Rehabilitacja - prywatnie lub w przyszłym roku

Nowy Sącz. Ośrodki rehabilitacyjne robią zapisy na połowę przyszłego roku. Żeby uzyskać pomoc trzeba czekać, albo wykupywać zabiegi prywatnie. Tylko, że są osoby które nie mogą sobie pozwolić ani na jedno ani na drugie.

- Co ja mam powiedzieć matce z kilkumiesięcznym dzieckiem na ręku, której nie stać na prywatną rehabilitację? Leczymy m.in. stawy barkowe i kolanowe po operacjach i rekonstrukcjach. Realizujemy nadwykonania, ale co z tego, jak sporo osób i tak nie otrzyma pomocy, której potrzebują natychmiast, a niektórym grozi kalectwo. Nie możemy pomóc wszystkim charytatywnie, bo mamy pracowników i rodziny - mówią Aleksander Lachowski i Maciej Bugaj, właściciele Centrum Rehabilitacji „Imprimis”, zapisującego pacjentów na kwiecień.

Kolejki na zabiegi refundowane są długie. Zapisy na ten rok robione są w Nowym Sączu jeszcze w jednym miejscu, ale jest to wynikiem mniejszego zainteresowania nim ze strony pacjentów i ograniczonej oferty zabiegów. Kontrakty z NFZ są w trakcie renegocjacji, a i tak opiewają na mniejszą liczbę punktów niż ośrodki mogłyby zrealizować. Nadwykonania sięgają już kilkudziesięciu procent, a hurtowe ich wypłacanie grozi stawką poniżej progu rentowności.

- Negocjacje z NFZ są przykrym doświadczeniem. Powołują się na różne przepisy, by ograniczyć liczbę punktów, a zaraz zapominają o innych, byle nie zapłacić uczciwie za naszą pracę. Zgodziliśmy się na ograniczenie naszego kontraktu, dano nam do zrozumienia, że chcemy wyleczyć za dużo pacjentów, przez co mogą z nami nie podpisać umowy – dodają Aleksander Lachowski i Maciej Bugaj.

Według danych NFZ od 2005 roku nakłady na rehabilitację wzrosły o 216%. W planie finansowym na 2011 znalazło się ok. 146 mln złotych, czyli o 6 więcej niż rok wcześniej. Na Nowy Sącz i powiat przypadło ok. 5 mln złotych.

- Na ten rok udało nam się kupić o ponad 4% więcej świadczeń dla pacjentów. Na terenie Nowego Sącza i powiatu na rehabilitację przeznaczamy blisko 5 mln zł. W przyszłym roku również więcej środków zostanie przeznaczonych na ten cel – tłumaczy Jolanta Pulchna, rzecznik prasowy małopolskiego NFZ. – To nie ze złej woli NFZ wynikają decyzje o podziale środków i to na ile możemy zwiększyć kontrakt, a tym samym i liczbę świadczeń w poszczególnych placówkach – dodaje.

Problemy z kontraktowaniem przekładają się na jakość leczenia. Są ośrodki, gdzie zabiegi wypisane na skierowaniu nie są realizowane w tym samym czasie. Pacjenci czekając na ćwiczenia z rehabilitantem poddawani są fizykoterapii, co stoi w sprzeczności z interesem pacjenta, bo obniża efektywność całego procesu rehabilitacji. Jest też spora grupa ośrodków, kóre zrezygnowały ze współpracy z NFZ, albo patrząc na doświadczenia innych, w ogóle się na nią nie zdecydowały.

- Jestem po skręceniu i artroskopii kolana. Na zabiegi refundowane musiałbym czekać prawie pół roku. Ale jak czekać? Były takie zaniki mięśni i obrzęk, że noga bolała od samej grawitacji. Wykupiłem trzy serie ćwiczeń i fizykoterapii. Te całe ubezpieczenia to zwykłe zdzierstwo – mówi jeden z rozżalonych pacjentów – A są osoby bardziej chore, które są po wylewach, wypadkach i co, oni mogą czekać miesiącami? – dodaje.

Narodowy Fundusz Zdrowia zapewnia, że liczba przyznawanych punktów zwiększy się. Zauważalnej poprawy jednak nie będzie. Jak zapowiadają rehabilitanci kolejki nie skrócą się, a jeśli już to pacjenci tego wyraźnie nie odczują, bo "mała jest różnica między trzynastoma, a czternastoma tygodniami oczekiwania". Sprawa jest poważna, bo pacjenci znajdują się pod ścianą. Nie dość, że opłacają wysokie stawki za ubezpieczenie to i tak jak przyjdzie co do czego muszą opłacać leczenie samodzielnie.

Wyjątkową inscenizacją przypomną zrzuty z 1944 roku Kolizja i samochód w rowie