7°   dziś 5°   jutro
Środa, 27 listopada Walerian, Wirgiliusz, Maksymilian, Franciszek, Ksenia

Miliony Polaków obgryzało tego dnia paznokcie przed telewizorami

Opublikowano 04.09.2015 07:39:11 Zaktualizowano 04.09.2018 20:20:33 TISS

W 35. rocznicę porozumień sierpniowych Leszek Zegzda - członek Zarządu Województwa Małopolskiego i Andrzej Szkaradek - legendarny przywódca sądeckiej Solidarności – kiedyś polityczni przyjaciele, dziś przeciwnicy, w studio Regionalnej Telewizji Kablowej dyskutowali m.in. o tym, co zostało z dawnych ideałów „S”.

- Panowie, jak zapamiętaliście 31 sierpnia 1980 r.? Jakie macie osobiste wspomnienia tego dnia, bo gdyby to działo się dzisiaj, to zapamiętalibyście ten moment, jako bardzo upalny ostatni dzień wakacji.

ANDRZEJ SZKARADEK: - No właśnie tamten dzień był też bardzo upalny. Tamten sierpień był bardzo podobny do tego sierpnia. Mnie się kojarzy właśnie z piękną pogodą. O tym, co wydarzy się w Gdańsku wiedzieliśmy już wcześniej. Byliśmy pokoleniem, które słuchało radia Wolna Europa, więc wszystkie informacje pochodziły stamtąd. Wiedzieliśmy, że dzień wcześniej podpisano porozumienie w Szczecinie, zatem czekaliśmy, czy to ważniejsze porozumienie Gdańskie zostanie podpisane czy nie. Oczywiście wiadomo już było, że po zakładach są pewne ruchy, próby zakładania wolnych związków zawodowych.

- To był nerwowy dzień, czy dzień pełen nadziei?

SZKARADEK: - Nerwowy, bo jako słuchacze Radia Wolna Europa, i jako ci, którzy się tym interesowali, wiedzieliśmy też wtedy już o roli Służby Bezpieczeństwa. I to nie jest tak, że nawet czekając 31 sierpnia, czy zostaną podpisane porozumienie, esbecy siedzieli w swoich gabinetach i też słuchali. Oni pracowali w terenie i to bardzo mocno.

LESZEK ZEGZDA: - Ten dzień miliony Polaków spędziło przed telewizorami obgryzając paznokcie i ciesząc się niesamowicie takimi widokami, które były wtedy naprawdę niecodzienne. Ten wielki i oczywiście mityczny już długopis z jednej strony, a z drugiej ta Matka Boska w klapie Lecha Wałęsy. Na tamte czasy to była niezwykła manifestacja i ten NSZZ, który był absolutnym symbolem wolności. Ja w tym roku, kiedy po raz pierwszy wybuchała Solidarność, szedłem pierwszy raz z pielgrzymką warszawską do Częstochowy. Pielgrzymka szła trochę wcześniej, bo pod koniec lipca i początkiem sierpnia, a wtedy zaczynały się w kraju pierwsze strajki. Stanęły tramwaje w Warszawie, w Lublinie przyspawano wagony do torów. I my, idąc w tej pielgrzymce, takie informacje otrzymywaliśmy. To nas elektryzowało, czuliśmy, że coś się gotuje, a później jak poszła ta fala wielkich strajków, to już te socjalne rzeczy były tak naprawdę przykrywką. Tam szło o wolność!

- Gdyby tamte wydarzenia działy się 31 sierpnia tego roku, to pewnie wrzucilibyście informację o porozumieniach sierpniowych na Facebooka, smsy byście powysyłali do znajomych…

ZEGZDA: - I na pewno zablokowalibyśmy sieć (śmiech).

- A wtedy spotkaliście się gdzieś po podpisaniu porozumień?

SZKARADEK: - Nie, wtedy jeszcze tak dobrze się nie znaliśmy pomiędzy zakładami. Dopiero po podpisaniu porozumień były próby zorganizowania się na terenie miasta, województwa itd. To był kolejny etap – próba organizowania się w związkach zawodowych. Wtedy wybuchały takie strajki solidarnościowe tutaj na Sądecczyźnie też - w WPK, w ZNTK, w NOWOMAG-u, a po dwie godziny strajkowały też inne przedsiębiorstwa. Myśmy zaczęli się lepiej poznawać we wrześniu. Z poszczególnych zakładów najodważniejsi ludzie spotykali się i próbowali założyć struktury miejskie i wojewódzkie związku – tak powstał zarząd regionu, czy delegatura w Nowym Sączu.

