7°   dziś 5°   jutro
Środa, 27 listopada Walerian, Wirgiliusz, Maksymilian, Franciszek, Ksenia

Nierozłączny tandem, który tworzy wyjątkowe Misteria inspirowane życiem

Opublikowano 13.04.2019 05:15:00 pan

Emilia Puchała i Robert Zając od 2014 roku tworzą nierozłączny tandem. „Bogu na chwałę, ludziom na pożytek” – tak brzmi ich motto, a owocem pracy tych dwojga są Misteria Męki Pańskiej, koncerty patriotyczne oraz Jasełka. Z roku na rok podnoszą swój poziom: Emilia w zakresie scenografii, a Robert w zakresie scenopisarstwa i reżyserii. Już jutro o godzinie 19:00 w Parafialnym Centrum Kultury w Tymbarku będzie miała miejsce premiera najnowszego Misterium Męki Pańskiej pt. „Ecce Homo”.

Zuzanna Majeran: Pamiętacie swoje pierwsze wspólne Misterium?

Emilia Puchała: Tak, „Contaminati”.
Robert Zając: Tak, ja też pamiętam. Emila przyszła w trakcie prób do Misterium i moje pierwsze wspomnienia z nią związane dotyczą pewnej sceny, gdzie poprosiłem ją o to, żeby z pokoju głównego bohatera zrobić tak zwaną „melinę”. Poprosiłem ją, żeby przyniosła trochę śmieci. Na drugi dzień przyszła z trzema workami butelek i skórek od bananów.
Emila: Pamiętam, że w garażu rysowałam ze swoją kuzynką dworzec do jednej sceny. Już wtedy zaczęłam kombinować jak zrobić scenografię lepiej.

ZM: Co zainspirowało Was do tworzenia Misteriów?

Zobacz również:

RZ: Ja wiedziałem, że w Tymbarku były wcześniej w kościele wystawiane Misteria, ale to było za czasów księdza Edwarda, który prowadził wtedy Katolickie Stowarzyszenie Młodzieży w Tymbarku. Natomiast moje pierwsze życiowe Misterium to była Kalwaria Zebrzydowska. Jak byłem dzieckiem jeździłem tam w Wielki Czwartek i Wielki Piątek. Zawsze to z sentymentem wspominam. Przepięknie zorganizowana inscenizacja o charakterze modlitewnym. Zresztą masa ludzi tam jeździ. Później z moim kolegą Marcinem Natonkiem podczas służby lektorskiej dogadaliśmy się, że kiedyś w Tymbarku organizowano Misteria więc można kontynuować tę tradycję. Druga sprawa to fakt, że lubię takie teatralne przedstawienia, formy artystyczne. Od początku już starałem się tworzyć fabułę z rozważaniami. Chcieliśmy zrobić nieco inną Drogę Krzyżową i tak jest do dzisiaj.
EP: Ja szczerze mówiąc trafiłam tu przypadkiem, wcześniej nie wiedziałam, że istnieje coś takiego jak KSM.
RZ: Ja myślę, że to nie był przypadek.

ZM: Robert, zawsze starasz się poruszać ważne i aktualne tematy w Misteriach. Przykładem może być „Wybór” z 2015 roku o wojnie w Syrii, czy „Dar” z 2017 roku o aborcji. Nie boisz się tego brzemienia, które na Tobie spoczywa?

RZ: W tym roku mam największe obawy ze względu na temat, który podejmujemy, ale jeśli chodzi o poprzednie Misteria to nie bałem się tego brzemienia, ponieważ ja nie robię tych przedstawień sam. Jeśli chodzi o scenariusz to tak, piszę go sam, ale to jest konsultowane. Na przykład za czasów księdza Bogdana konsultowaliśmy wszystko z nim, głównie pod kątem teologicznym. Obecne Misterium współtworzę z księdzem Mateuszem Switkiem, który naprawdę dużo mi pomógł.
Na pewno to jest wielka odpowiedzialność, tylko, że my nie robimy nic co zahaczałoby o herezję. Nasza Droga Krzyżowa z rozważaniami nie odbiega od Biblii i nauki Kościoła. Nie kłamaliśmy kiedy wystawialiśmy Misterium o wojnie w Syrii. Tam się gorsze rzeczy działy. O aborcji myślę, że tego typu sytuacji było bardzo dużo.
Z każdym Misterium pokazujemy historie jakich wiele. Przykładem może być „Judica me Deus” inspirowana życiorysem księdza Gurgacza. Tę odpowiedzialność, o którą pytasz, współdzielę z ludźmi, którzy są bardziej zaawansowani w kwestiach teologicznych. Jednak zawsze obawiam się przesłania, żeby ktoś źle nie odebrał naszego Misterium.

