"Prokuratorskie postępowanie, o które ktoś się dopomina, ja mam już w ręce"

- Prokuratorskie postępowanie, o które ktoś się dopomina, ja mam już w ręce - oświadczył podczas ostatniej sesji Rady Gminy Jodłownik wójt Paweł Stawarz, odnosząc się do medialnych doniesień o zamiarach RIO w Krakowie, która chce powiadomić prokuraturę o przypadkach sprzedaży zwrotnej jako niegospodarności w kilku małopolskich samorządach.

Według wójta, był on przesłuchiwany w połowie grudnia ubiegłego roku przez funkcjonariuszy wydziału przestępstw gospodarczych Komendy Miejskiej Policji w Nowym Sączu, na zlecenie Prokuratury Krajowej. Podjęte czynności miały zakończyć się decyzją o umorzeniu postępowania wobec stwierdzenia braku znamion czynu zabronionego.

Dalej Paweł Stawarz odczytał radnym „świeżą, jeszcze ciepłą” sentencję postanowienia, w której stwierdzono że „materiał dowodowy nie potwierdza faktu popełnienia przestępstwa niegospodarności przez władze gminy Jodłownik”.

- Umowa sprzedaży zwrotnej obok kredytów czy pożyczek bankowych stanowi jeden z oficjalnie dopuszczalnych sposobów pozyskiwania środków na realizację zadań gminy. Metoda ta określana leasingiem zwrotnym jest od wielu lat stosowana przez wiele jednostek samorządu terytorialnego w Polsce, które nie mogą pozyskać środków poprzez zaciągnięcie klasycznych pożyczek z uwagi na ograniczenia indywidualnego wskaźnika zadłużenia, wynikającego z ustawy o finansach publicznych - czytał Stawarz.

Kierująca uderzyła w barierę ochronną Burzliwa debata nad raportem. Wójt bez wotum zaufania

Dalej wójt w oparciu o odczytywany dokument, wskazywał że decyzje o sprzedaży zwrotnej nie stanowiły przekroczenia uprawnień oraz że te czynności nie wyrządziły samorządowi szkody majątkowej. W odczytywanym przez Pawła Stawarza postanowieniu zaznaczono także, iż nie bez znaczenia pozostaje fakt, że organy kontroli finansowej (w tym krakowska RIO) nie kwestionowały tego sposobu pozyskiwania środków. Według wójta, w toku postępowania przesłuchiwano także inspektorów Regionalnej Izby Obrachunkowej w Krakowie. Stawarz przypomniał przy tym kompleksową kontrolę gospodarki finansowej gminy, dokonanej przez RIO w 2017 roku, która obejmując m.in. przypadki sprzedaży „nie na zawsze” nie wykazała nieprawidłowości.

- Ci, którzy chcą przesłuchać mnie przed prokuraturą, mają gotowe, bo prokuratura drugi raz z tego co wiem w tym samym temacie nie podejmą przesłuchania. Niech sobie najpierw zajrzą do dokumentów, a później mówią że trzeba nas przesłuchać. Ja co prawda nie wszystko mogę opublikować, ale myślę że to na portal Limanowa.in trzeba złożyć - powiedział Paweł Stawarz. - Ale pozwólmy się jeszcze trochę pocieszyć tym, którzy dzień i noc, pewnie w weekend, będą wpisywać. Niech się jeszcze nacieszą - dodał.

Wójt zaznaczył też, iż wie kto „doniósł”, ale nie będzie o tym mówił. - Znam tych, którzy donieśli do Prokuratury Krajowej. Ale nie będę mówił. Przesłuchiwano mnie cztery godziny, mówiłem dokładnie, opierałem się na dokumentach. Jestem po kontrolach wszystkich, nawet policji i prokuratury. I nie byłem przesłuchiwany jako podejrzany, tylko świadek. Bo o co tutaj kogoś podejrzewać? Że ktoś ściągnął pieniądze z zewnątrz, żeby pozyskać środki pozabudżetowe, żeby zrobić inwestycje? - pytał. - Ci, którzy nie umieli dokonać takich operacji finansowych, mogą nam teraz zazdrościć.

Na koniec dodał, że być może trzeba przesłuchać włodarzy innych gmin, Łapanowa czy Borzęcina, jeśli w ich przypadku oprocentowanie tej formy kredytu miało sięgać 30%.