Skrzydła legendy – wspomnienie mjr pil. Antoniego Tomiczka
Historia jednego z najstarszych polskich pilotów, którego losy wojenne skrzyżowały z Ziemią Limanowską.
Urodził się w 1915 r. w Pstrążnej koło Rybnika. Służbę wojskową rozpoczął w Szkole Podoficerów dla Małoletnich w Koninie, gdzie przeszedł podstawowe szkolenie i ćwiczenia jako żołnierz piechoty. Ucząc się w szkole oficerskiej w Skierniewicach, zgłosił się do lotnictwa, gdzie przeszedł cały szereg szkoleń. Począwszy od kursu szybowcowego w Ustianowej po pracę jako mechanik w 2. Pułku Lotniczym. Na wiosnę 1937 r. rozpoczęło się latanie na pierwszych maszynach: RWD 8, PWS 18 oraz Potez 25. W swoich wspomnieniach tak opisywał ten okres: Po skończeniu całego szkolenia, które też trwało około trzech miesięcy, zostałem wyznaczony z dziewięcioma innymi kolegami od razu na wyższy kurs pilotażu myśliwskiego. Instruktorzy orzekali, który będzie się nadawał na pilota myśliwskiego. Tak właśnie trzydzieści osób ukończyło kurs. Dziesięciu nas wyekspediowali na kurs wyższego pilotażu do Szkoły Bombardowania i Strzelania w Grudziądzu. Po zakończonym szkoleniu, został przydzielony do 122 Eskadry Myśliwskiej w Krakowie. W 1938 r. wraz z Dywizjonem brał udział w zajmowaniu Zaolzia.
Wrzesień 1939 r.
Na wiosnę 1939 r. Antoni Tomiczek został skierowany do szkolenia małoletnich w Krośnie. Wojna zastała go na zapasowym lotnisku w Moderówce pomiędzy Krosnem i Jasłem. W przeddzień wybuchu wojny, dowódca wydał rozkaz: „Panie Tomiczek, pan się zna na okopach, weź pan parę żołnierzy, wykopać okopy, schrony. Jakby przyszło do bombardowania, żeby się gdzieś można było schronić”. Antoni Tomiczek brał udział w obronie lotniska już pierwszego dnia wojny. 1 września lotnictwo niemieckie zbombardowało lotnisko tracąc przy tym jedną maszynę Heinkel He-111 a jedna z niemieckich załóg trafiła do niewoli, w czasie obrony zginęło wielu młodych adeptów lotnictwa. Opatrzność czuwała nad pilotem Tomiczkiem. Tego samego dnia odbył był lot samolotem szkoleniowym (nieuzbrojonym) do Dęblina w celu stawienia się w szkole oficerskiej. W trakcie lotu pil. Tomiczek został zaatakowany przez niemieckiego Messerschmitta, a całe zdarzenie dzięki umiejętnościom pilota zakończyło się „tylko” przestrzelonymi płatami za co na lotnisku w Dęblinie dowódca zrugał go, gdyż myślał że w trakcie lotu piloci się wygłupiali. Nie wiedział, że wybuchła… wojna. Chaos, który panował na froncie dotyczył również lotnictwa, które straciło większość maszyn już w pierwszych dniach wojny. Pozostałe maszyny były ewakuowane na wschód, wśród nich był pil. Tomiczek. W rejonie Tarnopola dostał się do niewoli sowieckiej, a stało się to za sprawą przypadku ponieważ w czasie ewakuacji na prośbę jednego z lotników zamienił się samolotami: PWS 18 za Poteza 25. W tym drugim jak się później okazało był uszkodzony silnik a latanie mogło doprowadzić do katastrofy. Tak został zapamiętany moment zatrzymania przez Sowietów: Szczęśliwie usiadłem znów. Nie zdążyłem jeszcze dobrze wysiąść, to już dwa rosyjskie czołgi podjechały: Ruki wierch, do niewoli. Z tych czołgów wyszedł kapitan rosyjski. Znałem rosyjski, zacząłem z nim rozmawiać. Pistolet odpiąłem, dałem mechanikowi. Drugi taki mały pistolet pod kombinezonem miałem, tego mu nie dałem. Zresztą nie rewidował mnie. On mówi: - „Od kuda ty ponimajesz po naszemu?” Mówię: - „Uczyłem się w szkole”.
