Rozmowa ze Stanisławem Kogutem, senatorem Prawa i Sprawiedliwości
- Panie senatorze, czy chciałby Pan, aby zwracać się już do Pana per „panie pośle”?
- Nie! Byłem senatorem, jestem nim nadal i wyraziłem wolę kandydowania do Senatu w najbliższych wyborach.
- Mówi się jednak, że Stanisław Kogut to będzie jedynka na liście PiS do Sejmu.
- To się tak tylko mówi. Potwierdzam, iż złożyłem oświadczenie, że chcę startować do Senatu. Jeżeli w Warszawie zapadnie inna decyzja polityczna, czego nie można wykluczyć, to nie będę miał za wiele do powiedzenia.
- Ale był taki moment, że Pan się wahał - Sejm czy Senat? Nie namawiał Pana prezes Kaczyński?
- Nie było takiego momentu. Cały czas mówiłem, ze chcę startować do Senatu i nikt mnie nie namawiał do innych decyzji, nawet prezes Kaczyński.
- Mamy połowę sierpnia, może wypadałoby już zdradzić, kto będzie – jeśli nie Pan - jedynką sejmową jedynką w okręgu numer czternaście…
- Na razie jest ciężko powiedzieć, bo jedynki nie są przedstawione, jest tylko przedstawiona lista. Jak pan wie, w ramach wewnętrznych ustaleń nastąpił podział na powiaty. Jest ich sześć. Gorlice mają trzech kandydatów, Nowy Sącz ma dwóch, powiat nowosądecki pięciu, Limanowa trzech, powiat nowotarski pięciu i Zakopane ma dwie osoby. Struktury powiatowe już wstępnie przedstawiły kandydatów.
- A Warszawa ilu ma kandydatów na sądeckiej liście?
- Warszawa na razie nikogo nie ma i nikogo nie przedstawiła.
- To w takim razie spróbujmy przeanalizować potencjalną listę nazwisko po nazwisku. Piotr Naimski, jedynka w poprzednich wyborach.
- Piotr Naimski nie był jedynką. Był nią Arkadiusz Mularczyk. Piotr Naimski był dwójką.
- Chodzi mi o przedstawiciela Warszawy, centrali… Mówiąc inaczej o spadochroniarza na liście.
- Pan Piotr Naimski wyraził akces na startowanie w wyborach do Sejmu z naszego okręgu, ale na razie nie wiem, czy on ma być jedynką, dwójką, trójką, czy może piątką?
- No to wpiszmy go sobie na razie na miejscu drugim i popatrzymy na pozostałych parlamentarzystów PiS. Może w takim razie Wiesław Janczyk będzie liderem listy?
- Jedynka nie została jeszcze ustalona. Wiesław Janczyk wyraził zgodę na start do Sejmu.
- To wychodzi, że Wiesław Janczyk na trójce?
- Żeby nie wiem jak mnie pan pytał, panie redaktorze, to nie odpowiem, bo miejsca od jeden do dwadzieścia nie zostały ustalone. Potwierdziłem tylko, że imienny wykaz został wysłany i Wiesław Janczyk na tym wykazie jest.
- Barbara Bartuś, Anna Paluch wyraziły chęć?
- Tak, też są na liście propozycji.
- No to mamy przynajmniej pierwszych pięć miejsc wypełnionych…
- Ale ja nie wiem czy to pierwsze pięć miejsc, bo jeszcze raz mówię, że to dopiero zostanie ustalone. Mogę powiedzieć jedynie, że prawie 60-70 procent październikowej listy to nowe nazwiska.
- Arkadiusz Mularczyk i Andrzej Romanek z Solidarnej Polski?
- Jeżeli chodzi o Solidarną Polskę, to powiem tak: to jest sprawa koalicji. Nie wiem jak jest podpisana umowa koalicyjna, będzie o tym decydowała Rada Polityczna PiS. Nie wiem, czy mają w okręgu jedno czy dwa miejsca. To Solidarna Polska będzie przedstawiać swoich kandydatów.
- Ale to senator Kogut powiedział, cytuję: „Gdyby to ode mnie zależało to zdrajców nie brałbym na listy”.
