7°   dziś 5°   jutro
Środa, 27 listopada Walerian, Wirgiliusz, Maksymilian, Franciszek, Ksenia

Nikifor Krynicki – samotny samouk malował na tekturze

Opublikowano 08.02.2016 10:28:02 Zaktualizowano 04.09.2018 19:19:30

Nikifor urodził się jako syn żebraczki, żył w samotności i nędzy, ale uznawany jest za geniusza. Beethoven, Norwid, Van Gogh? Ten opis pasuje do wielu artystów, ale jego historia rozegrała się właśnie tutaj, w Krynicy.

Cerkiew na tekturze

Urodził się 21 maja 1895 r. w Krynicy. Jako nieślubne dziecko polskiego malarza i łemkowskiej żebraczki od poczęcia został skazany na życie w nędzy i odosobnieniu. Jego matka – Jewdokia Drowniak wychowywała go samotnie, podejmując najgorsze prace w różnych gospodarstwach, czy pensjonatach. Ponieważ była głuchoniema, Nikifor odziedziczył po niej wrodzoną wadę słuchu i wymowy.

Osierocony podczas I wojny światowej, nie potrafiący porozumieć się ze środowiskiem, rozpoczął tułaczkę po galicyjskich wsiach i miasteczkach. Wtedy też zaczął malować swoje pierwsze obrazki, pokazując, że niedostatek nie jest przeszkodą w realizacji pragnień. Za płótna służyły mu bowiem kawałki tektury, pudełka po papierosach, stare zeszyty lub urzędowe druki, czyli wszystko, co miało już swoją przeszłość i udało się uzyskać za darmo. Swój artystyczny warsztat doskonalił malując rozmaite cerkwie, spacerujących kuracjuszy oraz miejscowe wille, a jego pracownią był krynicki deptak. Spotkać go można było codziennie, siedzącego na murku, pochłoniętego bez reszty swoją pasją.
Ze względu na kalectwo był uważany za upośledzonego i odrzucony przez społeczeństwo, co rzutowało na sprzedaż jego prac, które nie cieszyły się zbytem i zrozumieniem ze strony innych.

Niezwykła dojrzałość geniusza z Krynicy

Po raz pierwszy Nikifor został odkryty w 1930 r. przez ukraińskiego malarza Romana Turyna. Ten, zachwycony prostą twórczością krynickiego żebraka, pokazał ją swoim przyjaciołom artystom, przebywającym wtedy w Paryżu. O zetknięciu z pracami Łemka Jerzy Wolff napisał, że było olśniewające. Obrazy wzbudziły wielki entuzjazm. Znawcy rozwodzili się nad jego niespotykaną umiejętnością perfekcyjnego operowania barwami.

„Uderzyła mnie w tych pracach niezwykła dojrzałość i odrębność” - czytamy w pierwszej publikacji na temat Nikifora, która ukazała się w 1938 r. Niestety, pomimo okrzyków i westchnień zachwytu środowiska artystycznego, sztuka łemkowskiego samouka wciąż nie znalazła nabywców.

Ponownie artystę zauważyło małżeństwo historyków i mecenasów sztuki – Andrzej i Ella Banachowie. To oni opiekowali się nim od 1948 do 1959 r. i doprowadzili do pierwszej wystawy jego prac – w warszawskiej sali SARP (1949 r.). Nikifor doczekał się również ekspozycji swoich obrazów w prestiżowej paryskiej galerii Diny Vierny. Wówczas było to wielkie wyróżnienie. Zagraniczne salony otwarły dla niego swoje drzwi. Był Amsterdam, Belgia, Niemcy, Izrael... Ale o rodzimego malarza upomniała się znów Warszawa, gdzie miała miejsce najważniejsza wystawa Nikifora – w 1967 r. w Zachęcie.

Tu będzie malowała

Przełom lat 50. i 60. to czas, kiedy sytuacja materialna Nikifora ulega znacznemu polepszeniu. Po licznych wystawach w kraju i zagranicą jego obrazy zanotowały wzrost wartości i zyskały nowych entuzjastów. Od władz miasta otrzymał prywatnego lekarza, własne mieszkanie i samochód, którym zabrano go na wakacje do Bułgarii.

Jego kolejnym opiekunem od 1960 r. aż do śmierci został Marian Włosiński. Był to człowiek, który poświęcił Nikiforowi swoje życie i karierę artystyczną. Sam ukończył krakowską Akademię Sztuk Pięknych i pracował jako plastyk w Krynicy. Jego pracownia w Starym Domu Zdrojowym stała się również warsztatem łemkowskiego samouka w dniu, w którym przekroczył jej próg i powiedział: „Tu będzie malowała!'. Odtąd przychodził tam codziennie ku, początkowo, niezadowoleniu Włosińskiego. Z czasem jednak magister sztuki dostrzegł w ubogim malarzu artystycznego geniusza i przygarnął do swego domu. Postanowił o niego zadbać, a także zapewnić mu odpowiednie warunki do życia i pracy. Wkrótce został również jego prawnym opiekunem. To dzięki niemu odbyło się wiele wystaw prac Nikifora, o które zatroszczył się również po jego śmierci, dbając, by zostały dobrze zachowane i zapamiętane przez przyszłe pokolenia. Losy tej niezwykłej przyjaźni przedstawia fabuła filmu „Mój Nikifor'.

