7°   dziś 5°   jutro
Środa, 27 listopada Walerian, Wirgiliusz, Maksymilian, Franciszek, Ksenia

Przyjechałem tu w jednych spodniach

Opublikowano 25.02.2016 13:01:19 Zaktualizowano 04.09.2018 19:15:10

Rozmowa z krynickim fotografikiem Andrzejem Klimkowskim.

- Wiem, że jesteś kryniczaninem z wyboru nie z urodzenia…

- Przypadkowego wyboru. Przyjechałem na dwa tygodnie do Krynicy około 40 lat temu i tak wsiąkłem w to miasto.

- To była to Twoja pierwsza wizyta w Krynicy?

- Pierwsza wizyta była u rodziców, którzy nieco wcześniej tutaj zakotwiczyli. A potem miał być krótki dwutygodniowy pobyt w Krynicy, a skończył się widać jak na załączonym obrazku.

- Jak to się mawia w takich sytuacjach przyjechałeś w jednych portkach?

- Z parą jeansów, kilkoma swetrami i to wszystko…

- I to była miłość od pierwszego wejrzenia?

- Mówisz o mojej żonie czy o Krynicy?

- A co było ważniejsze? Żona czy Krynica?

- Najpierw była Krynica potem była żona. Założyłem rodzinę i zostałem.

- Patrzysz na Krynicę okiem obiektywu od 40 lat, jak ona się zmienia?

- To najlepiej widać na zdjęciach. Zdjęcia sprzed 30, 40 lat zupełnie inaczej wyglądają, nie mówię tylko o parametrach technicznych, ale o tym, jak samo miasto się zmienia. Deptak – choć pozornie ten sam – zmienia się, ulice się zmieniają, ludzie się zmieniają…

- Sięgasz często do swoich zdjęć sprzed 30-40 lat i z sentymentem mówisz: o, to miejsce wyglądało zupełnie inaczej?

- Mam olbrzymie zbiory diapozytywów, które zrobiłem. To są tysiące zdjęć, które nazywam „Archiwum X”. Teraz używa się techniki cyfrowej i robi się niewyobrażalnie dużo zdjęć. Kiedyś jedna rolka filmu to było coś, z jedną rolą przechodziło się całe miasto. Dziś tych zdjęć robi się setki.

- Często wracasz do tego archiwum?

- Nieraz ktoś prosi mnie o zdjęcia archiwalne, żeby pokazać jak się zmienił dom, sanatorium, cała ulica. A ja fotografuję Krynicę z pozycji samolotu, z pozycji ziemi, z pozycji drona…

- Myślałeś, żeby z niektórych zdjęć zrobić jeszcze użytek?

- Może jakieś wydawnictwa się zainteresują? Takie publikacje to są drogie rzeczy, szukam sponsorów.

- Są takie miejsca, takie sytuacje w Krynicy, które lubisz szczególnie?

- Można by pomyśleć, że po tylu latach fotografowania już nic nowego nie można w Krynicy odkryć, ale przyroda, natura stwarzają takie klimaty, że zdjęcie wykonane w tym miejscu parę miesięcy wcześniej, zupełnie inaczej wygląda niż to zrobione dziś. Jak ostatnio spadł śnieg, rano przybiegłem na Deptak robić zdjęcia. O dziwo, nie pamiętam, żebym widział tu wcześniej tylu fotografujących ludzi – używających od aparatu w smartfonie po profesjonalne kamery. Wszyscy robili zdjęcia, bo było wyjątkowo.

- Ale dlaczego po raz któryś przyszedłeś robić zdjęcia na Deptaku? Co Cię tam ciągnie?

- Ja bardzo lubię robić zdjęcia o wschodzie, rankiem, kiedy jest kompletnie pusto. Zupełnie inaczej wtedy Deptak wygląda. Inaczej sytuacja ma się latem, kiedy są imprezy plenerowe, ja lubię spokój.

- Inne szczególne miejsca w Krynicy, w których lubisz się ustawiać z aparatem?

- Parki wokół Pijalni Jana, Słotwinki, gdzie są klimaty. Pozostałe miejsca raczej przypominają każde inne miasteczko w okolicy.

- Masz jakąś szczególną przygodę związaną z robieniem zdjęć?

- Była to przygoda nieudana. Po jakimś forum Deptakiem szła młoda dziewczyna, pięknie ubrana, w czerwonych szpilkach, z czerwoną torebką, miała fantastyczny krok, pewnie pracowała w modelingu, była szczęśliwa, radosna…, a ja niestety nie miałem aparatu, co mi się bardzo rzadko zdarza.

- Wszystkim ważnym gościom odwiedzającym Krynicę robiłeś zdjęcia.

- Ponieważ fotografuję i Forum Ekonomiczne, i Festiwal im. Jana Kiepury – dwie sztandarowe, krynickie imprezy, więc przewijają się tam wszyscy od prezydentów, premierów, po celebrytów, aktorów, ludzi kultury, sztuki. To fantastyczne przeżycie dla fotografa.

- Pamiętasz jakąś szczególną sytuację związaną z fotografowaniem ludzi Krynicy?

- Za prezydentury Aleksandra Kwaśniewskiego fotografowałem Forum Ekonomiczne. Wpadłem na pomysł, że zrobię zdjęcia z dachu Pijalni Głównej z widokiem na Deptak. To było przed 2001 rokiem. Ludzie z BOR pomagali mi przystawić drabinę do ściany Pijalni, żebym mógł wejść na dach, potem pomagali mi zejść. Nikt się nie zapytał, co robię, nikt nie zajrzał mi do torby fotograficznej. Dzisiaj to rzecz nie do pomyślenia.

Rozmawiał (mol)

Fot. mtv24.

Komentarze (0)

Nie dodano jeszcze komentarzy pod tym artykułem - bądź pierwszy
Zgłoszenie komentarza
Komentarz który zgłaszasz:
"Przyjechałem tu w jednych spodniach"
Komentarz który zgłaszasz:
Adres
Pole nie możę być puste
Powód zgłoszenia
Pole nie możę być puste
Anuluj
Dodaj odpowiedź do komentarza:
Anuluj

Może Cię zaciekawić

Sport

Pozostałe

Twój news: przyślij do nas zdjęcia lub film na [email protected]