W sowieckiej niewoli
W niewoli pil. Tomiczek przebywał w Monastrzyskach, Jaryczowie Starym, Podliski Małe – gdzie był jako jeniec wojenny skierowany do obozu pracy. Pracował przy poszerzaniu drogi Lwów-Kijów a następnie trafił do obozu karnego w Bolesławie gdzie prowadzono prace w kamieniołomie. O ciężkich warunkach w obozie tak opowiadał: Chodziłem trochę oberwany, w sandałach, [które] sobie sam zrobiłem z drzewa, takie klapki na paski. Nie chodziłem na różne zebrania. Były zebrania, kilku nas było, [którzy] nie szliśmy na te narady, on zawsze posyłał sołdatów po nas. Ci żołnierze się z nami nie patyczkowali. Myśmy leżeli na łóżkach: „Dźwigać się i marsz”. Wycelował z karabinu. Po pierwoje, po drugoje Jak już powiedział: „Po drugie”, to już my wstali i szli na te całe pogaduszki.Na zebraniach zawsze był politruk, który opowiadał, jaka sytuacja jest, jak Niemcy zdobywają Europę. Oni jeszcze mieli sojusz rosyjsko-niemiecki. Wszyscy jeńcy po jakimś czasie zostali zebrani i załadowani do wagonów, które zostały odtransportowane do Starobielska. Stamtąd więźniowie trafili do kolejnego łagru. Z wagonu nas wyrzucali, nie wszyscy umieli już [wyjść samodzielnie], byli tacy słabi, głodni. My się dosłownie ciągnęliśmy na czworakach, jeden drugiego. Do obozu było z półtora kilometra. Pod wieczór do obozu żeśmy się przyczołgali. Komendantem obozu był podpułkownik rosyjski, enkawudzista. Ale widać było, że uczciwy człowiek, powiedział: „Jestem już dwanaście lat naczelnikiem łagrów, ale tak wyczerpanych ludzi jeszcze nie widziałem”. Nie wpuścili nas do budynków, tylko pod cerkiew. Cerkiew była, klasztor był. Kazał to szybko ogrodzić, mówi: „Jeżeli ktoś będzie jadł, to może umrzeć, bo dostanie skrętu kiszek przez straszny głód”. Masę naszych żołnierzy było, mogło nas być gdzieś około trzydziestu tysięcy. Chodziły pielęgniarki, dawały nam kaszę gryczaną po dwie łyżki, jednej łyżce, trzy łyżki dziennie, tak kilka dni. To było lato, lipiec 1941 roku.
Po zawarciu umowy między polskich rządem na wychodźstwie w Londynie i Sowietami (układ Sikorski-Majski) polscy żołnierze, zwolnieni z łagrów przystępowali do powstającej polskiej armii w ZSRS. Większość zmierzała do Tockoje pod Ural. Pil. Tomiczek znalazł się w grupie lotników, którzy jeszcze w 1941r. zostali zwolnieni z łagrów i przetransportowani przez Archangielsk i Murmańsk do Szkocji.
