Były burmistrz do władz miasta: 'Długo na tym koniu nie pojedziecie'

Mszana Dolna. - Od ponad sześciu miesięcy tylko narzekacie na poprzednią ekipę, długo na tym „koniu” nie pojedziecie - były burmistrz Mszany Dolnej, Tadeusz Filipiak, odnosi się do słów radnych, którzy podczas ostatniej sesji skierowali pod jego adresem wiele krytycznych uwag.

Tadeusz Filipiak, były burmistrz Mszany Dolnej, odnosi się do ostatnich wypowiedzi radnych, które padły podczas absolutoryjnej sesji miasta. Przypomnijmy, radni jednogłośnie udzielili absolutorium z tytułu wykonania budżetu za 2014 rok, ale podkreślali że robią to z myślą o obecnym burmistrzu Józefie Kowalczyku, choć ten objął urząd w grudniu. Pod adresem jego poprzednika, Tadeusza Filipiaka, skierowali sporo uwag.

I tak, Janusz Matoga jako przewodniczący komisji rewizyjnej żałował, że absolutorium udziela się za liczby dotyczące budżetu, a nie celowość i zasadność realizowanych inwestycji. Bartosz Piątkowski zarzucał poprzedniemu burmistrzowi brak racjonalności, gospodarności i sensowności przy wykorzystywaniu publicznych pieniędzy, za przykład stawiając kwestię rewitalizacji Mszany Dolnej – choć ta wcale nie była realizowana w 2014 roku. Z kolei dla wiceprzewodniczącej rady Agnieszki Sasal zadłużenie samorządu, które na koniec ubiegłego roku wynosiło 5 mln 926 tys. zł, jest ogromne, choć „nie przekracza jeszcze 60% dochodów budżetu”, a w dodatku nie przekłada się w żaden sposób na rozwiązanie problemów mieszkańców.

- Swoją wypowiedzią radna Agnieszka Sasal udowodniła, nie po raz pierwszy zresztą, że jej wiedza na temat finansów samorządu i inwestycji, wciąż jest bardzo nikła. Magiczny wskaźnik 60% dopuszczalnego zadłużenia gmin przestał obowiązywać w roku 2014. Dziś każda gmina wylicza dla siebie tzw. IWZ, czyli indywidualny wskaźnik zadłużenia, panią radną odsyłam do art.243 ustawy o finansach publicznych. Podczas absolutoryjnej sesji lepiej jednak wybrzmiała wypowiedź o wysokim zadłużeniu miasta, sięgającym co prawda jeszcze poniżej poziomu 60%, ale niezorientowani mogli pomyśleć, że to może 50%, a może nawet 59%. Taki był bowiem zamiar autorki i to podchwyciły media, ale uczciwiej byłoby powiedzieć prawdę. Trzeba by jednak sięgnąć wtedy przed sesją do WPF, a tam stoi, że na koniec roku 2014 zadłużenie miasta liczone jeszcze 'po staremu' to 27% z maleńkim okładem. Inaczej brzmi? - zauważa Tadeusz Filipiak. - Mogła też radna Sasal popatrzeć na kondycję innych samorządów Limanowszczyzny, ale i to porównanie do skrupulatnie rozpisanego 'scenariusza' sesji nijak nie pasowało. Okazałoby się, że Mszana Dolna to jeden z najmniej zadłużonych samorządów powiatu. W złotówkach tych zobowiązań jest na kwotę 5,9 mln. Szkoda, że wiceprzewodnicząca rady, zamiast wygłaszać własne opinie, nie zapoznała zebranych z dokumentem RIO, ale i jego zawartość i końcowa konkluzja do zaplanowanego scenariusza nie pasowały. Były za dobre, zbyt dobrze mówiły o realizacji budżetu w 2014 roku? - zastanawia się były burmistrz. - Dlaczego podczas tak ważnej sesji przewodnicząca rady, a może szef komisji rewizyjnej lub budżetowej, ani słowem nie zająknęli się o wyniku budżetu realizowanego przeze mnie w roku 2014? Z tych samych powodów, dla których i o innych sprawach sprytnie milczano. A wynik tego budżetu daje wiele do myślenia: ponad 1 mln 260 tys. zł wolnych środków do rozdysponowania na początku kadencji i ani złotówki tzw. płatności wymagalnych. Ale i te dane dosięgła 'cenzura' - stwierdza.

Były burmistrz odnosi się również do słów wiceprzewodniczącej o „spłacaniu długów za nietrafione inwestycje”. Tadeusz Filipiak twierdzi, że Agnieszka Sasal nie pamięta albo nie chce pamiętać Mszany Dolnej sprzed ośmiu lat. Jego zdaniem, zaciągane w tamtym czasie i później zobowiązania finansowe oraz wydatkowane środki własne, to dziś m.in. wyremontowane miejskie ulice: Starowiejska, Kopernika, Tolińskiego, Konopnickiej, Zarabie, Ogrodowa, Marka, Matejki, i Spadochroniarzy; to także chodniki i oświetlenie, ale też projekty kolejnych inwestycji.

- Te pożyczone pieniądze stanowiły zawsze wkład własny w pozyskane, kilkukrotnie wyższe, środki unijne. Wypominane mi dziś 5,9 mln zł. 'odnajdziemy' również w parku, na targowicy, na dawnej 'komunalnej' i na rynku, także w pięknej hali sportowej. Według Agnieszki Sasal to inwestycje 'niepotrzebne ludziom i nietrafione' - mówi Tadeusz Filipiak. - Pani wiceprzewodnicząca to nie tylko 'specjalistka' od finansów publicznych, ale także od technicznej strony specjalistycznych projektów. Powiada, że poziom ich przygotowania pozostawia bez komentarza. Przypomnę tylko, że batalia o wodę dla Mszany rozpoczęła się formalnie w roku 2010 i każdy kolejny rok, to kolejny etap na drodze do siedziby wojewody w Krakowie. Z wypowiedzi radnej Sasal wynika, że wojewoda i grupa ekspertów to sami ignoranci, ponieważ wyłożyli z publicznych środków dla Mszany zawrotną kwotę 6,7 mln zł na projekt tak fatalny (na stację uzdatniania wody – przyp. red.), że pani wiceprzewodniczącej aż nie chce się go komentować.

Filipiak odnosi się również do wypowiedzi Sasal o nierozwiązanych, najpilniejszych potrzebach miasta. Taką bez wątpienia jest woda i jak wspomina były burmistrz, ten kłopot od roku 1997 z każdym kolejnym rokiem narastał, gdy - na przemian - susze i powodzie rujnowały ujęcia.

- Co w latach 1998-2006 poza zbiornikiem przy oczyszczalni ścieków zrobił obecny burmistrz? Nic! Dokumentacja powstała dopiero w ostatnich latach, to było zadanie najbardziej pilne i jest realizowane. W samorządach tak jest, że jeden rozpoczyna drugi kończy. U nas jednak zamiast zabrać się do pracy, trwa narzekanie i utyskiwanie - mówi. - Szczyt ignorancji, brak wiedzy, zła wola? Szanowni Państwo, długo na tym 'koniu' nie pojedziecie. Od ponad sześciu miesięcy tylko narzekacie na 'poprzednią ekipę'. Waszych wyborców nie interesuje historia, tylko 'jutro' naszego miasta - dodaje na koniec.