ZM: Emilio, jak przygotowujesz się do stworzenia scenografii danego Misterium?

EP: Mentalnie przygotowuję się parę miesięcy wcześniej, kiedy dowiaduję się, że jest pomysł na Misterium. Potem słucham pomysłów Roberta, wizualizuję sobie mniej więcej w głowie jak ma to wyglądać. Następnie konfrontuję moje wyobrażenia z wyobrażeniami Roberta. Potem konsultuję to z moją ekipą i bierzemy się do pracy. Przeważnie wzorujemy się na czymś. Szukamy zdjęć danych rekwizytów, wystrojów wnętrz itd. Ewentualnie jak już nie mamy pomysłu to wtedy siedzimy do 3 w nocy i wymyślamy daną scenografię na nowo. W tym roku niemalże wszystko zrobiliśmy sami.

ZM: Czy zapadła Wam w pamięć jakaś sytuacja, gdy widz podszedł do Was po przedstawieniu i pochwalił Was bądź skrytykował?

EP: Ludzie dostrzegają to, że się staramy, że robimy dużo sami, że poświęcamy wszystko. Przez te 3 miesiące przed Misterium nie mamy życia oprócz PCK-u. Każda wolna chwila jest spędzana tutaj, wszystko jest podporządkowane PCK-owi głównie. Jednak mi najbardziej zapadło w pamięć kiedy wystawialiśmy „Dar” i zaprosiliśmy mamę Amelki, dziewczynki z zespołem downa, która pojawiła się na naszym plakacie. Obserwowałam to jak ta Pani to przeżyła. Ona mi po prostu podziękowała, tyle tylko była w stanie powiedzieć, ale to nie było zwyczajne „dziękuję”. Przyznała, że po części pokazaliśmy historię jej życia.
RZ: Po przedstawieniach wielu ludzi wchodzi na zaplecze. Jak się uda to są gratulacje. Każdy próbuje powiedzieć jakieś dobre słowo. Ja mam taki zwyczaj, że czasem stoję w drzwiach i obserwuję reakcje ludzi podczas Misterium. Dla mnie największym przeżyciem jest to kiedy widzę, że ludzie płaczą, że jest ta emocja, że angażują się w rozważania, że się utożsamiają z życiem bohaterów, że się po prostu w tym wszystkim odnajdują. Dobre Misterium jest wtedy, gdy gramy Drogę Krzyżową na scenie.

ZM: Poza Misteriami tworzycie również koncerty patriotyczne, dlaczego?

RZ: W tej grupie, w której tworzymy Misteria mamy ludzi z talentami muzycznymi. Są okazje, które należy uczcić w pewien sposób, jak na przykład setna rocznica odzyskania niepodległości. Dla nas to jest forma pewnego upamiętnienia. Organizujemy koncerty, bo są ludzie, którzy chcą to robić, bo wiem, że jest odbiorca, który chce to usłyszeć i przeżywać te święta razem z nami.

ZM: Czy ciężko jest zmobilizować młodzież do tworzenia takich wydarzeń artystycznych? Działa tutaj blisko 30 młodych ludzi, którzy angażują się w różne projekty artystyczne, robią to z własnej woli, nie otrzymując nic w zamian.