Jego wysokość Halifax
Na wyspach jeszcze niedawno jeńcy - polscy piloci nie znali języka, powoli przyzwyczajali się do normalności życia codziennego, blisko dwa lata w sowieckiej niewoli doprowadziły do dużego spustoszenia kondycji i zdrowia wśród młodych lotników. Pil. Tomiczek rozpoczął szkolenie praktycznie od początku, od podstaw. Jednym z jego instruktorów był sierżant Julski, który leciał w kluczu razem z Tomiczkiem w czasie feralnego lotu we wrześniu 1939r.do Dęblina. Antoni zdecydował się szkolić na pilota bombowców. Szkolenie rozpoczął od lotów na Oxfordach, Ansonach oraz Wellingtonach. W dowództwie bardzo szybko dostrzeżono umiejętności pilota, zwłaszcza kiedy po awarii silnika w czasie lotu z załogą, pil. Tomiczek lądował „z morza” na opuszczonym lotnisku myśliwskim nad samym brzegiem morza. Następnie przeszedł szkolenie na bombowcu Handley Page Halifax z którym nieprzerwanie związał się do końca wojny. Latałem cały czas na Halifaksie, mnie się Halifax nadzwyczaj podobał. To była wierna maszyna. Tym więcej że trzy samoloty moje, na których latałem, zestrzelili z innymi pilotami, nie wróciły i dowódca mi dał swoją maszynę. To już była maszyna najnowsza, prosto z fabryki, inne silniki, śmigła nie trzyłopatowe a czterołopatowe i pełne urządzenia radiolokacyjne. Jak wyglądało szkolenie na tych maszynach? To[szkolenie] trwało gdzieś około miesiąca, wylatało się około sześćdziesięciu godzin. Były loty nocne, długie loty rozpoznawcze. Z początku były starty, lądowania. Dowódca lotniska, kapitan, Anglik, mnie sprawdzał i ze mną poleciał. Nabraliśmy około dwóch tysięcy metrów. Kazał mi wyłączyć jeden silnik, to czterosilnikowe, wyłączyłem. Za chwilę mówi: „Wyłącz jeszcze drugi”. Wyłączyłem drugi, ale maszyna nie miała bomb i obciążenia, więc na dwóch silnikach leciała. Mówię: „Każ wyłączyć trzeci, a ja biorę spadochron, ty też weź”. On mówi: „Nie, to wystarczy”. Włączyłem silniki. Kazał lądować. Jak wylądowałem dobrze, to powiedział: „Teraz leć sam. God bless you. Niech ci Bóg błogosławi”. Mówię: „Mnie już dość Bóg nabłogosławił, już przeszedłem wojnę w Polsce”. Skończyłem szkolenie. W Anglii pil. Tomiczek dowiedział się o wybuch powstania w Warszawie, a kilka dni później otrzymał przydział do Eskadry 1586, która kwaterowała w Brindisi we Włoszech.
Brindisi – z ziemi włoskiej do Polski
Od 22 grudnia 1943 r. na lotnisku w Campo Casale k. Brndisi stacjonowała 1586 Eskadra Specjalnego Przeznaczenia. Zadaniem alianckich załóg były loty ze wsparciem dla podziemnego ruchu oporu w krajach Europy środkowo-wschodniej w ramach SOE. Loty odbywały się na tereny Jugosławii, Włoch, Czechosłowacji oraz do Polski dla wsparcia AK. Operacje zrzutowe przybrały na sile szczególnie w czasie powstania warszawskiego. Pil. Antoni Tomiczek do Brindisi trafił 8 sierpnia 1944r. Dwa tygodnie później otrzymał rozkaz do pierwszego lotu nad Warszawę. Jak wyglądało technicznie przygotowanie do takiego lotu? Barak miał ze cztery metry wysokości. Była mapa, zaznaczona trasa lotu do Warszawy. 22 sierpnia miałem pierwszy lot. Dowódca powiedział: „Trasa do Warszawy to jest spacerek”. Popatrzyłem na mapę, która sięgała od podłogi po sufit i pomyślałem sobie: „Jasny gwint, to będzie ładny spacerek!”