- I podtrzymuję takie stanowisko. Preferuję ludzi za wierność. Drodzy państwo, przecież pamiętamy, co się działo po wyjściu Solidarnej Polski z Prawa i Sprawiedliwości, jakie ataki szły na prezesa Kaczyńskiego. Naszą listę na pewno ustawiałbym tylko z członków PiS. Trzeba jeszcze pamiętać, że jedno miejsce na liście ma partia Marka Jurek i tu już przedstawiono kandydaturę Tadeusza Nowaka.
- No to mamy przynajmniej jedno pewne nazwisko z tych 25.
- Nie. Ja mam 25 rekomendowanych z PiS, a w sumie będzie przedstawionych 29.
- Z umowy koalicyjnej wynika, że ktoś z Solidarnej Polski też się znajdzie na tej liście...
- Wynika, że się znajdzie, ale na pewno jeszcze będą rozmowy koalicyjne.
- Arkadiusz Mularczyk po czterech latach znowu na pierwszym miejscu?
- Nie będę nikogo dyskryminował, ale na pewno takiej szansy nie ma.
- Wicemarszałek Senatu Marek Kuchciński odwiedził niedawno Sądecczyznę. Komentowano, że media celowo nie były zaproszone, bo rozmawialiście o tajemnicach.
- Pan wicemarszałek Kuchciński odpowiedzialny jest za monitoring wyborów. Przyjechał tylko w tej sprawie, spotkał się z mężami zaufania i z byłymi członkami komisji wyborczych. To nie było spotkanie otwarte, tylko wewnętrzne.
- I co powiedział marszałek Kuchciński: pilnujcie komisji!
- Nie, po prostu podziękował za bardzo dobry spływ wyników wyborów, bo, jak wiemy, najlepiej pod tym względem wypada okręg sądecki. 95 procent wyników było momentalnie przekazane w wyborach prezydenckich. Teraz będzie trochę trudniej. Pan Kuchciński podziękował za pracę w komisjach. Głośno od dłuższego czasu mówimy, że pilnujemy wyborów - samorządowych, prezydenckich i parlamentarnych.
- Nie powiedzieliśmy o jeszcze jednym ważnym nazwisku kandydata - Leszku Langerze. Określenie „beniaminek” byłoby dobre? Pierwszy raz na liście…
- Na razie struktury miejskie PiS zgłosiły Leszka Langera, jako kandydata na kandydata na listę do Sejmu. Ostateczna lista będzie układana w Warszawie i - jak już wiemy - musi się na niej znaleźć trochę koalicjantów.
- Ciasno?
- Ciasno.
- To pewnie przez sondaże, które wskazują, że PiS zdobędzie jesienią władzę. Każdy marzy o władza, więc choćby tylko z tego powodu chętnych na listy jest dużo, więcej niż miejsc.
- Nie jest tak, że się wszyscy pchają na listy parlamentarne. Chętni są. Ludzie mają ambicje i to jest bardzo dobre, że chcą stratować, że chcą zmieniać Polskę.
- I Leszek Langer to również nie jest ta jedynka, której szukamy?
- Powiedzmy, że jeszcze nie.
- A jaki jest Pański plan na te wybory? Apetyty są wielkie, tylko trzeba to teraz przełożyć na mandaty. Jak Pan to sobie wyobraża - jest dziesięć mandatów do wzięcia.
- Moje marzenie jest takie, żeby na dziesięć mandatów Prawo i Sprawiedliwość wzięło przynajmniej osiem, bo jednak ludzie na naszych listach są bardzo mocni. O tym przekonacie się państwo, jak listy będą zatwierdzone. Sztab wyborczy w Warszawie przygotowuje cały harmonogram prac przedwyborczych. Pani Szydło, kandydat na premiera, już jeździ po Polsce i spotyka się z ludźmi.
- Beata Szydło przyjedzie do Nowego Sącza?
- Mamy takie zapewnienie.
- Mówi się, że PiS jest na Sądecczyźnie tak mocny, że ani Andrzej Duda ani Beata Szydło nie muszą tutaj przyjeżdżać, bo i tak mają pewne głosy.
