7°   dziś 5°   jutro
Środa, 27 listopada Walerian, Wirgiliusz, Maksymilian, Franciszek, Ksenia

Nowosądeckie wybory w wolnej Polsce

Opublikowano 23.10.2015 08:26:53 Zaktualizowano 04.09.2018 20:08:57 TISS

Przed nami dziewiąte wybory parlamentarne w wolnej Polsce. Wybierzemy Sejm VIII kadencji i Senat IX kadencji. Różnica w numeracji wynika z tego, że w pełni demokratyczny system wyborczy do polskiego parlamentu funkcjonuje od 1991.

Wybory tzw. kontraktowe w 1989 przeprowadzono według ordynacji ustalonej przy Okrągłym Stole: do Senatu wybory wolne, do Sejmu – w ograniczonym zakresie, przy zachowaniu dominacji PZPR i jej satelitów; głosowanie wówczas, niosące przełom ustrojowy, miało charakter plebiscytowy (przeciwko ówczesnej władzy).
Wybory w naszym regionie przeprowadzane są w okręgu wyborczym w granicach (z małymi korektami) byłego województwa nowosądeckiego. W ciągu minionych lat okręg zmieniał swe numery (64, 32, 28 i obecnie 14). Do 2011 wybieraliśmy 9 posłów, następnie 10. Uprawnionych do głosowania jest ponad 600 tys. obywateli.
Od 2011 wybory do Senatu podzielono na dwa okręgi: „nasz”, czyli miasto i powiat Nowy Sącz oraz powiat gorlicki (początkowo nr 13, obecnie nr 37) z ponad 310 tys. uprawnionymi do głosowania mieszkańcami i „podhalański” – powiaty limanowski, nowotarski i tatrzański (nr 36). Obowiązuje w nich formuła jednomandatowa: jeden senator na jeden okręg.
Analiza wyników wyborczych i nazwisk kandydatów pokazuje głębokie przemiany w polskiej (i sądeckiej) demokracji w minionym ćwierćwieczu. Celowo do niniejszej publikacji dołączamy rozszyfrowania skrótów partii i komitetów wyborczych, bo – śmiem twierdzić – większość czytelników, zwłaszcza z młodszego pokolenia, miałaby kłopoty z identyfikacją tych ugrupowań, o których dawno już ślad przepadł np. KdR, NP, PL, POC, SLCh, UChS etc. Któż tu, z okręgu nowosądeckiego, nie stawał w szranki wyborcze! Same tuzy. Smaku zwycięstwa (1991) i porażki (1993) zaznał późniejszy prezydent RP Lech Kaczyński, także nie od razu weszli do Sejmu: Andrzej Szkaradek, Stanisław Kogut, Wiesław Janczyk, Anna Paluch, czy późniejszy minister i senator Bogdan Klich z Krakowa. Mandaty poselskie czy senatorskie nie są dożywotnie: przegrywali ponowne wybory Józef Jungiewicz, Krzysztof Pawłowski, Andrzej Chronowski i Kazimierz Sas.
Nie spełniły się ambicje parlamentarne tak znanym sądeczanom jak np. Kazimierz Pazgan, prof. Józef Lipiec, Jan Golonka (późniejszy starosta), Zofia Pieczkowska (późniejsza wiceprezydent miasta) czy wojewodowie Marek Oleksiński, Wiktor Sowa, Józef Antoni Wiktor. Mimo czterokrotnego startu (z niezłymi wynikami) nie zdobył mandatu ludowiec Mieczysław Kiełbasa z Lipnicy Wielkiej. Pechowiec, raz wyprzedził go startujący przebojem z 10. miejsca na liście 33-letni wówczas chłop z Moszczenicy Niżnej Stanisław Pasoń, to znów – Bronisław Dutka.
Preferująca silniejsze partie metoda d’Hondta i nieubłagane progi wyborcze płatały wyborcze figle: kandydaci z kilkunastotysięcznym poparciem przegrywali rywalizację (np. Zygmunt Berdychowski – blisko 14 tys. głosów w 1993), a inni, gromadzący zaledwie kilka tysięcy głosów, wchodzili do Sejmu bez problemu (np. Stanisław Jarmoliński – ok. 3 tys. w 2001).
Ryszardowi Nowakowi brakło zaledwie 60 głosów, aby przedłużyć pobyt w Sejmie na kolejną kadencję (2005), być może nie decydowałby się za rok ubiegać o prezydenturę w sądeckim magistracie. Na zmianie barw – z PiS na PO – skorzystał gorliczanin Witold Kochan, który potem, po zwycięstwie w wyborach na burmistrza miasta nad Ropą, złożył mandat na rzecz samorządowej posady, pewnie w myśl twierdzenia, że „lepiej być pierwszym w gminie, niż drugim w Rzymie”.
Rzutem na taśmę, korzystając z wyśrubowanych wyników 6 koleżanek i kolegów, posłem został przed czterema laty lider obecnej nowosądeckiej listy PiS, Piotr Naimski, znawca spraw energetycznych i tajnych służb, jedyny obok Antoniego Macierewicza żyjący członek-założyciel Komitetu Obrony Robotników z 1976 r.
Jak będzie za kilka dni? Kto zawędruje z Sądecczyzny na Wiejską, a kto do salonu odrzuconych? „Spadochroniarze” czy rdzenni sądeczanie? Chłop czy polityk-celebryta? „Pniok” czy „ptok”? Milioner spod Tatr, czy bezrobotna? Faworyci warszawskich prezesów czy lokalni outsiderzy? Czy dawna stolica województwa i obecna stolica subregionu będzie mieć „swojego” posła, czy też Królewski Gród będą reprezentować jedynie działacze – z całym szacunkiem dla tych małych miejscowości – ze Stróż, Małej Wsi k. Świniarska lub z Męciny? Czyje głosy zostaną zmarnowane pod progiem wyborczym? Kto przeżyje dramat wyprzedzony o włos przez kolegę z własnej drużyny? Każde głosowanie przynosi jakieś niespodzianki, a to porażki żelaznych liderów, to znów zaskakujące awanse kandydatów zepchniętych na listach na dalekie miejsca. Zobaczymy…
Jerzy Leśniak

Zobacz również:

Komentarze (0)

Nie dodano jeszcze komentarzy pod tym artykułem - bądź pierwszy
Zgłoszenie komentarza
Komentarz który zgłaszasz:
"Nowosądeckie wybory w wolnej Polsce"
Komentarz który zgłaszasz:
Adres
Pole nie możę być puste
Powód zgłoszenia
Pole nie możę być puste
Anuluj
Dodaj odpowiedź do komentarza:
Anuluj

Może Cię zaciekawić

Sport

Pozostałe

Twój news: przyślij do nas zdjęcia lub film na [email protected]