7°   dziś 5°   jutro
Środa, 27 listopada Walerian, Wirgiliusz, Maksymilian, Franciszek, Ksenia

Piorunująca fascynacja - Bartosz Bugara łowca burz

Opublikowano 09.07.2015 08:55:35 Zaktualizowano 05.09.2018 07:15:24 TISS

Ze znajomymi gonił burzę w okolicach Świniarska. Wydawało się, że wszystko jest pod kontrolą. Nie zauważyli, że za nimi utworzyła się kolejna komórka burzowa. Widzieli ją co prawda na radarach, ale nie spodziewali, że stanie się to tak szybko. Byli w pułapce, w szczerym polu, pomiędzy dwiema siłami...

- Chyba znam więcej osób, które wizja nadchodzącej burzy raczej przeraża, niż wywołuje uśmiech na twarzy. Skąd ta fascynacja?

- Właśnie w dzieciństwie, kiedy moi rówieśnicy zazwyczaj chowali się pod kołdrami przed burzą, ja gdy tylko widziałem, że nadciągają ciemne chmury, podbiegałem do okna i wypatrywałem piorunów i błyskawic. Podczas powodzi natomiast, sprawdzałem stany wód. Jeździliśmy nawet z tatą nad rzeki w Nowym Sączu i patrzaliśmy, jak podnosi się na nich poziom wody. Nigdy nie byliśmy w zagrożonym regionie, ale mieliśmy w takich miejscach rodzinę, którą staraliśmy się ostrzegać. W miarę upływu lat, zacząłem to robić na większą skalę. O moich zainteresowaniach wiedziało coraz więcej osób. Zdarzało się, że zamiast śledzić prognozę pogody w telewizji, pytali o nią mnie. Z wiekiem zacząłem też szukać informacji w internecie, radarów, map synoptycznych.

- Stałeś się poszukiwaczem burz...

- Pamiętam, że mama musiała mnie siłą zatrzymywać w domu. Zawsze bowiem, kiedy była burza chciałem wychodzić na zewnątrz, robić zdjęcia albo patrzeć, jak na niebie strzelają pioruny.

- Co dokładnie robi łowca burz?

- Śledzi burze albo, jak sama nazwa wskazuje, łowi je. Jeździmy za burzami tak, żeby zrobić jak najciekawsze zdjęcia. Naszą główną misją jest jednak ostrzeganie ludzi przed nadchodzącym niebezpieczeństwem. Jeśli widzimy, że dane zjawisko, jak burza czy wichura, może zagrażać mieszkańcom, od razu informujemy o tym na naszym fanpage'u. Chcemy, aby ludzie wiedzieli, że trzeba zachować ostrożność, ale też nie chcemy wywoływać paniki. Nigdy nie jest ona wskazana. Chodzi nam o przezorność. Spotykamy się z sytuacjami, że komunikaty w telewizji podawane są za późno albo w ogóle. Pogoda momentalnie się zmienia i widzimy na przykład, że zbliża się front, który wcześniej nie był nawet brany pod uwagę.

- Trzeba mieć do tego specjalistyczny sprzęt?

- Sprzęt jest potrzebny. Dysponują nim Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej i ogólnopolscy łowcy burz, a my dzięki internetowi możemy z niego korzystać. Wszystko udostępnione jest na odpowiednich stronach internetowych. Konkretne zjawisko analizujemy według swoich danych, porównujemy z danymi innych łowców czy IMiGW, a wyniki publikujemy na naszym fanpage'u.

- Jak to wygląda w praktyce? Czekacie na pierwszy grzmot, wsiadacie w auto i ruszacie?

- Dokładnie tak to wygląda. Wiadomo, nie zawsze mamy na to czas, bo każdy z nas pracuje. Trudno oderwać się od biurka i powiedzieć: - Szefie idę, bo jest burza (śmiech). Natomiast kiedy mamy wolny dzień i widzimy, że coś zaczyna się dziać, sprawdzamy radary, by zobaczyć czy jest szansa na burzę, wsiadamy w auto i jedziemy. Najczęściej mijamy ludzi, którzy uciekają przed burzą, a my celujemy prosto w jej środek. To bardzo fascynujące. Wiadomo, nie możemy podejść zbyt blisko. Pasja jest pasją, ale nie można przecież narażać dla niej swojego życia.

- Gdzie jest granica? Jak blisko możecie się zbliżyć do burzy?

- Trudno to określić. Wszystko zależy od burzy, od tego jak jest potężna i jak zmienny jest wiatr. Ustalamy to wszystko w oparciu o radary i mapy synoptyczne. Dopiero wtedy jesteśmy w stanie określić, jak blisko możemy podejść do burzy. Przy mniejszej burzy możemy podejść bliżej, do większej trzeba mieć większy respekt.

- Bywaliście w niebezpieczeństwie?

- Raz ze znajomymi goniłem burzę w okolicach Świniarska. Wydawało nam się, że wszystko jest pod kontrolą, tymczasem nikt nie spodziewał się, że za nami utworzy się kolejna komórka burzowa. Widzieliśmy ją na radarach, ale nie spodziewaliśmy się, że utworzy się tak szybko. Byliśmy w pułapce,w szczerym polu, pomiędzy dwiema siłami. Szybko uciekaliśmy do samochodu. Pamiętam, jak dookoła biły już pioruny.

- Samochód w czasie burzy jest bezpieczne, bo działa jak klatka Faradaya, ale co w sytuacji, gdy go nie ma w pobliżu?

- Najlepiej usiąść na plecaku, torbie, kurtce, tak by nie była to mokra powierzchnia. Trzeba się odsunąć od wysokich przedmiotów typu drzewo, przekaźnik czy... linia energetyczna. To jedyne, co możemy zrobić. Ucieczka nie jest wskazana. Wytwarza się wtedy energia i możemy ściągnąć na siebie piorun.

- Gdzie gonicie burze?

- Po Nowym Sączu i okolicach. Najdalej byłem w Krakowie. Ale przyznam się, że i na wakacjach nachodzi mnie, by gonić burze. Więc polowałem na nie i w Chorwacji.

- Masz ją, i co dalej?

- Wyciągamy aparat, robimy zdjęcia i podziwiamy piękno natury (śmiech).

- Ilu was jest?

- Kilkanaście osób z Nowego Sącza. W Małopolsce jest nas kilkudziesięciu. Wiele osób zaczęło się fascynować burzami dzięki mnie. Wiedzieli, że jestem ich zapaleńcem i też się wciągnęli. Wielu zaczęło się zgłaszać przez naszego fanpage'a. Nawet nie wiedziałem, że tyle osób z Nowego Sącza interesuje się burzami. Sami do mnie piszą i chcą je ze mną łowić.

- Jak długo będziesz łowił burze?

- Dopóki będzie mi się chciało, aczkolwiek natura jest tak nieprzewidywalna, że tym się nie idzie znudzić. Każda burza jest inna i za każdym razem zaskakuje swoim obliczem. Pioruny potrafią zauroczyć.

Fot. Facebook Sądeckich Łowców Burz

Komentarze (0)

Nie dodano jeszcze komentarzy pod tym artykułem - bądź pierwszy
Zgłoszenie komentarza
Komentarz który zgłaszasz:
"Piorunująca fascynacja - Bartosz Bugara łowca burz"
Komentarz który zgłaszasz:
Adres
Pole nie możę być puste
Powód zgłoszenia
Pole nie możę być puste
Anuluj
Dodaj odpowiedź do komentarza:
Anuluj

Może Cię zaciekawić

Sport

Pozostałe

Twój news: przyślij do nas zdjęcia lub film na [email protected]