Epifaniusz zwany Nikiforem

Tak naprawdę do dzisiaj nie wiadomo, dlaczego łemkowski artysta nazywał siebie Nikiforem lub Netyforem. Samo imię „Nikifor' oznacza „niosący zwycięstwo' i wcale nie ma przypadkowego odniesienia do krynickiego mistrza. Niewątpliwie odniósł on swoje zwycięstwo i dlatego dziś zna go cały świat.

Oczywisty jest natomiast nadany mu przydomek – „krynicki”, uznany w 1962 r. przez sąd w Muszynie za jego nazwisko. Wówczas, na prośbę przewodniczącego Miejskiej Rady Narodowej – Stefana Półchłopka, artysta otrzymał też akt urodzenia, w którym figurował jako Nikifor Krynicki. Dopiero w 2003 r., dzięki inicjatywie Zjednoczenia Łemków, którzy odnaleźli greckokatolickie księgi metrykalnie, sądownie rozstrzygnięto, że jego prawdziwe imię i nazwisko to Epifaniusz Drowniak.

Malarz naiwny

Sztuka, którą reprezentował Nikifor, była prosta i charakterystyczna. Płynęła z serca i potrzeby tworzenia. Nie ograniczały jej żadne ramy, ani kanony, a mimo to została wpisana w pewien nurt, nazwany, nomen omen, prymitywizmem. A ponieważ hołdował on prostocie i zdeformowanej przestrzeni, mianowano go również sztuką naiwną. I tacy byli też jej twórcy – najczęściej artyści nieprofesjonalni, samodzielnie doskonalący swój warsztat malarski.
Prymitywizm w sztuce pojawił się we Francji, jeszcze przed narodzinami krynickiego mistrza. Fascynacja nowym kierunkiem zaowocowała powołaniem Salonu Artystów Niezależnych w 1884 r. Jednak swój rozkwit sztuka naiwna przeżywała na początku XX wieku, kiedy właśnie swoje pierwsze obrazki namalował akwarelą Epifaniusz Drowniak. Ta technika była jego ulubioną, chociaż pod koniec życia używał też kredek.

Najsławniejszy kryniczanin na świecie

Samouk z Krynicy przez wiele lat walczył z nieuleczalną wówczas gruźlicą płuc. Zmarł w 1968 r. w sanatorium w Foluszu koło Jasła, a 73 lata jego życia zostawiły ślad w kilkudziesięciu tysiącach dzieł.

To jednak nie koniec historii najpopularniejszego kryniczanina na świecie. W 1995 r. w zabytkowej krynickiej willi „Romanówka” otwarto muzeum Nikifora. Można tam zobaczyć podstawowy zbiór prac artysty, fotografie oraz jego rzeczy osobiste, takie jak pędzle, farbki, okulary. Jednym z większych eksponatów jest drewniana skrzynia, w której Epifaniusz Drowniak przechowywał, jak mówiono, cały swój dobytek. A jeśli ktoś ma ochotę obejrzeć dużo więcej obrazów prymitywisty, powinien odwiedzić Muzeum Okręgowe w Nowym Sączu. Tam znajduje się największy zbiór jego dzieł.

Na początku nowego tysiąclecia wybucha nowa fala zainteresowania losem i twórczością łemkowskiego samouka. We wrześniu 2004 r. wszedł do kin film „Mój Nikifor'. Biograficzny dramat Krzysztofa Krauzego opowiada nie tylko o ostatnich 10 latach życia wybitnego malarza, ale jest przede wszystkim historią wielkiego poświęcenia dla drugiego człowieka. Jak twierdził sam reżyser, obraz powstał w obronie ludzi wzgardzonych i odrzuconych. Nagrodzony wieloma prestiżowymi statuetkami (m.in. Złota Kaczka, Orzeł, Złote Lwy) wywołał wiele pozytywnych dyskusji, ale też kontrowersji. W rolę samego mistrza Nikifora wcieliła się bowiem kobieta – wybitna aktorka – Krystyna Feldman, która o swoim udziale w projekcie powiedziała w jednym z wywiadów: - Czułam wielką radość, ale i lęk, bo nagle trzeba było przeistoczyć się w tego człowieka, o którym tak wiele się słyszało.

Postać Epifaniusza Drowniaka znalazła oddźwięk również w słowie pisanym. Oprócz wielu artykułów prasowych, pojawiła się poezja. O Nikiforze pisali wielcy poeci swoich czasów, tacy jak: Zbigniew Herbert, czy Konstanty Ildefons Gałczyński. Poświęcono mu też monografie i wiele książek (np. autorstwa Andrzeja i Elli Banachów). Jego pomniki znajdują się we Lwowie i Krynicy, gdzie również można podziwiać oryginalny łemkowski nagrobek, wieńczący miejsce jego spoczynku na starym krynickim cmentarzu.

Ewelina Kotlarz
Krynicka Organizacja Turystyczna

Fot. z arch. KOT

Komentarze (0)

Nie dodano jeszcze komentarzy pod tym artykułem - bądź pierwszy
Zgłoszenie komentarza
Komentarz który zgłaszasz:
"Nikifor Krynicki – samotny samouk malował na tekturze"
Komentarz który zgłaszasz:
Adres
Pole nie możę być puste
Powód zgłoszenia
Pole nie możę być puste
Anuluj
Dodaj odpowiedź do komentarza:
Anuluj

Może Cię zaciekawić

Sport

Pozostałe

Twój news: przyślij do nas zdjęcia lub film na [email protected]