4°   dziś 4°   jutro
Sobota, 30 listopada Maura, Andrzej, Justyna, Justyn, Konstanty, Ondraszek, Maura

Nie można przyjść tak z marszu i się przebrać

Opublikowano  Zaktualizowano 

Mundury, broń, sprzęt wojskowy, ale także duża wiedza historyczna i talent aktorski. Członkowie grupy rekonstrukcyjnej sądeckiego oddziału Polskiego Towarzystwa Historycznego przed każdą rekonstrukcją naprawdę mają „pełne ręce roboty”. Z Pawłem Terebką czołowym sądeckim rekonstruktorem historycznym rozmawia Tatiana Biela.

Dzisiejsza inscenizacja poświęcona była tzw. Cichociemnym, czyli żołnierzom Armii Krajowej, którzy byli zrzucani na teren okupowanej Polski. To oczywiście okres drugiej wojny światowej. Jakie inscenizacje głównie robicie?

W zasadzie zajmujemy się głównie pierwszą wojną światową, okresem międzywojennym, drugą wojną światową i okresem powojennym, w tym partyzantką antykomunistyczną –wszystko, aż do stanu wojennego. Mamy mundury polskie, niemieckie, rosyjskie, umundurowanie Milicji Obywatelskiej. Natomiast nie zajmujemy się starszymi epokami.

Czy trudno jest zdobyć broń, mundury i całe potrzebne oprzyrządowanie?

Oj tak, to wszystko wymaga przede wszystkim dużo czasu, chęci, poświęcenia i jeszcze więcej pieniędzy. Część mundurów czy wyposażenia, które wykorzystujemy jest oryginalna, inne to repliki. Są już firmy w Polsce, które szyją na przykład doskonałe repliki mundurów. Z kolei na broń trzeba mieć pozwolenie, jest na to cała procedura. Każdy członek grupy sam dba o swoje rekwizyty, kupuje je lub inaczej zdobywa.

Ile trwa przygotowanie takiej jak dzisiejsza inscenizacji?

Należy się do tego logistycznie przygotować i zwykle zajmuje to kilka miesięcy. Trzeba przygotować historyczne pojazdy, motory, mundury i broń, zebrać ludzi i przećwiczyć scenariusz. Nie zawsze zresztą da się nad nim całkowicie zapanować, bo na polu walki różne rzeczy się dzieją. Ale scenariusz zawsze jest i trzeba mieć do dyspozycji ludzi, którzy wiedzą jak to robić.

Czy trudno jest pozyskać nowych członków do grupy rekonstrukcyjnej?

Raczej tak. Oczywiście mamy grupę pasjonatów, ale jeśli chodzi o młody narybek … Szczerze mówiąc, młodzież bardziej woli komputery. Wprawdzie chętnie przyjdą i popatrzą, ale brać udział? Tu już trzeba trochę znać historię, trzeba wiedzieć jak ten mundur ma być zapięty, jak obsłużyć broń, choćby i na ślepe naboje. Dużo wiedzy trzeba wchłonąć, zanim będzie się można w to bawić.

A pan jak długo „bawi się” w rekonstrukcje historyczne?

O, już chyba z piętnaście lat. Najpierw były książki historyczne, a potem rekonstrukcje. To moja prawdziwa pasja, a także jak na przykład w przypadku Żołnierzy Wyklętych, mój sposób na wyrażenie szacunku dla tych ludzi, i w ogóle patriotyzmu.

Czy Pana zdaniem, robienie takich inscenizacji ma w ogóle sens? Dla Was to oczywiście życiowa pasja, ale czy ludzie rzeczywiście tego potrzebują?

Tak, według mnie to jest taka żywa lekcja historii, dużo lepsza niż z książek, coś jak film tylko na żywo, można przyjść, zobaczyć. Słyszymy huk wystrzałów, łuski latają. Robimy to także dla młodzieży i dzieci, które może zaczną czytać na ten temat, poszerzą swoją wiedzę. Może zainspiruje ich to do szukania dalszych informacji.

Dziękuje za rozmowę

Rozmawiała Tatiana Biela

Komentarze (0)

Nie dodano jeszcze komentarzy pod tym artykułem - bądź pierwszy
Zgłoszenie komentarza
Komentarz który zgłaszasz:
"Nie można przyjść tak z marszu i się przebrać"
Komentarz który zgłaszasz:
Adres
Pole nie możę być puste
Powód zgłoszenia
Pole nie możę być puste
Anuluj
Dodaj odpowiedź do komentarza:
Anuluj

Może Cię zaciekawić

Sport

Pozostałe

Twój news: przyślij do nas zdjęcia lub film na [email protected]