. W czasie pierwszego lotu pil. Tomiczek otrzymał Halifaxa z numerem A-177, jak się później okazało, żaden z pilotów nie wykonał pełnego lotu ponieważ dochodziło do awarii silników. Samoloty, które nam Anglicy dawali, to nie były nowe samoloty. To były samoloty, które już wykonały tury operacyjne. Były przechodzone, tylko po generalnym remoncie. Dwa silniki były w porządku, a dwa były po kapitalnym remoncie. Te silniki nawalały. Wystartowałem, poleciałem. Mechanicy zostali na lotnisku, bo wiedzieli, że Tomiczek za chwilę przyleci z powrotem. Tymczasem wykonałem cały lot. Dopiero po niecałych jedenastu godzinach wróciłem szczęśliwie. Nad Warszawą zrzucono dziewięć kontenerów (zasobników). Normalnie ładowano dwanaście, ale wolne miejsce gospodarowano na dodatkowe zbiorniki z paliwem. W zasobnikach broń, medykamenty i paczki z żywnością, obuwiem i mundurami, łącznie około dwóch ton. Kiedy udało się pokonać trasę przez Węgry i dolecieć do Tatr to leciało się zupełnie inaczej, czuło się że to Polska. Dalej szczyty Gorców, Beskidy i wypatrywanie Raby albo Dunajca żeby „wpaść” na Wisłę i tak dalej nad samą Warszawę. Stolica sprawiała przygnębiający widok, jak wspominał – łuny nad miastem można było dostrzec lecąc od strony Kielc. Jak zachowywali się członkowie załogi w czasie lotu nad Warszawą - Taka ufność we mnie była, że nie zginę. Nawet nad tą Warszawą, tak samo załoga – bardzo się wszyscy sprawnie sprawowali. Za wyjątkiem nawigatora, który był bardzo wierzący, to jak było tak źle, kiedy nas tak artyleria obrabiała, zaczął się modlić. Radiotelegrafista, młody chłopak, miał niecałe dwadzieścia lat, to klął. Mówię: „Jak chcesz kląć to wyłącz chociaż interkom, żebyśmy nie słyszeli”. W czasie operacji zrzutowych pil. Tomiczek trzykrotnie latał nad Warszawę, były też inne placówki zrzutowe na terenie okupowanego kraju w sumie 23 loty bojowe. Jednym z nich była „Wilga 311” na os. Polanki nad Szczawą.
Lot nad Szczawą
Od września 1944 r. żołnierze Armii Krajowej w południowej części Okręgu krakowskiego AK byli zgrupowani na pograniczu Beskidu Wyspowego i Gorców w formacji odtworzonego 1. Pułku Strzelców Podhalańskich AK. Pomimo kilku prób odbioru zrzutu w rejonie Gorców, pierwsza okazja nadarzyła się na zrzutowisku „Sójka 401” na polanach Dzielca w Słopnicach w lipcu 1944 r. Kolejne zrzuty, jesienią odbywały się na Polankach w Szczawie. Szczególne były święta Bożego Narodzenia, kiedy w ciągu kilku dni nad zrzutowiskiem pojawiło się aż 8 maszyn alianckich (placówka pełniła funkcję zrzutowiska zapasowego). Ostatni lot na „Wilgę” wykonał pil. Tomiczek. Pierwotnie był skierowany na placówkę „Lewkonia” w kieleckim ale ze względu na złe warunki atmosferyczne jego Halifax poleciał na placówkę zapasową do Szczawy. Na dole [zrzutowiska] zaświecili. Jak zaświecili to zrobiłem nalot pod tą górkę. No i cztery razy, dwanaście minut te naloty trwały. Wyrzucili te paczki. Był śnieg tak jak dzisiaj – księżyc świecił był tzw. full moon, widziałem, że rzucali czapkami do góry to ja tak niżej przypikowałem ostatni raz i takim „amerykanem” wyciągnąłem, pokiwałem skrzydłami i zwrot do bazy.
