7°   dziś 5°   jutro
Środa, 27 listopada Walerian, Wirgiliusz, Maksymilian, Franciszek, Ksenia

Rzucanie z masy i kopanie w sprzęgło

Opublikowano 28.11.2015 13:56:34 Zaktualizowano 04.09.2018 19:37:31

Pochodząca z Nowego Sącza Agnieszka Percz na co dzień mieszka i pracuje w Krakowie. Absolwentka tamtejszej Wyższej Szkoły Zarządzania i Bankowości ma niecodzienne hobby - uwielbia pisk opon i szybką jazdę samochodem. Jest jedną z niewielu Polek, która trenuje drifting - jazdę w kontrolowanym poślizgu.

- Od jak dawna trenuje Pani drifting? Skąd tak niecodzienna pasja?

- Wszystko zaczęło się dwa lata temu, kiedy poznałam mojego chłopaka. Bardzo szybko zaraził mnie swoją życiową pasją - motoryzacją, a konkretnie driftingiem. Po pewnym czasie zaczęłam stawiać pierwsze kroki trenując na symulatorze idealnie odwzorowującym zachowanie samochodu podczas jazdy w poślizgu, dzięki czemu jeszcze „na sucho” poznałam czym „to się je”. Bardzo szybko robiłam postępy, więc w niedługim czasie zaczęłam rozglądać się za odpowiednim samochodem, który mogłabym odpowiednio zmodyfikować. Regularne treningi rozpoczęłam całkiem niedawno, bo w grudniu 2014, niecały tydzień po kupnie mojego BMW e36 o mocy 178 KM.

- Jak dokładnie wygląda ta jazda autem w poślizgu?

- Podczas driftingu jedziemy samochodem tylno napędowym w kontrolowanym poślizgu. Samochód potrzebuje jednak kilku podstawowych modyfikacji, by mógł być określany mianem driftowozu. Po pierwsze jest to zespawanie dyferencjału, czyli mechanizmu różnicowego, dzięki czemu tylne koła kręcą się jednakowo i umożliwiają prawidłowe zachowanie samochodu w poślizgu. Kolejnym ważnym elementem jest usztywnienie zawieszenia. Zakłada się gwintowane zawieszenie, aby je utwardzić i obniżyć samochód, co poprawia jego czucie i prowadzenie w poślizgu. Podczas driftu samochód kontroluje się poprzez wypośrodkowanie ułożenia kierownicy do wciskanego gazu, czasami używając również hamulca ręcznego do zwiększenia kąta wychylenia samochodu, czy też drobnych poprawek w zakręcie. Istnieje jednak kilka technik driftu, które znacznie różnią się od siebie. Samochód można wprowadzić w poślizg w kilka sposobów, między innymi „rzucając” go z masy, czy też „kopiąc” w sprzęgło przy wciśniętym gazie. Najłatwiej wprowadzić samochód w poślizg oczywiście poprzez zaciągnięcie hamulca ręcznego przy skręconej kierownicy i wciśniętym sprzęgle, jednak tej techniki nie preferuję, gdyż jest zbyt prosta i oczywista. Drifting to płynne pokonywanie zakrętów w nieprzerwanym poślizgu poprzez użycie różnych technik, które dostosowuje się do ułożenia trasy i panujących na drodze warunków.

- Jakie cechy trzeba posiadać, aby uprawiać taki sport, bo nie jest to chyba pasja dla każdego?

- Szczerze mówiąc staram się zbyt dużo nie myśleć o konsekwencjach możliwych błędów, gdyż niepotrzebnie mnie blokują. Od dziecka uprawiałam sport i startowałam w różnych zawodach, więc od samego początku przygody z driftingiem miałam odpowiednie nastawienie do treningów. Jeżeli mam gorszy dzień, jeżdżę do oporu - dopóki coś mi nie wyjdzie. Drifting staram się kończyć za każdym razem z pewnym postępem, jeździć powtarzalnie. Oczywiście wszystko trzeba robić z głową, mieć odpowiednio przygotowany samochód, a opony dostosowane do panujących warunków. Jak w każdym sporcie najważniejsza jest rozgrzewka, w moim przypadku jest to przede wszystkim zapoznanie z ułożeniem trasy, nawierzchnią, sprawdzenie samochodu. Aby w tym sporcie szybko robić postępy konieczna jest odwaga i systematyczność. I ja te cechy raczej posiadam (śmiech).

- Udowadnia Pani, że drifting to nie tylko sport dla mężczyzn. Jest Pani chyba jedną z nielicznych kobiet, które mają takie zainteresowania?

- Owszem, osobiście słyszałam może o dziesięciu dziewczynach, które uprawiają ten sport w Polsce i tylko jednej, która robi to profesjonalnie i startuje w licencjonowanych zawodach. Powoli jest nas jednak coraz więcej. Od pewnego czasu prowadzę bloga z babskim spojrzeniem na motoryzację pod nazwą „Arrest Me I’m a Drift Girl”, gdzie dzielę się swoją pasją i pokazuję, że drifting jest sportem dla każdego! Oczywiście wiąże się to z pewnymi wyrzeczeniami, jednak jeżeli naprawdę się czegoś chce, można to osiągnąć. Jestem tego doskonałym przykładem.

- Jeżeli tak, nie spotyka się z Pani z drwiącym stosunkiem ze strony otoczenia?

- Absolutnie! Panowie zawsze chętnie służą pomocą i trzymają kciuki za moją coraz lepszą jazdę. Jako jedna z nielicznych reprezentantek płci pięknej zawsze mam spore wsparcie (śmiech). Panowie bacznie śledzą mojego bloga, podpowiadają w różnych technicznych tematach i dzielą się swoim doświadczeniem, czy sugestiami.

- Zatem ma Pani zapewne w planach zawody driftingowe?

- Oczywiście! Właśnie jestem w trakcie przygotowywania samochodu na następny sezon, kiedy to zamierzam zacząć startować w zawodach. Auto potrzebuje kilku modyfikacji, które są wymogiem regulaminowym. Jest to między innymi wstawienie klatki bezpieczeństwa. Na obecną chwilę wszystko finansuję sobie sama. Chcąc rozwijać swoje umiejętności i startować w profesjonalnych ligach, będę musiała jednak zacząć szukać sponsorów. Coraz większe umiejętności wymagają mocniejszego samochodu, a co za tym idzie lepszych i dużo droższych opon. Do tego paliwo, laweta, modyfikacje. Bezpieczeństwo też kosztuje. Takie są realia, jednak wiem, że im sprostam!

Rozmawiała: Agnieszka Małecka

Fot. Z arch. Agnieszki Percz

Komentarze (0)

Nie dodano jeszcze komentarzy pod tym artykułem - bądź pierwszy
Zgłoszenie komentarza
Komentarz który zgłaszasz:
"Rzucanie z masy i kopanie w sprzęgło"
Komentarz który zgłaszasz:
Adres
Pole nie możę być puste
Powód zgłoszenia
Pole nie możę być puste
Anuluj
Dodaj odpowiedź do komentarza:
Anuluj

Może Cię zaciekawić

Sport

Pozostałe

Twój news: przyślij do nas zdjęcia lub film na [email protected]