ZEGZDA: - A ja byłem wtedy studentem. To zupełnie inna historia niż Andrzeja, bo myśmy się wtedy organizowali na uczelni. Ja byłem wtedy w Lublinie i z Nowym Sączem nie maiłem nic wspólnego. W ogóle kwestia opowiadania dziś tego młodym ludziom to kłopot, bo oni nie rozumieją tamtych realiów i klimatów jakie wówczas panowały.

- Bo wtedy nie tylko nie było tylko Facebooka, ale nie było też nic na półkach w sklepach.

ZEGZDA: - W ogóle wszystko wtedy było ograniczone w sensie wolnościowym. Wszystko było koncesjonowane. Na wszystko trzeba było mieć zezwolenie władz. Ten sierpień 1980 to był taki wybuch wolności. Myśmy byli oszołomieni. Zresztą do końca myśmy tej wolności dobrze nie wykorzystali...

SZKARADEK: - A pan Molendowicz, jako dziennikarz to by musiał wówczas latać do zatwierdzenia każdej audycji w telewizji i każdego tekstu w gazecie do cenzury na Narutowicza.

- Ja nie wiem czy chciałbym być dziennikarzem w takiej sytuacji, gdybym musiał każde pytanie, z kimś konsultować.

ZEGZDA: Dlatego właśnie zniesienie cenzury było wtedy jednym z podstawowych postulatów. Absolutna rewolucja!

SZKARADEK: Rewolucja w skali Europy, przecież nie przypadkiem się mówi, że Solidarność przyniosła wolność nie tylko Polsce, ale całej Europie wschodniej.

- Pozwolę sobie na taki cytat: „Solidarność to znaczy jeden i drugi. Skoro brzemię, to brzemię niesione razem we wspólnocie, a więc nigdy jeden przeciw drugiemu, nigdy jedni przeciw drugim”. Kto to powiedział i czy Polska 35 lat później nie wygląda tak trochę tak, że jeden występuje przeciw drugiemu. Od kilku dni nie mówi się niczym innym jak tylko o tym, że są dwa odrębne obchody sierpnia 80.

SZKARADEK: - My niepotrzebnie robimy z tego powodu tragedię. We wszystkich rocznicowych audycjach mówiłem, że wiele rzeczy nam się udało, ale nie udało nam się życie polityczne. Relacje między partiami były i są, moim zdaniem, złe.

ZEGZDA: - To jest wielki problem obecnie wykorzystanie tej wolności w Polsce. Wolność to także różnica zdań i to jest naturalne, że różnimy się w pewnych sprawach. Dyskusja na temat zakresu kompromisu w podejmowaniu trudnych decyzji zawsze będzie wyzwalała emocje. Problem jest w tym, że obecnie zamiast dialogu jest krzyk, wrzask, buczenie, obrażanie i rzucanie potwarzy. W latach osiemdziesiątych, począwszy od sierpnia były dwie cechy charakterystyczne: bardzo namiętne i ostre dyskusje wewnątrz obozu Solidarności, a z drugiej strony zdolność do zasiadania do stołu nawet z wrogami politycznymi, mimo że były to długie i bardzo trudne negocjacje. Dzisiaj przeciwnicy polityczni nie potrafią nawet dwie godziny z sobą rozmawiać.

Rozmawiał Wojciech Molendowicz

Całość rozmowy na: www.tv.rtk.pl

Komentarze (0)

Nie dodano jeszcze komentarzy pod tym artykułem - bądź pierwszy
Zgłoszenie komentarza
Komentarz który zgłaszasz:
"Miliony Polaków obgryzało tego dnia paznokcie przed telewizorami"
Komentarz który zgłaszasz:
Adres
Pole nie możę być puste
Powód zgłoszenia
Pole nie możę być puste
Anuluj
Dodaj odpowiedź do komentarza:
Anuluj

Może Cię zaciekawić

Sport

Pozostałe

Twój news: przyślij do nas zdjęcia lub film na [email protected]