie wiek emerytalny. Mimo tego już w grudniu 2023 r. złożył na ręce papieża rezygnację z urz...
Czytaj więcejWypadek szkolnego busa; dwoje dzieci w szpitalu
„Pozostałe dzieci, które podróżowały busem, zostały zabrane przez opiekunów z miejsca zdarzenia” – poinformował rzecznik małopolskiej s...
Czytaj więcejSport
Klaudia Zwolińska z brązowym medalem Mistrzostw Świata!
Pochodząca z Kłodnego (gmina Limanowa) Klaudia Zwolińska zdobyła przed chwilą brązowy w Mistrzostwach Świata w kajakarstwie górskim (K1) ...
Czytaj więcejSławomir Jasica medalistą Mistrzostw Europy
- Mistrzostwa Europy to dla mnie w tym roku najważniejsza impreza sportowa, do której się przygotowywałem, ale oczywiście nie obyło się bez prz...
Czytaj więcejDwa wzmocnienia Limanovii
Z Sandecji Nowy Sącz do limanowskiej drużyny przeszedł Michał Palacz (19 lat, pomocnik lub obrońca). Młodszy brat Kamila Palacza, który jest kl...
Czytaj więcejCudzoziemcy spoza Unii Europejskiej w piłkarskich rozgrywkach lig regionalnych
Dopuszcza się równoczesny udział jednego dodatkowego zawodnika (z kontraktem profesjonalnym) spoza obszaru Unii Europejskiej po regulamin...
Czytaj więcejPozostałe
Ekspert: nie potrafimy towarzyszyć umierającym bliskim, nie oswajamy śmierci
"Wyprowadziliśmy umieranie i śmierć z domu i nie myślimy o niej. Boimy się jej, więc udajemy, że jej nie ma" – powiedziała PAP prof. KUL Mon...
Czytaj więcejWystarczy jeden, by umrzeć
Ten groźny grzyb zawiera w sobie szereg związków toksycznych – to fallotoksyny, jak np. falloidyna czy fallolizyna oraz amatoksyny, jak np. amani...
Czytaj więcejNajwiększe zmiany w organizmie zachodzą w wieku 44 i 60 lat
Ich nowe badanie, którego wyniki ukazały się w sierpniowym wydaniu „Nature Aging” (https://www.nature.com/articles/s43587-024-00692-2), pokazuj...
Czytaj więcejPrawie połowy przypadków demencji można uniknąć
Jakie są główne czynniki rozwoju demencji?Czy można na nie wpływać samemu?Jak duża powinna być rola PaństwaCzy działania prowadzone w skali ...
Czytaj więcej
Komentarze (1)