- Miałem wszystkie dokumenty przy sobie w tej sprawie lecz, dobry obyczaj nakazuje, aby gościa uszanować i dlatego do kamer na moście nie powiedziałem – Panie Wojewodo, Pan kłamie - pomimo to, że zostałem ośmieszony i upokorzony - pisze burmistrz Władysław Bieda w Informatorze Miejskim.
- Nie słowa, a czyny… Gdzie są konkrety? Gdzie jest most? Czy coś z tych słów dla ludzi wynika? - pyta wojewoda Józef Pilch.
W ostatnim wydaniu Informatora Miejskiego burmistrz Władysław Bieda powraca do tematu mostu w ciągu ul. Michała Dudka, znajdującego na granicy miasta i gminy Limanowa. Jak twierdzi burmistrz, most na rzece Łososina został uszkodzony na skutek ulewnych deszczów w 2014 roku, co potwierdzać mają ekspertyzy. Wezbrana woda podmyła jedną z podpór, która runęła do rzeki. Powstałe zniszczenia widoczne są gołym okiem, w nawierzchni asfaltowej widnieją pęknięcia, a barierki w miejscu brakującej podpory wygięły się. Ze względów bezpieczeństwa most został wyłączony z ruchu.
Okoliczni mieszkańcy do tej pory nie mogą z niego korzystać, choć właśnie przez ten most wiedzie najkrótsza droga m.in. do kościoła i szkoły, wokół których od lat aktywizuje się lokalna społeczność.
Miasto jeszcze w 2014 r. zgłosiło szkodę do Małopolskiego Urzędu Wojewódzkiego, a komisja kwalifikacyjna oszacowała ją na kwotę 600 tys. zł, przez co miasto mnie otrzymało pomocy finansowej na usuwanie skutków klęsk żywiołowych. Samorząd, przedkładając niezależne ekspertyzy, odwoływał się od tej decyzji, a władze miasta dwukrotnie rozmawiały na ten temat z ówczesnym wojewodą, Jerzym Millerem. Bezskutecznie.
W marcu 2015 roku burmistrz Władysław Bieda, wójt Władysław Pazdan oraz przewodnicząca małopolskiego sejmiku wojewódzkiego Urszula Nowogórska gościli u obecnego wojewody, Józefa Pilcha. Na spotkaniu samorządowcy przedstawili sprawę ze szczegółami, a burmistrz na ręce wojewody złożył pisemną prośbę. - Wojewoda na spotkaniu przyznał nam rację, że na most powinniśmy otrzymać dotację i na złożonej na piśmie prośbie dokonał osobiście adnotacji. Jakież było nasze zdziwienie, gdy później przyszła odpowiedź identyczna z tą jaką otrzymywaliśmy za poprzedniego Wojewody, czyli że most nie jest w pełni zniszczony z powodu wezbranej wody, tylko że most uległ naturalnemu zużyciu - wspomina Władysław Bieda.
Jak dalej pisze na łamach samorządowego informatora, kolejny raz przyszło się mu zdziwić w tym roku. Spotkania na moście, na które włodarze miasta oraz przedstawiciele gminy nie zostali nawet zaproszeni, nie wspomina dobrze. Władysław Bieda twierdzi, że został przez wojewodę Józefa Pilcha „ośmieszony i upokorzony”.
- Przypadkowo dowiedziałem się, że w sobotę 11 lutego na most w Młynnym przyjedzie Wojewoda. Zadzwoniłem do Urzędu Wojewódzkiego do Rzecznika Wojewody czy jest to prawda i dowiedziałem się, że tak ale Wojewoda nie widział potrzeby powiadomienia mnie jako gospodarza terenu, gdyż tam zaplanował briefing prasowy w sprawie mostu. Na most przyszedłem i przyszli Radni Miasta i tam usłyszeliśmy, że Wojewoda daje mi żółtą kartkę, bo nic nie robię w tej sprawie i jest zdziwiony, bo nic do tej pory o sprawie nie wiedział i dopiero gdy media to ogłosiły, to podjął zdecydowane kroki. Została powiedziana nieprawda. Miałem wszystkie dokumenty przy sobie w tej sprawie lecz, dobry obyczaj nakazuje, aby gościa uszanować i dlatego do kamer na moście nie powiedziałem – Panie Wojewodo, Pan kłamie - pomimo to, że zostałem ośmieszony i upokorzony. Dobry obyczaj też mówi coś o zachowaniach gościa w stosunku do gospodarza, ale to wszyscy znają i nie będę tu szerzej o tym mówić. Wojewoda zadeklarował środki na odbudowę mostu i to w tym wszystkim jest dobra wiadomość, bo inaczej nie byłoby możliwości odbudowy - pisze burmistrz.
