6°   dziś 3°   jutro
Niedziela, 22 grudnia Zenon, Honorata, Franciszka, Bożena, Dragomir

Filmoteka sądecka: Zegar mistrza Jana

Opublikowano  Zaktualizowano 

Nie będę ukrywał, że miałem okazję współpracować przy kręceniu zdjęć do zamówionego przez telewizję publiczną filmu pt. „Zegar”, którego premiera odbyła się w przededniu Święta Niepodległości w MCK „Sokół” w 2010 r. Przybyłych licznie na uroczystą galę gości witano piernikami z wizerunkiem… zegara ratuszowego, wypieczonymi w piekarni Andrzeja Danka.

Bo właśnie sędziwy czasomierz marki Heinz, sprowadzony z Pragi czeskiej w 1901 r., chyba najbardziej rozpoznawalny symbol miasta, świadek jego dziejów, jest głównym bohaterem dokumentu. Bez niego trudno sobie wyobrazić rynek i ratusz. Pod tym zegarem Józef Piłsudski zgolił brodę, w jego mechanizmie piękna Żydówka Berta ocaliła życie, a nawet wybuchł strajk „Solidarności”.
Niememu „obserwatorowi” ważnych wydarzeń „głosu” użycza narrator mistrz Jan Dobrzański z rodu zegarmistrzów, od trzech pokoleń opiekujących się zegarem. I tak w miarowy rytm posuwających się nieustannie do przodu wskazówek płynie historia Królewskiego Grodu, od czasów burmistrzów Władysława Barbackiego i Romana Sichrawy, wojny z Hitlerem, okresu PRL z jego niedostatkami i jaśniejszymi (eksperyment sądecki) stronami, po solidarnościowe przebudzenie (okupacja ratusza w styczniu 1981 r.), wolne wybory w 1989 r. i współczesność odrodzonego samorządu. Wszystko z wykorzystaniem unikalnych materiałów archiwalnych.
Realizatorzy zaprosili do udziału w filmie w roli „gadających głów” m.in. lidera „Solidarności” Andrzeja Szkaradka, znawcę dziejów miasta prof. Bogusława Kołcza, „dziecko holocaustu” Annę Grygiel-Huryn i również niżej podpisanego. Było to dość ciekawe doświadczenie m.in. z uwagi na zastosowaną technikę i budowę przestrzeni filmowo-narracyjnej, podobnej, jaką oglądamy w dokumentalnych produkcjach BBC.
Jednym z wątków filmu jest opowieść o ukrywającej się przed gestapo w wieży ratuszowej pod zegarem – za wiedzą Henryka Dobrzańskiego (ojca Jana) – młodej dziewczynie Bercie Korenman, która uciekła w sierpniu 1942 r. z żydowskiego getta. Tkwiąc tygodniami w ciasnej komorze pod zegarem na wieży ocaliła życia. Opiekował się nią Stefan Mazur, pracownik firmy Dobrzańskich. Tygodniami zamierało jej serce. Wstrzymywała oddech, obawiając się, że zegar przestanie chodzić, że coś się w nim zatrze, zepsuje, że stanie, a wtedy przyjdą na wieżę obcy ludzie, a wtedy wyrwie się, dobiegnie do najbliższego okna i skoczy z wysokości kilkudziesięciu metrów na rynek… Przeżyła. Henryk wraz ze Stefanem uratowali dziewczynę w ostatniej chwili, w dniu, kiedy na stację kolejową wjechały wagony bydlęce, do których wtrącano tłumy Żydów i wywożono do obozu w Bełżcu.
W maju 1945 r. wyszła za mąż za zakochanego w niej pomocnika zegarmistrza. Żyli długo i szczęśliwie. Berta zmarła w 2002 r., Stefan w 2006 r. W ich domu, w Lublinie, nie było zegarów, ponieważ ich bicie przypominało bolesne przeżycia z lat wojny. W uszach Berty dźwięczało miarowe tykanie zegara na ratuszowej wieży, chrzęst maszynerii, pod którą w ciasnym pomieszczeniu, w pozycji półleżącej, spędziła wiele miesięcy. Ten dźwięk był dla niej przypomnieniem koszmaru.
Zegar wymaga stałego nakręcania: raz na dobę. Świetnie z tą czynnością radzi sobie także żona pana Jana – Danuta oraz (w razie potrzeby) córka Dorota (Bunia). Do tego odpowiedzialnego zajęcia przysposabiany jest wnuczek Jasiu. Tradycja Dobrzańskich – opiekunów magistrackiego zegara – jak widać nie zaginie. Jan jako jedyny mieszkaniec Nowego Sącza o każdej porze dnia i nocy może wejść do ratusza. Ma własny klucz. Wychodząc na wieżę z zegarem przemierza codziennie 122 schody do góry i tyleż samo w dół. Mechanizm zegara znajduje się 12 metrów poniżej tarczy. Przez dobę ciężarki zegara wieżowego pokonują dystans właśnie 12 metrów.
Premierowy seans w „Sokole” spotkał się z ciepłym przyjęciem, niektórzy z widzów ukradkiem ocierali łzy ze wzruszenia. Prezydent Ryszard Nowak, gratulując Janowi, podkreślił, że podchodzi on do zegara z wyjątkowym sercem i pasją, bardzo często można nawet odnieść wrażenie, że dostrzega w nim żywą duszę.
– Czasem zastanawiamy się w domu i wspólnie żartujemy, że to ratusz i praca męża jest na pierwszym miejscu, a dopiero na drugim rodzina – stwierdziła Danuta, żona zegarmistrza.
► Zegar (2010), 52 min., reżyseria Piotr Biedroń, scenariusz Marcin Kowalski (dziennikarz i historyk, laureat dziennikarskiej nagrody Grand Press 2009) i Grzegorz Kopeć, zdjęcia Paweł Rut, muzyka Quartet Klezmer Trio, produkcja PB Team Film z Krakowa.

'Dobry Tygodnik Sądecki' 16 kwietnia 2015

Zobacz również:

Komentarze (0)

Nie dodano jeszcze komentarzy pod tym artykułem - bądź pierwszy
Zgłoszenie komentarza
Komentarz który zgłaszasz:
"Filmoteka sądecka: Zegar mistrza Jana"
Komentarz który zgłaszasz:
Adres
Pole nie możę być puste
Powód zgłoszenia
Pole nie możę być puste
Anuluj
Dodaj odpowiedź do komentarza:
Anuluj

Może Cię zaciekawić

Sport

Pozostałe

Twój news: przyślij do nas zdjęcia lub film na [email protected]