Dziś nie mamy już takiego lidera
Rozmowa z Jerzym Leśniakiem, autorem książki o Józefie Oleksym
- „Choć po lewicy, a wszelako prawy…”, a mowa o Józefie Oleksym. Działacz PZPR, człowiek SLD prawym człowiekiem? Chyba w prawicowym Sączu nie do pomyślenia…
- Można powiedzieć, że już Norwid, z którego zaczerpnąłem tytuł, godził lewicowość z prawością. Przecież to jasne, że cechy człowieka, pozytywne czy negatywne, nie zależą od przynależności partyjnej. Mam za sobą wieloletnie doświadczenie dziennikarskie na sądeckim podwórku. Znałem i znam wielu porządnych ludzi związanych kiedyś z lewicą i zarazem miernoty, dla których prawicowe hasła są tylko parawanem dla gier, karier i układów personalnych. I odwrotnie.
- Książka jeszcze się nie ukazała, a już wywoływała sporo emocji. Teraz ci, którzy krytykowali nie znając jeszcze treści, będą mogli skonfrontować wcześniejsze opinie z rzeczywistością i… co przeczytają?
- Biografię jednego z najbardziej znanych sądeczan. Dowiedzą się o jego rodowodzie i związkach z rodzinnym miastem, nietypowej drodze życiowej, kościelnym wychowaniu, w którym swój niemały udział mieli wybitni sądeccy kapłani Władysław Lesiak i Zenon Rogoziewicz, o kolejnych etapach edukacji i pracy naukowej. Jest mowa o wzlotach i upadkach w działalności publicznej, w tym tej, którą starałem się wyeksponować: w Klubie Przyjaciół Ziemi Sądeckiej. Są też wspomnienia i dość pokaźna ilość po raz pierwszy publikowanych zdjęć, na których wielu sądeczan się odnajdzie.
- Komentowano, że będzie to „nieznośna hagiografia byłego premiera RP i byłego dwukrotnego marszałka Sejmu RP z komunistycznym rodowodem wydana za pieniądze sądeckiego podatnika”.
- Józef Oleksy świętym nie był, miał swoje wady i słabości, o których zresztą samokrytycznie niejednokrotnie wspominał. Miał pełną świadomość, że przepustkę do skomplikowanej kariery politycznej dała mu formacja mająca spore historyczne obciążenia. Na dodatek był osobowością nader barwną, naznaczoną niebywałym dramatyzmem z uwagi na ciężkie doświadczenia w życiu publicznym. Ale nawet w obliczu niezasłużonych oskarżeń emanował autentyczną dobrocią, pozostając wolnym od zacietrzewienia i nienawiści. Zadałem sobie trud zarejestrowania reakcji po jego śmierci: niemal wszyscy, nawet najzacieklejsi przeciwnicy polityczni, i to nie przez ckliwą kurtuazję, oddawali mu sprawiedliwość, której – niestety – nie zaznał w pełni za życia. Twierdzę zatem, że honorowy obywatel Nowego Sącza zasługuje w swoim gnieździe rodowym na skromną książeczkę - 160 stroniczek formatu B5.
- Pisze Pan, że Józef Oleksy na książkę zasłużył, bo „udowodnił, że Sącz to nie «pipidówka» czy «zadupie», tylko miasto, z którego wywodzi się premier RP”?
- To tylko jedna z przytoczonych opinii sądeczan. Podkreślam, że oprócz wstępu, jako autor powstrzymuję się od osobistych ocen. Zastępując je lawiną wypowiedzi i analiz polityków, publicystów, biznesmenów, profesorów i zwykłych zjadaczy chleba, o czym świadczy ilość zamieszczonych przypisów, zgodnie z praktykowanym w „Roczniku” naukowym warsztatem. Jest ich około 270.
- „Dla mnie to jeden z większych skandali, jaki dzieje się w ostatnim dziesięcioleciu na terenie Nowego Sącza” – mówił o projektowanej książce senator Stanisław Kogut. Zapowiedział też wyciągnięcie partyjnych konsekwencji wobec radnych z PiS, którzy głosowali za honorowym obywatelstwem dla Oleksego.
- Na szczęście władza pana senatora nie sięga Rady Miasta i mimo buńczucznych zapowiedzi nie potrafił on wywiązać się z tej obietnicy, zresztą jak z wielu innych. Notabene byłem w przeszłości mimowolnym świadkiem jego telefonów do Józefa z prośbą o tzw. życzliwą protekcję czy otworzenie drzwi do ważnych gabinetów w celu załatwiania jakichś spraw.