- Oni to traktują inaczej. Rozmawiałem z panem prezydentem Andrzejem Dudą i panią Beatą Szydło i są zapewnienia, że przyjedzie zwłaszcza pani Beata. To nie jest tak, że my mamy patent na mądrość, my musimy ciężko pracować.
- Przymierza się Pan do ośmiu mandatów w Sejmie, a komu pan zostawia dwa pozostałe?
- Sądzę, że Platforma i PSL wezmą po jednym.
- Mocno Pan wistuje, bo do tej pory Platforma miała trzy mandaty, czyli według Pana straci dwa?
- Wydaje mi się, że tak. Przez to, co się dzieje i jak oceniają ją teraz wyborcy, to ona na pewno straci. Powtarzam: likwidacja Straży Granicznej, Pogotowia Ratunkowego, likwidacja wielu struktur zakładów pracy, wpłynie na to, że ludzie zagłosują przeciwko PO. Wszyscy uspokajali społeczeństwo sądeckie: „nic się nie przejmujcie, wszystko będzie w porządku”. Okazuje się, że tak w porządku nie jest. Przez bardzo duże bezrobocie młodzi wyjeżdżają za granicę i według mnie Nowy Sącz się po prostu wyludnia. Tak nie może być.
- Panie senatorze, a podoba się Panu, że kiedy przyjechała na Sądecczyznę premier Ewa Kopacz to podczas mszy świętej, w której uczestniczyła w sądeckiej Bazylice, nie została oficjalnie przywitana. Komentowano, że nikt jej tam nie chciał podać ręki? To elegancko?
- Ja pani Kopacz do Nowego Sącza nie zapraszałem i bym jej nie zaprosił. Przyjechała, bo jest premierem rządu Rzeczypospolitej Polskiej i każdy premier ma prawo jechać tam gdzie chce. Do Nowego Sącza też. To, że nie została przywitana, to już nie do mnie pytanie.
- Ale podoba się Panu, że tak się w Nowym Sączu traktuje polskiego premiera?
- Chyba sobie zasłużyła na to, że jej nie przywitano. Pewne działania, które mają miejsce w polskim parlamencie, są przeciwko Kościołowi.
- Uważa się Pan za człowieka Kościoła, a czy podpisałby się pan pod twierdzeniem, że prezydent Komorowski nie ma prawa przystępować do komunii świętej?
- Każdy katolik, który działa przeciwko Kościołowi i dekalogowi sam podejmuje decyzje, ja to powiedziałem z trybuny senackiej. Czy to będzie pan prezydent, czy to będzie senator, to obojętne. Powiedziałem, że powinno się wtedy ekskomunikować z Kościoła, takie jest prawo, takie są zasady. Ogromnie się cieszę, że Episkopat dał stanowisko, że nie można przyjmować komunii świętej. Trzeba się wyspowiadać i faktycznie przestrzegać zasad Kościoła katolickiego. Do kogo pretensje? Do samych siebie. Czy pan prezydent jest innym katolikiem?
- Czyta Pan komentarze na swój temat w Internecie?
- Nie czytam, bo nie mam czasu. Ja bardzo ciężko pracuję.
- To przeczytam za Pana jeden cytat z portalu naTemat: „Stanisław Kogut jest Krystyną Pawłowicz polskiego Senatu”. Czy to jest obelga czy komplement?
- Jeżeli ktoś broni własnego kręgosłupa, a ja ten kręgosłup mam, to dla mnie to jest zaszczyt a nie jakaś hańba. Ja wiem, że są ludzie „pływaki”, że zmieniają się jak kameleony. Niektórzy myślą, że wiecznie będą młodzi i piękni, że nigdy nie dożyją starości, nigdy nie umrą, że będą żyli wiecznie. Dlatego tak piszą. Z tego, że się mnie porównuje do pani profesor Pawłowicz jestem ogromnie zadowolony.
- Na koniec wrócę jeszcze do tej jedynki: kiedy decyzja?
- Do końca sierpnia bądź początkiem września. Na pewno zrobię konferencję prasową i poinformuję, kto jest jedynką na Sądecczyźnie. Podam całą listę.
Rozmawiał: Wojciech Molendowicz
Wykorzystano fragmenty wywiadu dla Regionalnej Telewizji Kablowej.
Zobacz również:
Komentarze (2)