EP: Myślę, że to jest już uzależnienie po prostu. Uzależnienie Wielkopostne.
RZ: Od „Contaminati” się to zaczęło tak naprawdę. Te wszystkie Misteria tworzone były w takim klimacie, że tu się chciało być. Momentami nie chodziło o to, żeby zrobić próbę, ale o to, żeby tu przyjść, żeby spotkać się z ludźmi i ta praca cieszyła. Wokół Misterium narosła taka atmosfera, że nie wyobrażaliśmy sobie kolejnego roku bez tego przedstawienia. Pozytywny akcent całego działania tutaj jest to, że tych ludzi nie trzeba prosić, bo oni sami chcą, bo po prostu chcą się ze sobą spotykać.

ZM: Robert, skąd czerpiesz inspiracje na Misteria Wielkopostne?

RZ: Pomysłów jest zawsze wiele, ale staram się poruszać tematy, dzięki którym można tę Drogę Krzyżową zobaczyć najpełniej a jednocześnie na różne sposoby. Chciałem robić Misteria o tym jak cierpi Chrystus. Droga Krzyżowa to męka Chrystusa, która prowadzi do Zmartwychwstania. Dla mnie zawsze Pan Bóg jest inspiracją. Wiem, że dany temat nie jest przypadkowy. Wiele czynników na długo przed Misterium wskazuje mi te tematy. To są książki, które przeczytam, filmy, które obejrzę, wiadomości, które czytam, ludzie, z którymi rozmawiam. Myślę, że te wszystkie rzeczy na mojej drodze nie są przypadkowe. W pewnym momencie dochodzę do punktu, w którym czuję, że Pan Bóg by chciał, żebym coś więcej o tym opowiedział. Wtedy nie pozostaje mi nic innego jak wziąć kartkę, długopis i działać.

ZM: Emilio, która scenografia w dotychczasowych Misteriach była najtrudniejsza?

EP: Obecna i z obecnej scenografii jestem najbardziej dumna. Nie mniej jednak z sentymentem wspominam scenografię do „Judica me Deus”, ponieważ to był nasz duży przeskok. Zaczęliśmy się z chłopakami zastanawiać jak uwydatnić coś czego jest zbyt mało albo poprawić to co robiliśmy do tej pory inaczej. Ta scenografia nabierała już kształtów. Oczywiście nigdy nie jest tak, że tylko ja odpowiadam za scenografię, bo tu jest wiele pomysłów, dlatego podziwiam moje osoby na zapleczu. Aktorów widać, oni grają. A tutaj jest sztab ludzi, których kompletnie nie widać, a mimo to oni dają z siebie wszystko. Doskonale pamiętam ten pomruk na sali kiedy w Misterium „Judica me Deus” mieliśmy wykonaną ziemiankę i nagle w kilka minut za kurtyną zrobiliśmy celę. Belki ściągnęliśmy. Czyste ściany. Tylko stół. Wszyscy się zastanawiali jak nam się udało to zrobić.

ZM: Z którego Misterium jesteście najbardziej zadowoleni?

RZ: Każde Misterium jest inne. Każde wymaga wiele trudu i nakładów olbrzymiej pracy, także ciężko je porównywać. Jednak ze wszystkich spektakli „Judica me Deus” jest mi najbliższa. 
EP: Chyba każdy z sentymentem wspomina „Judica me Deus”, bo to jedno z pierwszych bardziej dopracowanych Misteriów. Poza tym temat był idealny jak na tamten czas.

ZM: Czy w przyszłym roku też doczekamy się przedstawienia na Wielkanoc?

EP: Nie wiem.
RZ: Nie wiem, jak Bóg da.

ZM: Ja myślę, że widzowie bardzo na to liczą. Dziękuję za wywiad.

Komentarze (0)

Nie dodano jeszcze komentarzy pod tym artykułem - bądź pierwszy
Zgłoszenie komentarza
Komentarz który zgłaszasz:
"Nierozłączny tandem, który tworzy wyjątkowe Misteria inspirowane życiem "
Komentarz który zgłaszasz:
Adres
Pole nie możę być puste
Powód zgłoszenia
Pole nie możę być puste
Anuluj
Dodaj odpowiedź do komentarza:
Anuluj

Może Cię zaciekawić

Sport

Pozostałe

Twój news: przyślij do nas zdjęcia lub film na [email protected]