- I Józef Oleksy je otwierał?
- Nigdy pomocy sądeczanom nie odmawiał, obojętnie czy byli z prawicy czy z lewicy. Nieliczną grupkę „oburzonych” publikacją o Józefie, odsyłam do zamieszczonych w książce udokumentowanych wspomnień i opinii, jakie o nim mieli Lech i Jarosław Kaczyńscy, czy inni politycy prawicowi i publicyści. Są one wyjątkowo ciepłe.
Cenili sobie kontakty z Oleksym także hierarchowie kościelni, o czym przekonałem się naocznie towarzysząc Józefowi podczas serdecznych gościn w rezydencjach biskupa tarnowskiego czy proboszcza sądeckiej fary. Na zaproszenia na zjazdy sądeczan chętnie odpowiadali proboszczowi: księża Waldemar Durda, Jan Piotrowski, Czesław Litak, Jacek Maciaszek, Stanisław Czachor. Mogę wyciągnąć z szuflady zdjęcia, na których liderzy sądeckiej prawicy lgną do Oleksego jak muchy do miodu, wręcz rzucają się mu na szyję, zabiegają o „sweet focie” podczas licznych mityngów w Nowym Sączu, Krynicy, Piwnicznej.
Podczas wrześniowego forum był on najbardziej obleganym politykiem na krynickim deptaku. Przykre, że teraz „moralizatorzy”, jak np. radna Maria Piprek, radni Józef Hojnor i Grzegorz Fecko, wreszcie senator Stanisław Kogut nie słuchają Czesława Niemena, który śpiewał, że trzeba „nienawiść zniszczyć w sobie”. Nie słuchają też samego prezesa Jarosława Kaczyńskiego, który o Oleksym mówił wprost: „Jego przywiązanie do polskości, do patriotyzmu, do polskich interesów narodowych, świadomość, że trzeba ich bronić, to było szczere”.
- Tym kierował się wydawca książki – prezydent Nowego Sącza, człowiek PiS?
- Nie wiem czy Ryszard Nowak jest z prezesem w bezpośrednim kontakcie, ale, jak widać, pokazał, i to nie po raz pierwszy, że nie jest marionetką w rękach różnych prowincjonalnych bonzów i kanapowych środowisk mieniących się „niepodległościowymi”, tylko gościem na poziomie, z charakterem, ceniącym sobie wzajemną lojalność i solidarność, brzydzącym się faryzeizmem. Znał Józefa jak mało kto w Sączu. Domy Oleksych i Nowaków sąsiadowały ze sobą od dziesięcioleci przy ulicy Zdrojowej na Przetakówce, rodzice i rodzeństwo pozostawały w serdecznych, przyjacielskich relacjach. Po latach, choć różnili się w zapatrywaniach politycznych, obaj współpracowali zgodnie jako posłowie w Sejmie. Potem, w okresie prezydentury Nowaka, Oleksy był skutecznym orędownikiem sądeckich spraw. Nie mam upoważnienia, aby wchodzić w zakulisowe starania na rzecz Nowego Sącza, wystarczy sięgnąć do publicznych wypowiedzi obecnego prezydenta czy też jego poprzedników, żeby przekonać się, że lista działań pomocowych jest długa i imponująca. Wystarczy wspomnieć choćby o pierwszym tomografie w sądeckim szpitalu, ocaleniu urzędu celnego przed likwidacją, budowie oczyszczalni ścieków w Wielopolu i kolejki gondolowej na Jaworzynę Krynicką, a nawet o zabiegach sfinansowania oddanego przed rokiem do użytku nowego mostu na Dunajcu. Bez istotnego wsparcia Oleksego krynickie Forum Polska-Wschód, nie wyrosłoby na „polskie Davos”. Jest też zasługa niematerialna, kto wie czy nie największa.
- Jaka?
- Reaktywacja w nowej formule Klubu Przyjaciół Ziemi Sądeckiej, który – dzięki Oleksemu – skupił sympatyków i miłośników Nowego Sącza i Sądecczyzny. Józef wymyślił hasło: „Sądeczanie z wszystkich stron kraju i świata łączcie się!”. Polecił sporządzić bazę adresową, rozesłał setki listów z apelem o dbałość o Sądecczyznę. Nawiązał kontakty z sądeckimi polonusami, którzy powołali oddziały stowarzyszenia w Chicago i Detroit. I co najważniejsze stworzył klub, który integrował ludzi bez względu na poglądy i przynależności partyjne.