O komentarz do tych słów poprosiliśmy wojewodę Józefa Pilcha. Nie odnosi się on jednak do zarzutów stawianych przez burmistrza, zwracając uwagę przede wszystkim na fakt, że mimo upływu czasu most nadal nie został odbudowany.
- Nie słowa, a czyny… Ciągle czytam i słyszę, że Burmistrz coś powiedział, coś skomentował. Gdzie są konkrety? Gdzie jest most? Czy coś z tych słów dla ludzi wynika? Czy mieszkańcom naprawdę wystarcza to, że Burmistrz mówi o działaniu, a nie działa? Ludzie dalej mają czekać, aż Burmistrz zacznie coś robić, w końcu podejmie konstruktywne działania? Czy dobry gospodarz, widząc jaki kłopot mają ludzie, nie powinien już dawno przedstawić konkretów w tej sprawie? Ja mam go wyręczać, ja mam działać za niego? - pyta Józef Pilch. - Przyznam, że jako były radny jestem oburzony taką postawą: mówieniem i czekaniem, aż wojewoda przyjedzie, wojewoda coś zaproponuje, wojewoda wystąpi z sugestiami. To jest rola samorządu, to samorząd sam musi podjąć działania i zadbać o mieszkańców. A ja zawsze służę swą pomocą i chętnie wesprę Burmistrza, jeśli sam nie daje sobie rady ze swoimi zadaniami. Tu przecież chodzi o bezpieczeństwo i komfort ludzi. I dziwię się, że dla Burmistrza nie są one priorytetem. Według mnie dobry samorządowiec to dobry gospodarz. Taki, który działa, a nie tylko mówi, że działa. Do pracy zatem! - dodaje wojewoda.
Dalej, na łamach Informatora Miejskiego przeczytać można, że po drugiej stronie stronie rzeki Łososina znajduje się stadion piłkarski LKS Płomień Limanowa i jest to jedyny obiekt należący do miasta Limanowa. Nie ma tam natomiast ani jednego domu, w którym mieszkają mieszkańcy miasta. Z przeprawy w większości korzystali mieszkańcy gminy, chcący dostać się do pracy, szkoły czy do kościoła, dlatego burmistrz zwrócił się do wójta, by w planowaną inwestycję finansowo zaangażowała się gmina Limanowa.
- Po wielu rozmowach z Wójtem Gminy Limanowa, ustalone zostało, że Gmina pokryje 50% kosztów projektu i 50% kosztu wkładu inwestycyjnego brakującego do środków, które obiecał Wojewoda. Jednak Wójt nie chce podpisać porozumienia w tej sprawie i już wycofał się z dofinansowania projektu. Ustalenie na słowo z Wójtem, jak widać, nic nie znaczy. Miasto zapłaci za projekt i umowa z projektantem jest już podpisana, projekt chcemy wykonać do końca czerwca tego roku. Oczekujemy na podpisanie porozumienia przez Wójta Gminy Limanowa o współfinansowaniu inwestycji, gdyż w słowne zapewnienia nie wierzymy. Ale jeżeli Gmina nie zadeklaruje 50% udziału we wkładzie własnym, to most będzie czekał na swoją kolej - zapowiada burmistrz.
Niedawno, w rozmowie z nami, wójt Władysław Pazdan podtrzymał chęć partycypowania w kosztach przedsięwzięcia, którą zresztą złożył na piśmie, zobowiązując samorząd gminy do przekazania 50% tzw. wkładu własnego. - Gmina Limanowa zapłaci 50% udziału do środków powodziowych. Ale za opracowanie projektu odpowiedzialny jest właściciel obiektu. Zresztą, wiele osób było na moście (podczas spotkania z wojewodą – przyp. red.), może one zapłacą? Mnie tam nie było - przypomniła Władysław Pazdan.
