- Nie przypominam sobie, żebym powiedział coś dobrego na temat GDDKiA w Krakowie. Mówię bardzo źle i tylko źle - takimi słowami ocenia działalność instytucji radny wojewódzki Grzegorz Biedroń, według którego w Małopolsce realizuje się zbyt mało inwestycji drogowych.
Dyrektor oddziału Tomasz Pałasiński wyjaśnia z kolei, że województwo w skali kraju jest „kosztotwórcze” i inwestycje są tu dwa razy droższe, niż w innych regionach. - A minister daje tam, gdzie jest taniej - mówi.
Ubiegłotygodniowe spotkanie samorządowców i parlamentarzystów z regionu z przedstawicielami krakowskiego oddziału GDDKiA nie upłynęło chyba w takiej atmosferze, jakiej mogliby życzyć sobie jego organizatorzy.
Co prawda, wójtowie i burmistrzowie biorący udział w rozmowach dziękowali za obecność na spotkaniu dyrektorowi małopolskiego oddziału GDDKiA, Tomaszowi Pałasińskiemu, którego prosili też o przychylność i pomoc w rozwiązaniu komunikacyjnych problemów Limanowszczyzny. W pewnym momencie rozmowy stały się jednak nieco nerwowe. Wszystko przez dość ostre słowa radnego wojewódzkiego Grzegorza Biedronia skierowane pod adresem krakowskiego oddziału Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad.
- Jestem w pewnym dysonansie poznawczym. Wszyscy państwo staraliście się podkreślać plusy współpracy z władzami państwa, zwłaszcza z Generalną Dyrekcją Dróg Krajowych i Autostrad, natomiast ja w dziewiątym już roku swojej działalności w sejmiku nie przypominam sobie, żebym coś dobrego na temat GDDKiA w Krakowie powiedział. Raczej zawsze mówię bardzo źle i tylko źle. I oby dzisiejsze spotkanie to zmieniło i bym miał wreszcie przyjemność powiedzieć o tej instytucji coś dobrego - mówił radny sejmiku. - Oczywiście, panowie wójtowie i burmistrzowie mówicie o wielu sukcesach lokalnych, to wynika z waszej aktywności, bo pokazujecie gotowe rozwiązania, przekonujecie do nich GDDKiA i ona w wyniku waszych starań te działania podejmuje. Ale ja patrzę na to całościowo: porównuje co dzieje się w naszym województwie, a co w całej Polsce na drogach krajowych. Gdybyśmy odwiedzili teraz stronę internetową GDDKiA w Krakowie i zobaczyli listę zrealizowanych i planowanych inwestycji w zakresie budowy dróg ekspresowych czy autostrad, to okazałoby się że w ciągu najbliższych kilku lat w wielu województwach bardzo odległych, ubogich, rzadko zaludnionych, ta sieć dróg będzie rozbudowywana wielokrotnie więcej niż w Małopolsce - zarzucał Biedroń. - Podam taki przykład, jak województwo lubelskie czy województwo zachodniopomorskie chociażby, gdzie patrząc na zakres inwestycji rządowych, to się ociera o marnotrawstwo. Bo budowanie sieci dróg ekspresowych i autostrad w województwach rzadko zaludnionych, z niewielkim potencjałem gospodarczym, a nie budowanie ich w Małopolsce, jest marnotrawstwem środków państwowych - stwierdził radny.
- Co ciekawe, przy negocjowaniu z rządem kontraktu terytorialnego często okazywało się, że różne instytucje rządowe, jak choćby GDDKiA, nie posiadały opracowań inwestycji i musieliśmy opierać się na własnych, dotyczy to choćby budowy drogi ekspresowej do Nowego Sącza. Efekt jest taki, że południowa Małopolska w której mieszka prawie milion mieszkańców, na dzień dzisiejszy nie ma zaplanowanego ani jednego kilometra drogi ekspresowej czy autostrady i w Krajowym Programie Dróg Krajowych nie mamy żadnych przedsięwzięć - kontynuował Grzegorz Biedroń. - Przyznam, że od lat się zastanawiam i głośno o tym dyskutuję w sejmiku, pytam marszałka, starając się dowiedzieć dlaczego w innych województwach coś jest możliwe, a u nas nie - dodawał.