- Teraz do idei zjazdów sądeczan stara się nawiązać Zygmunt Berdychowski i Fundacja Sądecka…
- Szlachetna idea, tyle że są to zjazdy strażaków z Niskowej, twórców ludowych z Paszyna i członków zespołów folklorystycznych np. z Podegrodzia. Z całym szacunkiem, ale zjazdy Oleksego przyciągały wybitnych i znanych ludzi polityki, kultury, nauki i biznesu, legitymujących się sądeckim rodowodem lub związanych w przeszłości miejscem edukacji i pracy zawodowej z Sądecczyzną. Dziś nie mamy już takiego lidera, sądeczanina numer jeden, który byłby w stanie – niczym magnes – ściągnąć do Sącza w jednym czasie tylu znakomitości. Wraz ze śmiercią Józefa Oleksego Klub Przyjaciół Ziemi Sądeckiej przeszedł do historii.
- We wstępie przyznaje Pan: „dobrze znałem Józefa i dużo Mu zawdzięczam. Wywarł niemały wpływ na moje spojrzenie na świat, społeczeństwo, na drugiego człowieka. Traktowałem go – może na wyrost – jako mędrca stanu”. Znów posypią się na Pana gromy…
- Dla mnie to zaszczyt, że mogłem na swojej drodze życiowej spotkać Józefa. Za 20 czy 50 lat dzisiejsze spory polityczne staną się mało zrozumiałe, nazwiska polityków utoną w mrokach zapomnienia, na kartach historii pozostanie jedynie kilka znaczących nazwisk. Bez wątpienia jednym z nich w tej nielicznej ekstraklasie pozostanie nasz krajan. Wywodząc się z niezamożnej rodziny znad Łubinki w demokratycznej Polsce sprawował najwyższe urzędy, był jednym z najważniejszych autorów polskiej transformacji ustrojowej, współtwórcą demokratycznego parlamentaryzmu i wzorem najwyższej kultury politycznej.
- Jak te relacje Pana z Józefem Oleksym wyglądały?
- Pełniłem od początku funkcję sekretarza Klubu Przyjaciół Ziemi Sądeckiej, on – wiadomo – stał na czele tego stowarzyszenia. Był gościem w moim domu, ja też wielokrotnie odwiedzałem go w Wilanowie, z oczekującym zawsze wiktem i noclegiem. Jako sekretarz Klubu Przyjaciół Ziemi Sądeckiej, którego Józef był przewodniczącym, siłą rzeczy należałem do grona jego bliskich współpracowników, a czasami i… powierników. Byliśmy przez wiele lat niemal w codziennym kontakcie telefonicznym. Traktował mnie jak „społecznego asystenta”. Nie była to rola łatwa, parę razy dostałem porządnie w kość, bo Józef, choć darzył mnie sympatią, był niezwykle wymagający, przyzwyczajony do wydawania premierowskich poleceń stawiał przede mną czasami karkołomne zadania do wykonania.
- Pisze Pan, że Józef Oleksy „ciągle poszukiwał racjonalnej odpowiedzi na jedno pytanie: dlaczego właśnie jego spotkało tyle publicznych i nieuczciwych ataków w ciągu ostatnich 20 lat?”. Pan jest w stanie odpowiedzieć?
- Józef żartował, że skoro przyszedł na świat w dzielnicy nazywanej „Piekłem”, to rzeczywiście w tym politycznym polskim piekle musiał się znaleźć, aby dzięki wrodzonej sile charakteru z tego piekła się wydostać, przejść potem przez czyściec i powrócić do normalnego życia. Niczym memento w obliczu dzisiejszej ostrej wojny plemiennej na scenie politycznej brzmi jego wypowiedź sprzed lat: „rywal polityczny nie powinien być wrogiem osobistym. Można nieustępliwie forsować swoje własne poglądy, ale bez inwektyw, zajadłości”. Warto tę myśl zadedykować dzisiejszym wojownikom…
Czytaj w Dobrym Tygodniku Sądeckim: https://issuu.com/dobrytygodnik/docs/25_2016
Czytaj także zapowiedź promocji książki „Choć po lewicy, a wszelako prawy”: http://sacz.in/nie-samym-chlebem;kontrowersyjna-biografia,31320.html
Rozmawiała Jolanta Bugajska
Fot. Z arch. J. Leśniaka
Może Cię zaciekawić
Zmarł misjonarz śp. ks. Prałat mgr Stefan Wal
Ks. Prałat mgr Stefan Wal urodził się 20 lipca 1935 roku w Dębowej, jako syn Ignacego i Julii z domu Antas. Pochodził z parafii pw. św. Stanisł...
