2°   dziś 1°   jutro
Czwartek, 21 listopada Janusz, Konrad, Albert, Maria, Regina

​Ofiara okrutnej zbrodni niemieckiej

Opublikowano 02.04.2023 07:36:00 Zaktualizowano 03.04.2023 02:10:48 pan

Zdarzenia w Zatoce Lubeckiej to jedna z najokrutniejszych zbrodni niemieckich, popełnionych w czasie II wojny światowej. Do tragedii doszło na kilka dni przed kapitulacją Niemiec w maju 1945 roku. Jedną z tysięcy jej ofiar był pochodzący z Pisarzowej Walery Bronicki.

Niemiecka zbrodnia, dokonana przez nieświadomych brytyjskich pilotów

Wczesnym popołudniem 3 maja 1945 roku w pobliże miasta Neustadt in Holstein nadleciały samoloty RAF-u. Miały one zaatakować trzy statki pod wojenną banderą Niemiec: „Cap Arcona”, „Thielbek” i „Deutschland IV”. 

Brytyjczycy byli przekonani, że atakują cele, na których znajdują się niemieckie wojska oraz nazistowscy dygnitarze, próbujący uciec z III Rzeczy do okupowanych nadal krajów skandynawskich. 

Tymczasem pod koniec kwietnia Niemcy postanowili umieścić na statkach więźniów ewakuowanych z obozów koncentracyjnych. Statki zakotwiczono w Zatoce Lubeckiej, gdzie prawdopodobnie miały zostać zatopione, by ukryć dowody niemieckich zbrodni wojennych. 

Zobacz również:

Wśród ofiar zbrodni był mieszkaniec Limanowszczyzny - Walery Bronicki. W czasie II wojny światowej został on wywieziony przez niemieckiego okupanta jako jeniec wojenny do pracy przymusowej w III Rzeszy. 

W obozie Neuengamme przebywał od stycznia 1945 roku. Tak jak współwięźniowie, zmuszany był do pracy przy budowie wału chroniącego północnoniemieckie wybrzeża przed wojskami alianckimi.

Zginął 3 maja 1945 roku w katastrofie statku Cap Arcona. Został pochowany w Neustadt.

Organizacja Arolsen Archives poszukuje krewnych Walerego Bronickiego. W zasobach wciąż znajdują się przedmioty należące do mężczyzny urodzonego w Pisarzowej 28 marca 1910 roku. W depozycie znajdują się m.in. scyzoryk, zegarek kieszonkowy i sygnet. Należące do Walerego Bronickiego przedmioty można zobaczyć TUTAJ

Luksusowy statek pasażerski zmieniono w więzienie

Cap Arcona przed wojną był luksusowym statkiem pasażerskim. Zwodowano go w maju 1927 roku. Miał ponad 200 metrów długości, a wśród atrakcji na pokładzie były m.in. basen i kort tenisowy. W 1940 roku został przejęty przez niemiecką marynarkę wojenną i pływał pod banderą III Rzeszy po Morzu Bałtyckim. 

Zdjęcie: Cap Arcona przed II wojną światową.

Pod koniec kwietnia 1945 roku na statek przeniesiono 6500 więźniów z obozu koncentracyjnego Neuengamme oraz około 400 więźniów, którzy przeżyli marsz śmierci z obozu Wesoła (podobóz KL Auschwitz).

Więźniów umieszczono także na mniejszych jednostkach. Cztery statki zakotwiczono w Zatoce Lubeckiej z przypuszczalnym zamiarem zatopienia ich wraz z więźniami, aby ukryć dowody zbrodni wojennych.

Zdjęcie: lotnicza fotografia obozu koncentracyjnego Neuengamme zrobione przez Brytyjskie lotnictwo 16 kwietnia 1945.

Działania wojenne na lądzie wstrzymano 2 maja 1945 roku. Po tym dowództwo alianckie przedstawiło niemieckiej flocie ultimatum, wzywając wszystkie jednostki morskie pływające pod banderą III Rzeszy do natychmiastowego zawinięcia do portu. Zapowiedziano, że wszystkie statki niemieckie spotkane na morzu po godzinie 14:00 następnego dnia zostaną zbombardowane. 

Do portu zawinął tylko jeden ze statków, na kwadrans przed upływem terminu. Kapitanowie pozostałych jednostek także nosili się z takim zamiarem, jednak SS kategorycznie im tego zabroniło. 

Krótko po godzinie 14:00 stojące na redzie statki zostały zaatakowane przez samoloty Hawker Typhoon trzech dywizjonów RAF. Maszyny 198. dywizjonu wystrzeliły 62 rakiety w kierunku „Cap Arcony” i „Thielbeka”, a 40 z nich dotarło do celu. Pozostałe samoloty zbombardowały „Deutschland IV”. Wrogie jednostki stanęły w ogniu i zatonęły. 

Na pokładzie tych jednostek znajdowało się ponad 7 tysięcy więźniów KL Neuengamme. Wielu z nich miało za sobą pobyt także w innych niemieckich obozach koncentracyjnych. 

Według świadków atak przeżyło około tysiąca osób. Rozbitkowie dopłynęli do brzegu, ale tam wielu z nich zostało zabitych przez SS, Kriegsmarine i uzbrojonych cywilów. Masakrę zdołało przeżyć około 350 osób, gdyż na miejsce dotarli żołnierze brytyjscy. Ci praktycznie nie brali jeńców. Na uciekających Niemców ruszyli także więźniowie, którzy ocaleli z ataku. 


Zdjęcie: płonąca "Cap Arcona" sfotografowana przez F-6 Mustang tuż po ataku.

Z 9400 więźniów pochodzących z 24 krajów zdołało się uratować tylko 2400. W czterech miejscowościach otaczających Zatokę Lubecką znajdują się masowe, w większości bezimienne groby nieustalonej ostatecznie liczby ofiar tej tragedii. Przez wiele następnych lat fale zatoki wyrzucały na brzeg szczątki ofiar ataku.


Zdjęcie: pomnik upamiętniający tragedię „Cap Arcona” na cmentarzu w Neustadt in Holstein.

Komentarze (3)

wlk219
2023-04-02 09:44:13
0 4
Chodzi o Walerego Brunickiego a nie Bronickiego , ( źródło Dworki i dwory na Limanowszczyźnie oraz ich właścicielew ostatnich diesiątkach XIX w.) . Swoją drogą Baronowie Broniccy wywodzą się z kresów ale przyczynili się mocno w rozwój gospodarczy i naftowy okolicy ( rafineria Klęczany , odkrycie ropy w Klęczanach . Należało by im poświęcić osobny materiał .
Odpowiedz
zabawny
2023-04-02 10:19:05
0 2
Tytuł tak jasny , jak polskie obozy koncentracyjne w czasie ii wojny .
Odpowiedz
ciekawy
2023-04-02 13:13:20
0 2
a teraz w Unii mówią że to nie byli Niemcy tylko Naziści???
Odpowiedz
Zgłoszenie komentarza
Komentarz który zgłaszasz:
"​Ofiara okrutnej zbrodni niemieckiej"
Komentarz który zgłaszasz:
Adres
Pole nie możę być puste
Powód zgłoszenia
Pole nie możę być puste
Anuluj
Dodaj odpowiedź do komentarza:
Anuluj

Może Cię zaciekawić

Sport

Pozostałe

Twój news: przyślij do nas zdjęcia lub film na [email protected]