Radny sejmiku stwierdził ponadto, że Kraków – w tym również GDDKiA - nie zabiega w odpowiednim stopniu o realizację ważnych dla regionu inwestycji. Doradził, by kierownictwo oddziału „przepychało się łokciami”. - Jeżeli państwo nie zaczniecie „przepychać się łokciami w Warszawie”, to zawsze będziemy zepchnięci do kąta i zawsze pieniądze na inwestycje będą trafiały do innych regionów. Pan dyrektor ma jeszcze niewielki staż na tym stanowisku, liczę na to że jeszcze w tej kadencji będę mógł powiedzieć coś dobrego o waszej instytucji - mówił.
Twierdzeniom Grzegorza Biedronia zdecydowanie sprzeciwił się senator Stanisław Hodorowicz, który przekonywał, że to wina wszystkich samorządowców i parlamentarzystów, którzy nie potrafili skutecznie lobbować za realizacją przedsięwzięć w Małopolsce. Brak efektywnego działania senator zarzucił również radnym sejmiku. - Jak było, tak było. Nie było dobrze i wymagało to zmiany, tak na szczeblu centralnym, jak i na szczeblu krakowskim. Ta zmiana się dokonała i nasze sprawy od tego momentu zdecydowanie ruszyły do przodu, mogę z całą odpowiedzialnością stwierdzić, że jest dobrze - mówił Stanisław Hodorowicz. - Natomiast to że było źle, mogę powiedzieć tak: to wina nas wszystkich. Przepraszam bardzo, którą kadencję pan jest radnym? Widocznie słabo działaliście. Tak mi się wydaje, był za mały lobbing na rzecz inwestycji w Małopolsce - stwierdził senator, dodając że politycy i samorządowcy „w wielu momentach nie potrafili się zespolić”.
Głos zabrał także dyrektor małopolskiej GDDKiA, Tomasz Pałasiński. Tłumaczył on uczestnikom spotkania, że Małopolska w skali kraju jest regionem „kosztotwórczym”, bo inwestycje kosztują tu czasem dwa razy więcej, niż w innych województwach. Przyczyną tego jest m.in. górzyste ukształtowanie terenu, rodzaj gleby czy osuwiska.
- Chciałbym wytłumaczyć kilka spraw z poziomu kraju. Musicie państwo wiedzieć, że Małopolska dla centrali, w porównaniu do innych województw, jest regionem bardzo „kosztotwórczym”. U nas koszty budowy dróg są zdecydowanie wyższe, niż na przykład na Mazowszu czy w innych województwach, gdzie jest płasko, są piaski. Tam buduje się taniej, u nas często nawet dwukrotnie drożej. I to też jest powód, który powoduje że w ministerstwie przegrywamy z niektórymi inwestycjami. Ale wydaje mi się, że nasza walka, przy współpracy m.in. z parlamentarzystami, przynosi pierwsze efekty. Być może będzie tak dalej, czego byśmy sobie wszyscy życzyli - mówił Pałasiński. - Podniesiono, że gdzieś tam w Polsce realizowane są inwestycje na drogach o mniejszym natężeniu ruchu. Tak, oczywiście, ja się z tym zgodzę. Natomiast, proszę wierzyć, że nie decydują o tym dyrektorzy oddziałów, o czym pan radny doskonale wie. Natomiast jeżeli w ministerstwie prezentowane są kosztorysy na 15 kilometrów nowej drogi czy też na obwodnicę i gdy jedna kosztuje przykładowo, proszę mnie nie łapać za te kwoty, 100 mln złotych, to w Małopolsce to samo kosztuje 170 czy nawet 220 mln złotych. I minister daje tam, gdzie jest taniej, bo efekt ma taki sam - wyjaśniał przedstawiciel GDDKiA.
Zobacz również:
Komentarze (5)
Lepiej nie pomagajcie w niczym bo przy takim postępowaniu wszystko zepsujecie.
To jest dopiero fenomen .
Żeby GDDKiA nie chciało się wzorować na pracy WZD w Krakowie bo będzie całkowity klops.