Władze miasta przyznają, że most w ciągu ul. Dudka jest na dość odległej pozycji na liście najpilniejszych inwestycji do zrealizowania przez samorząd Limanowej. Na terenie miasta są do wybudowania „pilnie” dwa inne mosty: most w ciągu ul. Lipowej oraz w ciągu ul. Kochanowskiego. - Są też ważne inwestycje, takie jak: stacja uzdatniania wody, kanalizacje, wodociągi, ulice i dopiero na kolejnym miejscu jest most w ciągu ul. Dudka. Taka kolejność wynika stąd, że są to inwestycje bardzo potrzebne dla mieszkańców miasta, o których samorząd miasta ma obowiązek dbać - tłumaczy burmistrz.
Zobacz również:
Komentarze (21)
Kłótnie nikomu i niczemu nie służą, a najmniej mieszkańcom. To nie UW zależny jest od samorządu w Limanowej, jeżeli już to jest zupełnie odwrotnie.
Argumenty Miasta jakoś mnie nie przekonują, bo jeżeli to samo mówią i piszą wojewodowie z dwu przeciwnych sobie opcji, to o czymś świadczy.
Takie rzeczy trzeba na bardzo poważnie brać pod uwagę mając w ręce kartę wyborczą, bo my mieszkańcy możemy się nazajutrz obudzić z ręką w nocniku, a przecież nowo wybrani radni i burmistrz zawsze się wyżywią,
Z jednej strony Pan Burmistrz atakuje Pana Wojewodę, z drugiej zaś wyszukuje milion powodów na niemożność wybudowania mostu jako PRIORYTETOWEGO.
Wedlug Pana Burmistrza wszyscy i wszystko są winni obecnemu stanu niemocy.
Pieniądze, wsparcie finasowe od Wojewody, na budowę mostu są zagwarantowane, w czym więc jest problem?
Przepraszam, ale tak się zachowują przysłowiowe piszpanienki. ;-(
Kto wybiera władze samorządowe?
Nie ingnoruj proszę roli wyborców w tym procesie.
Za brak tymczasowej podpory o której pisałem pod pierwszym artykułem o uszkodzonym moście, odpowiedzialnym jest town Limanowa. :)
Po powodzi w roku 1997, wiele mostów było w podobnym stanie lub gorszym, jednak w kilka/kilkanaście dni udało się je przywrócić do stanu użytkowania i w kilka lat przeprowadzić gruntowne remonty, ale 20 lat temu, tak jakby mniej było polityki. :)
'bo jeżeli to samo mówią i piszą wojewodowie z dwu przeciwnych sobie opcji, to o czymś świadczy.'
Ta sana sekretarka pracuje teraz, która pracował za poprzedniego wojewody, a wojewoda nie czyta tego co podpisuje. :)
@grazynahayes
'Pieniądze, wsparcie finasowe od Wojewody, na budowę mostu są zagwarantowane, w czym więc jest problem?'
Pani Grażyno, są zagwarantowane pieniądze tylko NA GĘBĘ - oby korzystający z mostu nie byli jeszcze zszokowani taką 'gwarancją'.
A teraz niema pana kto to ma naprawić. Most nie był zgłoszony po powodzi dlaczego, czy mało środków dawali po powodzi na odbudowę mostów. Można było inwestycje rozpisać na etapy bo tak i most jest bezużyteczny i nie można przejeżdżać. Istniał jakiś problem o którym nie wiemy. Bo w przeciwnym razie most do tej pory by stał. może Szanowni panowie znajda wspólny Polski język porozumienia, miłości lub szacunku do siebie by rozwiązać problem dla ludności tego rejonu i nie tylko, bo droga służy każdemu uczestnikowi ruch drogowego. Cuda się zdarzają i ludzie tez potrafią z natury być ludźmi . Tylko trochę dobrej woli mniej pychy.
Takich mamy lokalnych polityków.