6°   dziś 3°   jutro
Niedziela, 22 grudnia Zenon, Honorata, Franciszka, Bożena, Dragomir

Góral to człowiek wolny

Opublikowano  Zaktualizowano  TISS

PASJE. Gawędziarz, konferansjer, piewca kultury góralskiej i rzeźbiarz mieszkający w Łącku stał się prekursorem nowego gatunku scenicznego. Stand-up po góralsku zdobywa coraz większą popularność. Rozmowa z Piotrem Gąsienicą

- Czym stand-up góralski różni od zwykłego stand-upu?

- Tym, że zamiast młodego, przystojnego i niebanalnie ubranego człowieka na scenie stoi góral. Jest ubrany po góralsku i mówi gwarą co najmniej przez godzinę tak, by zainteresować tym i sobą widownię. Stand-up góralski zorganizowałem po raz pierwszy w tym roku, w maju. Chyba osiągnąłem sukces, bo sala była pełna ludzi i dobrze się bawili. Tak przynajmniej wywnioskowałem po ich reakcjach.

- Skąd pomysł na połączenie tej komediowej formy scenicznej z kultura góralską?

- Pomysł nie jest mój. Jestem gawędziarzem i konferansjerem góralskim. Natomiast dostrzegła ten fakt Agnieszka Pietruszka, dyrektor Dworku Gościnnego, i zaproponowała połączenie moich umiejętności z modną ostatnio formą stand-up. Spróbowałem. Przygotowałem repertuar złożony z tekstów własnych i zapożyczonych, bądź autorów nieznanych (bo kawały często nie mają autorów). Stworzyłem taki program, który jest pewną opowieścią o życiu, kondycji człowieka od urodzenia aż do śmierci.

- Jakie jest przesłanie tego stand-upu?

- Życie jest tak krótkie i tak szybko mija, że należy się nim cieszyć. Poprzez humor góralski chcę mówić też o sprawach trudnych: o Bogu , o kondycji człowieka, o śmierci. Ale w taki sposób, który daje możliwość zdystansowania się, pewne poczucie wolności i pozwala śmiać się z samego siebie.

- Pomaga w tym natura góralska?

- Być może to banał, ale zaobserwowałem, że górale potrafią śmiać się z siebie samych. Gdy się jest na Kaszubach czy na Śląsku, to każdy dba o swoją opinię: śląskość i kaszubskość. A górale opowiadają kawały, które nie zawsze im schlebiają. Mimo to nie boją się o sobie w ten sposób mówić. To dowód na ten dystans i umiejętność popatrzenia na siebie oczami innych. To trudne, ale bardzo cenne w życiu.

- Stand-up góralski to nowość w skali kraju?

- To pionierski pomysł. Właściwy stand-up trwa około 20 minut, a ja zrobiłem stand-up na 47 minut i byłem zszokowany, że to się udało, że ludzie się śmiali i bawili przez cały ten czas. Nie było to łatwe, ale się udało. Dlatego nabrałem wtedy wiary w to, że warto.

- Może dlatego, że każdy ma w sobie coś z górala?

- Ksiądz Tischner twierdził, że już filozofowie greccy to byli górale. Więc wszyscy począwszy od nich byli góralami – stąd pewnie ma pani rację, że każdy ma w sobie cząstkę górala. A tak naprawdę, o co chodzi w tym góralu? O to słowo, które dziś już padło – o wolność, o poczucie wolności. To jest tożsame z góralem. Każdy z nas chce być wolny, ale każdy jest jakoś uwikłany. W życie, w problemy, w rodzinę, w trudności dnia codziennego. I tę wolność trzeba umieć zaczerpnąć...

- Wolność odnajduje Pan też w rzeźbiarstwie?

- Przede wszystkim w nim. Gawędziarstwo i stand-up to zabawa, która rozwija i daje satysfakcję. Ale ja przede wszystkim jestem rzeźbiarzem. Urodziłem się rzeźbiarzem. Od dziecka dłubię. W dzieciństwie podobał mi się sam zapach lipy, sama czynność rzeźbienia. Chociaż na początku nic mi z tego nie wychodziło, bo pierwsze rzeźby to były po prostu wystrugane klocki. Dziś o tym, że jestem rzeźbiarzem świadczą chociażby moje dłonie, które są naznaczone dłutami . Ale to przypadłość każdego rzeźbiarza. Mogę się pochwalić pracami rozsianymi po całym świecie. Chociażby w cerkwi w Jaworkach jest moja Droga Krzyżowa, którą zrobiłem, mając lat 19.

- Jaka była pierwsza praca, która się Panu spodobała?

- Pierwszą swoją taką pracę przechowuję do dziś. To Matka Boska z Dzieciątkiem, tak zwana Matka Boska Karmiąca. Zdobywałem wtedy doświadczenie, poczynając od doboru materiałów. To była deska sosnowa, w której generalnie się nie rzeźbi, bo się do tego nie nadaje. Ale o tym musiałem się dopiero przekonać.

- Nauczyć się na błędach?

- Tak, i dlatego tę płaskorzeźbę z sentymentem trzymam.

- Jakie motywy pojawiają się najczęściej w Pana pracy?

- Były różne okresy. Kiedyś robiłem na zamówienie samorządu czorsztyńskiego krajobrazy. Miałem też okres sakralny czy filozoficzny, gdzie pojawiały się fantasmagorie, kosmos czy abstrakcje. Nie starałem się specjalizować, ale znaleźć w tej płaskorzeźbie własny styl. I udało mi się osiągnąć wrażenie, które dziś nazywamy 3D. To jest fajne.

- Co dziś Pan rzeźbi?

- Głównie użytkowo. Jestem na etapie kończenia domu, więc pracuję nad balkonami czy grillem. Przeważają motywy roślinne. Górale zawsze podpatrywali przyrodę.

- Czyli jest Pan przesiąknięty góralszczyzną…

- Geny obciążają. Jestem z rodu Gąsieniców. To ród artystyczny: gawędziarzy, rzeźbiarzy, księży czy pisarzy. To się w człowieku kumuluje.

Komentarze (0)

Nie dodano jeszcze komentarzy pod tym artykułem - bądź pierwszy
Zgłoszenie komentarza
Komentarz który zgłaszasz:
"Góral to człowiek wolny"
Komentarz który zgłaszasz:
Adres
Pole nie możę być puste
Powód zgłoszenia
Pole nie możę być puste
Anuluj
Dodaj odpowiedź do komentarza:
Anuluj

Może Cię zaciekawić

Sport

Pozostałe

Twój news: przyślij do nas zdjęcia lub film na [email protected]