Czytaj więcejKolejne powiaty objęte ograniczeniami w związku z rzekomym pomorem drobiu
Jak wyjaśnił wojewoda Krzysztof Jan Klęczar podczas czwartkowego briefingu, wydanie rozporządzenia jest związane ze stwierdzeniem ogniska rzekome...
Czytaj więcejDobre wieści dla „czerwcowych” emerytów. ZUS podwyższy świadczenia z lat 2009–2019
Problem tzw. emerytur czerwcowych dotyczył osób, które w latach 2009–2019 zakończyły aktywność zawodową właśnie w tym miesiącu. Ze wzglę...
Czytaj więcejPolicjanci uderzyli w pedofilów: zatrzymali sto osób i zabezpieczyli ok. 600 tys. plików
W drugiej połowie listopada policjanci z Centralnego Biura Zwalczania Cyberprzestępczości przeprowadzili kolejną operację uderzającą w przestę...
Czytaj więcejSport
Michał Probierz zrezygnował z funkcji selekcjonera piłkarskiej reprezentacji Polski
"Doszedłem do wniosku, że w obecnej sytuacji najlepszą decyzją dla dobra drużyny narodowej będzie moja rezygnacja ze stanowiska selekcjonera" - ...
Czytaj więcejSukces Limanowskiej Grupy Rowerowej na L’Étape Poland by Tour de France 2025
Mateusz Dyrek na podium – drugie miejsce w klasyfikacji generalnej Największy sukces podczas tegorocznej edycji odniósł Mateusz Dyrek, któ...
Czytaj więcejKlaudia Zwolińska z brązowym medalem Mistrzostw Świata!
Pochodząca z Kłodnego (gmina Limanowa) Klaudia Zwolińska zdobyła przed chwilą brązowy w Mistrzostwach Świata w kajakarstwie górskim (K1) ...
Czytaj więcejSławomir Jasica medalistą Mistrzostw Europy
- Mistrzostwa Europy to dla mnie w tym roku najważniejsza impreza sportowa, do której się przygotowywałem, ale oczywiście nie obyło się bez prz...
Czytaj więcejPozostałe
Zmarł śp. ks. Józef Żurkowski
Ks. Józef Żurowski urodził się 22 marca 1955 roku w Pilźnie, jako syn Edwarda i Ireny z domu Kotlarz. Pochodził z parafii Najśw. Maryi Panny Kr...
Czytaj więcejZaginął 9-letni Nikodem Nawrocki-Salabura z Nowego Sącza
Chłopiec wyszedł dzisiaj, tj. 17 sierpnia br. ok. godz. 14:00 z domu przy ul. Szarych Szeregów w Nowym Sączu i do chwili obecnej nie powróci...
Czytaj więcejZmarł ks. Marek Usarz - emerytowany proboszcz parafii Ujanowice
Ks. Marek Usarz urodził się 21 listopada 1950 roku w Tarnowie, jako syn Romana i Weroniki z domu Łakoma. Egzamin dojrzałości złożył w 1968 rok...
Czytaj więcejZmarł ks. Stanisław Skowron
Ks. Stanisław Skowron urodził się 12 listopada 1950 roku w Żabnie, jako syn Edwarda i Emilii z domu Baran. Egzamin dojrzałości złożył w 1968 ...
Czytaj więcej- Zmarł misjonarz śp. ks. Prałat mgr Stefan Wal
- Kolejne powiaty objęte ograniczeniami w związku z rzekomym pomorem drobiu
- Dobre wieści dla „czerwcowych” emerytów. ZUS podwyższy świadczenia z lat 2009–2019
- Policjanci uderzyli w pedofilów: zatrzymali sto osób i zabezpieczyli ok. 600 tys. plików
- 2 osoby z zarzutami w sprawie nielegalnego obrotu maszynami budowlanymi pochodzącymi zza granicy
Komentarze (0)