Powrót do kraju
Ostatni lot w czasie II wojny światowej, pil. Tomiczek wykonał 25 lutego 1945 r. Wojna powoli biegła ku końcowi. Piloci z rozwiązanego 301 Dywizjonu Bombowego Ziemi Pomorskiej im. „Obrońców warszawy” już na Wielkanoc znaleźli się w Anglii. Nowe realia oraz przejęcie władzy przez komunistów w Polsce miały wpływ na decyzje wielu z polskich żołnierzy na emigracji w Wielkiej Brytanii. Antoni Tomiczek zdecydował się wrócić do kraju w maju 1947 r. Próbował dostać się do LOT-u, ostatecznie znalazł pracę w ubezpieczeniach. Pomimo rozbratu z lotnictwem wojskowym, swojej pasji nie porzucił. Wolny czas spędzał na latanie w Areoklubie w Gliwicach. Pomimo licznych szkoleń i całej wojennej przygody z lotnictwem, przystąpił do egzaminu na pilota samolotów turystycznych, uzyskując licencję. Swoje przygody komentował: Miałem szereg różnych niebezpiecznych wydarzeń, [z których] zawsze wychodziłem cało, nigdy nie rozwaliłem żadnego samolotu. Zawsze szczęśliwie ze wszystkiego wychodziłem. Opaczność nade mną czuwała i do dnia dzisiejszego, pomimo wieku, człowiek jest wciąż na chodzie.
Utrwalanie pamięci
W 2008 roku mjr Tomiczek po 64 latach powrócił na zrzutowisko „Wilga” na Polanki k. Szczawy. Wziął udział w spotkaniu zorganizowanym przez pracowników Gorczańskiego Parku Narodowego i Polskiego Towarzystwa Historycznego Oddział w Nowym Targu. W 2013 r. z inicjatywy Stowarzyszenia Seniorów Lotnictwa Wojskowego RP Oddział Kraków przystąpiono do realizacji projektu „Wilga 311” mającego upamiętnić ostatni zrzut dla żołnierzy AK dokonany przez mjr Tomiczka. 19 listopada 2013 r., sześć dni po swoich 98 urodzinach, mjr Tomiczek odszedł do niebieskiej eskadry. Pamięć o jego ostatnim locie nad okupowanym krajem oraz o wszystkich lotnikach alianckich jest cyklicznie utrwalana poprzez coroczną rekonstrukcję historyczną na Polankach. W tym roku zrzuty obędą się w niedzielę 27 grudnia (zbiórka o godz. 10:45 k. kościółka w Szczawie). Organizatorami są: Stowarzyszenie Seniorów Lotnictwa Wojskowego RP Oddział krakowski, Szkoła Podstawowa nr 1 im. 1 PSP AK w Szczawie, OSP Szczawa oraz Stowarzyszenie Rekonstrukcji Historycznych – 1. PSP AK, Stowarzyszenie Lotnictwa Eksperymentalnego EAA 911. Na miejscu będzie można zobaczyć przebieg rekonstrukcji zrzutu, zasobnik zrzutowy ze spadochronem oraz jego zawartość. Dla najmłodszych niespodzianka. Przylot samolotów uzależniony od pogody.
Tegoroczna rekonstrukcja ma szczególny wymiar. 31 sierpnia br. do niebieskiej eskadry odszedł kpt. Ryszarda Jaworz-Dutka, który był jednym z inicjatorów lotniczego wsparcia z powietrza – historycznych rekonstrukcji na Polankach. Szczególnie w tak wyjątkowym, świątecznym czasie pamiętajmy o tych, którzy poprzez cały swoje życie dawali świadectwo patriotyzmu w wymiarze regionalnym i całego kraju.
Wykorzystano fragmenty wywiadu Piotra Śliwowskiego z mjr Antonim Tomiczkiem z 2008 r. ze zbiorów Muzeum Powstania Warszawskiego.
Wykorzystano fragmenty relacji mjr Antoniego Tomiczka w filmie Dariusza Walusiaka pt. „Burza w okręgu krakowskim”.
Fot. ze strony Gimnazjum im. mjr pil. Antoniego Tomiczka w Lyskach.
Może Cię zaciekawić
Małopolska: Prokuratura zbada, czy kurator Nowak źle rozliczała kilometrówki
O możliwości popełnienia przestępstwa zawiadomiło śledczych małopolskie kuratorium oświaty. „Podkreślam, to jest podejrzenie, a nie stwier...
Czytaj więcejWniosek o wakacje składkowe - ostatnie dni by skorzystać w 2024 roku
W całym kraju do 26 listopada wpłynęło blisko 900 tys. wniosków o wakacje składkowe.Zgodnie z nowymi przepisami przedsiębiorcy mogą raz w roku...
Czytaj więcejPiłkarska LM - 100 goli w Champions League kolejnym kamieniem milowym Lewandowskiego
W UEFA Champions League - elitarnych rozgrywkach, które wyłaniają najlepszą klubową jedenastkę Starego Kontynentu - Lewandowski po raz pierwszy ...
Czytaj więcejTransmisja obrad Sejmu RP – 27 listopada 2024 r.
Poniżej prezentujemy harmonogram obrad: Plan obrad Sejmu RP – 27 listopada 2024 r. ...
Czytaj więcejSport
Klaudia Zwolińska z brązowym medalem Mistrzostw Świata!
Pochodząca z Kłodnego (gmina Limanowa) Klaudia Zwolińska zdobyła przed chwilą brązowy w Mistrzostwach Świata w kajakarstwie górskim (K1) ...
Czytaj więcejSławomir Jasica medalistą Mistrzostw Europy
- Mistrzostwa Europy to dla mnie w tym roku najważniejsza impreza sportowa, do której się przygotowywałem, ale oczywiście nie obyło się bez prz...
Czytaj więcejDwa wzmocnienia Limanovii
Z Sandecji Nowy Sącz do limanowskiej drużyny przeszedł Michał Palacz (19 lat, pomocnik lub obrońca). Młodszy brat Kamila Palacza, który jest kl...
Czytaj więcejCudzoziemcy spoza Unii Europejskiej w piłkarskich rozgrywkach lig regionalnych
Dopuszcza się równoczesny udział jednego dodatkowego zawodnika (z kontraktem profesjonalnym) spoza obszaru Unii Europejskiej po regulamin...
Czytaj więcejPozostałe
Karol Nawrocki kandydatem na prezydenta
W niedzielę w krakowskiej hali Sokoła odbyła się Konwencja Obywatelska, z udziałem różnego rodzaju środowisk społecznych, naukowych, gospodar...
Czytaj więcejOstrzeżenie: uwaga na oblodzenie! W nocy nawet - 8 st. C
Prognozowane są oblodzenia mokrych nawierzchni dróg i chodników po opadach mokrego śniegu, co może znacząco wpłynąć na bezpieczeństwo mieszk...
Czytaj więcejZUS: „renta wdowia” - wnioski od stycznia 2025 r.; jakie warunki należy spełnić
Nowe przepisy umożliwią łączenie renty rodzinnej z innymi świadczeniami emerytalno-rentowymi przysługującymi w organach, takich jak Zakład Ube...
Czytaj więcejProkuratura Krajowa dla PAP: Pierwszy akt oskarżenia ws. Funduszu Sprawiedliwości wobec 9 osób już w najbliższych tygodniach
Przygotowywany obecnie akt oskarżenia, który głównie dotyczy przyznania ponad 98 mln zł dotacji dla Fundacji Profeto, z których 66 mln zł zosta...
Czytaj więcej- Małopolska: Prokuratura zbada, czy kurator Nowak źle rozliczała kilometrówki
- Wniosek o wakacje składkowe - ostatnie dni by skorzystać w 2024 roku
- Piłkarska LM - 100 goli w Champions League kolejnym kamieniem milowym Lewandowskiego
- Transmisja obrad Sejmu RP – 27 listopada 2024 r.
- Kolejne osoby pozywają Skarb Państwa za smog
Komentarze (1)
27 – grudnia K. Szczawa zrzutowisko „ Wilga”
Wyjście z pod Kościoła godz 11,00
Szczegółowe Informacje Na Info Szczawa